piątek, 31 stycznia 2014

No. I to są młode, pozytywne Wadowice. Szacun dla tych chłopaków

Czy to brzmi sensownie?

Czyli zagadka dla Ewy Filipiak


Wprowadzenie wewnętrznych standardów załatwiania formalności w sposób szybszy niż to przewiduje KPA, bez obniżenia jakości,

Stworzenie procesowej struktury organizacyjnej, gdzie każdy proces (np. wydawanie decyzji) będzie miał swojego lidera - pracownika odpowiedzialnego, wykorzystanie nowoczesnych technologii komunikacyjnych dla ograniczenia konieczności bezpośredniego kontaktu klienta z urzędem,

Stworzenie biura obsługi klienta, które mogłoby rozpoczynać procesy usługowe i prowadzić je dalej z ograniczonym udziałem klienta,

Wprowadzenie szerszej informacji dla klientów na temat poszczególnych procesów co umożliwi m.in. zmniejszenie ilości popełnianych błędów; wprowadzenie pakietów z kompletem dokumentów i formularzy potrzebnych do załatwienia sprawy,

Przejęcie wypełniania dokumentów przez pracowników urzędu (dokumenty są zbyt skomplikowane dla dużej części obywateli),

Delegacja uprawnień i decentralizacja, dzięki czemu pracownik mający kontakt z klientem będzie mógł sam podjąć decyzję zamiast być jedynie pośrednikiem.


O czym mowa? Ano tak identyfikuje i definiuje cele certyfikacji ISO 9001 profesor Marek Bugdol z UJ. 

Zarządzanie jakością w oparciu o normy ISO 9001 i pokrewne pozwala na ciągłe doskonalenie usługi zgodnie z aktualnymi lub antycypowanymi potrzebami klientów, staje się okazją do zidentyfikowania słabych i mocnych stron urzędu i wymaga często zmian w strukturze organizacyjnej, przemodelowania procesów wewnętrznych i opracowywanej dokumentacji, docelowo obniża koszty wewnętrzne urzędu, ułatwia wyróżnienie na rynku (certyfikat ISO ciągle posiadają jedynie wybrane urzędy). Skłania do tworzenia partnerskich relacji z klientami . W administracji publicznej wpływa na poprawę jakości administrowania usługami publicznymi, stymuluje rozwój gospodarczy i dostosowuje samorządy do standardów unijnych, zapewnia skuteczniejszą ochronę interesu publicznego i interesu lokalnej społeczności, chroni przez nadużyciami i ma wpływ na odbudowę zaufania społecznego do organów samorządu terytorialnego. - tak z kolei opisuje funkcję certyfikacji branżowe pismo samorządów. 


Co ciekawe ISO zdobyło jakiś czas temu Starostwo Powiatowe w Wadowicach. Za zewnętrzne pieniądze zdobyło - rozliczenie wg informacji ze strony Starostwa wyglądało tak:

 Wartość projektu to 1.088.152,20 zł, z czego dofinansowanie wynosi 973.432,20 zł. Na kwotę dofinansowania składa się: 924.929,37 zł – płatność ze środków europejskich
 48.502,83 zł – dotacja celowa z budżetu krajowego.

No tak - miała być zagadka dla Ewy - proszę więc zgadnąć, Pani burmistrz - co byłoby skuteczniejszą reklamą wadowickiego samorządu - ale też miasta jako takiego - fakt że wydacie milion własnych złotówek na promocję, która przynosi mizerne skutki - czy to że za unijne pieniądze spowodowalibyście że  np studenci profesora Bugdola uczyliby się o zarządzaniu w JST na przykładzie Wadowic?
A każdy kto wklepałby w przeglądarkę frazę - ISO w gminie, lądowałby niezawodnie na stronach UM? 



wtorek, 28 stycznia 2014

Blogerom - roku, gminy, wsi - wszelakim:)

Blogerom - bo dziennikarze i politycy nie zrozumieją, choćby ich do prądu podłączyć :D


Modlitwa umieszczona na grobie św. Tomasza z Akwinu w Tuluzie 

Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku: mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym. Czynnym lecz nienarzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca kilku przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień - w miarę jak ich przybywa, a chęć ich wyliczania staje się z upływem lat coraz słodsza. Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich.
Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być święty, ale zgryźliwi starcy to jedno ze szczytowych osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym...

Kurcze, po tym gdy to opublikowałem, zupełnie straciłem pomysł na to, czym miałbym zamknąć drzwi po tym blogu. Dobrze że mam jeszcze kilka miesięcy na to by wymyślić coś zgrabnego:)

P.S - dla niekumatych - cytat ma znaczenie autoironiczne :)

Kto genderem wojuje od gendera ginie

czyli jak ludzie Kaczyńskiego własne pisklę chcą zadziobać.

