piątek, 27 września 2013

Urzędnicy są z Marsa?

czyli Ojczyzna polszczyzna.

Gdzieś tli mi się w pamięci jakaś akcja, czy też próba, podjęta jakiś czas temu przez wadowicki ZUS. Urzędnicy zobowiązali się tak przeredagować pisma, kierowane do swoich klientów, żeby ci nie musieli konsultować z członkami rodzin, sąsiadami czy też zaprzyjaźnionym proboszczem, co też autor miał na myśli.

Niestety, na chorobę nowomowy cierpią powszechnie bodaj czy nie wszyscy, których stanowisko pracy wyposażone jest w służbowa pieczątkę.

Na własnym przykładzie - możecie sobie pomyśleć o mnie brzydko - ale uważam że językiem polskim posługuje się, znam go, w stopniu niemal doskonałym. Znam jego brzmienie, melodykę, znaczenia, niuanse i idiomatykę. Znam tak, jak zna każdy miłośnik języka. Znam - ale cóż z tego, kiedy pisma z jednego tylko zdania się składającego, zrozumieć za chińskiego boga nie potrafię.

Nie pierwszego lepszego pisma, ale tego, które dotarło do mnie wczoraj z wadowickiego UM. Jak wiecie, staram się zaglądać magistrackim w rękawy - i wyciągać od urzędu informacje, które są w mojej ocenie istotne do oceny sposobu funkcjonalizowania miasta. Więc jak wielokrotnie wcześniej - jakiś czas temu wystąpiłem o kolejną porcję informacji - wniosek trafił do jednego z wydziałów UM - a  odpowiedź stamtąd brzmiała tak:


Pan Marcin Gładysz

      W związku z Pana wnioskiem o udzielenie informacji publicznej z dnia 22.09.2013 r. prosimy o wskazanie adresu zamieszkania koniecznego ze względu na załatwienie przedmiotowego postępowania w sposób formalny.




Aż zamrugałem:):) Pod pismem podpisała się jedna osoba a w tekście - pluralis maiestatis - "prosimy".

Dalej już tylko gorzej - detalem nie językowym a formalnym właśnie, jest sprawa żądania adresu - żaden formalizm, żadne przepisy prawa nie uzależniają udzielenia informacji publicznej, od podania adresu zamieszkania , jeżeli we wniosku zaznaczymy inny sposób udzielenia informacji(drogą elektroniczną, osobiście, itp).

Co zaś znaczy zdanie "załatwienie przedmiotowego postępowania w sposób formalny"? Szanowny urzędniku - dla mnie, jako się rzekło, człowieka z językiem zaprzyjaźnionego, to zdanie nie oznacza literalnie NIC. To kalka - potworek językowy, który sprawia, że adresat takiego tekstu zaczyna się zastanawiać, w zależności od wagi sprawy oraz własnego temperamentu - czy natychmiast zatrudnić najlepszego adwokata w mieście, ewentualnie czy spuścić po czymś takim wodę.

Zatrudnienie na urzędniczym stanowisku nie oznacza, a przynajmniej nie musi - że przestajemy być ludźmi, także w wymiarze komunikacyjnym. Przeciwnie - właśnie urzędnicy powinni przykładać szczególną wagę do tego, żeby to co mówią do ludzi, miało szansę zostać zrozumianym, przez każdego, nawet nie rozmiłowanego w polszczyźnie, adresata.

Kiedy więc znowu Was poproszę o jakąś informację - nie piszcie mi proszę że prowadzicie postępowanie w przedmiotowej sprawie.

Napiszcie po prostu że załatwicie moją sprawę z przyjemnością:):):)

A czytelników zapraszam do wrzucania co soczystszych cytatów z marsjańskiej korespondencji z urzędnikami - podpowiedzcie tym ludziom czego wolelibyście w ich pismach nie czytać:)

P.S

Pomyślałem że całkiem na miejscu będzie też pewna ogólna porada językowa - w formie quizu - wyobraźcie sobie scenkę rodzajową - w okolicach znanej dyskoteki pojawił się wóz reporterski - telewizja kręci materiał o ryzykownych zachowaniach seksualnych. Dziennikarz pyta dziewczyny zgromadzone gdzieś wokół - czy pani zdarzyło się kiedyś uprawiać seks z przygodnym partnerem, w zaparkowanym gdzieś za budynkiem dyskoteki samochodzie?

