czwartek, 28 lutego 2013

Burmistrz całkiem lokalna

za to wstyd - międzynarodowy.

Pomysł napisania listu z podziękowaniami za pontyfikat i wizytę w Wadowicach - taki sobie - ani mnie ziębi ani grzeje. Ale pomysł napisania go z błędami gramatycznymi, to po prostu cholerny wstyd.

Jego Świątobliwość uczył! Ewa Filipiak uczyła. Wydawałoby się że to takie oczywiste, prawda?

Następnym razem proponuję dobrze się zastanowić, zanim kolejny raz radośnie(teraz wiemy że po prostu z ulgą) wypalisz Droga Ewo, do radnego Odrozka - "tutaj nie jest lekcja polskiego, panie radny!"

Całkiem możliwe że znowu przyjdzie napisać jakiś list - kto wie, może po kilku lekcjach u Henryka uda się wam napisać go poprawnie?:D:D:D


środa, 27 lutego 2013

Bez dyskusji z Rułą

czyli kolejny krok ws IU

Nawet wysoko w górach, gdzie udało się mojej rodzinie zorganizować sobie namiastkę zimowych ferii, sygnał internetu bywa czasem na tyle mocny że przywiewa opary wadowickiego absurdu. Dotarły więc do mnie wiadomości tak dziwne i straszne jednocześnie iż w pierwszym momencie pomyślałem sobie że padłem ofiarą, bo ja zresztą wiem czego? Tlenowego szoku? :) Przeczytałem Rułowe oświadczenie raz, przeczytałem drugi- dla pewności neutralizując wpływ świeżego powietrza papierosem -bez efektu - ciągle tam tkwi. Absurdalne jak facet w kąpielówkach i z plażowym ręcznikiem  pośrodku Polany Jakuszyckiej końcem stycznia. Kłamliwe jak telewizyjne wystąpienia Jerzego Urbana w najlepszych czasach. Śmieszne ponurą śmiesznością szaleńca, który zauważywszy zainteresowanie przechodniów, próbuje przywiązać sobie kamień do genitaliów. Myślałem,- reagować jakoś? Próbować prostować? Zaprzeczać? Wyjaśniać? No bez żartów - to oznaczałoby rozmowę. A z autorem oświadczenia klubu PO rozmawiać nie ma o czym. Albo inaczej- uczciwy człowiek nie może traktować jako partnera do rozmowy notorycznego kłamcy.

Więc tylko jedno zdanie -  już od teraz proszę wszystkich, którzy obserwowali  naszą walkę o inicjatywę uchwałodawczą dla mieszkańców ze zrozumieniem i sympatią, o zrobienie wraz z nami jeszcze jednego wysiłku- wrócimy z tym projektem do RM, ale tym razem z Waszymi podpisami. Setkami popisów, o które w najbliższym czasie autorzy projektu Was poproszą.

 Być może jako pierwsza pod projektem podpisze się Ewa Filipiak? O ile nie wystraszy się  zarzutów Ruły,  że Krzyż chce ściągać:)


poniedziałek, 25 lutego 2013

Prezydent Majchrowski zdążył w samą porę!

Równo tydzień zajęło Prezydentowi Miasta Krakowa wysłanie mi dokumentów o które zwróciłem się do niego oficjalną drogą, na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej.

W samą porę, bowiem już jutro nasi radni będą słuchać bajań Marcina Kurowskiego lub samego Przewodniczącego RM o tym, jak to inicjatywa uchwałodawcza jest niezgodna z prawem.

Wobec czego - bardzo proszę :



W odpowiedzi na wniosek z 18 lutego 2013 r. o udostępnienie informacji publicznej przesyłam Panu skan dokumentów.

Do uchwały Nr XXXIX/515/12 RADY MIASTA KRAKOWA z dnia 7 marca 2012 r. w sprawie projektu zmiany Statutu Miasta Krakowa:

- Opinię nr 12/2012 r. Prezydenta Miasta Krakowa wg. druku 611 w sprawie projektu zmiany Statutu Miasta Krakowa

- Pismo Prezesa Rady Ministrów RP z 19 kwietnia 2012 r. informujące, że przedłożony projekt Statutu można uznać za uzgodniony.
Po uzgodnieniu przez Prezesa Rady Ministrów został złożony projekt uchwały wg druku 726 w sprawie zmiany Statutu Miasta Krakowa do którego przesyłam Opinię nr 44/2012 r. Prezydenta Miasta Krakowa.