Jak donosi nieoceniony w takich razach portal Wadowice24, na lokalnych pisowców także blady padł strach. Gendera się boją.Zła jest bestia, niebezpieczna - jak nam dzieci na macę nie przerobi, to je zdeprawuje albo co? No i postanowili, na wszelki przypadek rzucić w toto czymś ciężkim, zanim na dobre łeb podniesie. Uchwałą w niego rzucają. Klątwą właściwie - no bo rzecz lokalnie przepracowana, wiadomo - taka klątwa wagę swoją ma, zabić gendera może i nie zabije - ale ogłuszy bydlę z pewnością :)

Byłby to może kolejny, gorzko-kwaśny element lokalnego folkloru, gdyby nie paskudny nawyk niektórych, co to nijak łap przy sobie utrzymać nie potrafią, a głowy zająć czymś pożytecznym - nie - cięgiem tylko grzebią po różnych miejscach, wyciągają jakieś dokumenty i w dodatku(tfu!) jeszcze się im je czytać zachciewa.

Nie inaczej i tym razem - genderową krucjatę psuje cokolwiek fakt, iż to nikt inny, tylko rząd Jarosława Kaczyńskiego, pracował i akceptował  dokument, którego fragment poniżej : 



Fragment pochodzi z przyjętego przez wszystkich Kaczyńskich, Ziobrów, i Kępy dokumentu "Program Operacyjny Kapitał ludzki Narodowe Strategiczne Ramy Odniesienia 2007 – 2013".

Co skoro już tak jest, to chcę powiedzieć iż spowiedź wielkanocna w tym roku dla zwykłych wierzących będzie się odbywać w lutym. Bo marzec i część kwietnia zarezerwowana została dla członków i sympatyków wyprawy genderowej - zanim zdobędą Jerozolimę,eee, to znaczy wrażą Brukselę, bądź chociaż zaczną naciągać liny katapult i balist, uchwałami napełnionymi, muszą duszę ze zła oczyścić.

Nikt mi nie powie że polityka, od czasu do czasu, to nie jest rewelacyjna rozrywka :D :D :D

czwartek, 23 stycznia 2014

85 osób ma tyle co połowa ludności świata

czyli o ślepej uliczce demokracji.

Na początek za Forbesem :

Majątek zgromadzony przez 85 najbogatszych ludzi na świecie jest wart tyle, ile posiada 3,5 mld najbiedniejszych, stanowiących połowę ludności świata – ogłosiła organizacja Oxfam
70 proc. ludności świata żyje w krajach, w których przepaść między najbogatszymi i najbiedniejszymi pogłębiła się w ostatnich 30 latach - zaznacza Oxfam.

Raport potępia zgubne skutki systematycznie powiększającego się rozziewu między nieliczną grupę superbogatej elity a biedniejącymi setkami milionów ludzi, wskazując, że może to wywołać społeczny bunt przeciwko nierówności i korupcji, zwłaszcza ze strony ludzi młodych, nie widzących dla siebie przyszłości.

"Tak duża koncentracja zasobów ekonomicznych w rękach małej grupy ludzi jest dużym zagrożeniem dla spójności i stabilności społeczeństw" - podkreślono.

A od siebie powiem tak - wolałbym o tym po prostu nie wiedzieć, nie mieć takiej świadomości i basta. Bo diabła zje ten, kto wymyśli choć cień skutecznego sposobu na to, by ten trend odwrócić. Nie istnieje i podejrzewam że w ogóle nie jest możliwy, taki model redystrybucji, który by się temu mógł przeciwstawić. 

Klucz pozostaje w ostatnim przytoczonym zdaniu raportu - w powietrzu zaczyna się unosić, póki co zalążek, pyłek rewolucji. Która wcześniej, później nadejdzie, z całą pewnością. Będzie jak zawsze - do postulatów socjalnych dojdą konflikty religijne - etniczne i inne. Ktoś w to będzie dmuchał aż rozpali. Cóż - nie ma żadnych przesłanek by wierzyć że świat najbliższych kilkudziesięciu lat czeka kolorowa przyszłość. 

Brr, a nie mówiłem że lepiej o tym nie myśleć.

wtorek, 21 stycznia 2014

Księdzu protonotariuszowi apostolskiemu Jakubowi Gilowi

Żeby myślał i postępował jak kapłan, nie jak poganin.

Jak informuje lokalny internetowy tabloid, ksiądz Gil ma taki pomysł

A ja myślę sobie że:

A gdy lud widział, że Mojżesz opóźniał swój powrót z góry, zebrał się przed Aaronem i powiedział do niego: "Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej".  Aaron powiedział im: "Pozdejmujcie złote kolczyki, które są w uszach waszych żon, waszych synów i córek, i przynieście je do mnie".  I zdjął cały lud złote kolczyki, które miał w uszach, i zniósł je do Aarona.  A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: "Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej".  A widząc to Aaron kazał postawić ołtarz przed nim i powiedział: "Jutro będzie uroczystość ku czci Pana"

O ile wiem, Jego Eminencja, kardynał Stanisław Dziwisz ogłosił w całej diecezji cykliczne modlitwy w intencji kanonizacji bł. Jana Pawła II. To dobry trop, także dla lokalnych proboszczów, pragnących uczcić cuda, wyniesienie na ołtarze - cokolwiek związanego z postacią Papieża. Modlitwa.

