niedziela, 31 marca 2013

Subiektywny przegląd wydarzeń

z kraju i ze świata.

Reżim w Korei Północnej pręży muskuły. Zbyt wiele do naprężenia nie ma a w dodatku doskonale wie że wywołanie wojny to byłoby jak zjedzenie przez węża  własnego  ogona -ten kraj nawet w czasie pokoju nie jest w stanie wyżywić swoich obywateli, wojna spowodowałaby wewnętrzną rewolucję i bunt w armii - wobec czego - spokojnie - żadnej wojny nie będzie, to jasne.

Reżim wadowicki popluwa na opozycję, zarzucając ze "nawet w Wielki Piątek" odpowiada na pytania dziennikarzy. I to - o zgrozo - zgodnie z prawdą odpowiada. Nasza lokalna władza uważa, ze skoro był dzień świąteczny, to opozycja powinna reporterom nałgać i byłoby cacy.

Oszacowano koszty wojen prowadzonych przez USA - w Iraku i Afganistanie.
Bagatelka - ot niewiele więcej niż 6.000.000.000.000 dolarów(sześć bilionów) Nawet nie chce pytać co by było, gdyby choć połowę tej kwoty przeznaczono na sensowną pomoc i zainwestowano w rozwój krajów, które dzisiaj są wylęgarnią terroryzmu.

Skoro zaś jesteśmy przy temacie pieniędzy - obdarzony słabym głosem i chyba podobnie marnej jakości biznesowym zmysłem, prezes Lesław Makuch wydał 150.000 zł na opracowanie wniosku o dotacje ze środków UE na dofinansowanie rozbudowy EKO. I nie byłoby w tym nic zdrożnego gdyby nie fakt że dotacja została przyznana ale kasa utknęła gdzieś pomiędzy Ministerstwem Środowiska a Urzędem Marszałkowskim. A ja nadal czekam na dokument który miał nam te pieniądze sprzed nosa sprzątnąć a o którym mówił Makuch że go posiada.

Skoro mamy święta to kilka słów o Kościele. Jedni wieszczą że już, już się rozpada, trzeszczy w posadach i zaraz runie, a drudzy doskonale wiedzą co będzie - gdzieś za dekadę, może dwie, Kościół wyszczupleje w statystykach, zachowując może połowę ze swojego nominalnego stanu posiadania z dzisiaj, ale to co z niego zostanie będzie silniejsze, sprawniejsze i bardziej autentyczne niż kiedykolwiek. Na jak długo tej odnowy wystarczy i po jakim czasie moloch znów zacznie gnuśnieć, to już inna sprawa, niemniej - kolejnym krokiem KK będzie przejście z ilości w jakość.

Skoro zaś zająłem się wróżeniem - na koniec kilka słów o tym, co będzie w Wadowicach, mniej więcej za 20 miesięcy. Otóż opozycja wygra wybory samorządowe. W cuglach jeżeli chodzi o skład RM - jestem absolutnie pewien że oprócz Józka Cholewki i Krzysia Salachny żaden dzisiejszy bezradny nie zostanie wybrany ponownie - i z trudem, po ogromnej mobilizacji - pożegnamy się także z Drogą Ewą.

 Gdybym to ja był doradcą za 1650 netto, już dzisiaj gorąco bym namawiał Staszka żeby zajął się redagowaniem porządnego CV - pierwszą decyzją nowego burmistrza będzie likwidacja nowotworu, jakim jest stanowisko rzecznika prasowego UM. A zresztą, są święta, co tam - doradzam ci Stachu - zacznij szukać roboty. I to za zupełną darmochę doradzam:)

Co zaś za te dwadzieścia miesięcy będzie z dziaduniem i jego blogiem - Insha'Allah - mam nadzieję na długotrwały odpoczynek od publicznych spraw i sprawek.

A, tak, tak - Wesołych Świąt wszystkim życzę, jasne że tak:)

czwartek, 28 marca 2013

Odpowiedź na pismo Stanisława Kotarby

W związku z tym iż korespondencję ws ścieżek rowerowych Stanisław Kotarba rozesłał do mediów, czyniąc ją publiczną - niechże będzie publiczna. Poniżej pełna co do przecinka(bądź jego braku) odpowiedź jaką wysłałem na urzędowy adres kierując ją do Ewy Filipiak.

Pozwolicie państwo że będę mimo wszystko zwracał się do pani Burmistrz Ewy Filipiak - po prostu wolę dokumentować swoją w tym zakresie aktywność rozmową z po pierwsze - organem gminy, po drugie - urzędnikiem wypełniającym demokratyczny mandat. Bez obrazy, panie Stanisławie, ale ja nawet nie mam pewności czy udzielając mi tych wyjaśnień, działa pan z upoważnienia Burmistrz.

Tak więc - szanowna pani Burmistrz - pismo które rzecznik Kotarba rozesłał wpierw do lokalnych portali a w ostatniej kolejności przysłał je mnie NIE JEST ODPOWIEDZIĄ na pismo z 15 marca br z którym się do pani zwróciłem. Jest za to pewnego rodzaju oświadczeniem politycznym mającym jak rozumiem maskować rzeczywistą aktywność gminy czy też właściwie jej brak, w zakresie planów i zamierzeń dotyczących budowy ścieżek rowerowych.

Przypominam więc i ponownie pytam o możliwość wykorzystania i plany gminy dotyczące byłego nasypu kolejowego linii 103 PKP - tym bardziej że plany budowy ścieżek rowerowych zawarte są w dokumencie Plan Rozwoju Lokalnego Gminy Wadowice.

A w związku z odpowiedzią pana Stanisława Kotarby mam też kilka dodatkowych pytań:
Na czym konkretnie polega uczestnictwo gminy Wadowice w prowadzonym przez Urząd Marszałkowski projekcie? Czy prawdą jest że to "uczestnictwo" zaczyna się i kończy na fakcie że powiat wadowicki został wymieniony w treści dokumentacji będącej częścią przetargu?

Na czym polega współpraca Gminy Wadowice z firmą pana Jacka Ziebura?

Czy Burmistrz, bądź którykolwiek z miejskich urzędników, konsultował, choćby wstępnie, w jakim zakresie plany Urzędu Marszałkowskiego będą dotyczyły Gminy Wadowice? Rozpisany projekt uwzględnia także budowę tras narciarskich - a okolice góry Bliźniaki świetnie by się do takich celów nadawały - więc skąd pewność że właśnie takie nie są zamierzenia Urzędu Marszałkowskiego?

Słowem - plany i projekty samorządu województwa to coś całkowicie odrębnego, tak od zadań własnych gminy jak i od naszych lokalnych potrzeb i uwarunkowań. Dobrze że istnieją - ale Gmina Wadowice ma pełną samodzielność w podejmowaniu decyzji i podejmowaniu działań na własnym terenie - więc nie ma żadnych przeszkód żeby, konsultując oczywiście z planami województwa - prowadziła własne, niesprzeczne z tamtymi koncepcjami, działania. To szczególnie ważne zwłaszcza w sytuacji że rozpisanie przetargu na plany to jedno, a finansowanie całości przedsięwzięcia bądź inne, trudne dziś do przewidzenia przeszkody w ich realizacji, to zupełnie inna sprawa. Doświadczenie boleśnie uczy że inwestycje których ośrodek decyzyjny jest gdzieś poza lokalnym samorządem, bardzo często nie dochodzą do skutku - czego najlepszym i gorzkim dla mieszkańców Wadowic przykładem niech będzie BDI.

Jeszcze raz powtarzam - jeszcze raz apeluje i proszę - zbiornik w Świnnej Porębie będzie gotów w niedługim już czasie - to ostatni moment żeby Burmistrz Ewa Filipiak nawiązała współpracę z Wójtem Wacławem Wądolnym oraz z dyrekcją RZGW w Krakowie- właścicielem zapory i terenów okalających - i współpracując z tymi podmiotami, zrealizowała rowerową trasę rekreacyjną prowadzącą z Wadowic w okolice powstającego jeziora.

W związku z faktem iż odpowiedź na moje pismo pan rzecznik UM Stanisław Kotarba raczył upublicznić i to jeszcze ZANIM wysłał ją właściwemu adresatowi (czyli mnie) pozwolę sobie postąpić podobnie - zachowując jednakowoż należną kolejność - pierwszym odbiorcą korespondencji czyniąc Burmistrz Ewę Filipiak.

Pozostaję z szacunkiem
Marcin Gładysz"

Ewa Filipiak jest szybka, bystra i inteligentna


Prawda, Droga Ewo? Cytuję z pamięci, ale chyba niczego nie pominąłem?:)

Dzisiaj chcę potwierdzić tą pani ocenę, pani Burmistrz. Jest pani szybsza, bystrzejsza i inteligentniejsza od dziadunia o całe ... 8 lat!

Tak, tak - to już osiem lat minęło od czasu gdy wytworzyła pani ten dokument - Plan Rozwoju Lokalnego
Gminy Wadowice
Zadania na lata 2005-2006 oraz projekty działań na lata 2007-2013


A w nim, na stronie 238 radośnie pani zadeklarowała że zagospodaruje tereny po byłym nasypie kolejowym..... poprzez budowę ścieżek rowerowych. 

Mam nadzieję, jeśli już nie na jakąś nagrodę, to chociaż na list gratulacyjny z pani podpisem i śliczną pieczęcią - w końcu gdybym ci się, Droga Ewo, nie przydarzył,  mogłyby ci umknąć własne zamiary i wpisane w cierpliwy papier, plany.  A tak - wszystko się zgadza - chwalić boga, mamy 2013 rok, więc jak raz gmina ma szanse udowodnić że traktuje swoje, wpisane w oficjalne dokumenty deklaracje z powagą a mieszkańców z szacunkiem.

Bo chyba niczego nie pomieszałem? W 2005 roku to Ewa Filipiak piastowała urząd Burmistrza Wadowic? I to ona była autorką Planu Rozwoju? Wiem, wiem - to było w tych lepszych czasach, gdy opozycja właściwie nie istniała a już z całą pewnością nikt nie wnikał w wytworzone w UM dokumenty;) Ech, nie ma co - to musiały być dla was piękne dni:)


środa, 27 marca 2013

Ścieżki rowerowe- kilka dodatkowych szczegółów.

