poniedziałek, 26 listopada 2012

Filipiak w Europarlamencie

czyli biorę w ciemno.

Scenariusz, w którym Burmistrz Ewa Filipiak kandyduje i uzyskuje mandat w najbliższych eurowyborach, krąży po naszym mieście od dłuższego już czasu.
Krąży i jest różnie odbierany - jedni chcą w nim widzieć ucieczkę do przodu, chęć uniknięcia nieuchronnej konfrontacji, nawet nie tyle ze swoim ewentualnym kontrkandydatem w wyborach lokalnych, co ze stanem miasta po, okrągłych już wówczas, dwudziestu latach testowania jej inteligencji, bystrości i szybkości przez mieszkańców.

Inni, z jakichś powodów naszej Ewie bardziej przychylni, widzą w takim jej ewentualnym ruchu świetne ukoronowanie(sic!) jej politycznej kariery.

A ja sobie myślę że gdyby publicznie, najlepiej podczas jakieś kościelnej uroczystości, przyrzekła mieszkańcom że do Strasburga i Brukseli zabierze ze sobą Staszka Kotarbę, zrobi go asystentem, gońcem, kierowcą, no, kimkolwiek na miarę jego kompetencji, to, nie spowiadając się z własnych intencji - kupuje taki fakt już dzisiaj.



I klnę się na wszystkie bogi - będę trzymał kciuki, żeby jej europejska przygoda trwała aż do zasłużonej emerytury:) W końcu to tylko dwie kadencje, prawda?

Ewo Filipiak, masz mój głos w tych wyborach - Europa czeka na rewitalizację!

środa, 21 listopada 2012

Ujawniam korespondencje z H. Odrozkiem

czyli pilnie strzeżony sekret opozycji.

Blisko trzy tygodnie temu po raz pierwszy zwróciłem się do różnych osób z prośbą o zainteresowanie i ustosunkowanie się do dwóch obywatelskich projektów - inicjatywy uchwałodawczej dla grupy mieszkańców oraz budżetu partycypacyjnego. Reakcje częściowo mogliście obserwować tak w blogowych komentarzach jak i w dyskusji na portalu wadowiceonline oraz u współautora pomysłów.



Dzisiaj chce się z wami podzielić najbardziej chyba godnym uwagi, zwłaszcza z punktu widzenia kogoś, kto przed kolejnymi wyborami zechce dokonać kompleksowej oceny postawy i dokonań radnych, reakcją Koła Radnych PO. Żeby zrobić to rzetelnie, łamię pewne tabu i ujawniam tajemnice korespondencji z dwoma radnymi tego koła - Henrykiem Odrozkiem oraz Pawłem Janasem.

Zacznijmy, szanując starszeństwo, od radnego Odrozka - jego aktywność w sprawie obu projektów oraz korespondencja ze mną wyglądała tak:














Natomiast Paweł Janas zareagował tak:




















Nie, nie, te dziury w miejscach w których spodziewaliście się korespondencji, to nie błąd w edycji bloga, nie pomyłka - to rzetelny do bólu zapis tego, co do powiedzenia mają panowie, którzy dzień po dniu są bliżej ludzkich spraw.

Mój komentarz jest zbędny - na wasze będę czekał z zainteresowaniem. Ja tak - oni i tak mają to w, ehh, sami dobrze wiecie.


poniedziałek, 19 listopada 2012

Metroseksualny Che Guevara

czyli  zakute unijne łby.

W Słowacji zawrzało. A powodem była moneta. Drobniak o nominale 2 euro.

Słowacy, pomimo że do spraw religii stosunek mają raczej chłodny, podjęli całkiem racjonalną decyzję, żeby jedną z "ich" monet, właśnie dwueurówkę,  zdobił symbol historycznie bardzo blisko związany z ich częścią świata i rozpoznawalny pewnie w całej Europie - chcieli żeby na monecie były postacie świętych -  Cyryla i Metodego.