A gdyby tego było mało - i Wielce Szanowny Ksiądz Proboszcz odczuwał potrzebę jakiegoś ekstraordynaryjnego uczczenia cudownych zdarzeń - szczerze polecam jakieś dzieło, dające się zawrzeć czy też podsumować cytatem z innej części świata, z doktryny innej wiary, a przecież tak nam wszystkim bliskiego przekonanie o tym że - "Kto ratuje jedno życie, to tak jakby cały świat ratował" - i zebrane pieniądze i(lub) precjoza przeznaczył na ratowanie życia kogoś śmiertelnie chorego.  Bez liku jest takich potrzeb a każdy z tych przypadków więcej wart jest, niż kolejna monstrancja wrzucona w  czeluście skarbca klasztoru na Jasnej Górze.

P.S - sprawdziłem - ceny monstrancji gotowych to od kilku - do około 30 tysięcy złotych. Cena monstrancji wykonywanej na zamówienie zaczyna się pewnie w tych okolicach, gdzie kończą się ceny katalogowe. 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nowy burmistrz a sprawa BDI

Zanim przejdę do najważniejszego w mojej opinii członu blogerskiego pomysłu na miasto, chcę wrócić do tematu, który od czasu do czasu podnosi ciśnienie dyskutantom.

Beskidzka Droga Integracyjna. Nie jest to co prawda inwestycja prowadzona przez gminę - ale aktywność i sposób reprezentowania interesów miasta w tej sprawie to par excellence obowiązek Rady Miejskiej i Burmistrza. Dlatego nie wyobrażam sobie żeby przed wyborami samorządowymi kandydaci nie wypowiedzieli się w tej kwestii i dlatego już dzisiaj kilka zdań ode mnie.

Chcę z całą mocą podkreślić że wszystkie dane, które udało mi się zebrać, oraz wszystkie rozmowy które odbyłem, wskazują, że Mateusz Klinowski miał rację, przynajmniej co do jednej sprawy bez cienia wątpliwości - GDDKiA nigdy nie traktowała wariantu północnego jako rzeczywistej, realnej alternatywy dla przebiegu drogi. Ludzie Generalnej Dyrekcji  zwyczajnie mataczyli w tej sprawie - a ja zaprezentowałem dokument który, raz na zawsze to udowadnia i rozstrzyga.

Dobrze więc - wiemy ze Gdaka grała nie fair - ale co z tego ma wynikać dla gminy? Powinniśmy iść z zaparte, boksować się z zarządami dwóch województw, oczekiwaniami kilkunastu gmin które na BDI czekają? Spokojnie czytać kolejne statystyki i kolejne doniesienia o wypadkach na DK52?

Długo - bardzo długo nad tym myślałem - także dlatego że każdy kto mnie zna wie że w duszy - a o ile czas pozwala także w rzeczywistości - jestem beskidzkim powsinogą - i tereny na południe od miasta przedreptałem no, w każdym razie nie rzadziej niż inni miłośnicy przyrody - i dzisiaj moje stanowisko - ale także moja rada dla ludzi którzy w ostateczności będą wypracowywali stanowisko Gminy w tej sprawie po wyborach brzmi - nie możemy być hamulcowym dla tej inwestycji. Ma ona zbyt wielkie znaczenie dla regionu.

  Więc o ile i jeżeli inwestor uzyska decyzję środowiskową dla wariantu południowego, przyszły gospodarz miasta, zamiast stawać okoniem i stawać na czele, nie wiem - protestów, blokad i barykad - powinien całą energię skupić na wynegocjowaniu możliwie jak największego , jak najkorzystniejszego pakietu kompensacyjnego.

 Samorządy pokazały że można i udaje się to robić - np. w gminach  Aleksandrów Kujawski, Raciążek i Waganiec WFOŚiGW refunduje 70 procent kosztów kwalifikowanych dla inwestycji proekologicznych, a dodatkowo marszałek dodaje jeszcze 5 procent. Tak więc, godząc się na straty środowiskowe na południu Wadowic - moglibyśmy na przykład, z niewielkim wkładem własnym, skanalizować miejscowości na północy gminy.