Oraz jeden smaczek.

Poruszenie na dawno niespotykaną w mieście skalę wywołał tekst Marcina Płaszczycy, właściwie tylko informujący o tym, czym kilka osób zajmuje się od przeszło miesiąca - o wniosku mieszkańców do Rady Miejskiej ws budowy ścieżek rowerowych. Poruszenie zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę z jaką zjadliwością krytykował dotychczas każdy przejaw aktywności obywatelskiej - dość wspomnieć choćby powszechnie obśmiany tekst o zgniłej trawie czy wyeksponowanie haniebnego kłamstwa Ruły ws Inicjatywy Uchwałodawczej.

  Zapytałem wiec samego Płaszczycę - co takiego się stało, że zdecydował się o tym napisać. Odpowiedział mniej więcej tak - "Czytałem twoje uzasadnienie do wniosku -nie ma tak nawet cienia polityki. Sam pomysł jest dobry, sam o tym myślałem już kilkanaście lat temu. Poszedłem za swoim dziennikarskim instynktem i opisałem waszą sprawę."


Nie, nie - ten tekst nie będzie o Marcinie Płaszczycy.Na poziomie politycznym nic się nie zmieniło -byliśmy, jesteśmy i prawdopodobnie na zawsze zostaniemy na przeciwnych biegunach.  Nigdy się nie zgodzimy w ocenie tego co dla tego miasta jest dobre i kto je wyniszcza, oplótłszy je jak trujący bluszcz.

Pisze o tym dlatego żeby pokazać i kolejny raz podkreślić że ścieżki rowerowe są bezpartyjne, ideologicznie doskonale neutralne i wyłącznie tak należy do tego pomysłu podchodzić. Wniosek który zamierzam złożyć przewodniczącemu Szczurowi jest wnioskiem mieszkańców - nie zabiegałem o poparcie radnych opozycyjnych,  to nie jest projekt uchwały z regulaminowymi podpisami przynajmniej pięciu z nich.

Powiem więcej - na komisji podczas której dyskutowano projekt Inicjatywy Uchwałodawczej siedziałem może dwa metry do Zdzisława Szczura - i słyszałem jego, półgębkiem rzucony komentarz. Powiedział pan wtedy panie przewodniczący - "A od czego są radni" No więc zrobiłem dokładnie jak pan chciał - przychodzę do pana i do całej Rady Miejskiej z pomysłem. I setkami ludzi którzy ten pomysł popierają.

Przecież tak to wg pana powinno wyglądać, prawda? Mieszkańcy przychodzą do radnych ze swoimi sprawami, wnioskami, pomysłami - a radni przekuwają to na projekty uchwał.

Gdy ostatnio odrzucaliście IU, radny Mariusz Ruła łgał w żywe oczy. Wówczas tych oczów było kilkadziesiąt par. Mam nadzieje że tym razem obejdzie się bez politycznego bełkotu i radni będą mogli śmielej popatrzeć w kilkaset par oczu.

Wyłącznie od was zależy czy zrobicie z tego pomysłu polityczne bagno, czy być może pierwszy raz w życiu podejdziecie do tego zwyczajnie, po ludzku - sami macie dzieci i wnuki i całkiem możliwe że będą was chciały namówić na rowerowy wypad nad Mucharskie Jezioro za dwa, trzy lata.  

  

wtorek, 26 marca 2013

Czy Papież jest chujem?

czyli narodowa fiksacja.

Nazwanie w taki sposób starego człowieka w białej sutannie to doprawdy, porażająca odwaga.

 Można by długo dyskutować także o głębi towarzyszącej temu określeniu refleksji , tytanicznej wręcz pracy intelektualnej i  poziomowi wiedzy historycznej autorki tego stwierdzenia. Można wylać ocean słów opisujących erudycję i siłę artystycznego wyrazu takich słów - tylko po co? Czy warto zatrzymywać się w drodze i obszczekiwać z każdym kundlem, który robi raban gdy idziemy wiejską drogą?

Więc kobiecie która wydobyła z siebie tą kloakę, chce powiedzieć tylko jedno - idź i powiedz to samo w Toruniu, o panu Rydzyku, najlepiej podczas jakiegoś spowodowanego przez niego wydarzenia.

To ukłon w stronę płci "artystki", ktoś by może nawet może powiedział że seksizm - bo mężczyznę po takich słowach wysłałbym do  Arabii Saudyjskiej - żeby powiedział "ty chuju" wielkiemu muftiemu Arabii Saudyjskiej szejkowi Abdullowi Azizowi Bin Abdullahowi.

Co tam dla odważnego, prawda?

P.S Dla mniej zorientowanych, bądź po prostu nierozgarniętych - tekst dotyczy wypowiedzi  dyrektorki poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, Ewy Wójciak.

poniedziałek, 25 marca 2013

Katolicki terror rodzinny

czyli rzecz o katotalibie Terlikowskim.

Znakomita większość z nas zna i pamięta przynajmniej kilka biblijnych przypowieści. Przynajmniej kilka obrazów Galilejczyka, który nauczał Żydów o tym co dobre a co złe. Nie wiem czy ktoś kiedyś robił taki test - ja zaryzykuje i powiem że znakomita większość z tego co zapamiętał z Ewangelii przeciętny Kowalski zamyka się w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, modlitwie na krzyżu - "wybacz im bo nie wiedzą co czynią" czy opowieści o próbie ukamienowania prostytutki, sytuacji wobec której Jezus miał wypowiedzieć słynne - "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień"

No ładne to wszystko, szlachetne, tak po ludzku dobre - a biorąc pod uwagę ówczesne uwarunkowania społeczne - karą za prostytucję BYŁO ukamienowanie a Samarytanie BYLI niemal śmiertelnymi wrogami Żydów - dobre i szlachetne nawet ponad ludzką miarę.
Tak czy owak dał cieśla z Nazaretu bardzo wyraźne wskazówki moralne i wzorce behawioralne wszystkim pokoleniom swoich wyznawców i naśladowców - przykazanie miłości Boga i bliźniego czyniąc podstawowym, najważniejszym punktem swojego nauczania.

Co z tego wszystkiego zapamiętał i zrozumiał bulterier katolicyzmu, redaktor Terlikowski? Jego publiczna działalność w dużym stopniu to pokazuje - ale publicystyka ma to do siebie że zawsze można się schować za twierdzeniami o świadomych przerysowaniach, wymogach skutecznej polemiki czy wreszcie przeciwstawianiu się politycznym przeciwnikom. Pal więc sześc jego publiczne i publicystyczne deklaracje.

 Dla mnie pełnię szaleństwa tego człowieka, pełnię jego doktrynalnej, moralnej i ludzkiej niekompetencji jeśli chodzi o religijność pokazała wypowiedź jego żony. Którą przytaczam już bez dalszych komentarzy - za to z  pamięci, bo dziwnym trafem zniknęła z miejsca z którego chciałem ją przekopiować -

Nasze dzieci muszą umieć skrytykować, jakoś potępić rówieśników wychowywanych przez rodziców niekatolików(tutaj może być jakaś nieścisłość, być może chodziło o pary gejowskie bądź rozwiedzione- wywiad jest w Wysokich Obcasach- jeśli  komuś będzie zależało - odnajdzie)

Żeby była jasność - dzieciaki Terlikowskich, jest ich czwórka - mają od 10 do dwóch latek.

sobota, 23 marca 2013

Głupi jak ....Palikot

Najsłynniejszy w kraju harcownik przedpoli światopoglądowej batalii znowu przeszarżował. Tyle już razy powtarzał swoją mantrę o katolickiej obłudzie, że podczepił pod nią coś, co mu na polityczne zdrowie nie wyjdzie.

Zalegalizować trzynastoletni seks? Toż gdyby ojciec lub bracia dziewczynki w tym wieku, nakryli kogoś dorosłego, kto zgodnie z prawem  czy nie - dobiera się do ich dziecka, załatwili by sprawę od razu, na miejscu - a jedyne organy państwa, jakie by po wszystkim powiadomili, to pogotowie ratunkowe, żeby pozbierało to, co z szanowanego obywatela, postępującego zgodnie z prawem, do pozbierania zostało. Tak postąpiła by absolutna większość ojców i braci. Sam bym tak postąpił. I jeśli to oznacza że jesteśmy katolickimi obłudnikami, to niech będzie.

 Rozumiem że Janusz poczekałby aż gość skończy a potem zaprosiłby go na obiad i butelkę wina, żeby o tym porozmawiać.

Ostrzegałem niejednokrotnie, także przy dyskusji o legalizacji narkotyków, że argument skonstruowany na zasadzie - "ludzie i tak to robią, wobec czego nie ma wyjścia, musimy to zalegalizować" prowadzi do absurdów. Prawo nie tylko wyznacza granice tego co karalne czy nie. Ono jest także odzwierciedlaniem tego co dla społeczności jest moralnie i kulturowo akceptowalne. Oczywiście - czasem musi prawo iść w awangardzie, być liderem postępu. Ale wyłącznie wówczas gdy istnieją także inne, poza konstatacją że 'ludzie i tak to robią" przesłanki, by zmieniać społeczne reguły gry.

Cóż powiedzieć - niektórzy także kradną.

Argument o woli milczącej większości jest, wbrew pozorom, bardzo mocny. Jak mocny, przekona się harcownik już podczas najbliższych wyborów.
 Będący dotychczas na przedpolach Janusz, teraz zaczął obsiewać fosy i rynsztoki. Nikt rozsądny wysokiego plonu w takiej sytuacji spodziewać się nie może.


piątek, 22 marca 2013

Czy Ewa kupi dziadunia

czyli klasa polityczna pozbawiona... klasy.

Pamiętacie osławione zdanie, które wypowiedział  były Prezydent Francji Jacques Chirac   - o tym że Polska straciła doskonałą okazję żeby milczeć? W stosunkach międzynarodowych, na poziomie dyplomatycznym to było jak komenda "waruj" rzucona przez właściciela do niesfornego roczniaka. Zabolało jak Polska długa i szeroka. Były protesty dyplomatyczne, ochłodzenie stosunków z sojusznikiem - a wszystko przez to jedno, z punktu widzenia językowego - zupełnie niewulgarne, z pozoru pozbawione ładunku emocjonalnego, zdanie.

