wtorek, 2 stycznia 2018

Co z tym miastem

czyli politycznie w 2018.

Słowo wyjaśnienia dla Czytelników - nie, nie będzie wskrzeszenia bloga. To pojedynczy tekst, takie noworoczne "co i dlaczego". Możliwie najkrócej podsumuję trzy lata sprawowania władzy w mieście przez Mateusza Klinowskiego, po to, by uzasadnić swoje wybory jesienią tego roku.


Jakim politykiem okazał się być Klinowski? Jaki jest bilans eksperymentu który przeprowadziliśmy na naszej gminie, oddając mu władzę? No i, last but not least, jakim człowiekiem jest Mateusz?

Pierwsza odpowiedź jest kto wie czy nie najłatwiejsza - otóż Klinowski jest bez dwóch zdań najsprawniejszym, o kilka(naście) długości wyprzedzającym opozycyjnych radnych, a o kilka wszystkich pozostałych polityków w gminie, graczem. Można to zdanie oczywiście uzasadniać, ale nie widzę takiej potrzeby, po prostu proszę przyjąć to jako moją osobistą opinię. Może dodam tylko słowo o czymś, co osobiście trochę mnie irytuje, z wielu powodów, a co może nie jest oczywiste na pierwszy rzut oka. Otóż gmina stała się areną, na której prawdziwy polityczny bój toczy dwóch i tak naprawdę wyłącznie dwóch, godnych siebie przeciwników.  Para Klinowski-Płaszczyca, i ich pojedynki całkowicie zdominowały tak przekaz, jak i rzeczywisty układ sił w mieście. To nie jest dobrze, to jest do dupy - ale tak, na dzisiaj jedynym równie sprawnym jak Klinowski politykiem, jest Marcin Płaszczyca.

Bilans władzy. Ok, mamy więc politycznie bardzo sprawnego burmistrza miasta. Co więc z tego wynika dla miasta właśnie? Czy polityczna sprawność Mateusza jakoś przekłada się na sprawność zarządzania, sprawność w realizowaniu jakieś wizji miasta, albo inaczej - na posiadanie jakieś wizji w ogóle? Nie, nie, nie, po wielokroć nie. Nie miał Klinowski żadnego pomysłu na miasto zanim został burmistrzem, wybraliśmy go z obtarganą kartką z nabazgranymi "postulatami" i... wciąż po tych wszystkich latach jej nie ma. Nie potrafi sformułować żadnych priorytetów, miota się pomiędzy kopiowanymi z wielkich miast rozwiązaniami a bieżącymi potrzebami gminy, uzależnia miejskie inwestycje od unijnych grantów(których to projektów przygotowanie, o czym mało kto wie, zleca za ogromne pieniądze firmom zewnętrznym) co w efekcie powoduje takie piękne katastrofy, jak "rewitalizacja" Parku, na której tracimy kilka milionów złotych. Z jednej więc strony mamy leżące miejskie inwestycje i brak wizji, z drugiej zaś coś, co będzie nam się odbijało czkawką przez następne lata - gigantyczny przerost zatrudnienia w Urzędzie Miejskim. Zaczęło się od stworzenia dodatkowego wydziału w UM, żeby pracę i lepsze wynagrodzenie mógł dostać kolega - nota bene, dzisiaj w tym wydziale(przypominam, wcześniej nie istniejącym i nie potrzebnym!) są już cztery cieplutkie etaty. Dzisiaj Klinowski odleciał już tak bardzo z pompowaniem własnej administracji, że właśnie niedawno zatrudnił kobietę, której jedynym zadaniem jest pilnowanie zajmowania pasa drogowego. Śmialiśmy się w gronie znajomych że kolejny urzędnik będzie się zajmował wietrzeniem pomieszczeń w budynku UM. Przez łzy się śmialiśmy. Klinowski jest tak mało sprawnym gospodarzem, że nie poradził sobie nawet z problemem, o którym wrzeszczał i wciąż wrzeszczy, najgłośniej - minęły trzy lata, miasto zyskało specjalnego urzędnika od smogu(a jakże!), natomiast zanieczyszczenie powietrza nie drgnęło, jest źle jak było. Polec na swoim własnym "koniku"- to jest prawdziwy obraz sprawności Mateusza. Na koniec wspomnę tylko o dwóch "pomnikach" tej administracji - oba stoją i straszą, a my wszyscy mamy wątpliwą przyjemność patrzeć na te symbole władzy Mateusza - mówię oczywiście o terenach po Bumarze, oraz zamkniętej Ogrodowej. Symbole te zresztą o ile mi wiadomo, wciąż i wciąż wybuchają Klinowskiemu w twarz, kolejnymi przegranymi sprawami w sądach. Diabli wiedzą ile nas wszystkich będzie to ostatecznie kosztowało.

No i wreszcie - Mateusz Klinowski jako człowiek. Dla mnie rzecz najtrudniejsza, bo traktuję ją osobiście. Osobiście, bo i zawód Klinowskim w tym zakresie był dla mnie najbardziej bolesny. Mówię o osobistej uczciwości Klina. Tak już mam, że byłbym w stanie przymknąć oko na wiele, ba, może nawet na wszystko, o czym powyżej napisałem, uznając że to sprawa ocen, sprawa do dyskusji i że być może istnieją argumenty, którymi polityk Klinowski mógłby się bronić. Mógłbym, pod jednym wszakże warunkiem - gdybym wierzył w osobistą uczciwość tego polityka. Niestety, w przypadku Mateusza Klinowskiego ta wiara legła w gruzach i to na samym początku jego kadencji. Legła w momencie, w którym okazało się że mamy burmistrza za pięćset złotych. Tak, tak, wiem że wielu z Was już o tym nie pamięta, kandydat Klinowski wpłacił na własną rzecz 500 złotych, a sprawa finansowania kampanii IWW śmierdzi tak bardzo, że nie sposób nad tym przejść do porządku dziennego. Śmierdzi, a ani sam Klinowski, ani, odpowiedzialna za finanse kampanii, Zofia Siłkowska, nigdy nie zdobyli się na to, żeby w pełni i rzetelnie opowiedzieć miastu, jak to z tymi pieniędzmi było. Szanse na to, że nikomu nie znana studentka z Myślachowic, postanowiła wpłacić na kampanię wyborczą faceta, którego nie widziała na oczy i który chce rządzić miastem, w którym prawdopodobnie nigdy nawet nie była, 10.000 PLN są tak realne jak to że Dziadunio stanie jutro na progu Wielkiej Krokwi i skoczy dalej niż Kamil Stoch. Oświadczenie Siłkowskiej że wszystko jest cacy, no bo przecież prawo na to pozwala, jest, najdelikatniej mówiąc, mało satysfakcjonujące. Także rozliczenie samej kampanii, z której wynikało że duży procent pieniędzy trafił na konto członka IWW budzi co najmniej niesmak. Mateusz ubabrał się tymi pieniędzmi i nic już tego nie odkręci.



Ok, więc wiadomo już dlaczego ja sam nigdy więcej nie zagłosuję na Mateusza Klinowskiego, a także dlaczego nie polecam tego nikomu.

Co więc dalej? Kto w zamian? Czy mam coś do zaproponowania miastu? Nie.Już raz głosowałem, zmuszony okolicznościami, przeciwko komuś, zamiast za. Nigdy więcej tego nie zrobię. Dlatego też na tym kończy się moja tegoroczna aktywność publicystyczna. Naszemu miastu życzę więcej szczęścia niż miało dotychczas, a Wam wszystkim mądrości w podejmowaniu decyzji większej, niż miałem ja sam :)

Trzymajcie się, pa pa.