Konsekwencją podjęcia przez Radę Miasta Krakowa projektu uchwały wg druku 726 jest uchwała Nr XLVI/612/12 RADY MIASTA KRAKOWA z dnia 30 maja 2012 r. w sprawie zmiany Statutu Miasta Krakowa.




niedziela, 24 lutego 2013

Pieniądze dla mieszkańców gminnych wiosek

czyli minimum 80 tysięcy złotych których nie bierzemy z budżetu państwa. 

Rokrocznie, metodą kopiuj-wklej - przedstawiana jest Radzie Miejskiej w Wadowicach do przegłosowania uchwała, która mówi że Gmina nie wyodrębnia w budżecie funduszów sołeckich. 

Skutki tego są przynajmniej dwa - po pierwsze - mieszkańcy wsi nie mogą samoistnie decydować na co wydadzą przypadające im wyliczone wg ustawowego wzorca pieniądze. O każdej złotówce decyduje Ewa Filipiak - poprzez będących pod jej przemożnym wpływem radnych. Powie ktoś - nic nowego - nasza Burmistrz decyduje nawet o tym, kiedy trawa zgnije, więc co tu mówić o pieniądzach mieszkańców wsi.

No, niech będzie. 

Szkopuł w tym że drugą konsekwencją pozbawienia mieszkańców prawa o decydowaniu o publicznych środkach, jest REALNA FINANSOWA STRATA. 
Od czterech lat istnieje Ustawa o Funduszu Sołeckim na podstawie której, gdyby Wadowice łaskawie taki fundusz wyodrębniły, dostawałyby 30% zwrot z budżetu państwa, wszystkich wydatków realizowanych w ramach tego funduszu. W najgorszym zaś razie byłoby to 20%-czyli minimum 80.000 zł bo jeśli chodzi o wskaźniki dochodowości per capita, ocieramy się o granice wyznaczoną Ustawą. 

Tak czy owak - Gmina Wadowice świadomie rezygnuje z ogromnych pieniędzy, jak się wydaje wyłącznie dlatego, żeby utrzymać pełną kontrolę nad przepływami pieniędzy. 

Powtarzam - w przypadku wyodrębnionego funduszu sołeckiego - ani Burmistrz ani radni nie mają nic do gadania - mieszkańcy sołectwa samodzielnie podejmują decyzję, na co wydadzą własne pieniądze. 

piątek, 22 lutego 2013

Radny Ruła

Uznałem że widok członka Platformy Obywatelskiej(!!!) podnoszącego rękę PRZECIW prawu obywateli do współdecydowania o losach swojego własnego podwórka, zasługuje na osobne odnotowanie - więc odnotowuje.

Od dzisiaj także - oświadczam to i zastrzegam sobie takie prawo - radni przestaną być bezimiennymi członkami grupy, określanymi wspólnym mianem - bezradnych - wasze decyzje i sposób waszego głosowania będziemy opisywać wraz z imieniem, nazwiskiem i szkicem waszej sylwetki - tak by wasi sąsiedzi mieli świadomość na kogo zmarnowali swoje głosy.

Gościłem na Komisji Inicjatyw RM

czyli mówił dziad do obrazu.

W telegraficznym skrócie - bardzo dobre, merytoryczne wystąpienie Henryka Odrozka ws tzw "uchwały śmieciowej". Radny przepracował temat i dało się to odczuć. Uwagi wygłoszone przez niego były trafne, poparte znajomością praw rynku i troską o, w pieniądzach liczone, dobro mieszkańców.

Właśnie - jeżeli już mówimy o pieniądzach - kolejny raz nieprawdopodobną skutecznością wykazał się Sołtys Choczni, komendant OSP tamże i jednocześnie Przewodniczący Komisji. Skutecznie przekonał mieszkańców tej miejscowości że fundusz drogowy jest im do niczego niepotrzebny, natomiast kolejne 90 tysięcy złotych potrzebne jest na podtrzymanie gotowości bojowej OSP. Cóż powiedzieć - pozazdrościć Chocznianom rewelacyjnej infrastruktury:/

Moje własne wystąpienie, na które wspomniany Przewodniczący bez oporów(czym byłem dość zaskoczony, przyznaję) zezwolił ,dotyczyło oczywiście projektu IU. Wskazywałem radnym iż podczas dyskusji oraz samego głosowania identycznego projektu w RM Krakowa, nikt, ŻADEN RADNY nie był prawu mieszkańców przeciwny. Podkreśliłem także iż mówienie o "hucpie" jak się to pojawia w licznych urzędowych komentarzach, w sytuacji gdy nasz projekt próg IU ma postawiony jak na lokalne warunki bardzo wysoko - potrzeba aż 200 podpisów żeby zgłosić projekt - podczas gdy te same 200 podpisów(głosów) wystarcza żeby zostać w Wadowicach radnym, to ogromne nieporozumienie. I że nie sądzę żeby którykolwiek radny swój mandat, zdobyty tą lub bardzo podobną ilością głosów, traktował jako 'hucpę" właśnie.