Ktoś by pomyślał - ich prawo - w dodatku regulowane przepisami samej Unii. A guzik - Komisja Europejska co prawda pozwoliła świętymi oznaczyć rewersy monet - ale uprzednio pozbawiwszy ich wszystkich oznak tego, co czyni z nich rozpoznawalny symbol. Święci zostali więc ogołoceni z jedynego wizerunku który sprawia że są kim są, urzędnicy z uświęconych tradycja i znanych z ikonografii wizerunków usunęli- aureole, a z ich pontyfikalnych szat - znaki krzyża.
A wszystko to podobno dlatego że moneta ma być w powszechnym obiegu na terenie całej Unii i mogłaby urazić uczucia wierzących w co innego bądź nie wierzących wcale.

Do jasnej cholery!!!

Przecież to tak jakby w USA ktoś zezwolił co prawda na publikowanie wizerunku Marcina Luthera Kinga, ale  obawiając się reakcji mieszkańców południowych stanów - kazał uprzednio pozbawić go cech negroidalnych.

To tak jakby ktoś powiedział lewakom z całego świata - ok, jeżeli już musicie - umieszczajcie sobie gdzie wam pasuje wizerunek Che Guevary, ale macie go przedstawiać w garniturze i z przyciętymi, nażelowanymi włosami.

Europa to piękny projekt. Mam osobiste doświadczenia z okresu, gdy szukanie lepszego życia, a czasem po prostu zwykła ciekawość świata, kończyła się dla Polaków upokarzającą procedurą ścigania a potem deportacji przez służby imigracyjne różnych krajów. Europa to wartość pod wieloma innymi względami, możliwe ze istotniejszymi niż swoboda poruszania się po niej jej obywateli.

 Ale dzisiaj ta Europa tańczy jakiś obłąkańczy, chocholi tanieć próbując wyznaczać tory wiejącym wiatrom i godziny urzędowania świecącemu słońcu. Europa wyrzucająca z pracy pilota samolotu dlatego że nosił krzyżyk, Europa budząca, wydawałoby się ze raz na zawsze uśpione, demony urawniłowki światopoglądowej, taka Europa, która idzie ślad w ślad za wyszydzanymi projektami Indeksu Ksiąg Zakazanych - Europa hołubiąca myśl że jeżeli coś jej nie w politycznie poprawny smak to najlepiej tego zakazać - to nie jest powód do dumy. Ani nawet do zadowolenia.

Przeciwnie - postępowanie podobne do tego w sprawie wizerunku świętych, nie dość że jest obskuranckie i haniebne, to buzi najgorsze demony, stając się pożywka dla radykalizmów religijnych i narodowych.

Postępowanie takie zamiast powodować poczucie wspólnotowości,  poczucie że mamy szczęście żyć w naprawdę świetnym miejscu na ziemi - powoduje poczucie wyobcowania, buntu i czasami przejaskrawionych manifestacji tego że chcemy być sobą. Takimi jakimi ukształtowała nas historia, tradycja i nasze miejsce w Europie i świecie- a nie unijna sztanca.

piątek, 16 listopada 2012

Polityczny magiel

czyli smaki, smaczki i ploteczki

Na kanwie kolejnego spektakularnego wygłupu Burmistrz Wadowic  - a właściwie komentarzy do tego wydarzenia, przyszła mi do głowy pewna refleksja. Otóż od dłuższego już czasu  różni demaskatorzy czy tropiciele towarzysko-politycznych powiązań władzy, próbują mnie przekonywać że zajmując się polityką po prostu muszę wiedzieć różne rzeczy. Kompletnie bez powodzenia. Przeciwnie - uważam że dając się wciągać w ten sposób myślenia, konserwujemy coś, co jest zaściankiem polityki. Jej najbardziej banalnym a jednocześnie najbardziej szkodliwym wymiarem.

Dopóty dopóki za politycznych graczy będą uchodzili ci, których największe a czasami jedyne kompetencje polegają na tym że są świetnie zorientowani kto, z kim i dlaczego - kto jest czyim bratem a kto szwagierką, gdzie kto jada, z kim pije albo sypia, gdzie pracował i dlaczego się zwolnił, kto z kim rozmawia a kogo obmawia -  nasza sytuacja nawet nie drgnie.

Tak długo, jak długo konspiracyjnym szeptem, z uśmiechem wyższości przyklejonym do ust, będziemy przekazywali "superważną" wiadomość o tym, czyim bratem jest ksiądz proboszcz a czyim kuzynem prokurator, zamiast wciągać ludzi w rozmowę o tym co można robić inaczej, lepiej - ani inaczej ani lepiej z pewnością nie będzie.