Przewrotna historia miała później pokazać że Chirac miał rację - oczywiście nie co do roli i pozycji naszego kraju a co do meritum irackiej inwazji, ale ja nie o tym.

Przysłał mi wczoraj radny Mateusz Klinowski skany "odpowiedzi" Burmistrz, na jego interpelacje z przedostatniej sesji RM. Pytał Mateusz o sprawy ważne dla miasta, interesujące mieszkańców. Pytał jak to radny - także w ich, w naszym imieniu. I właśnie to coś, co otrzymał zamiast odpowiedzi, spowodowało moją refleksję nad tym czym jest klasa. Ta rozumiana po ludzku, jako pewien poziom ludzkich zachowań, ta zbudowana z inteligencji, wiedzy, kultury, czy wreszcie - charakteru człowieka.

Ja rozumiem że nienawidzicie Klinowskiego, boicie się go, nie zgadzacie się z nim fundamentalnie, być może nawet czujecie się skrzywdzeni niektórymi jego wystąpieniami  publikacjami czy opiniami. Problem w tym że to właśnie w sposobie publicznej debaty z waszym najmocniejszym krytykiem, w sposobie reagowania na jego słowa i czyny - a już w szczególności na składane zgodnie z jego mandatem interpelacje i zapytania realizuje się i uwypukla wasz poziom. To właśnie w tych momentach, jak w soczewce, skupia się wasz brak klasy.  

Jest Klinowski waszym zajadłym politycznym przeciwnikiem - więc TYM BARDZIEJ - wasze odpowiedzi na jego interpelacje powinny być wyczerpujące, dopracowane, ba - wręcz wychuchane. Tak postąpiłby człowiek z klasą. Mądry człowiek - który wie że okazując pogardę Klinowskiemu w takim właśnie momencie - gdy nie ma cienia wątpliwości że on naprawdę pyta w imieniu mieszkańców, okazuje ją w rzeczy samej tym właśnie mieszkańcom.

To co przysłaliście radnemu Klinowskiemu jako odpowiedzi na jego interpelacje to szmata. Szmata którą poczułem się poruszony. Nie, nie obrażony - podobnie jak nie obrażam się na moją roczną suczkę gdy odbije ślady zabłoconych łap na ubraniu mojego gościa. Jego przepraszam, ją karce słowem i czekam. Przecież jeszcze rok, dwa i stanie się mądrzejsza. Dostojnie zamerda ogonem na powitanie, zamiast smarować gości błotem.   

Słowa Chirac'a wszyscy pamiętają, mimo że minęło już dziesięć lat. Kto i jak długo będzie pamiętał że jak złośliwe, małostkowe bachory odpisywaliście Klinowskiemu monosylabami?
Rozumiecie? To jest właśnie różnica klas.

Ostatnio ktoś mówił na blogu że chcecie kupić dziadunia. Cóż - politycznego sojusznika we mnie mieć nie będziecie nigdy. Ale możecie "kupić" mój elementarny szacunek - po prostu zachowujcie się z klasą.

środa, 20 marca 2013

Ile można zarobić na śmieciach

głównie skarbniczce Bożenie Flasz, bo wiem że zrozumie co oznaczają zestawienia poniżej - w nadziei że przestanie klakierować prywatyzacji. Także Ewie Filipiak by jeszcze kilka razy dobrze przemyślała swoją decyzję.

Dane dotyczą spółki:
Eko Dolina Spółka z o.o.
Łężyce, Al. Parku Krajobrazowego 99
84-207 Koleczkowo

Zdaje sobie oczywiście sprawę że Eko Dolina działa na skalę mniej więcej trzykrotnie większą niż może działać choczniańskie Eko - niemniej - zamieszczony materiał ma wam drogie panie pokazać, że ODPADY TO BIZNES. I to bardzo dochodowy.

 Wbijcie też sobie do głów, że JEDYNYM sposobem żeby mieszkańcy gminy mieli jakikolwiek pożytek z istnienia EKO jest to, by spółka zarabiała jak najwięcej i wypłacała gminie  dywidendę. Tylko wprowadzenie tych pieniędzy w system "śmieciowy" gminy pozwoli na zmniejszenie śmieciowego podatku ludziom. Tylko pół miliona złotych wypracowane przez Eko oznacza obniżenie podatku każdemu mieszkańcowi o 1 zł miesięcznie.

 Więcej - w obecnym stanie prawnym, pod działaniem nowej "ustawy śmieciowej" zarabianie na odpadach to jedyny sensowny powód istnienia Eko w ogóle.

Jedyny dorzeczny sposób myślenia o wysypisku jest taki - albo gmina, mieszkańcy, będą mieli z faktu istnienia EKO korzyść - albo zamknijmy śmierdziela w diabły a śmieci wywoźmy do jakieś RIPO poza gminą.    

Usłyszałem wczoraj że zainwestowaniem w Eko zainteresowana jest MPO Kraków. Nie wiem ile w tym prawdy - ale jeżeli tak właśnie jest - i jeżeli to MPO kupi Chocznię - to jak się to ma do doktrynalnych stwierdzeń Burmistrz Filipiak że samorząd nie jest od robienia biznesu? Krakowski samorząd może inwestować i zarabiać? A tak, wiem - to pewnie taka lewacka fanaberia Majchrowskiego.

Przychody osiągnięte przez Spółkę w PLN
(wg stanu na 31.12.)
PRZYCHODY
Przychody netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów
Pozostałe przychody operacyjne
Przychody finansowe
RAZEM
2011
43.194.458,695.060.801,16325.269,3148.580.529,16
2010
33 539 683,833 377 054,24410 261,3237 326 999,39
2009
33 065 892,863 013 242,371 190 014,2837 269 149,51
2008
28 942 533,95
3 742 190,42
1 921 964,49
34 606 688,86
2007
19 043 865,65
6 553 999,59
1 122 680,96
26 720 546,20
2006
18 618 389,41
7 355 004,15
723 014,96
26 696 408,52
2005
16 071 960,23
8 850 684,47
986 389,99
25 909 034,69
2004
12 426 658,96
1 048 289,70
225 645,49
13 700 594,15
2003
8 475 839,98
1 189,03
209 592,97
8 686 621,98
2002
4 804,62
153 835,99
288 421,30
447 061,91

            Źródło: Sprawozdania finansowe Spółki za poszczególne lata.

Wynik finansowy netto

Wynik finansowy netto Spółki w PLN
(wg stanu na 31.12.)
ROK
Wynik finansowy netto
20113.074.099,94
20102 914 914,55
20094 830 279,42
2008
4 864 528,27
2007
4 351 707,81
2006
2 422 244,72
2005
-218 302,43
2004
2 512 194,48
2003
296 327,31
2002
-419 442,93
    
            
Źródło: Sprawozdania finansowe Spółki za poszczególne lata.

A przy okazji - chcę zobaczyć dokument wstrzymujący unijną dotację, o którym prezes Makuch twierdził że istnieje a którego nikomu nie pokazał. Chcę go więc zobaczyć i zapytać - co gmina, co sam Makuch zrobił w tej sprawie? Próbowaliście się odwoływać? Replikować, lobbować? Zrobiliście COKOLWIEK żeby ocalić dla Eko te 17 mln złotych??? Byłoby miło gdyby któryś z urzędników, ewentualnie sam Prezes Makuch przysłał mi skan tego dokumentu na adres kaledonia@onet.pl.

wtorek, 19 marca 2013

Dlaczego opozycja protestuje ws Eko

Posypały się przyciężkie dowcipasy i inne bałamutne stwierdzenia w komentarzach na blogu, więc postanowiłem zwrócić wam wszystkim uwagę, o co tak naprawdę bije się opozycja w sprawie Eko.

Pewnie mało kto zwrócił uwagę na pytanie które zadałem p.Ewie Filipiak na posiedzeniu połączonych komisji - oto po gwałtownym dopominaniu się przez opozycyjnych radnych, dokumentów dotyczących spółki, padło wiele stwierdzeń i zapewnień że kluczowe dokumenty(np wycena spółki)  będą, ale dopiero wówczas, gdy RM przegłosuje proponowaną uchwałę. Tak prezes Makuch jak i burmistrz Filipiak WIELOKROTNIE zapewniali że te dokumenty powstaną.

Ok więc - skoro powstaną, to o co ta wrzawa? Ano właśnie tego dotyczyło moje pytanie - na które zresztą Burmistrz szczerze odpowiedziała - otóż przyjęty tryb postępowania jest co do zasady poufny i radni tak czy owak, NIE BĘDĄ MIELI DOSTĘPU do kluczowych dokumentów - w każdym razie nie przed sfinalizowaniem umowy z inwestorem. A być może w ogóle nigdy.

Ktoś mógłby próbować bronić takiego stanu rzeczy - że tajemnica handlowa, że negocjacje, itd. Ślicznie. Gdyby nie kolejne stwierdzenie Burmistrz Ewy o negocjacjach właśnie - cytuję z pamięci - "ja wcale nie muszę tego robić sama, może powołam jakąś komisję, jakichś doradców, ale ekspertów, nie radnych. I tutaj właśnie zasadza się problem - organ gminy jakim jest RM ma zdecydować o prywatyzacji spółki bez dostępu do żadnych dokumentów - bo nie istnieją a nawet gdy zaistnieją to będą poufne - a jacyś doradcy, samowładnie wskazani czy dobrani przez Burmistrz do tych dokumentów będą mieli dostęp nieograniczony. Przecież to jest postawienie spraw już nie na głowie tylko na ogonie - i radosne udawanie że w tej pozycji mogą zachować równowagę.

Nie wiem - dzisiaj NIKT tego nie wie - czy prywatyzacja spółki Eko jest dzisiaj najlepszym, najbardziej opłacalnym dla mieszkańców rozwiązaniem. Nikt nie wie, bo Burmistrz Ewa Filipiak chce żebyśmy jej wszyscy zaufali.

Cóż - ja nie ufam. Ani jej, ani już zwłaszcza - jej doradcom. Falstart jakim było przepchnięcie uchwały w nieodpowiednim trybie i która zostanie zaskarżona do nadzoru Wojewody, tylko mnie w tym braku zaufania utwierdza.