 - Ja tam nie wiem jak inne, bynajmniej ja jestem porządna i ostrożna.

No i pytanie - dokąd zajechała ekipa z telewizji - na krakowski Kazimierz czy raczej w okolice remizy strażackiej gdzieś w Polsce gminnej? :)  

No i żeby nie było wątpliwości - słowo bynajmniej, poprawnie użyte- potrafi bardzo uszlachetnić wypowiedź - ale, ma miłość boską - oznacza ono przeczenie - i użycie go w kontekście twierdzącej wypowiedzi  sprawia że aż zęby drętwieją :D




    

wtorek, 24 września 2013

PiS popiera referendum w Wadowicach!

Jedna z najbardziej rozpoznawalnych w naszym regionie posłanek Prawa i Sprawiedliwości, pani Beata Szydło, przewodzi lokalnym(okręgowym) strukturom tej partii na naszym terenie.

I właśnie ona, wraz z zarządem PiS w okręgu chrzanowskim, wydała oświadczenie tej treści :

Chrzanów 16.09.13 r.




Zarząd Okręgowy PiS Okręg 12 – Chrzanów



W związku z organizowanymi w gminach Brzeszcze i Wadowice referendami w sprawie odwołania władz lokalnych Zarząd Okręgowy PiS oświadcza, iż z założenia popiera prawo obywateli do decydowania o ocenie działalności władz samorządowych poprzez inicjatywy referendalne. Każda forma praworządnej aktywności obywatelskiej wzmacnia demokrację w Polsce i z tej racji jest wartościowa. Jednocześnie, uważamy że nie jest rolą partii politycznych ingerowanie w proces referendalny, dlatego też Zarząd Prawa i Sprawiedliwości nie będzie się angażować w przebieg kampanii w gminach Brzeszcze i Wadowice.

Polityczny silnoręki, najbliższy współpracownik burmistrz Filipiak.




Temu facetowi Ewa Filipiak płaci ponad 75.000 złotych rocznie!!!!!

piątek, 20 września 2013

Siostry o Wujku Wojtyle

One nie muszą wieszać szmat o zawszewierności.

Autentyk w krainie replik - warto zobaczyć w całości.









Aha - gdyby Leon lub Kamil mieli jakieś roszczenia w sprawie praw autorskich - a idźcie w diabły wy i wasze prawa :):):) Na tym blogu my, dziadunio, jesteśmy władzą najwyższą i możemy wszystko :D :D

czwartek, 19 września 2013

Mocą danej mi władzy

ogłaszam się prorokiem :D:D:D

Pamiętacie fragment ?


- No dobrze panie Stanisławie, to proszę jeszcze powiedzieć słuchaczom, skąd pan jest.
Cooo?? to ja do pani dzwonie i pani nie wie skąd ja jestem?!?!? Proszę pani, to jest skandal! Tu wszyscy wiedzą skąd ja jestem, kto ja jestem, proszę pani! To ja w takiej sytuacji stanowczo odmawiam telefonowania do pani, jak pani nie wie, skąd ja jestem. Do widzenia się z panią! W sądzie, proszę panią!


Tak tak - już wiele miesięcy temu przepowiedziałem podobną rozmowę tutaj


Więc od dzisiaj żadne tam dziadunio czy jak pisze do mnie Staszek - Gładysz. Od dzisiaj proszę się do mnie zwracać prorok:)

 A Kotarba ma pisać - pan prorok. 

wtorek, 17 września 2013

Zarobki Kotarby

Staszek pracować ma w taki sposób:



Czy pracuje ocenialiśmy tutaj oraz tutaj.