Tak więc nie -wiadomości z magla kompletnie mnie nie interesują. Nie godzę się także na twierdzenie że one mają jakiś związek z polityką. Lub, co gorsza - że to właśnie one SĄ polityką. To cholernie niebezpieczna pułapka myślowa, pułapka w którą wpadają nawet ci skądinąd całkiem bystrzy uczestnicy życia publicznego.



środa, 14 listopada 2012

Jasna sprawa

czyli Ewo Filipiak - konkrety, a nie bzdety.

Gmina Wadowice wydaje rocznie blisko dwa miliony(!) złotych na oświetlenie ulic. A to prawdopodobnie nie jest jedyny rachunek za energię elektryczną który musi pokrywać. Nie mam co prawda precyzyjnych danych ale przypuszczam że energia potrzebna do funkcjonowania UM to +- 3tys zł miesięcznie. Plus rachunki które za prąd płacą szkoły - robią się z tego naprawdę duże pieniądze.

Czy można z tym coś zrobić? Ba, a czy Papież jest katolikiem?

Od jakiegoś czasu odbywają się propagandowe i kompletnie bezowocne nasiadówki władz kilkunastu ościennych gmin - pt Konwent Wójtów i Burmistrzów. Z relacji wynika że włodarze zajmują się tam głównie przelewaniem z pustego w próżne. Do głowy im nie przyjdzie pomyśleć jak można wykorzystać fakt że już są w jednym czasie w jednym miejscu.

Inni myślą - podaję za Onetem i GW:

Ponad sto gmin i powiatów połączyło siły i wspólnie kupiło prąd. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", gminny "grupon" już niedługo będzie kupować paliwo i założy towarzystwo ubezpieczeń, aby wypłacać sobie odszkodowania.
Jak donosi "GW", 11 gmin i powiatów z województw dolnośląskiego i lubuskiego połączyło swoje siły. Dzięki temu w przyszłym roku zamiast 56 milionów złotych wydadzą na energię elektryczną 45 milionów złotych.
- Fantastyczna sprawa! To rewolucja w działalności samorządów, które po raz pierwszy razem występują do podmiotów prywatnych – stwierdził w rozmowie z dziennikiem dr Jacek Kucharczyk z Instytutu Spraw Publicznych.

Jak zaznaczył, gdy inne samorządy pójdą tym śladem, dojdzie do przełomu w zakupach.

Jednak – jak informuje "Gazeta Wyborcza" – samorządy nie poprzestają na prądzie. Myślą także o wspólnych przetargach na materiały biurowe i paliwo do aut, oraz o założeniu towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych.

- Samorządy są bliżej ziemi, lepiej dostrzegają, gdzie można oszczędzić w kryzysie, oddolnie jesteśmy bardziej sprawni – powiedział ekonomista Ryszard Petru.

Tak tak, panie Ryszardzie - niektóre samorządy są "bliżej ziemi" - naszemu jakoś  bliżej do nieba. Jest duża szansa że Ewa Filipiak zapamiętała tytuły Encyklik JPII - i praktycznie żadnej że wpadnie na pomysł podobny do tego jaki mieli jej odpowiednicy z dolnośląskiego czy lubuskiego.

wtorek, 13 listopada 2012

Update do śmieciowej akcji -kolejny

Dla tych, którzy nie czytają lokalnych portali - dwa spostrzeżenia, zamieszczone już gdzie indziej:)

Wrażenia z przesłuchania - zmęczony i kompletnie nie zainteresowany polityką glina, robi swoje. I swoje wie.
Miałem wrażenie że jedynym, co by go mogło rozruszać to moje przyznanie się do winy 
Tzn wie, co o całej sprawie myśleć. Takie odniosłem wrażenie.

Ale coś wam powiem -Kotarba, Płaszczyca i całe to towarzystwo, myślą że zrobili nam kuku. Że poszczuli nas policją i będziemy mięknąć. Żałosne. Nie wiem jak inni - ja nie odczułem że doznałem jakieś dolegliwości. Nie czuje się przestraszony - nie czuję się też prześladowany. Oni nic nie mogą. Nic nie są w stanie. Przegrali już wszystko, prócz wyborów.

P.S
I nie, nie chcę przez to powiedzieć ze wybory wygrać będzie łatwo. Przeciwnie - będzie bardzo trudno.