Bardzo, bardzo zastanawiające było natomiast stanowisko Przewodniczącego Szczura, który projektu sześciu radnych właściwie wcale nie skomentował, ograniczając się do stwierdzenia iż wpłynął zgodnie z prawem i że on nie mówi ani tak ani tak. Panie Przewodniczący, mam nadzieje iż wspomniawszy na własny projekt ustawy, który wraz z zebranymi przez siebie i przez Solidarność podpisami, zadźwigał pan do Warszawy, przychylniejszym okiem spojrzał pan na identyczne prawo w które próbujemy wyposażyć mieszkańców Gminy Wadowice:)

Tak więc - pogadaliśmy sobie a wynik głosowania i rekomendacji Komisji jest oczywiście taki jak miał być - to co ich - przeszło, to czego nie chcą - "stanowisko negatywne".


środa, 20 lutego 2013

Radcy Kurowskiemu część I



Na wszelki wypadek na czerwono część najistotniejszą:)


Odpowiedź podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji - z upoważnienia ministra -na interpelację nr 10035 w sprawie wprowadzenia do statutów miast i gmin zapisów umożliwiających ich mieszkańcom podejmowanie tzw. inicjatyw uchwałodawczych


Szanowny Panie Marszałku! Nawiązując do pisma z dnia 19 maja 2005 r. (sygn. SPS-0202-10035/05) dotyczącego interpelacji Posła na Sejm RP Pani Marii Nowak w sprawie wprowadzenia do statutów miast i gmin zapisów umożliwiających ich mieszkańcom podejmowanie tzw. inicjatyw uchwałodawczych, uprzejmie przedstawiam następujące wyjaśnienia.


Kwestie inicjatywy ustawodawczej oraz uchwałodawczej są odmiennie uregulowane na gruncie obwiązującego prawa. Sprawy związane z inicjatywą ustawodawczą zostały szczegółowo określone w Konstytucji RP oraz ustawodawstwie zwykłym, natomiast kwestię wprowadzenia tego typu rozwiązań na szczeblu samorządu terytorialnego pozostawiono władzom lokalnym (regionalnym). Odpowiednie ramy systemowe w tym zakresie tworzą jedynie samorządowe ustawy ustrojowe: ustawa z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j.: Dz.U. z 2001 r. Nr 142, poz. 1591 z późn. zm.), ustawa z dnia 5 czerwca 1998 r. o samorządzie powiatowym (t.j.: Dz.U. z 2001 r. Nr 142, poz. 1592 z późn. zm.), ustawa o samorządzie województwa (t.j.: Dz.U. z 2001 r. Nr 142, poz. 1590 z późn. zm.) oraz Konstytucja RP.


Ustawa zasadnicza jako posiadających inicjatywę ustawodawczą wskazuje posłów, Senat, Prezydenta RP oraz grupę co najmniej 100 000 obywateli mających prawo wybierania do Sejmu. Szczegółowe rozwiązania w danym zakresie zawiera ustawa z dnia 24 czerwca 1999 r. o wykonywaniu inicjatywy uchwałodawczej przez obywateli (Dz.U. Nr 62, poz. 688). Nie bez znaczenia pozostają postanowienia regulaminu Sejmu, do których odsyła ustawodawca, odnośnie do wymogów, jakie winien spełniać projekt ustawy, oraz trybu i zasad udziału w pracach Parlamentu przedstawicieli projektodawców.


Podobnych, szczegółowych regulacji dotyczących powszechnej inicjatywy uchwałodawczej nie ma jednak ani w Konstytucji, ani w samorządowych ustawach ustrojowych. Upodmiotowienie wspólnot samorządowych sprawiło, że ich mieszkańcy uzyskali realną możliwość podejmowania rozstrzygnięć w głosowaniu (wybory, referendum) lub za pośrednictwem organów danej jednostki samorządu terytorialnego (vide art. 11 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, art. 8 ust. 1 ustawy o samorządzie powiatowym oraz art. 5 ust. 1 ustawy o samorządzie województwa). Korporacje samorządowe, uczestnicząc w sprawowaniu władzy publicznej, korzystają z chronionej prawem samodzielności, w ramach której i w granicach ustaw wykonują zadania publiczne. Jednym z tak rozumianych aspektów samodzielności jest uprawnienie wspólnot samorządowych do decydowania o swoim ustroju (art. 3 ustawy o samorządzie gminnym, art. 2 ust. 4 ustawy o samorządzie powiatowym oraz art. 7 ust. 1 ustawy o samorządzie województwa).