Ile więc zarabia, za to tylko że jest, rzecznik UM Wadowice? O tym można przeczytać tutaj.

Nie umiem ocenić czy Stanisław Kotarba ponosi koszty związane z funkcjonowaniem jako radny powiatowy, wiceprzewodniczący tej rady - w wysokości 18918 złotych rocznie - ale tyle wynosi jego dieta. Pal go sześć - niech ma.

Za totalne przegięcie pały natomiast uważam iż za swoje publiczne wyczyny, za wypełnianie swoich obowiązków w sposób katastrofalnie zły - Staszek dostaje miesięcznie ok 4500 złotych na rękę! 

Wciąż i wciąż słyszę na mieście i czytam w internetowych komentarzach że referendum oznacza jakieś koszty. Oczywiście - będzie kosztowało -  nie więcej niż 30 tysięcy złotych. Za roczną pensję rzecznika dało by się zorganizować dwa referenda w gminie. I jeszcze zostało by całkiem sporo gotówki w gminnej kasie.

piątek, 13 września 2013

I znów księżniczka Ewa spadła z konia

czyli jak dziadunio burmistrz miasta noska utarł.


Sprawa którą chcę dzisiaj opisać, będzie szczególnie bolesna dla burmistrz miasta Wadowice. Szczególnie, bo jak możecie zobaczyć na filmie  Ewa Filipiak była wyjątkowo pewna siebie i wyjątkowo mocno sponiewierała radnego Henryka Odrozka podczas ostatniej sesji RM

Sprawa w największym skrócie wyglądała tak - Odrozek, nie mogąc się, przez grubo ponad rok, doprosić informacji, o które wielokrotnie występował - zgłosił skargę na bezczynność burmistrz Ewy Filipiak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Zgodnie z KPA - złożył ja za pośrednictwem organu na którego bezczynność się skarżył - czyli burmistrza miasta. Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest przypadkiem szczególnym pośród spraw administracyjnych - ustawodawca, chroniąc interes obywateli skrócił terminy przekazywania dokumentów z normalnie obowiązujących 30 dni - do dni 15. Tyle czasu miała burmistrz na przekazanie skargi do SKO. Gdy minął przeszło miesiąc radny Odrozek pojechał czy tam zatelefonował do SKO w Krakowie, z zapytaniem, czy jego skarga jest procedowana. Uzyskał odpowiedź że nie jest, bo w ogóle nie wpłynęła. Ewa Filipiak kuriozalnie tłumaczyła na sesji ze nie musiała, ale złożyła. Pewnie miesiąc po terminie.

Proszę wezwać wszystkich radców i doradców z UM Droga Ewo - może w siedmiu wymyślą że w przypadku skargi na burmistrza do organu odwoławczego, pani nie ma absolutnie nic do gadania - KPA daje tylko dwa wyjścia - albo burmistrz natychmiast zadośćuczyni żądaniom skarżącego albo w ustawowym terminie(tu -15 dni) odsyła wniosek do adresata.

Kolejnym, budzącym już moje najwyższe zdumienie, wydarzeniem w tej sprawie, była po jakimś czasie przysłana odpowiedź SKO, pełna zresztą błędów formalnych(m.in pomylonych dat) ale także dosłownie karykaturalna prawnie - odmawiająca procedowania skargi. SKO stwierdzało w piśmie do radnego Odrozka że ani Kolegium ani żaden inny organ administracji nie ma kompetencji do rozpatrywania skarg związanych z bezczynnością organu w zakresie udzielania informacji publicznej. Powoływano się na fragment uzasadnienia wyroku sądu w kompletnie nieadekwatnej sprawie, w dodatku uzasadnienia, które w swojej dalszej części było katastrofalne dla funkcjonowania samego SKO.