Tak rozumiem i tak widzę rolę gospodarza miasta i gminy - jeżeli nie jesteśmy w stanie przesunąć BDI na północne rubieże gminy(lub ją wyrzucić poza jej obszar) - należy z tej sytuacji wyciągnąć maksimum korzyści dla środowiska, dla mieszkańców - dla nas wszystkich. Wydaje mi się takie stawianie sprawy i takie definiowanie interesów gminy o tyle rozsądne że, w przeciwieństwie do rejtanowskich gestów i blokowania - zgoda na BDI wraz z jednoczesnym negocjowaniem pakietu kompensacji ma wszelkie szanse powodzenia.




środa, 15 stycznia 2014

Ofensywa radnego Odrozka

Przed momentem na blogu radnego Odrozka ukazał się nowy wpis. Henryk złożył wniosek, prośbę  do przewodniczącego RM - Z. Szczura. Moim zdaniem dokładnie tak powinno się to odbyć.

Ewa, Zdzisław - piłeczka jest po Waszej stronie - nie chcę dramatyzować - ale ludzie przebywający i mieszkający w okolicach os Pod Skarpą chcą żyć. Dość potrąceń i wypadków w tamtej okolicy - czas najwyższy zrobić z tym coś konkretnego, zamiast przesuwać dokumenty po biurku.


Jak burmistrz Filipiak biznes robiła

czyli o Ewie co znosi złote jajka.

Ekskluzywne, nie dla każdego rzecz jasna.

Bardzo króciutko opowiem Wam historię jednego przetargu. No właściwie kilku - ale reszta będzie stanowiła wyłącznie tło.

W oficjalnym obiegu zaczęło się tak - UM w Wadowicach rozpisał przetarg na wynajem 193 metrów kwadratowych pomieszczeń na parterze kamiennicy przy wadowickim Rynku - Plac JPII 10.

Do przetargu przystąpiła jedna spółka, oraz jedna osoba fizyczna.  Co samo w sobie może dziwić - przecież ten adres to jedna z najlepszych lokalizacji w mieście. Zdziwienie wzrasta niepomiernie gdy poszperamy głębiej - okazuje się bowiem że, zapewne przez niebywały wręcz zbieg okoliczności, osoba fizyczna o której mowa jest jednocześnie..... udziałowcem w spółce z którą w przetargu rywalizuje oraz jej prokurentem.

Przetarg został rozstrzygnięty  z minimalnym postąpieniem od ceny wywoławczej wygrała go spółka.
Wszystko to dzieje się z maju 2013 roku.

Zdziwienie obserwatorów zaczyna narastać, gdy w lipcu 2013 roku UM w Wadowicach rozstrzyga kolejny przetarg tym razem na remont elewacji budynku  - tego samego którego dotyczyła oferta wynajmu - Plac Jana Pawła II 10.

Zaczynają padać pytania - o ile pamiętam, interpelację w tej sprawie zgłaszała do burmistrz Filipiak radna Kamińska - cóż, najemca nie płaci bo remontuje, a tak w ogóle to nie ma o czym mówić - wszystko jest w porządku - twierdziła burmistrz.

A ja zastanawiam się dzisiaj - jak bardzo jest w porządku - skoro wynajmuje się lokal w obskurnej, od dziesięcioleci nie remontowanej kamienicy - ustala stawkę czynszu adekwatną do stanu obiektu - a potem remontuje się ją na koszt gminy. Podstawowe pytanie brzmi - czy Ewa Filipiak wie, że jeżeli spółka będzie płaciła czynsz w wysokości z przetargu - to sam remont elewacji będzie się "zwracał" miastu blisko trzy lata? 

Więc może umowa zawarta z tym podmiotem przewiduje podniesienie czynszu wraz ze znaczącym - ba - niepomiernym wzrostem atrakcyjności całej kamienicy - a co za tym idzie  - także lokalu który został wynajęty?

Na koniec ciekawostka - w tych dniach Ewa Filipiak znów ogłosiła przetarg na wynajem lokalu -  tym razem w miejscu, którego atrakcyjność jest wielokrotnie  mniejsza niż Rynku - ale tym razem nikomu złotego jajka nie zniosła - pomimo nikłego przepływu osób, pomimo braku parkingu, nie tylko przed obiektem, ale także w promieniu kilkuset metrów od niego - minimalna stawka czynszu została oszacowana na 35 złotych za metr kwadratowy. Przypominam - na Rynku Ewa chciała tylko 28 złotych za metr.

I tyle(28,3o zł) nie płaci miastu od wielu miesięcy najemca - nie płaci bo remontuje wnętrza.

Z ciekawością będę się przyglądał co będzie dalej.



wtorek, 14 stycznia 2014

Kotarba odpowiedzieć nie raczył

więc ponawiam pytania które mu zadałem, publicznie.

Pan Stanisław Kotarba - stanowisko ds. polityki informacyjnej

Proszę o wyjaśnienia - czy UM w Wadowicach a w szczególności burmistrz miasta pani Ewa Filipiak ma jakąkolwiek wiedzę na temat odwołania z funkcji dyrektora Muzeum Domu Papieża ks Dariusza Rasia?