A tak - choremu na dysgrafię komentatorowi, który z maniakalną regularnością odwiedza mój blog i twierdzi że gmina niczego nie zbyba(pisownia oryginalna) chcę zadać tylko jedno pytanie - co takiego będzie negocjowała, przy pomocy ekspertów, Burmistrz Ewa Filipiak? :D

poniedziałek, 18 marca 2013

Co by tu jeszcze spieprzyć panowie

no co by tu jeszcze?

Wiecie, ja nie jestem IWW. Nie mam dostępu do dokumentów, nie mam ich wiedzy. Nie mam także ich umiejętności kojarzenia faktów i snucia spójnej opowieści o Wadowicach.

Przyglądam się miastu po swojemu,  filtrując to co wiem i to czego się domyślam, przez własny osąd i własną wrażliwość. Dlatego w mojej opowieści nie ma prokuratorskich zarzutów, ani sądowych rozstrzygnięć. Mój obraz miasta jest nieco odmienny. Melodią która gra w mojej głowie, gdy myślę o sposobie zarządzania naszym miastem jest ta właśnie, którą przytaczam w tytule -co by to jeszcze spieprzyć panowie? a którą we wczorajszym komentarzu na stronie IWW sparafrazowałem może niezbyt elegancko, za to na tyle mocno by oddać to, jak oceniam postępowanie i skuteczność lokalnych władz - 

"Mam od dłuższego czasu jedną tylko refleksję dotycząca tych którzy nami rządzą -są jak odwrotność Midasa – czegokolwiek się nie dotkną, zamieniają to w gówno"


Skąd aż tak surowa ocena? Pomyślcie sami - sięgnijcie pamięcią, powiedzmy do początku obecnej kadencji samorządu. Sięgnijcie i spróbujcie wskazać sprawę której władze miasta nie spieprzyły? Nieważne - drobną czy dużą, polityczną czy inwestycyjną, wizerunkową czy bieżącą. Rozumiecie już o czym mówię?

 Z mojego punktu widzenia wygląda to tak - Rewitalizacja - istny koszmar, tak jeśli idzie o wykonanie jai i rozdęty do granic możliwości budżet. Manifestacja IWW - wizerunkowa katastrofa Kotarby. Muzeum Papieża - wciąż nie otwarte. List do Papieża -kompromitacja. Klątwa uchwalona przez RM- wstyd i żenada. Budżet - opozycja nie zostawiła na nim suchej nitki. Słowotwórcza rola władz miasta - sławetne nijaki Klinowski, parku miejsku, czyste zaśmiecanie, konfabulacja fikcji i wiele, wiele innych - nieustanny powód do drwin mieszkańców. Wulgarne kłamstwa mające przykryć fakt że władza jak ognia boi się mieszkańców - gdy Ruła wygłaszał uzasadnienie odrzucenia inicjatywy uchwałodawczej czy z ostatnich tygodni -prywatyzacja Eko - przepchnięta w ostatniej chwili, jak wszystko na to wskazuje, pozbawiona mocy prawnej uchwała. Dziury w choczniańskich drogach, podczas gdy druh Cholewka kasę zabrał na swą zwartość i gotowość. Ściganie przez Policję uczestników manifestacji śmieciowej czy ciążąca nad władzami, wciąż niewyjaśniona sprawa parkingu przy Ogrodowej. Czy wreszcie najświeższej daty wpadka - radosne obwieszczenie Staszka że śledztwa w Polsce prowadzą Sądy.

Wymieniać mógłbym jeszcze długo - ale to w zupełności wystarczy by pokazać, że tak jak ja na to patrzę to obecna władza wyczerpała już swoje możliwości. Jedyne czego można oczekiwać od tych ludzi, to że będą trwali, brnąc od błędu do błędu, od porażki do porażki. Płynnie przechodząc od jednej śmieszności w kolejną, jeszcze bardziej spektakularną śmieszność.    

Jedyne co my możemy w tym momencie zrobić, to zaśpiewać za mistrzem Młynarskim im wszystkim- co by tu jeszcze spieprzyć panowie, no co by tu jeszcze?

P.S Strasznie się wszyscy rzucają o prawa autorskie do fotografii ostatnio- ta powyżej została zrobiona przez Zbyszka Targosza, po prostu ją mu zwinąłem:)


sobota, 16 marca 2013

Płaszczyca co się wojewodom nie kłaniał

Czyli o tym jak gmina może przerżnąć w sądzie a spółka EKO ponieść straty.

Przytoczone przeze mnie rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Dolnośląskiego na którym się opierałem pisząc że uchwała RM ws Eko nie ma mocy prawnej, uznał łaskawca za "mówienie bzdur".
Na marginesie tylko dodam że dokładnie taką samą opinię raczył wyrazić asystent, gdy wskazywałem na niezgodność z prawem Statutu Gminy Wadowice, w zakresie dostępu do informacji publicznej - uznaję więc jego ekspercką wiedzę co do .... umiejętności używania słowa bzdura:)

Zostawmy więc politykiera Płaszczycę jego własnemu, smutnemu losowi - radcom prawnym UM polecam orzeczenie NSA, które przytaczam w całości. Dla tych którzy nie przebrną przez zawiły tekst - puentą tego orzeczenia jest to, iż w analogicznej do naszej, sprawie NSA oddalił skargę kasacyjną gminy i podtrzymał decyzję Wojewody o uznaniu uchwały za nieważną. Czyli jest jak mówiłem - przepchnięta kolanem uchwała ws Eko ma wszelkie szanse wylądować w koszu.

Burmistrz ma dwa wyjścia - albo brnąć w to, licząc że uda się obronić uchwałę przed sądami administracyjnymi - co może potrwać minimum rok i narazi gminę na koszty, a spółkę na straty, albo przyznać że popełniła błąd i przygotować nowy projekt uchwały - tak by spełniał wymogi prawa. Co będzie miało tą dobrą stronę że pozwoli na pogłębioną debatę z, wyposażonymi w niezbędne dokumenty(!!!) radnymi.

II OSK 1894/06 - Wyrok NSA z 2007-02-09

Naczelny Sąd Administracyjny w składzie: Przewodniczący: Sędzia NSA Alicja Plucińska-Filipowicz /spr./ Sędziowie Wojciech Chróścielewski Otylia Wierzbicka Protokolant Agnieszka Majewska po rozpoznaniu w dniu 9 lutego 2007 r. na rozprawie w Izbie Ogólnoadministracyjnej skargi kasacyjnej Rady Miejskiej w Ś. od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z dnia 12 września 2006 r. sygn. akt III SA/Wr 275/06 w sprawie ze skargi Wojewody Dolnośląskiego na uchwałę Rady Gminy Ś. z dnia [...] marca 2006 r. nr [...] w przedmiocie zbycia części udziałów Gminy Ś. w Spółce z o.o. "M." w Ś. oddala skargę kasacyjną

Uzasadnienie

Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu po rozpatrzeniu skargi Wojewody Dolnośląskiego na uchwałę Gminy Ś. z dnia [...] marca 2006 r. Nr [...] w przedmiocie zbycia części udziałów Gminy Ś. w Spółce z o.o. "M." w Ś. - wyrokiem z dnia 12 września 2006 r. sygn. akt III SA/Wr 275/06 stwierdził nieważność zaskarżonej uchwały.

W uzasadnieniu wyroku Sąd podniósł, iż zaskarżona uchwała w ( 1 wyraziła zgodę na zbycie do 90 % udziałów Gminy Ś. w określonej Spółce, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 r. o komercjalizacji i prywatyzacji /Dz. U. z 2002 r. Nr 171, poz. 1397 ze zm./. W ( 3 uchwały postanowiono, że podlega ona ogłoszeniu na tablicy ogłoszeń Urzędu Miejskiego w Ś. oraz na stronie internetowej, zaś w ( 4 uchwały postanowiono, że wchodzi ona w życie z dniem podjęcia. Wojewoda zarzucił, że ( 4 uchwały narusza art. 88 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 2 ust. 1 i art. 13 pkt 2 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych /Dz. U. Nr 62, poz. 718 ze zm./. Wojewoda wskazał też, że uchwała została podjęta na podstawie art. 18 ust, 2 pkt 9 lit. g ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym /Dz. U. z 2001 ar. Nr 142, poz. 1591 ze zm./. a więc w wykonaniu kompetencji do określenia zasad wnoszenia, cofania i zbywania udziałów i akcji przez wójta. Przepis ( 1 uchwały, chociaż niefortunnie, określa jednak zasady zbycia udziałów w określonej Spółce, poprzez wskazanie ilości akcji do zbycia i odesłanie do ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji. Zaskarżona uchwała, jako normująca zasady zarządu mieniem komunalnym, zgodnie z art. 40 ust. 2 pkt 3 ustawy o samorządzie gminnym, ma rangę aktu prawa miejscowego, zaś wejście w życie tego aktu jest uwarunkowane jego ogłoszeniem /art. 88 ust. 1 Konstytucji RP/ oraz zachowaniem procedury promulgacyjnej określonej w ustawie z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych. Wskazanie, iż uchwała wchodzi w życie z dniem jej wydania narusza powyższe unormowania i z tego względu Wojewoda Dolnośląski, powołując się na art. 93 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, wniósł o stwierdzenie nieważności kwestionowanej uchwały.



W odpowiedzi na skargę Gmina wniosła o jej oddalenie podnosząc, że zaskarżona uchwała nie ma charakteru abstrakcyjnego, jej adresat został wskazany konkretnie, jest nim Burmistrz Miasta, którego uchwałą upoważniono do podejmowania czynności faktycznych i prawnych co do dysponowania określonym składnikiem mienia komunalnego w zakresie przekraczającym zwykły zarząd. Uchwała nie jest aktem generalnym, nie ustala bowiem zasad zbywania udziałów w określonej Spółce, dotyczy bowiem jednorazowej czynności, po dokonaniu której, nie będzie mogła już być stosowana, gdyż odpadnie przedmiot jej regulacji. Odesłanie w uchwale do przepisów ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 r. o komercjalizacji i prywatyzacji nie może być interpretowane jako ustalenie zasad zbywania udziałów gminy, lecz jako wskazanie przepisów mających zastosowanie do trybu postępowania w sprawie zbycia określonego składnika mienia. Uchwała stanowi raczej akt wewnętrzny, akceptujący podjętą uprzednio przez Burmistrza Miasta decyzję, należącą w świetle ustawy o samorządzie gminnym do jego kompetencji. Obowiązek promulgacji dotyczy jedynie aktów prawa miejscowego stanowionych przez organy gminy, do których nie należy przedmiotowa uchwała.

Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał skargę za zasadną, podkreślając, że istota sporu sprowadza się do ustalenia charakteru prawnego zaskarżonej uchwały. Odnosząc się do tak postawionego zagadnienia, Sąd zwrócił uwagę na przedmiot i podstawę prawną zaskarżonej uchwały podkreślając, że w uzasadnieniu jej wskazano, że Spółka "M.", jako jednoosobowa spółka Gminy, została powołana do utworzenia i prowadzenia zakładu opieki zdrowotnej, na bazie majątku dawnego szpitala rejonowego. Mając na uwadze z jednej strony ujemną rentowność Spółki a z drugiej jej charakter działalności, to jest świadczenie usług medycznych i nie wykorzystany w tym zakresie potencjał, za najlepsze rozwiązanie dotyczące prywatyzacji uznano pozyskanie silnego branżowego inwestora zewnętrznego, poprzez zbycie udziałów. Aktywa w postaci udziałów w jednoosobowej spółce kapitałowej są składnikami majątkowymi Gminy Ś., wchodzącymi w skład mienia gminnego w rozumieniu art. 43 ustawy o samorządzie gminnym. Przedmiotem uchwały jest więc mienie gminne a więc uchwała w sprawie zbycia części udziałów Gminy w Spółce dotyczy sfery gospodarowania mieniem komunalnym. Wyrażając zgodę na zbycie 90 % udziałów, jako podstawę prawną wydania uchwały wskazano art. 18 ust. 2 pkt 9 lit. g ustawy o samorządzie gminnym jednocześnie w odpowiedzi na skargę uznano, że uchwała jest aktem wewnętrznym akceptującym podjętą przez Burmistrza Miasta i należącą do jego kompetencji decyzję w sprawie zbycia udziałów tej Spółki.

Przepis art. 18 ust. 2 pkt 9 lit. g stanowi, że do wyłącznej właściwości rady gminy należy podejmowanie uchwał w sprawach majątkowych gminy, przekraczających zakres zwykłego zarządu, dotyczących określania zasad wnoszenia, cofania i zbywania udziałów i akcji przez wójta /burmistrza/. Zgodnie natomiast z art. 30 ust. 2 pkt 3 ustawy o samorządzie gminnym, do zadań wójta należy w szczególności gospodarowanie mieniem komunalnym. Rada gminy jest wiec uprawniona wyłącznie do określania zasad gospodarowania mieniem w sprawie ustalania zasad zbywania udziałów, natomiast samo gospodarowanie tym mieniem, w sprawie zbycia udziałów, należy do kompetencji burmistrza.

W orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczącym sposobu redagowania zasad postępowania, o których mowa wyżej, przyjmuje się, iż sformułowanie, że do wyłącznej właściwości rady gminy należy m. in. określanie zasad wnoszenia, cofania i zbywania udziałów i akcji przez wójta, wskazuje na konieczność ustalenia zasad - norm postępowania, którymi winien kierować się wójt przy wnoszeniu, cofaniu i zbywaniu udziałów i akcji. Normy tego postępowania winny być obowiązujące nie tylko dla wójta, ale również dla rady, dlatego niezbędne jest ich kategoryczne sformułowanie /wyrok NSA z dnia 19 maja 2000 r.III SA 431/00, LEX nr 48010, wyrok NSA z dnia 6 września 2002 r. II SA/Wr 797/02, OWSS 2003/1/12/.



Nie można natomiast uznać, aby powołany jako podstawa prawna zaskarżonej uchwały przepis stanowił podstawę do wydania uchwały przez radę gminy do wyrażenia zgody na zbycie przez Burmistrza udziałów Spółki czy też zatwierdzenia tej czynności /zob. wyrok NSA z dnia 17 kwietnia 2002 r. II SA Wr 2716/00, OwSS 2002/4/101/. Przepis ten nie zawiera bowiem upoważnienia do uregulowania w sposób odmienny niż w ustawie zakresu podziału kompetencji pomiędzy radę i wójta.

W tym stanie faktycznym i prawnym Sąd I instancji uznał za trafne stanowisko wyrażone w skardze, że uchwała podjęta na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 9 lit. 9 ustawy o samorządzie gminnym zgodnie z art. 40 ust. 2 pkt 3 tej ustawy winna być oceniona jako akt prawa miejscowego regulujący zasady zbywania udziałów przez burmistrza, który podlega procedurze promulgacyjnej określonej ustawą z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych, a wobec niedochowania tych norm, narusza art. 88 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Skargę kasacyjną od powyższego wyroku wniosła Rada Miejska w Ś. reprezentowana przez adwokat M. K. zarzucając naruszenie prawa materialnego, to jest:

1/ art. 94 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 40 ust. 1 i 2 pkt 3 w zw. z art. 18 ust. 2 pkt 9 lit. g ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym, poprzez jego niewłaściwe zastosowanie, a co do art. 40 ust. 2 pkt 3 - również poprzez błędną wykładnię, polegające na przyjęciu, iż zaskarżona uchwała stanowi akt prawa miejscowego, podczas gdy w istocie stanowi ona akt wewnętrzny o charakterze organizacyjnym,

2/ art. 88 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w zw. z art. 43 ustawy o samorządzie gminnym, poprzez jego niewłaściwe zastosowanie, polegające na przyjęciu, że zaskarżona uchwała podlega procedurze promulgacyjnej, podczas gdy jako akt nie będący aktem prawa miejscowego, nie wymaga przeprowadzenia takiej procedury.

W uzasadnieniu skargi kasacyjnej wywodzi się, iż brak ustawowej regulacji pozwalającej na zakwalifikowanie danego aktu jako aktu prawa miejscowego. Rada gminy w ocenie strony może podejmować uchwały zawierające wytyczne dla podległych jej organów wykonawczych i gminnych jednostek organizacyjnych, w tym także uchwały zalecające określony sposób gospodarowania mieniem gminy, jednak samo gospodarowanie tym mieniem należy do wójta /burmistrza lub prezydenta/. Uchwała rady gminy mająca na celu określenie sposobu gospodarowania mieniem komunalnym nie ma charakteru przepisów powszechnie obowiązujących w rozumieniu art. 30 ust. 1 i 2 ustawy samorządowej /wyrok NSA z dnia 6 marca 1991 r. I SA 1251/90 "Wspólnota" z 1991 r. Nr 20, s. 14/. Niewątpliwie określanie zasad wnoszenia, cofania i zbywania udziałów i akcji przez wójta należy do kompetencji rady miejskiej zaś akt taki może przybierać formę aktu kierownictwa wewnętrznego. Pojęcie "zasady" odnosi się do ogólnych reguł postępowania a zatem norm o charakterze generalnym i abstrakcyjnym, nadającym się do wielokrotnego stosowania w różnych stanach faktycznych. Mogą one dotyczyć konkretnych sytuacji, ale powinny zachować charakter generalny co w niniejszej spawie nie ma miejsca /wyrok NSA we Wrocławiu z dnia 17 kwietnia 2002 r. II SA/Wr 2716/00, OWSS z 2002, Nr 4, poz.101/. Przedmiotowa uchwała, wobec jej jednorazowego wykonania /jednostkowego przypadku/ akceptowania decyzji organu wykonawczego gminy, uległa skonsumowaniu i nie będzie znajdować zastosowania do jakiegokolwiek stanu faktycznego.

W uzasadnieniu skargi kasacyjnej zauważa się, iż jedyną przyczyną stwierdzenia nieważności zaskarżonej uchwały był brak jej ogłoszenia, co powinno być potraktowane jako przyczyna nieistotna, nie rodząca skutku w postaci usunięcia z obrotu prawnego przedmiotowej uchwały.

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że skarga kasacyjna nie może być uwzględniona i podlega oddaleniu.



Przede wszystkim godzi się zauważyć, że stosownie do art. 184 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi /Dz. U. Nr 153, poz. 1270 ze zm./, zwanej dalej "ppsa", Naczelny Sąd Administracyjny orzeka o oddaleniu skargi kasacyjnej w dwóch przypadkach, po pierwsze wówczas, gdy skarga kasacyjna nie ma usprawiedliwionych podstaw, zaś po wtóre, gdy zaskarżone orzeczenie mimo błędnego uzasadnienia odpowiada prawu.

W niniejszej sprawie zaskarżoną uchwałą Rada Gminy wyraziła zgodę na zbycie udziałów w określonej Spółce i jak to wskazano w odpowiedzi na skargę Wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na tą uchwałę, istotą rozstrzygnięcia jej było wydanie "aktu wewnętrznego, akceptującego podjętą uprzednio przez Burmistrza Miasta decyzję, należącą w świetle ustawy o samorządzie gminnym do jego kompetencji", natomiast "obowiązek promulgacji dotyczy jedynie aktów prawa miejscowego stanowionych przez organy gminy, do których nie należy przedmiotowa uchwała".

Takie stanowisko Gminy, podtrzymywane zresztą w skardze kasacyjnej, prezentuje więc taki pogląd, że rada gminy ma prawo do wydania uchwały "akceptującej wcześniejsze rozstrzygnięcie Burmistrza", przy czym to rozstrzygnięcie należy do właściwości organu wykonawczego gminy /burmistrza/, zaś rolą rady gminy jest jedynie zaakceptowanie /zatwierdzenie/ tej wcześniejszej decyzji, przy czym następuje to w formie uchwały.