I tutaj zaczęła się moja rola - jako że nie czuję się kompetentny a już z całą pewnością nie mam ani czasu ani ochoty wytaczać prawniczej batalii urzędnikom z SKO - postąpiłem jak amator:)

Otóż zadzwoniłem do SKO w Warszawie - opisując sytuację identyczną jak Heńkowa - z zapytaniem czy Kolegium jest właściwe do złożenia skargi - oczywiście że tak - padła odpowiedź.

Moim kolejnym rozmówcą w tej sprawie była urzędniczka z SKO w Krakowie - tego samego które wysmażyło odpowiedź Odrozkowi, że ani oni, ani nikt inny - na moje pytanie po raz kolejny padła odpowiedź - oczywiście że kolegium rozpatruje skargi na bezczynność organów w zakresie udzielania informacji publicznej. 

Ale rozmowy telefoniczne - co to za dowód, prawda? Więc napisałem wniosek do prezes SKO w Krakowie - którego treść oraz odpowiedź macie tutaj:

Prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego Pani Krystyna Sieniawska potwierdziła - tylko w zeszłym roku SKO toczyły się w Kolegium dwie sprawy ze skarg na bezczynność organów samorządowych w sprawach z zakresu ustawy o dostępie. 

Racja, Pani Ewo - ma Pani świętą rację - uczyć należy się całe życie.  Czasami warto też powstrzymać się od poniewierania ludźmi - zwłaszcza że nigdy nie wiadomo czy koniec końców, samemu się człowiek nie narazi na śmieszność. Co najmniej śmieszność.   

Dziwaczne postanowienie, które otrzymał radny Odrozek jeszcze dzisiaj zestawię z moją odpowiedzią od Prezes SKO i wyślę do niej z prośbą o komentarz, oraz do ich branżowego zrzeszenia, które co prawda nie jest ciałem odwoławczym, niemniej skupia prezesów wszystkich SKO w kraju - będą się mieli panie i panowie prawnicy z czego pośmiać przy lampce koniaku.

Nam tutaj w Polsce gminnej do śmiechu nie jest z całą pewnością.




To co zrobił Klinowski

to było szaleństwo. Byłem temu przeciwny.

Ale dzisiaj to bez znaczenia. Dzisiaj powiem tak - i mówię to do wszystkich, którzy głośno bądź po cichu, oficjalnie lub we własnym gronie, krytykowali i wciąż krytycznie odnoszą się do rządzącej miastem od 20 lat ekipy - o ile akcja referendalna była z wielu względów szaleństwem, to dzisiaj, gdy referendum stało się faktem, nie wzięcie w nim udziału byłoby zwyczajnym skurwysyństwem.

Klinowskiego będziecie sobie oceniać podczas wyborów - dzisiaj zdecydujcie czy wasza ocena magistrackich będzie tylko kwękaniem po kątach, czy rzeczywiście sprawy dojrzały do tego żeby powiedzieć im - basta!  


wtorek, 10 września 2013

Na dzisiejszej sesji, no ręce opadają.

czyli panie Makuch, niech mi pan tu nie antycypuje!!!

Dzisiaj jednym z punktów posiedzenia RM były sprawozdania prezesów miejskich spółek.

Wiec sprawozdał prezes Makuch, miejscami rzucając całkiem błyskotliwe uwagi (wychodzi na to ze my jesteśmy hobbystami) - do tego momentu nawet mi się prezesowe wystąpienie podobało.

Katastrofa przyszła chwileczkę później. Na pytania radnego Odrozka o powód dla którego wielokrotnie pytani - i sam Makuch i burmistrz Filipiak, o dokumenty dotyczące spółki Eko - z równą częstotliwością odpowiadali radnym że "żadnych więcej dokumentów nie ma" wpierw pan prezes udawał że nie bardzo rozumie pytania, potem że wycenę spółki dostał po 12 marca (nie pamiętam, może tydzień po) a potem odpłynął już zupełnie. Na pytanie Henryka Odrozka o dokument zamówiony przez gminę Wadowice w marcu 2012 roku,  którego pierwszy etap został wykonany w maju 2012 roku, odpowiedział że stał się on podbudową pod projekt rozbudowy Eko.  