Drugie postscriptum - w razie gdybym się pomylił :)


poniedziałek, 12 listopada 2012

Nie rozpoznaje w was Chrystusa

czyli słowo o antyklerykalnej narracji.

Kiedy jakiś czas temu, w prywatnej rozmowie, powiedziałem Obywatelowi że jedynym sensownym sposobem walki z Kościołem, jest zmienianie go od wewnątrz - nie zrozumiał.
A ja nie miałem okazji żeby wytłumaczyć.

Więc tym razem publicznie - dla tych którym  mocno 'na wątrobie' leży KK i jego sprawki.

Mówiąc o zmianie od wewnątrz miałem na myśli dwie sprawy. Pierwsza, ta bardziej oczywista, jest taka że znakomity odsetek ludzi, którzy mocno, czasami nawet bezwzględnie atakują Kościół, jest, przynajmniej formalnie, jego członkami. W ich postawie widzę analogię - ba, przełożenie 1:1, z tymi, którzy mają problem z naszą odmianą demokracji. Ludzie ci czekają, czasami nawet latami, żeby zostać poprawnie, zgodnie ze swoimi oczekiwaniami "obsłużeni" przez państwo i jego instytucje. A gdy raz, piaty i dziesiąty tak się nie dzieje - frustracja tak w nich narasta tak mocno  że krzyczą "na cholerę nam takie państwo!" Ludzie w takim stanie nie oczekują już ze państwo zacznie działać lepiej -oni temu państwu mówią - odpierdziel się od nas!

Identycznie w Kościele. Istnieje powiększająca się grupa ludzi którzy mówią, albo zbierają się na odwagę żeby powiedzieć Kościołowi - odpierz się!

I jedni i drudzy coś po drodze ominęli. Przeoczyli. Tak w przypadku państwa jak i Kościoła było coś, co mogli zrobić, zanim sprawy stanęły na ostrzu noża. Mogli spróbować wpłynąć na jakość obsługi. Choćby głośno i wyraźnie wyartykułować swoje oczekiwania.  Albo inaczej - nie głośno i wyraźnie, ale w słyszalny sposób. Sami? Oczywiście że nie - szukając jeden drugiego, dwóch kolejnych dwóch itd.
Tak i tylko tak maluczcy mogą wpływać na wielkich, którzy kręcą sprawami wszystkich.


Drugi wymiar tego działania od wewnątrz w KK zawarłem w tytule posta. Ludzi Kościoła potrzeba konfrontować z ich własnym Credo. Wszelkie "normalne" metody spływają po nich, bo zawsze mogą się schować za twierdzeniem że ich funkcjonowanie ma inny wymiar.Powiedzieć biskupowi czy księdzu, który jest sformatowany jak funkcjonariusz Kościoła  - "to głupie, niezgodne z prawem czy nieludzkie" to często jak nic nie powiedzieć . Ale wykazać mu że to niezgodne z nauką, którą głosił Chrystus - zawsze jest szansa że zamilknie i się zastanowi.

Wyrzeczenie się  wspólnoty w którą tak mocno się wrosło, zawsze jest dużą traumą. Amputujemy sobie w ten sposób kawałek siebie. Więc kto wie - może rzeczywiście warto wcześniej wypróbować wszystkie metody leczenia?

Zwłaszcza ze co jak co, ale odcięty kawałek już żadnego wpływu na funkcjonowanie całości mieć nie może.

Uprzedzając pytania, wątpliwości czy ataki - ten wpis to tylko fragmencik, przyczynek do znacznie większej całości. Moim celem było tylko zasygnalizowanie analogii jaką widzę pomiędzy biernością i oczekiwaniem dobrej obsługi przez obywateli i wiernych.

niedziela, 11 listopada 2012

Kwiatuszki, świeczuszki i święte kości

czyli patriotyzm beznamiętny.

Nie wierzę, tak po prostu po ludzku nie przyjmuję do wiadomości że tym, w skali kraju dziesiątkom  jeżeli nie setkom tysięcy złożonych dzisiaj wiązanek, wieńców i zniczy, będzie towarzyszył chociaż cień emocji
związanych bezpośrednio z postaciami na pomnikach, pod którymi  zostaną złożone.
No, może prócz Grobu Nieznanego Żołnierza. On, jeśli poświęcić chociaż sekundę zastanowienia temu co oznacza, emocje wywołuje. Chyba u każdego.