Otóż ze stanowiskiem wyrażonym przez Radę Gminy nie sposób się zgodzić. Jeżeli bowiem sprawa należy do właściwości organu wykonawczego gminy, to bez podstawy prawnej rada gminy nie może wkroczyć w kompetencje innego organu /organu wykonawczego/, gdyż stanowi to podstawę do stwierdzenia nieważności takiej uchwały, naruszającej kompetencje tego innego organu, zaś wydana uchwała nie może być traktowana jako akt wewnętrzny. Z tego wynika, że Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu stwierdzając nieważność zaskarżonej uchwały miał słuszność, jeżeli przyjmie się motywację prezentowaną przez Radę Gminy. Jeżeli natomiast wolą Rady Gminy podejmującej zaskarżoną uchwałę było ustalenie jako zasady, iż decyzja Burmistrza będzie podlegała "akceptacji" tego organu, to w takim rozumieniu zaskarżonej uchwały może mieć również rację Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu, iż uchwała będąc aktem prawa /aktem normatywnym/ pomimo tego, że dotyczy zbycia konkretnych udziałów w określonym podmiocie, może wejść w życie wyłącznie po jej ogłoszeniu /promulgacji/, zaś postanowienie w uchwale, że wchodzi w życie z dniem podjęcia, narusza wskazane przez Sąd I instancji akty prawny.

Mając na uwadze powyższe orzeczono jak w sentencji wyroku z mocy art. 184 ppsa.

piątek, 15 marca 2013

Prezesie Makuch źle się czuje

odpowiadając na pytania w gwarnej sali, podczas posiedzenia RM.

Mam wobec tego propozycję - zgodzi się pan spotkać i odpowiedzieć na pytania blogerów? Na rejestrowanym audiowizualnie spotykaniu w niewielkim gronie? Wadowiczanie i mieszkańcy gminy powinni mieć gruntowną wiedzę o spółce EKO.  My o nią w spokojnej atmosferze zapytamy i zrelacjonujemy (przytoczymy) pańskie odpowiedzi.

Ten rodzaj porozumiewania się - poprzez wpis na blogu, nie jest czymś zwykłym - robię to wyłącznie dlatego że nijak nie sposób znaleźć do pana kontaktu mailowego ani telefonicznego w sieci.

czwartek, 14 marca 2013

Wybór Papieża

Mam właściwie tylko jeden komentarz. Kraśko był strasznie nieszczęśliwy, bo mu się nowy Papież w ramówce nie zmieścił. No jak on śmiał pokazać się 15 min później niż sobie to redakcja poukładała.

Nie inaczej było w konkurencyjnej, całodobowej stacji - nawet wybór jednej z najistotniejszych wciąż postaci na geopolitycznej mapie świata okazał się niewystarczającym powodem żeby stacja telewizyjna jakoś to ogarnęła.

To tylko z pozoru banalne obserwacje - w rzeczywistości pokazują jak działa współczesny świat -w powszechnym odbierze cała prawda, cała rzeczywistość dzieje się nie wokół nas - ona się dzieje tylko wówczas i tylko w takim wymiarze, w jakim daje się ją upchnąć w telewizyjne zajawki.

Co z kolei daje się oczywiście przekładać i wielokrotnie już to robiono, na konsekwencje dla świadomości nas wszystkich, ale o tym pisał nie będę - nie chcę nikomu psuć dobrego samopoczucia - dzisiejszy widok z okna robi to już aż nazbyt skutecznie.

I nie - nie oczekujcie od Franciszka ze dokona rewolucyjnych zmian w Kościele. Jego największym sukcesem będzie gdy zdoła rozgonić w cholerę tałatajstwo które siedzi w Kurii Rzymskiej. Ale i na tym polu nie wróżę mu wielkiego powodzenia - raka nie leczy się w ostatnim stadium.

Aaa - jeszcze słowo do Drogiej Ewy - na litość boska, nie napiszcie znowu że Jego Świątobliwość podwinęła sukienkę i podeszła:D:D:D

środa, 13 marca 2013

Uchwała ws EKO nie ma mocy prawnej.

Tak, tak, Droga Ewo - właśnie przepchnęliście gniotka, który wyląduje w koszu. 

Proponuję natychmiast wezwać wszystkich trzech radców prawnych UM  - na początek ich zwolnić a zaraz potem błagać żeby uratowali wam tyłki.

Opozycyjnym radnym pozostaje tylko zapakować to w kopertę i wysłać wojewodzie.


Aktywa w postaci udziałów w jednoosobowej spółce kapitałowej są składnikami majątkowymi gminy w rozumieniu art. 43 usg. Zgodnie z tym przepisem, mieniem komunalnym jest własność i inne prawa majątkowe należące do poszczególnych gmin i ich związków oraz mienie innych gminnych osób prawnych, w tym przedsiębiorstw. Przedmiotem uchwały jest więc mienie komunalne. Rada gminy, określając zasady zbywania udziałów w jednoosobowej spółce gminnej z ograniczoną odpowiedzialnością, określa tym samym zasady gospodarowania tym mieniem. Zgodnie z brzmieniem art. 41 ust. 1 usg, rada gminy ustala akty prawa miejscowego w formie uchwały. Przykładowe wyliczenie aktów prawa miejscowego zawiera art. 40 ust. 2 wspomnianej ustawy, stanowiąc w pkt. 3, że na podstawie niniejszej ustawy organy gminy mogą wydawać akty prawa miejscowego w zakresie zasad zarządu mieniem gminy. Należy zatem stwierdzić, iż uchwała podjęta na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 9 lit. „h", jako dotycząca zasad zarządu mieniem gminnym, powinna być oceniana jako akt prawa miejscowego.
Rada gminy, błędnie określając w § 3 uchwały tryb jej wejścia w życie (uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia), poprzez pominięcie konieczności jej publikacji w Dzienniku Urzędowym Województwa Małopolskiego, uchybiła dyspozycjom art. 4 ust. 1 oraz art. 13 pkt 2 i 10 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych.
W wyniku tego zaniedbania uchwała rady gminy nie może funkcjonować w obrocie prawnym oraz wywoływać skutków prawnych wobec jej adresatów.


Aż się prosi przywołać słowa Pawlaka - "Uciekł? Szkoda! A taki był ładny, amerykancki":D:D:D

P.SW razie gdybyście szukali źródła - to obszerny cytat z rozstrzygnięcia nadzorczego Wojewody, w analogicznej sprawie, więc sie trzy razy zastanówcie zanim powiedzie że zaatakowała was kłodami lewica:D:D:D

wtorek, 12 marca 2013

Sesja nadzwyczajna

Bezradni jak zazwyczaj

Obowiązki  nie pozwoliły mi uczestniczyć w nadzwyczajnej sesji RM. Więc z zainteresowaniem czekam na obszerną relację Obywatela i Pałacowego. Jednego zdołałem się dowiedzieć już teraz - ŻADEN RADNY tzw koalicji nie zadał ani jednego pytania. 

Zdzisław Szczur poparł bez jednego pytania prywatyzację spółki EKO w Choczni. 
Andrzej Gałuszka
Marek Kubata
Kazimierz Kuzon 
Kazimierz Lichwiarski

Michał Ogiegło
Maria Potoczna
Krzysztof Salachna 
Paweł Stopa

Andrzej Strzeżoń 

Józef Cholewka 
Stanisława Wodyńska
Maria Zadora
Mariusz Ruła
Stanisław Hucisko
Ci ludzie nie mieli żadnych wątpliwości - zagłosowali "ZA" prywatyzacją gminnej spółki. 

P.S - ktoś mnie o to ostatnio pytał - podpięty do mojego bloga google analytics (oczywiście przez kogoś kto ma o tym pojęcie, sam co najwyżej potrafię podpiąć kaptur do kurtki córki) pokazuje w ostatnich dniach że zainteresowanie prywatyzacją EKO osiągnęło ogromne rozmiary.Tylko u mnie ponad 1200 unikalnych adresów IP oznacza że nawet gdyby kierowca z pasażerami pozbierali wszystkie ulotki po wszystkich osiedlach to wadowiczanie wiedzą o tej sprawie dość powszechnie:)

Swoją drogą - ja tych ulotek nawet nie widziałem na oczy - coś jest nie tak z działaniem opozycji:):)

Staszek nam mówi że głupi jesteśmy

Odpowiadam więc Stanisławowi.

Głupia to jest wasza teza o tym, jak to mieszkańcy będą mieli "taniej".

Eko, czy to z inwestorem czy bez po prostu wyceni przyjmowanie poszczególnych rodzajów odpadów i tyle. Klientem spółki NIE BĘDZIE GMINA tylko operator który wygra przetarg na zbiórkę i wywóz odpadów. Sęk w tym że ten sam operator może wygrać taki przetarg w wielu sąsiednich gminach - i co? Jakim cudem odróżni wadowickie śmieci od andrychowskich, kalwaryjskich, mucharskich czy cholera wie nie jakich? Po prostu zapłaci jednolitą stawkę za wszystkie odpady które zebrał w różnych gminach. Dla mieszkańców z samego istnienia wysypiska ŻADNA oszczędność nie wyniknie.

Wyłącznie ZARABIANIE pieniędzy na odpadach mogłoby się przełożyć na finansową ulgę dla mieszkańców - wszystkie zyski, wypłacone przez EKO gminie w formie dywidendy dla właściciela mogłyby zostać skierowane na koszt obsługi systemu. Prywatyzując spółkę gwarantujecie gminie że w życiu żadnych pieniędzy z jej działania nie zobaczy - istnieje milion sposobów na to, żeby większościowy udziałowiec zadbał o to by spółka nigdy nie wykazała żadnych zysków.

Ewa już w gabinecie?

Staszek też się rozsiadł? Mam nadzieje ze jesteście już po porannej kawie, bo mam kolejne trudne pytania.

Co z rekultywacją po zamknięciu wysypiska w Choczni? Czy Eko jest właścicielem gruntów na których działa? Nie.Więc inwestor strategiczny wykupując udziały w spółce nie będzie miał nic wspólnego z tymi gruntami. To na gminę spadnie wydatek kilku milionów złotych, związany z wymogiem rekultywacji po przepełnieniu się wysypiska.

Pytanie jest takie - JAK DŁUGO, przy założeniu że przy pomocy pieniędzy inwestora wybudujecie instalacje do segregacji, będzie mogło funkcjonować wysypisko? Odzyskane surowce zostaną wywiezione ale pozostały odpad będzie sukcesywnie zapełniał pozostałe 20% wolnej na dziś objętości wysypiska.
 A skoro tak - to czy nie będzie tak że czasu wystarczy w sam raz na to żeby inwestorowi zwróciły się nakłady, żeby zarobił ile można a gminę zostawił z przepełnionym wysypiskiem, które z mocy prawa MUSI ZOSTAĆ ZREKULTYWOWANE. I to na nasz koszt? Kalwaria wydała na swoje wysypisko 2,6 mln złotych - a mieli tego 4 hektary? Choczniańskie wysypisko jest ile? Trzy razy większe? Gmina wyda ok 6 mln złotych na jego rekultywację? Pytanie - czy zdąży na nim tyle zarobić? Czy też zarobi inwestor a mieszkańcy gminy z własnych podatków zapłacą za wasze błędne decyzje?