Cały problem w tym że projekt rozbudowy powstał przeszło rok wcześniej - pozwolenie na budowę nosi datę 14.02.2011 roku. A sam projekt został zlecony, wyłonionej w przetargu firmie CONECO BCE sp .z o.o jeszcze wcześniej.

Niespecjalnie pochlebnie wypowiedział się też prezes Eko o jakości opracowania, za które gmina Wadowice zapłaciła przeszło 60.000 złotych. Bardzo jestem ciekaw czy Ove Arup & Partners dostanie jeszcze jakieś zlecenie od Drogiej Ewy.


Podsumowując już wszystkie wydarzenia wokół Eko - był moment, gdy Ewa Filipiak mogła podjąć decyzję o rozbudowie przedsiębiorstwa ze środków własnych gminy i zgarnąć ponad 17 700.000 złotych dofinansowania. Ale ona w tym czasie rynek rewitalizowała. Poszły się więc paść i perspektywy zbudowania ultra-nowoczesnej instalacji, poszły się paść perspektywy rozwoju spółki, a jej przyszłość w dalszym ciągu stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Napiszę jeszcze o wyniku negocjacyjnych dokonań ekipy Ewy - ale już dzisiaj nie mam złudzeń - cokolwiek nie wydarzy się w przyszłości, najlepszy scenariusz dla PK Eko został zaprzepaszczony. Potwierdził to nawet prezes Makuch, przyznając że perspektywicznie RIPOK w Choczni będzie obsługiwał rynek pokrywający się mniej więcej z granicami powiatu - będzie więc odbierał odpady od ponad 150 tysięcy mieszkańców. Co dowodzi że instalacja będzie opłacalna, nawet bardzo. Tylko zyski nie będą już wracały jako dywidenda do gminy - będą lądowały w prywatnej kieszeni inwestora.

niedziela, 8 września 2013

Zadzwońcie do Staszka

czyli rzecznik ci wszystko wyjaśni.

Całkiem możliwe że odpowie też na pytanie "jak żyć", panie rzeczniku, no jak żyć :D:D:D

Znalazłem w sieci najnowsze wydanie kocichowych wiadomości. Muszę przyznać że tym razem Staszek zamieścił coś bardzo, bardzo interesującego.

Interesująca część Kuriera wygląda tak :



Skoro już tak to i ja mam jedno pytanie do rzecznika - jak gminie idzie budowanie wyciągu narciarskiego w Ponikwi?  A budowa w tej miejscowości ścieżek rowerowych? 

Nie, to nie jest żadna złośliwość - to tylko dwie spośród trzynastu uznanych przez Ewę Filipiak za priorytetowe, inwestycji które gmina miała realizować przy pomocy środków unijnych w tej miejscowości. W 2009 roku uznanych za priorytetowe.

Całość wygląda tak:



Tabela pochodzi z dokumentu wyprodukowanego przez Burmistrz Wadowic Ewę Filipiak a zatwierdzonego uchwałą RM nr XXIV/208/2009 Całość radosnej twórczości Drogiej Ewy tutaj


Takich perełek jest znacznie, znacznie więcej - niedługo przeczytacie o planach Ewy w stosunku do innych gminnych miejscowości. Pytanie z którym możecie się zwrócić do rzecznika brzmi - czy to prawda że mieszkańcy gminnych wiosek, głosując na Wspólny Dom i Ewę Filipiak skazali swoje miejscowości na cywilizacyjną zagładę? 

sobota, 7 września 2013

O tym jak przeor z własnym temperamentem sobie nie radzi

czyli znowu polityka za murami klasztorów.

Ze smutkiem pisałem wiosną tego roku o przypadku kalwaryjskim.