Proszę o wyjaśnienia - czy pan osobiście - jako członek Rady Programowej Muzeum, wie na co potrzebna jest Muzeum pożyczka w wysokości ok miliona złotych, gwarantowana przez Zarząd Województwa Małopolskiego?


Proszę o wyjaśnienia - czy zostanie dotrzymany termin(marzec br.) przeniesienia tymczasowej ekspozycji Muzeum do stałej jego siedziby?

Proszę o wyjaśnienia - czy zostanie dotrzymany termin otwarcia Muzeum dla zwiedzających przed zbliżającą się kanonizacją bł.Jana Pawła II?

Proszę o wyjaśnienia - czy prawdą jest iż członek Pańskiej najbliższej rodziny został zatrudniony w Muzeum Papieża?


Informacje proszę wysłać drogą elektroniczną na adres kaledonia@onet.pl

Z poważaniem

Marcin Gładysz

Jednocześnie informuję burmistrz miasta Wadowice, Ewę Filipiak iż noszę się z zamiarem złożenia skargi na jej działanie - w związku z kolejnym już przypadkiem nieudzielenia odpowiedzi na składane w ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej, wnioski. Przewodniczący Szczur i Lichwiarski będą się musieli zdrowo nagimnastykować żeby uzasadnić dlaczego Kotarba - działając przecież w imieniu organu, nie wypełnia swoich podstawowych obowiązków. 

niedziela, 12 stycznia 2014

Kolejny dyrektor w Muzeum Papieża

czyli 30 milionów to za mało by otworzyć Dom Papieża

Jak odkrył w tych dniach Obywatel Wadowic, zarząd województwa podjął uchwałę o udzieleniu gwarancji na pożyczkę miliona złotych dla Muzeum Domu Papieża w Wadowicach.

Jakiś czas temu, lokalny portal informował że koszty remontu i ekspozycji dla tej instytucji sięgną 30 milionów złotych.

W tych dniach także dowiedziałem się że własnością Muzeum jest kamienica, położona przy ulicy M.B Fatimskiej- ta w której parterowym oknie jest witraż. Dla starszych mieszkańców - to ta gdzie dawniej była pracownia jedynej chyba w mieście, modystki.
Pojęcia nie mam jakim cudem stała się własnością Muzeum, ale mniejsza o to - pytanie które sobie zadaję brzmi - czy jej wartość nie jest czasami wystarczająca by stanowić zabezpieczenie kredytu?

Pytanie tym bardziej zasadne, bo jak się, póki co nieoficjalnie dowiaduję, Muzeum Papieża ma bądź w najbliższym czasie będzie miało, kolejnego już, trzeciego od momentu rozpoczęcia remontu, dyrektora. Czy tak niestabilnie zarządzającej instytucji kredyty powinny gwarantować publiczne środki?

Pytam więc Stanisława Kotarbę, członka Rady Programowej Muzeum - co się do diaska dzieje w tej instytucji?? Pytam Ewę Filipiak - włodarza gminy, która jest wymieniana jako partner i jeden z podmiotów odpowiedzialnych za remont Muzeum - kiedy otwarcie placówki?

sobota, 11 stycznia 2014

Fragment rozmowy z Edwardem Wyrobą

Uznałem że to może w jakimś stopniu być interesujące, więc prezentuje Wam do oceny - czy nowy burmistrz ma rozliczać? Czy może raczej powinien zająć się gonieniem straconego czasu?


                                          Fot.Archiwa IPN


EW: Niestety Marcinie, po tylu latach degradacji lokalnej gospodarki, rozwoju korupcji, prywaty, nepotyzmu i zwykłego kolesiostwa, nie da się mówić o przyszłości, nie rozliczając przeszłości...I nie ma tu żadnej mowy o zemście, ale o rzetelnym, prawnym rozliczeniu winnych - mówiąc najbardziej oględnie - zapaści tej gminy, która po 1978 roku miała szansę "kwitnąć" zarówno na gospodarczej jak i na turystycznej mapie Polski.

I tu oczekuję propozycji, jak po wyborach - nie ma wątpliwości, że przegranych przez obecną ekipę - ten właśnie "węzeł" rozwiązać?

Bo uwierz mi, że przyszli kandydaci naprawdę wiedzą, co będzie musiało stanowić priorytet w ich działaniach na rzecz nie tylko mieszkańców i gminy, ale dla całego regionu zwanego Ziemią Wadowicką...
Muszą jednak mieć zarówno pole manewru dla tych działań, ale też poparcie społeczne, które pozwoli im tamten rozdział zamknąć w sposób na tyle etyczny co i rzetelny...
A trudno będzie to zrobić bez pociągnięcia do odpowiedzialności dzisiejszych "ofiar", które już prawie drugi rok nie mogą znaleźć w ratuszowych zakamarkach dobrego imienia, aby - niczym Rejtan - własną piersią bronić go na drodze sądowej.