Dzisiaj mówicie ludziom że chodzi o to żeby było jak najtaniej. Powiedzcie im więc i to - KIEDY KTO I ILE BĘDZIE ZMUSZONY WYDAĆ NA REKULTYWACJĘ??? 

poniedziałek, 11 marca 2013

Obradowały połączne komisje

Piszę jak zwykle dla wszystkich czytelników, ale adresuję głównie do pani Burmistrz Ewy Filipiak. A także do przewodniczących komisji oraz prezydium RM.

Pierwsza uwaga jest oczywista i padła z ust radnego Odrozka - można było uniknąć wielu może cokolwiek zbyt emocjonalnych wystąpień radnych, po prostu traktując ich poważnie. Współpracując z nimi - tak jak jeden organ gminy z drugim. Traktując ich jak partnerów a nie zło konieczne. Nie ma żadnego powodu, prócz faktu ze utrwalił się pewien tryb postępowania, żeby komisje RM odbywały się wyłącznie bezpośrednio przed sesjami - spokojnie można tak poustawiać ich zwoływanie, żeby dać radnym możliwość i szanse zapoznania się z bieżącymi sprawami.

Co więcej - wg Regulaminu Rady Miejskiej w Wadowicach (&11 pkt2)  Burmistrz składa na sesjach sprawozdanie ze swoich prac za okres międzysesyjny.  Więc to był doskonały moment i regulaminowy obowiązek Burmistrz żeby zapoznać radnych - z planami gminy ws EKO, nakreśleniem wyzwań, problemów, zamierzeń. Pani wzmianka, która została uczyniona przy okazji referowania innego tematu, z całą pewnością za sprawozdanie Burmistrza z prac w okresie międzysesyjnym uważana być nie może.

I od razu druga uwaga regulaminowa - żeby przerwać dyskusję co do prawa przewodniczącego do udzielania głosu mieszkańcom - mówi o tym &15 Regulaminu. I kompletnie bezzasadna jest dyskusja co oznacza sformułowanie "zaproszeni". Przypominam że rodzajem publicznego zaproszenia jest  zawiadomienie o Sesji RM wiszące w drzwiach UM. Pkt 2 Statutu Gminy  mówi zaś o tym, że każdy mieszkaniec ma prawo podejmować wszelkie czynności dla dobra gminy.

Wobec czego już raz na zawsze proponuje skończyć z kompromitowaniem radcy prawnego UM i uznać że czy to przewodniczący komisji, czy przewodniczący RM, ma prawo udzielić tego głosu przybyłym mieszkańcom za bezsporne.

Tyle tytułem wstępu  A teraz do rzeczy: pani Burmistrz, pani  Ewo - jako dramatyczną niekonsekwencję postrzegam państwa sposób rozumowania i postępowanie ws EKO.

 Oto w 2011 r składacie projekt opiewający na 30 mln złotych z wnioskiem o dofinansowanie go ze środków UE. Przypominam - różnica pomiędzy przyznaną dotacją a wartością całości projektu to blisko 13mln złotych. Więc jeszcze dwa lata temu uważaliście że warto nie tylko rozbudowywać EKO o nowe instalacje, ale warto to robić własnymi środkami, a dzisiaj twierdzicie że to schyłkowy, ryzykowny i niepewny biznes? I ze bronicie gminę przed tym ryzykiem?

 Przy okazji - jak rozumiem, analogicznie do wyceny spółki o której dzisiaj tyle mówiliśmy  także wniosek do UE był pisany przez firmę zewnętrzną, bo nie sądzę żeby wysypisko dysponowało kompetentnymi w tym zakresie pracownikami? W takim razie - ile kosztował gminę(spółkę) ten projekt? 

I pytanie drugie - jak na litość boską chcecie znaleźć inwestora w sytuacji, gdy oceniacie że na całej tej operacji nie można zarobić? Jak powiedział prezes Makuch - to powinien być i będzie ktoś z branży- więc będzie dysponował co najmniej podobnym zasobem wiedzy co wy - a rozsądnie jest zakładać że nawet większym, bo to on będzie wykładał własne pieniądze, wobec czego w jego interesie jest zadbać o gruntowną analizę rynku, ocenę ryzyka itd, itp. Więc skoro z państwa, z waszej wiedzy wynika, że nawet po wybudowaniu instalacji nie będzie ona przynosiła zysków, to czy nie dziecięcą wręcz naiwnością jest założenie że znajdzie się biznesmen który włoży w to prawdopodobnie ponad 10 milionów złotych?

Myślicie jak urzędnicy, nie jak ludzie czujący biznes. I obawiam się że to będzie miało swoje konsekwencje - gmina straci okazję do sporego zarobku. Czy to poprzez operacyjną działalność po wybudowaniu instalacji czy poprzez zyskowną sprzedaż udziałów w razie gdyby rynek się konsolidował. Pozbywając się większości udziałów już teraz, gracie w ciemno i to przy kompletnie błędnych założeniach.

No i sprawa semantyki  - wasz opór przed nazywaniem operacji z EKO prywatyzacją jest być może nawet zrozumiały - ludzie mają swoją wypracowaną opinię o prywatyzacjach w ogóle - niemniej - TO JEST WŁAŚNIE PRYWATYZACJA  - wynika to wprost z definicji ustawowej.

Znaleziono 17 751 815,89 zł na wysypisku

 w Choczni.

Mówię zupełnie poważnie - dokładnie taka kwota dofinansowania została przyznana w 2012 r na działanie pt." Odzysk, recykling unieszkodliwianie odpadów - BAT w gospodarowaniu odpadami na składowisku w Choczni" z funduszy unijnych.

Co w szczególności oznacza, że już w momencie składania wniosku(początek roku 2011) władze spółki i jej właściciel - gmina - MUSIAŁA WSKAZAĆ ŹRÓDŁA FINANSOWANIA PROJEKTU. Co więc takiego się stało że w 2011 r były pieniądze na budowę instalacji do segregacji odpadów a w 2013 r w trybie nadzwyczajnym Burmistrz wymusza na radnych zgodę na prywatyzację naszej własności?

Co więcej - projekt, który dostał dofinansowanie, opiewa na przeszło 30.000.000 zł - więc wyłącznie majątkowa wycena spółki, w momencie gdy go zrealizuje wzrośnie o podobną kwotę. Sumaryczna wartość EKO będzie wynosiła, ostrożnie licząc kilkadziesiąt (grubo ponad 50) milionów złotych. Pakiet udziałów który wykupi inwestor strategiczny przejmując ich większość nominalnie wart jest ok 6 mln zł. To mniej niż udział inwestora w przyznanej dotacji!!!!!

Pytanie więc brzmi - CZY EWA FILIPIAK WYNEGOCJUJE ZA EKO CENĘ 30 mln złotych? 

Przydatne linki: tutaj oraz tutaj

UZUPEŁNIENIE
Według oświadczenia prezesa Makucha dotację unijną zablokował sejmik wojewódzki. Całość wrażeń z posiedzenia połączonych komisji opiszę być może jeszcze dzisiaj.

sobota, 9 marca 2013

Kupmy sobie EKO

No, może nie zupełnie kupmy. Po prostu na niej zaróbmy.

 Jednym z najlepszych pomysłów, oczywiście w ogóle nie rozpatrywanych przez władze miasta, na zdobycie środków potrzebnych na inwestycje w spółkę Eko, byłaby emisja obligacji komunalnych.

 Stopień zadłużenia gminy jest w tym momencie niewielki - ryzyko dla inwestorów minimalne. Bez najmniejszego problemu można by ściągnąć z rynku te 10 mln zł i to płacąc za te pieniądze znacząco mniej niż w przypadku komercyjnego kredytu w banku. W dodatku z dowolnie odroczonym terminem wykupu - nawet do 10 lat.

Tylko, kurcze - jeżeli Eko pozostanie spółką w 100% gminną, to po ewentualnej zmianie władzy kto utworzy w niej 10 etatów wiceprezesów i tyleż dyrektorów?

piątek, 8 marca 2013

Eko przekręt

czyli rozbój w biały dzień.

Dwie godziny temu dotarły do mnie - niemal równocześnie z radnymi, bardzo niepokojące wiadomości.
Została zwołana sesja nadzwyczajna. Dzisiaj zwołana - na wtorek. A posiedzenia komisji na poniedziałek. Co samo w sobie jest  niezgodne z prawem. Ale pal sześć- bo temat sesji to dopiero przekręt. Gmina pozbywa się większości udziałów w spółce EKO. I to w momencie gdy ustawa "śmieciowa" gwarantuje wysypisku krociowe zyski przez dziesięciolecia. Wystarczy zainwestować w instalację do segregacji odpadów, wziąć unijną dotację na ten cel i w Choczni będzie prawdziwe eldorado.

I będzie - z tym że już nie nasze, gminne. We wtorek Burmistrz zmusi radnych żeby sprzedali gminna spółkę(większość udziałów) tajemniczemu prywatnemu inwestorowi. Gmina dała teren, zainwestowała w infrastrukturę, projekty, opinie środowiskowe, pozwolenia a teraz odda to wszystko za bezcen jakiemuś biznesmenowi. I to na kolanie, w ostatniej sekundzie kolanem dopychając zgodę radnych, nie informując ich o jakichkolwiek szczegółach dotyczących transakcji. 

Wobec tego mam pytania - szereg pytań które mam nadzieje wybrzmią na sesji nadzwyczajnej zanim radna Wodyńska powie że pozbycie się spólki z rewelacyjnymi perspektywani na funkcjonowanie "jest wspaniałe"

Katalog pytań i żądań pogłębiających temat Eko moim zdaniem powinien wyglądać tak:

Pytania dotyczące finansowej kondycji spółki:
1. Sprawozdania finansowe za ostatnie trzy lata
2.Wycena(operat szacunkowy) majątku spółki - aktualna
3. Zdolność kredytowa spółki.
4.Obowiązujące umowy z podmiotami na rok bieżący i lata następne.
5,Wolne moce przerobowe i perspektywy związane z ustawą "śmieciową"

Co do samej sprzedaży części spółki
1. Powód i cel samej sprzedaży.
2.Terminarz spotkań, treść korespondencji, przebieg negocjacji ws sprzedaży udziałów.
3.UMOWA sprzedaży udziałów(szczegóły - co dokładnie jest przedmiotem sprzedaży, zobowiązania inwestora, czy gmina pozostanie właścicielem większościowym - KLUCZOWE!!!)