Niestety - jak się okazuje, także Karmelici z wadowickiej "Górki" nie oparli się pokusie silniejszego zaistnienia w stricte politycznym sporze, jaki toczy się i toczyć będzie wokół katastrofy smoleńskiej. Z lokalnego portalu na który zaglądam bardzo rzadko - bo jest niemiłosiernie wtórny, niegramotny i właściwie za niczym nie nadąża - niemniej z blogerskiego obowiązku klikam od czasu do czasu, dowiedziałem się dzisiaj że ojcowie karmelici uznali że film Anity Gardias "Anatomia Upadku" to pozycja w sam raz nadająca się by prezentować ja w ramach, jak rozumiem, cyklicznie odbywającej się imprezy pt."Dobre filmy na Karmelu".

Zaprosili też autorkę - będzie "dyskusja" - czyli wypluwany zza sztucznych szczęk, z całą pewnością dostojnych dyskutantów, oraz sączony spod gustownych nakryć głowy dystyngowanych dyskutantek - jad. Jad w którym stężenie nienawiści będzie dokładnie tak wielkie, jak przekonanie że wszyscy którzy są poza salą to zdrajcy i pachołkowie kondominium.

Nie czuję się kompetentny żeby rozstrzygać o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Ale wiem z całą pewnością, że stroną w sporze nie powinni się stawać zakonnicy, których charyzmatami mają być - osobista relacja z Bogiem, kult Maryjny oraz ewangelizacja, zwłaszcza pośród zagubionych dusz.

Nie ma pośród reguł i konstytucji karmelitańskich ani słowa o reprezentowaniu politycznych interesów Jarosława. Nikogo innego też nie.


Coś złego, bardzo złego dzieje się z monastycyzmem w naszej okolicy. Myślę sobie że Bernardyni z Kalwarii oraz Karmelici z Górki powinni odbyć solidne rekolekcje - tak by na nowo przemyśleć swoja funkcję i rolę oraz sposób realizacji własnego powołania.

czwartek, 5 września 2013

Referendum? Pierwsze słyszę!

Czyli jak Staszek przeciwdziała, inwalidów mnożąc.

Jest wśród was ktoś, kto nie słyszał że grupa inicjatywna, w składzie mniej więcej pokrywającym się z IWW, organizuje referendum w mieście? Ktoś, kto nie widział plakatów na mieście, nie czytał o sprawie na portalach i blogach? Nie widział materiałów prasowych czy telewizyjnych?

Nie uwierzycie, ale wśród Staszkowych kumpli są sami tacy. Mówię zupełnie poważnie - po mieście chodzi lista, podpisują się pod nią radni i inni nieszczęśliwcy, gotowi przed sądem przysiąc, że oni o żadnym referendum nic nie wiedzą, ulotek nie widzieli, plakatów nie było, Klinowski pośrodku rynku sprawy przez szczekaczkę nie nagłaśniał. A media? Wysoki Sądzie, ja mam rentę na oczy, mi czytanie szkodzi. Albo coś w ten deseń.

Po co to wszystko? Ano rzecz ma się tak - jednym z formalnych warunków które muszą być spełnione by mogło się odbyć referendum jest wywiązanie się organizatorów z ustawowego obowiązku poinformowania mieszkańców o takim zamiarze, wraz z jego uzasadnieniem. No to bohaterowie z UM postanowili odważnie stawić czoło tym tysiącom mieszkańców którzy podpisali wniosek i ..... upierdzielic inicjatywę przy pomocy oświadczenia o niewiedzy, którą podtykają do podpisania swoim kumplom.

Nie, nie chcę z imienia i nazwiska znać ludzi którzy podpisują oświadczenie o własnym, bardzo głębokim upośledzeniu. Od tego jest ZUS- obawiam się tylko że komisja orzekająca nie będzie miała łatwo - w mieście zanotujemy gwałtowny wzrost niewidomych, głuchych oraz niepełnosprawnych intelektualnie :D

Jeżeli więc ktoś z was miał wątpliwości czy magistrackie boją się referendum czy nie - odpowiedź jest prosta - są bladzi i drżący - gdyby było inaczej, to czy narażali by swoich ludzi na aż taką śmieszność?