MG: Pozwól że posłużę się takim porównaniem - Ty jesteś jak pionier w czasach gorączki złota w Kalifornii - mówisz - bierzemy szpadle, sita, zajmijmy pozycje i do roboty - tu gdzieś na pewno są samorodki, wzbogacimy się! A ja wiem jak się to wszystko skończy - zanim, o ile w ogóle, odkryjesz złoto, zaharujesz się prawie na śmierć, a wzbogacą się prostytutki i handlarze. A na końcu przyjdzie inna, megamocna ekipa, wykupi wszystkie działki, a po pionierach zostaną tylko legendy.

EW: (mała wartość merytoryczna wypowiedzi, przytaczam z kronikarskiego obowiązku) -

No tak, na pewno, zwłaszcza, że prostytutki i handlarze muszą uważać...Mają przecież rodziny na wychowaniu...
Może więc...
Nie chcę znowu być wulgarny, ale...
Dochodzę do wniosku, że faktycznie, tylko do pisania psu na budę przydanych "programów" się nadajesz!
I do niczego więcej, bo przecież już prawie zapomniałem, że Ciebie... "nie stać na komornika". Ty przecież masz rodzinę... A pozostali mogą szarpać się ze sądami i komornikami, bo...
Co?
Według ciebie nie mają rodzin?
Tylko co? Stajnie pełne bydła?
Dlatego ty kolejny już jedyny "opozycjonista" w tym mieście chcesz zmieniać rzeczywistość, a pozostali tylko... "weszli w rodzaj mimezji"?

MG: Powinienem wiedzieć że zbyt wyszukane metafory potrafią zablokować synapsy nerwowe Dobrze więc - Edek - wprost i bez ozdobników - przyglądam się światu od dawna i z dużą uwagą - i wszystkie doświadczenia które zebrałem dotychczas pokazują jedno - każdy kto próbuje "rozliczać przeszłość" grzęźnie w niej po prostu, paprze się, jak Macierewicz w smoleńskiej mgle. Gdy słyszę głosy - nie tylko przecież Twój - o potrzebie "rozliczenia" Filipiak, mam przed oczami "puszczanie w skarpetkach" Wałęsy, mam przed oczami od 25 lat prowadzoną "lustrację" - i wiele pomniejszych spraw. A wszystkie je łączy jedno - z wielkiego, napompowanego do granic wytrzymałości balonu - z biegiem lat uchodziło powietrze tak że dzisiaj został tylko żałośnie wyglądający flak. Tfu - miało być bez metafor - więc jeszcze prościej - ja najzwyczajniej w świecie nie wierzę że uda się skutecznie przeprowadzić dochodzenie a potem w rozsądnym czasie - proces sądowy wobec kogokolwiek z 'wadowickiego układu" Jeżeli ktokolwiek(nowy burmistrz?) zdecydowałby się na takie działanie - zapewni po prostu utrzymanie kilku dziennikarzom - którzy przez jakiś(prawdopodobnie niezbyt długi) czas będą mieli pożywkę dla sprzedajnych newsów - oraz całej kupie prawników z obu stron sporu. I tak to sobie będzie radośnie trwało, absorbując uwagę, czas i energię człowieka który będzie przewodził miastu - aż za osiem, może dziesięć lat, w któreś tam instancji, zapadną wyroki uniewinniające - z braku dowodów, braku przesłanek - z miliona takich milusińskich stwierdzeń, których używają prawnicy gdy chcą zamaskować grandę. A i to w najlepszym wypadku - bo o każde pieniądze się założę iż znakomita większość z tych "rozliczeniowych" spraw nigdy nie trafi nawet do sądu.

Więc choćbyś miał wyć i gryźć - z opisanych powyżej powodów uważam i zdania nie zmienię że postulowanie "rozliczenia" jest po pierwsze, niczym innym jak aktem politycznej zemsty, po drugie - nie ma szans na powodzenie - a po trzecie - nie tego będę oczekiwał od nowego burmistrza. Chcę by zajął się poważnymi sprawami - rzeczywistymi wyzwaniami jakie stoją przed miastem - a nie grzebaniem po szafach i szufladach. Zwłaszcza w sytuacji, gdy chyba nawet Ty nie masz najmniejszych wątpliwości, że te szafy, o ile zostaną komukolwiek przekazane - będą czyściutkie - ba, one będą lśnić czystością.

wtorek, 7 stycznia 2014

Zebrane z portalu Wadowice24

Marcin Płaszczyca opisuje sukcesy JST i innych podmiotów w pozyskiwaniu środków z UE
Tutaj
Tutaj
Tutaj
Tutaj
Tutaj
Tutaj
Tutaj
Tutaj
oraz tu

Starałem się zebrać wszystkie opublikowane na portalu teksty dotyczące tego tematu z ostatniego okresu - jeżeli coś pominąłem, nie zrobiłem tego celowo - tyle wyrzuciła mi wewnętrzna wyszukiwarka portalu oraz google.