Święte kości, pochowane po zaszczytnych cmentarzach, ani świetne postaci, powykłuwane w granitach, tak naprawdę żadnych emocji nie budzą.

Czy już widać co chcę powiedzieć? Patriotyzm to emocja. Pozytywna emocja. Dla mnie akurat bardziej duma niż miłość. Jestem tu ostrożny i skromny. Nie stawiam sobie zadania - kochaj ojczyznę. Za good enough przyjmuje stan, w którym jestem z niej dumny. Dumny że jestem jej częścią.

Skoro więc patriotyzm to emocja- dla mnie akurat duma - to patriotami są ci którzy tą dumę odczuwają. Oraz ci którzy potrafią sprawić że ja odczuwamy, czasami szczególnie mocno.

Z czego, a contrario wynika że ludzie i ich uczynki, które budzą zażenowanie i wstyd, z patriotyzmem niczego wspólnego z pewnością nie mają.

Więc tak dzisiaj - oglądając telewizyjne relacje z tego, co się już za kilka godzin będzie działo na ulicach naszych miast, czy też bezpośrednio w tym uczestnicząc, ale także przez całą resztę roku,  chyba dobrze byłoby stosować taki właśnie filtr. Nie ma kompletnie niczego wspólnego z patriotyzmem coś, czego musimy się wstydzić. A bardzo niewiele beznamiętne oficjałki pod pomnikami i pamiątkowymi płytami.

wtorek, 6 listopada 2012

Projekt uchwały RM





Uchwała Nr 
Rady Miejskiej  Wadowice
z dnia ........
W sprawie zmiany Statutu Gminy Wadowice



 Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 1, art. 22 i 40 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 8 marca
1990 r. o samorządzie gminnym (tekst jednolity Dz. U. z 2001 r. Nr 142, poz. 1591 z późn.zm

Rada  uchwala co następuje:

&1

W Statucie Gminy Wadowice przyjętego uchwałą RM w dniu 28 grudnia 2000r dokonuje się następujących zmian.

Zmienia się treść Załącznika nr 4 do Statutu - Regulamin Rady Miejskiej w Wadowicach, poprzez zmianę brzmienia & 23 punkt 2, dodanie w paragrafie 23 Regulaminu  punktu 3 oraz zmianę brzmienia &24 pkt 1 ustęp ???

Zmiany przybierają postać kolejno:
Paragraf 23 punkt 2 otrzymuje brzmienie -

Inicjatywę uchwałodawczą posiadają komisje Rady, Burmistrz, grupa co najmniej 5 radnych oraz grupa co najmniej 200 obywateli, posiadających czynne prawo wyborcze oraz wpisanych do stałego rejestru wyborców na terenie Gminy.

Dodany punkt 3 zyskuje treść:

 Projekt uchwały złożony przez mieszkańców, winien spełniać wymogi wynikające
z & 24 pkt.1 ust a-g Regulaminu Rady oraz zawierać:
1)listę z podpisami co najmniej 200 mieszkańców popierających przedkładany projekt,
zawierającą: na każdej stronie tytuł projektu uchwały oraz tabelę z: imieniem
i nazwiskiem, adresem, nr PESEL i własnoręcznym podpisem każdego
z wnioskodawców,
2) Imiona i nazwiska nie więcej niż trzech reprezentantów wnioskodawców, nazywanych dalej grupą inicjatywną, upoważnionych do wszelkich potrzebnych czynności związanych z tokiem procedowania projektu uchwały.


Paragraf 24 pkt 1 ust ??? otrzymuje brzmienie -

Projekty uchwał Rady przygotowywane przez Burmistrza, grupę radnych lub grupę obywateli opiniują właściwe komisje Rady. Opinie komisji są odczytywane na sesji Rady przez przewodniczącego komisji.