Pytanie na dziś - czy Stanisław Kotarba podpisze oświadczenie o niewiedzy?

P.S - w miejscu gdzie opisałem emocje magistrackich, tak naprawdę chciałem napisać że są posrani - ale to zabrzmiałoby cokolwiek wulgarnie, prawda? :):)

wtorek, 3 września 2013

Burmistrz łamie prawo natury. Rynkowej.

czyli jak Ewa grupona kupuje.

Jakiś czas temu pisałem o kwotach jakie gmina Wadowice wydaje na energię elektryczną.
Postulowałem wówczas by, wzorem zaradniejszych włodarzy innych samorządów, Ewa Filipiak także zaproponowała sąsiadom porozumienie międzygminne  - przykłady które wówczas podawałem pokazywały że możliwe są oszczędności rzędu kilkuset tysięcy złotych rocznie, gdyby wspólnie zamawiano towary i usługi.

Już wówczas przychodził na bloga najbardziej aktywny komentator z wąsem i twierdził że spóźniłem się z tymi radami, bo gmina właśnie kupuje energie wspólnie dla siebie oraz jednostek gminy(szkoły, przedszkola, MOPS, etc)

Rzeczywiście - kupiła .

Dla tych którym nie chce się czytać dokumentów - gmina Wadowice dokonała grupowego zakupu energii w wielkości 3569,4 MWh za kwotę 1.928.576.26 złotych. Czyli,  uwaga - 540 złotych za jedną megawatogodzinę. Kwota astronomiczna - dla mnie kompletnie niezrozumiała.

Dla porównania - rok wcześniej basen Delfin w Wadowicach kupował energię od tego samego dostawcy - za 600 MWh zapłacił 199 784 zł - czyli ok 333 zł za jednostkę.  Także drogo - ale 540???

Proszę zerknąć na ceny, które zapłacą inne gminy, między innymi, nomen omen gmina Nędza - kupując grupowo każda z trzech gmin zaoszczędziła średnio 25% dotychczasowych kwot wydawanych na energię, a cena za megawatogodzinę oscyluje wokół 200 złotych. Nawet gdyby doliczyć do tego opłaty dystrybucyjne, handlowe czy inne - to nadal jest o połowę mniej niż w Wadowicach?!

A i tutaj ciekawostka: pierwszy wynik przetargu który wypluła przeglądarka -  Gmina Tuplice płaci 258zł za MWh

Sprawdzałem też w sąsiednich gminach - wszędzie wyniki przetargów są o niebo niższe - w Mucharzu to ok 330 zł za MWh, a gminy Powiatu Oświęcimskiego oszczędzają 850 tysięcy złotych w porównaniu do lat ubiegłych.

Wynik wadowickiego przetargu jest wprost nie do uwierzenia - i dlatego będę prosił radnych by zwrócili się o wyjaśnienia do burmistrz miasta. Albo sam to zrobię. Możliwe że istnieje jakieś wytłumaczenie.

 A może, jak przy innej sprawie - znowu przyjdzie rzecznik i powie że płacąc o 40% więcej za prąd niż wszyscy pozostali, zyskujemy potrójnie :D

W każdym razie wygląda na to że Droga Ewa złamała kolejne prawo natury - normalne zachowanie rynkowe jest takie, że gdy wielkość zamówienia wzrasta, to cena jednostkowa maleje - a u nas? No cóż, można by, ocierając się o  sarkazm,  powiedzieć - nasza władza poszła pod prąd :D:D

W zwiazku z waszymi wnikliwymi uwagami modyfikuję pytanie, które powinni zadać na najbliższej sesji radni- czy takie ustawienie warunków że wypełnić je może wyłącznie jeden podmiot, jest zgodne z prawem? No i... czemu, mimo wszystko, nadal jest tak drogo??

P.S Obywatel Wadowic podrzucił mi link do wyniku przetargu w Starostwie Powiatowym - i tutaj - zaskoczenie - także jest o niebo taniej