Co łączy wszystkie te teksty? Ano, drobnostka - żaden z nich nie dotyczy gminy Wadowice.

Nie, nie - to nie dlatego że Marcin kiepsko wywiązuje się ze swoich asystenckich obowiązków. To nawet nie dlatego, że nie jest lokalnym patriotą, co to cudze chwali a swego nie zna. Rzeczywistość jest bardziej banalna - nawet czarodziejski portal W24 nie jest w stanie z pustego nalać.

O czym będę pisał w kolejnych postach.

niedziela, 5 stycznia 2014

Tak więc Program

czyli burmistrza zatrudnimy.

To pierwsza z wielu odsłon tego, co jest moim - naszym - bo to, co będziemy prezentowali, jest pokłosiem dziesiątków, a całkiem prawdopodobne że setek godzin rozmów, czasami sporów, w każdym razie uczenia się spraw miasta i namysłu nad jego przyszłością, Zbyszka Targosza i mojego - pomysłem na Wadowice.

Bardzo często w tych rozmowach uczestniczyli także inni - i jakaś część spraw o których będziemy pisali może być wynikiem zainspirowania przez nich - za co dziękujemy.

Pragnę zacząć od spraw być może mało spektakularnych - niemniej, jak pokazało doświadczenie gminy z ostatnich 20 lat - mających niebagatelne znaczenie dla jej funkcjonowania.

Pierwszy pakiet tematyczny to sprawy o charakterze ustrojowym.

Statut gminy Wadowice należy zmienić taki sposób, by wprowadzić doń zapisy o prawie głosu mieszkańców na komisjach i sesji plenarnej RM.

Statut gminy Wadowice powinien zawierać także uregulowania dotyczące inicjatywy uchwałodawczej dla grupy mieszkańców.

Statuty jednostek pomocniczych gminy powinny zostać zmienione(o szczegółach wkrótce u Obywatela) a nade wszystko zmienić należy sposób finansowania rad osiedli i sołectw - postulujemy promowanie zwiększoną pulą środków tych rad osiedli, które są aktywne i potrafią definiować swoje potrzeby - kosztem tych, które jak RO radnej Wodyńskiej "nie mają na co wydawać". Tak więc odchodzimy od finansowania RO wg parytetu 'na głowę", zostawiamy w rezerwie celowej budżetu zwiększoną kwotę dedykowaną wyłącznie do dyspozycji RO - wypłacaną wraz z napływającymi wnioskami od rad osiedli. Tworzymy zalążek budżetu obywatelskiego.

Wyodrębniamy fundusze sołeckie - i znacząco zwiększamy ilość pieniędzy do dyspozycji zebrań wiejskich. Kosztem zaniechania bezpośredniego finansowania tych OPS, które nie są w KSR(te powinny dostawać dotacje bezpośrednio z budżetu gminy). To zebrania wiejskie, a nie burmistrz, rękami radnych, będą decydowały o tym, czy finansują swoich strażaków - czy też może ograniczają ich budżety a środki z sołectwa przeznaczają na inne, ważne lokalnie cele. Tu podobnie - tworzymy zręby budżetu obywatelskiego.  Decentralizujemy pewien zakres decyzji, dając pieniądze ludziom - jednocześnie pozbawiamy burmistrza okazji do tworzenia kasty politycznej klienteli.  

Wciąż wiele do życzenia pozostawia odpowiadanie przez UM na zapytania zadawane na podstawie Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Do Regulaminu pracy UM należy wpisać pragmatykę udzielania tych informacji, tak by określić kategorie spraw o których informacji może udzielić szeregowy urzędnik, takich których udzielali będą kierownicy wydziałów bądź ich zastępcy - oraz takich wreszcie o których udzieleniu będzie decydował burmistrz, ewentualnie sekretarz gminy bądź jej skarbnik. W praktyce wyobrażam sobie to tak, by każdy urzędnik udzielał informacji bieżących, ustnych - ewentualnie udostępniał dokumenty nie budzące zastrzeżeń iż są informacją publiczną - kierownicy powinni odpowiadać na zapytania składane pisemnie - oraz takie, które wymagają np sięgnięcia do archiwum - a burmistrz bądź najwyżsi rangą urzędnicy decydowali o udzielaniu informacji problematycznych - takich, co do których mogą powstawać wątpliwości czy pozostają w polu działania ustawy o dostępie bądź czy ich udzielenie nie pozostaje w konflikcie z innymi ustawami. Dostęp do informacji publicznej to kardynalne prawo, istotowo ważne dla ludzi - potrzeba ucywilizować je w maksymalnie możliwym stopniu.