&2

Wykonanie Uchwały powierza się Burmistrzowi Miasta Wadowice



Moim zamiarem jest dostarczenie tego projektu wszystkim wadowickim radnym za pośrednictwem Przewodniczącego p. Z.Szczura, oraz podanie go do wiadomości Burmistrz p. E.Filipiak. Mam nadzieję ze znajdą się radni, którzy zechcą wziąć tą sprawę za swoją, złożyć jako oficjalny projekt uchwały i pilotować ją w procesie legislacyjnym na sesjach komisji i posiedzeń plenarnych. RM.



poniedziałek, 5 listopada 2012

Kamińska, Petek, Odrozek, Klinowski i Janas

Partycypacja teraz!

Obywatel Wadowic daje wam pretekst, powód i doskonałą okazję żebyście, bez żadnych tarć, wspólnie nad czymś popracowali. I to już, teraz - żeby na listopadową sesję RM zgłosić Szczurowi projekty uchwał.
Tutaj: wszystkie potrzebne informacje o tym, czego od Was oczekujemy. Do czego chcemy przekonać.

Ja dzisiaj o świcie poświęciłem pół godzinki na analizę Statutu Gminy Wadowice - i ze zdumieniem odkryłem że ten nie przewiduje czegoś tak oczywistego, jak obywatelskie projekty uchwał. To kolejne dla Was zadanie  na już- zmiana Statutu. Chcę zobaczyć tych radnych, którzy podniosą rękę przeciwko mieszkańcom.
Wszyscy chcemy.

Tak więc - dość kręcenia i wymówek typu - a bo on nie poparł, a bo ja chciałem ale tamci...  - dajemy Wam dwa, bardzo konkretne pomysły- jest Was pięcioro - dokładnie tylu ilu potrzeba żeby zgłosić projekt uchwały - do roboty więc.


Przy okazji - ciekawostka - w Statucie jest zapis który spowodował że uśmiałem się do łez. Mianowicie o tym że gdy Rada ma omawiać sprawy związane z tajemnicą państwową, to obrady mogą być utajnione. Przepis nie dość że niespójny, ba - sprzeczny z obowiązującym prawem - z faktu bycia radnym w żadnym razie nie wynika uprawnienie do dostępu do informacji niejawnych - to w mojej ocenie pokazujący że Status jest kalką jakiegoś uchwalonego gdzie indziej gniotka.

niedziela, 4 listopada 2012

Wtopa Rzepy

dno Palikota.


To że zamglony Jarosław z wybuchowym Antkiem snują swoją smutną opowieść, wiemy od zawsze.
To że media są jakie są, także. Ba, od kilku miesięcy  wiemy także, od pana Miecugowa, że to nasza wina:)

Ale Janusz Palikot, w porannym programie mówiący z emfazą że wyniki prac Komisji Millera powinny wylądować w koszu a rząd natychmiast podać się do dymisji, a w wieczornym ordynujący Jarosławowi pobyt w psychiatryku, to coś znacznie więcej. To znak czasów. Kolejny żywy dowód na to że tam, gdzie łączą się media z polityką, obydwie te dziedziny stają się swoją własną karykaturą. Coraz częściej i coraz bardziej.

Siadając rankiem do komputera byłem przygotowany na długi, kilkustronicowy tekst. Teraz jednak wolę trochę sobie pomilczeć. Niech resztę dopowiedzą gruzy i ruiny, w które systematycznie obracają naszą demokrację, splątani w niemoralnym ale tez nierozerwalnym uścisku, politycy i dziennikarscy celebryci.



piątek, 2 listopada 2012

Lider Klinowski

czyli primus inter pares. 

O problemach Mateusza z wybujałym ego, o trudności z słuchaniem - a w każdym razie ze skutecznym słuchaniem - takim, które w efekcie przynosi tu i tam zmianę kursu -o eksponowaniu siebie i nadużywaniu słówka "ja" słyszałem już we wszystkich możliwych kontekstach, przy dziesiątkach,  jeśli nie setkach, okazji. Sam także czasami miałem z tym problem, kilkakrotnie w różnych miejscach o tym pisałem.
Nadal się zresztą z tego nie wycofuję - uważam że problem istnieje - a Klinowski powinien zadbać o łagodzenie jego negatywnych skutków, przynajmniej poprzez  skuteczniejszą komunikację, inny sposób narracji o tym co i dlaczego się dzieje.
Osobowości i charakteru przecież nie zmieni:)

Ok, mamy więc problem z Klinowskim. Ale - jak poważny?
Ostatnie wydarzenia - zwłaszcza komentarze niektórych stale aktywnych obserwatorów, pokazały że problem wymknął się spod kontroli. Nie Klinowskiemu - ale Wam.
Skupię się tylko na jednym zarzucie - postulacie, który usłyszałem w ostatnich dniach - na jednym, bo w nim koncentruje się czy zawiera, cała reszta pomniejszych.