Jeżeli chodzi o to by umieścić w Eko instalację do segregacji odpadów - JAKI JEST KOSZT tej instalacji, jaka wydajność i jakie spodziewane zyski z surowców wtórnych.
I wreszcie - czy istnieje możliwość doinwestowania przez gminę spółki tak żeby w ogóle uniknąć potrzeby sprzedaży udziałów - gminne dofinansowanie plus kredyt wzięty przez spółkę mógłby wystarczyć żeby utworzyć sortownie i pozostać właścicielem 100% udziałów.

To tyle co przychodzi mi do głowy bez dostępu do jakichkolwiek dokumentów.

Wadowice ostatnim rezerwuarem galicyjskiej biedy?

Gmina Milówka - mieszkańców - ok 5000 osób, budżet - ok 35 mln zł - oznakowanych ścieżek i  tras rowerowych - ok 50 km. Biedna Żywiecczyzna, tak? 


Gmina Wadowice - mieszkańców - ok 37 tysięcy osób, budżet - ponad 100 mln zł - ścieżek rowerowych - 0 km

U nas "się nie da"??

Powiat Żywiecki -mieszkańców - ok 150 tysięcy osób - ilość ścieżek i tras rowerowych - 30 - o łącznej długości- 510 km.  Można?


Powiat wadowicki - mieszkańców - ponad 150 tysięcy osób - ścieżek rowerowych - 0 km, wyznaczonych tras rowerowych - ok. 80 km

U nas "się nie da"??

Oczywiście ze się da i można - już dzisiaj władze gminy powinny nawiązać współpracę z wójtami Tomic, Mucharza, wystąpić z ofertą współpracy do RZGW w Krakowie, który jest gospodarzem zapory w Świnnej - i nadrabiać stracony czas. Teraz, zaraz -bo jak to ujął poeta - czas wyprzedził nas o głowę więc nadrabiać trzeba głową.

środa, 6 marca 2013

Wniosek do RM ws ścieżek jest gotowy


Zbieranie podpisów rozpoczęte.



Jednym z miejsc gdzie można podpisać się pod wnioskiem, jest sklep rowerowy w kamiennicy koło liceum. Przy okazji właścicielowi i pracownikom serdecznie dziękuję za okazane zrozumienie i pomoc:) Ci ludzie, jak nikt inny, wiedzą tak o samych rowerach jak i o problemach z poruszaniem się nimi na terenie gminy, absolutnie wszystko.

Oto treść wniosku:

 Popieram i wnoszę do Radnych Rady Miejskiej w Wadowicach o przyjęcie w drodze uchwały, projektu budowy ścieżek rowerowych na terenie gminy Wadowice. Oświadczam, że w pełni zgadzam się z treścią uzasadnienia dołączonego do listy podpisów i dlatego proszę Radnych o bezzwłoczne podjęcie prac na komisjach Rady Miejskiej w przedmiotowej sprawie tak, aby przepracowany projekt uchwały mógł być głosowany na najbliższej sesji plenarnej Rady Miejskiej.

A to uzasadnienie, wraz ze wskazaniem źródeł finansowania:

Uzasadnienie do wniosku mieszkańców do Rady Miejskiej w Wadowicach ws. budowy ścieżek rowerowych.


Pomysł i projekt budowy ścieżek rowerowych w Wadowicach ma wielostronne uzasadnienie, a argumenty za nim dają się podzielić na kilka grup:

Bezpieczeństwo i zdrowie mieszkańców.

Ekonomiczne korzyści dla miasta i mieszkańców, płynące z dodatkowej zachęty dla turystów.

Funkcja rekreacyjna dla mieszkańców i turystów.
Rzecz najistotniejsza — bezpieczeństwo mieszkańców. Stan dróg, a nade wszystko natężenie ruchu drogowego — tak w samym mieście, jak i na drogach wylotowych we wszystkich kierunkach — powoduje, że poruszanie się po tych drogach rowerem niesie za sobą, już od dłuższego czasu, poważne niebezpieczeństwo. W efekcie na terenie gminy niemal zanikła praktyka rowerowych, rodzinnych wycieczek, a ci nieliczni, którzy pragną aktywnie wypoczywać, czy też dojeżdżać rowerem do pracy, narażeni są na utratę zdrowia, a czasami i życia — bywają spychani do rowów, potrącani, zmagają się z całą gamą sytuacji skrajnie niebezpiecznych. O tym, żeby rodzice mogli pozwolić swoim kilku czy nawet kilkunastoletnim dzieciom na rowerową wyprawę dokądkolwiek na terenie gminy w ogóle nie ma mowy. W efekcie cała społeczność po prostu rezygnuje z tego rodzaju aktywności fizycznej, a w związku z tym, że jest to jedna z najtańszych i najatrakcyjniejszych oraz najbardziej ogólnodostępnych form aktywnego wypoczynku, część z nich rezygnuje tym samym z jakiejkolwiek aktywności fizycznej w ogóle. Taka sytuacja jest tym groźniejsza, że pozbawia nasze dzieci i młodzież zdrowych nawyków, co w przyszłości może wpłynąć na ich negatywny, czy też obojętny stosunek do zdrowego stylu życia.

To od razu prowadzi nas do argumentu z tego faktu wynikającego — ograniczenie, a pośród znaczącego odsetka mieszkańców całkowita rezygnacja z aktywności fizycznej, oznacza znaczące pogorszenie ich stanu zdrowia. Jest powszechnie wiadome i potwierdzone niezliczonymi publikacjami medycznymi, że istnieje ścisły związek pomiędzy taką aktywnością bądź jej brakiem, a częstotliwością występowania wielu schorzeń. Także w okresie rehabilitacji, po urazach różnego rodzaju, jak i po incydentach kardiologicznych (np. po przebytych zawałach) lekarze zalecają umiarkowany ruch jako jej najlepszą formę.


Kolejną grupą argumentów są te z dziedziny turystyki i rekreacji. Pozostaje poza wszelką dyskusją fakt, iż gminy które zainwestowały w budowę ścieżek rowerowych są po prostu atrakcyjniejsze turystycznie. Pokazują to liczne raporty i sumaryczne zestawienia liczby turystów odwiedzających poszczególne regiony. Patrząc z perspektywy czasu trwania budowy zbiornika w Świnnej Porębie, już na dniach nieomal inwestycja ta zostanie zakończona, niecka wypełniona wodą i stanie się to miejsce celem przyjazdów rzeszy turystów, wodniaków, żeglarzy. Wadowice są zaś najbliższym miastem sąsiadującym z tą atrakcją — powinniśmy zrobić wszystko co możliwe, żeby dać powody i możliwości tym ludziom, ażeby w okresie wypoczynku nad wodą możliwie często i chętnie odwiedzali także nasze miasto. Istnienie ścieżek rowerowych komunikujących miasto z okolicami zalewu bez cienia wątpliwości będzie dla turystów dodatkową atrakcją i zachętą do takich odwiedzin.


Absurdalne liczby turystów rzekomo odwiedzających nasze miasto, podawane przez Urząd Marszałkowski i ogłaszane jako wielki turystyczny sukces miasta przez jeden z lokalnych portali internetowych — 2,5 miliona osób rocznie (!) — absolutnie nie mogą uspokajać władz miasta. Są wielkościami kompletnie księżycowymi, zwłaszcza, gdy zestawić je z danymi z Muzeum Papieża z 2012 roku (odwiedziło je około 185 tysięcy osób). Liczba ta praktycznie w całości oddaje rzeczywisty przepływ turystów i wskazuje tendencję spadkową (rok 2011 to około 200 tysięcy odwiedzających). Do tego dochodzi jeszcze bardzo krótki czas trwania odwiedzin liczony najdalej w kilku godzinach (ruch tranzytowy).

Nie bez znaczenia jest także rekreacyjna funkcja ścieżek rowerowych dla mieszkańców Wadowic i okolic, a także dla odwiedzających miasto turystów. Planując na przykład rodzinny pobyt nad wodą i mając taką możliwość, z pewnością wielu naszych mieszkańców wybierze wycieczkę rowerową zamiast samochodowej, szczególnie w sytuacji, gdy jak uczy doświadczenie z innych podobnych miejsc w Polsce, miejsca parkingowe w okolicy zalewu będą zatłoczone i dodatkowo zapewne płatne.


Proponowany plan prac i źródła finansowania.
Mając to wszystko na uwadze, proponujemy następujący sposób postępowania — po przewidzianej regulaminem dyskusji na komisjach Rady Miasta i pozytywnym zaopiniowaniu wniosku, przegłosowanie przez Radę kierunkowej uchwały wyrażającej wolę radnych co do realizacji projektu i zobowiązującej Burmistrz Wadowic do przeprowadzenia wstępnych prac, wytyczenia proponowanego przebiegu ścieżek rowerowych, sporządzenia kosztorysu prac, przygotowania wniosku o dofinansowanie z odpowiedniego programu w ramach środków europejskich. Wszystkie koszty, w sytuacji gdyby tych prac nie dało się przeprowadzić własnymi siłami gminy, proponujemy pokryć z rezerwy ogólnej w budżecie gminy.
Na grudniowej sesji zaś, tak zwanej budżetowej, proponujemy w ramach prac nad budżetem zabezpieczyć środki — w dziale wydatki inwestycyjne — na realizację i wykonanie całości bądź części zaplanowanych prac. W związku z faktem, iż rok 2013 jest ostatnim rokiem finansowania przez gminę wydatków związanych z tak zwaną rewitalizacją rynku i ulic przyległych oraz z dobrą kondycją finansową gminy, nie istnieją przeszkody, żeby naszym kolejnym wysiłkiem inwestycyjnym uczynić właśnie budowę ścieżek rowerowych.