Urząd Miejski w Wadowicach powinien przejść jeszcze jedną, kluczową przemianę - uważamy iż nie ma najmniejszej potrzeby utrzymywania stanowiska rzecznika prasowego urzędu. Za celowe natomiast uważamy stworzenie stanowiska wiceburmistrza miasta, ze szczególnym rodzajem przypisanej odpowiedzialności - otóż proponuję, by była to funkcja koordynatora wszelkich projektów z zaangażowaniem środków zewnętrznych, prowadzonych przez gminę, oraz pełnomocnika burmistrza miasta ds gminnych wiosek.  

Wiele, właściwie wszystko do życzenia pozostawia dotychczasowy styl prowadzenia konsultacji społecznych w kluczowych dla miasta sprawach. O szczegółowych propozycjach w tym zakresie napisze zapewne Zbyszek Targosz. Także ja, przy innej okazji, wrócę jeszcze do tego tematu.

Trochę się pewnie wynudziliście - więc kończąc tą część, chcę napisać coś, co zapewne wywoła największe emocje - a co pozostaje w pakiecie spraw czy też tematów ustrojowych.

Otóż sporo czasu zajęło mnie samemu przekonanie się do tego rozwiązania - miałem do niego zasadnicze wątpliwości, które nawet opisywałem na tym blogu - dzisiaj nie mam już żadnych - kadencyjność urzędu burmistrza to wartość sama w sobie. Uzasadnienia można by tutaj mnożyć - ale myślę sobie że większość z Was po prostu je wyczuwa, więc może innym razem.

Na poziomie gminy rzecz jasna nie można w sposób prawny niczego tutaj zmienić - ale to co proponujemy i czego będziemy oczekiwali od kandydatów na burmistrzów, to publiczne zobowiązanie - pisemne bądź utrwalone przez środki przekazu - iż tak kandydaci na radnych tworzący  komitety wyborcze, jak i kandydaci na burmistrza, popierani przez te komitety,  nie będą kandydowali na swoje funkcje więcej niż na dwie kadencje. 

Sprawowanie funkcji właśnie maksymalnie przez dwie kadencje, to będzie także punkt wyjścia do kolejnych odsłon programu dla miasta - ale o tym już następnym razem.

Na koniec taka uwaga ogólna - jak wspomniałem, to co prezentował będę na blogu jako program dla miasta, będzie uszczegóławiane i uzupełniane przez komplementarne wpisy Obywatela Wadowic - tak, iż dopiero łączne potraktowanie tekstów, będzie dawało pełny obraz zmian które proponujemy.









piątek, 3 stycznia 2014

Wadowice upokorzone

czyli jak lokalni politycy idiotów z nas robili. 

Od kilku dni staram się przypomnieć sobie/odszukać w sieci, programy wyborcze kandydatów na burmistrzów Wadowic, powiedzmy ostatnich dwóch kadencji. Konia z rzędem temu kto coś takiego pamięta. Miasto dostawało wybór - Ewę bo jest Ewą - oraz kogoś innego, bo ..... Ewą nie jest. A my wszyscy tak głęboko dawaliśmy się wepchnąć w ten poroniony podział na "solidarnościowy rodowód" i "lewicę" że nawet przestało nas dziwić, iż ludzie kandydujący na kluczowe w mieście stanowisko mają nam do zaproponowania wyłącznie..... samych siebie.

TKM(teraz kurwa my!)- to właściwie jedyny proponowany, ale także, przez zwycięzców, skutecznie realizowany, program dla miasta, przynajmniej od dwóch kadencji. Piszę to z taką ostrożnością wyłącznie dlatego, że po prostu nie pamiętam, czy dziesięć i więcej lat temu ktoś przypadkiem nie spisał w kilku punktach czegoś na kształt wyborczej oferty dla mieszkańców. Przypuszczam, na granicy z pewnością, że nie.

Część z Was z niezrozumieniem, czasami nawet z oburzeniem reagowała, gdy po wielokroć pisałem że logika podziałów światopoglądowych i partyjniackich wpycha nasze miasto w marazm. Gdy opisywałem rolę partii politycznych w gminie .

Kompletny brak jakiejkolwiek wizji miasta, jakiegokolwiek wyborczego programu, dającego się zweryfikować wraz z upływem kadencji - i to z obydwóch stron politycznych barykad, kompletne lekceważenie wyborców na zasadzie - wy mnie wybierzcie a potem to wicie, rozumicie, się zobaczy co będzie - to waśnie pokłosie tego, całkowicie nonsensownego traktowania spraw samorządowych. 

Nie dajcie się więcej nabierać. Gdybyście mieli z mojego bloga zapamiętać wyłącznie jedno znanie, jedną myśl - to pamiętajcie proszę - samorząd jest nam potrzebny po to żeby wykopać studnię. Nie lewicową, nie prawicową - głębinową. 
Żądajcie od kandydatów planów budowy a nie partyjnej czy podbitej przez proboszcza, legitymacji.