Lider - samozwaniec. Taki m.in głos usłyszałem pośród ostatniej fali rozmów i komentarzy.
Usłyszałem i szlag mnie trafił.
Pomyślałem - zaraz, zaraz - czy jest coś o czym nie wiem? Czy Klinowski pozbierał kilkunastu przerośniętych po siłowniach i zapłacił im żeby zastraszyli innych liderów? Dokonał siłowego przewrotu w lokalnych środowiskach opozycyjnych? Czy może, nie wiem - jakiegoś pełzającego zamachu stanu nieczystymi metodami? Czy też w inny sposób pozbył się pozostałych liderów?
No i - najistotniejsze co mnie ominęło - KTÓRYCH to liderów pozbył się Klinowski??

Czy nie było, nie jest, raczej tak że Mateusz sięgnął po prostu po to, co od zawsze leżało na ulicy? Sięgnął nie wkładając sobie koronę na łeb, tylko będąc po prostu najaktywniejszym, a przy okazji najlepiej przygotowanym działaczem na lokalnym rynku? Starsi opozycjoniści niejednokrotnie dopominają się o uznanie iż istnieli na długo przed Klinowskim. Oczywiście że tak. Istnieli, coś tam próbowali ugrać, ale bolesne fakty są takie że ugrali niewiele bądź zgoła nic. Kiedy ostatnio byłem w UM - tabliczka na drzwiach gabinetu  Burmistrza nadal głosiła że stanowisko piastuje Ewa Filipiak.

Powodów fiaska starań "starej" opozycji, w tym także obiektywnych, przez nich niezawinionych lub lepiej powiedzieć - na które nie bardzo mieli wpływ - było oczywiście wiele.
Ale był też jeden całkiem subiektywny. Lokalna opozycja nigdy nie tworzyła w miarę przynajmniej, jednolitej grupy - i zawsze była pozbawiona głowy. Twarzy. Lidera właśnie.

To nie miejsce na dokonywanie jakichś pogłębionych analiz politologicznych - ale na jedno zwróćcie uwagę i wbijcie sobie do głowy - wybory dla PO wygrywa Tusk, pozycję dla PiS utrzymuje Kaczyński - dla Palikotów - Palikot. Itd. itp.
Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele - nie będę ich tutaj omawiał - najistotniejsze że tak właśnie jest. Ugrupowanie pozbawione silnego, rozpoznawalnego, charyzmatycznego lidera najzwyczajniej w świecie nie ma żadnych szans na skuteczne zawalczenie o głosy wyborców.

Tak więc - "ucieranie" Klinowskiego powinno trwać. Zmuszanie go do lepszej komunikacji, wchodzenie z nim w merytoryczne spory, naciskanie o maksymalny wysiłek - podsuwanie pomysłów, domaganie się wizji na powyborczą przyszłość - on to po prostu musi udźwignąć, to jego obowiązek. Jest tylko pierwszym pośród równych.

Ale kwestionowanie jego pozycji w ogóle, to ogromne ryzyko. Na które możecie sobie pozwolić wyłącznie w sytuacji, w której macie gotowego do natychmiastowego działania innego lidera.
Macie?


Wciąż czekam na "spotkanie wszystkich ze wszystkimi". Mam nawet w głowie od dawna gotowy konspekt tematów o których chciałbym żeby wszyscy porozmawiali. Wygląda jednak na to że w pierwszej kolejności wszystkie środowiska, raz na zawsze powinny zadeklarować - dokąd tak naprawdę zmierzamy. I jakimi metodami.
Naszą narodową specjalnością czy też charakterystyką, stało się obmierzłe dla mnie zdanie - miało być tak dobrze a wyszło jak zawsze. Obyśmy nie musieli go sobie powiedzieć za dwa lata, po kolejnych dla opozycji przegranych wyborach.

Czekam więc na, od dawna zapowiadane spotkanie. Najwyższy już czas żeby działania środowisk opozycyjnych miały ręce i nogi.
Oraz - głowę:)