Przejawem działalności uchwałodawczej samorządu terytorialnego (jedynym, na który zwraca uwagę ustrojodawca) jest możliwość stanowienia - na podstawie i w granicach upoważnień zawartych w ustawie - aktów powszechnie obowiązującego prawa miejscowego (art. 87 ust. 2 i art. 94 Konstytucji). Jak wcześniej zasygnalizowano, podejmowanie rozstrzygnięć w sprawach przynależnych wspólnotom przypisane zostało mieszkańcom, jako pierwotnemu i podstawowemu podmiotowi władzy. Mieszkańcy danej jednostki samorządu terytorialnego dysponują więc realną możliwością decydowania (w referendum) o sprawach publicznych na równi z organami gmin, powiatów oraz samorządu województwa. Należy przy tym zauważyć, że o ile w powiecie oraz województwie samorządowym oba organy, stanowiący i wykonawczy, ze względu na swą kolegialność, podejmują uchwały, o tyle w gminach, gdzie kolegialny zarząd zastąpiono monokratycznym organem wykonawczym (wójtem, burmistrzem, prezydentem miasta), wybieranym w wyborach powszechnych, na gruncie ustaw ustrojowych możliwość podejmowania uchwał posiada rada gminy. Uchwały jako efekt działania organów jednostek samorządu terytorialnego stanowią pośredni wyraz woli ich mieszkańców.


Samorządowe ustawy ustrojowe w przedmiocie działalności uchwałodawczej organów jednostek samorządu terytorialnego nie wskazują expressis verbis mieszkańcow jako podmiotów uprawnionych do przedkładania projektów uchwał. Jak wcześniej wspomniano, korporacje samorządowe w ramach przyznanej im samodzielności posiadają prawo do kształtowania swego ustroju, co znajduje wyraz w statucie danej jednostki samorządu terytorialnego. Doniosłość statutu wynika również faktu, iż jest on aktem prawa miejscowego, który określa także organizację wewnętrzną oraz tryb pracy organów podstawowych jednostek zasadniczego podziału terytorialnego państwa. Sposób regulacji ustawowej, a także charakter aktu prawnego - którym jest statut - sprawia, iż kwestie związane z działalnością uchwałodawczą jednostek samorządu terytorialnego stanowić będą jego integralną część.

Zauważyć jednak należy, iż rozstrzyganie kwestii, w zakresie których przysługuje samorządowi samodzielność, pozostaje jego wyłączną domeną. W związku z powyższym ewentualnych uregulowań obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej należałoby poszukiwać w regulacjach statutowych, w zakresie których właściwymi pozostają organy stanowiące jednostek samorządu terytorialnego. Komentatorzy ustawy o samorządzie gminnym wskazują, że ewentualne przyznanie mieszkańcom gminy i ich organizacjom praw inicjatywy uchwałodawczej zależy od uznania rady gminy uchwalającej statut (W. Kisiel, w: ˝Komentarz do ustawy o samorządzie gminnym˝, P. Chmielnicki (red.); Warszawa 2004, s. 43 i nast.). Wydaje się więc, że sprawa uregulowania kwestii powszechnej inicjatywy uchwałodawczej została pozostawiona w głównej mierze legislaturze samorządowej, która, w zależności od uwarunkowań lokalnych, tradycji czy też postulatów mieszkańców, ma możliwość samodzielnego uregulowania tych kwestii w akcie prawa miejscowego.

Z poważaniem
   Podsekretarz stanu
   Jerzy Mazurek
   Warszawa, dnia 13 czerwca 2005 r.

Niezawisłość nasycona

Obserwując wydarzenia ostatnich dni i miesięcy w Wadowicach nie sposób nie popaść w przygnębienie. A wszystko przez coś, z pozoru tak szlachetnego i słusznego, jak niezawisłość.

Za dużo tej niezawisłości wokół nas. Ewa Filipiak jest niezawisła, głównie od mieszkańców. Prokuratura jest niezawisła - przede wszystkim od prawdy i zdrowego rozsądku. I Sąd jest także niezawisły - zwłaszcza od prawa.  Niezawisły redaktor Płaszczyca - od reguł własnego rzemiosła, ale także od płacenia ZUS-u, bo na ten zrzucamy się mu wszyscy. Także Kotarba jest niezawisły - przede wszystkim od własnego życiorysu, ale także od decyzji członków własnej partii, z których żaden szefa w nim widzieć nie chce.

Nawet  brukowa kostka stała się niezawisła, od cementowych fug.

Niezawisłość skoncentrowana w roztwór nasycony, zamienia się prawem pseudomorfozy, w powszechny tumiwisizm lokalnych notabli.

A ja, jako się rzekło - przygnębiony jestem tym wszystkim. I dlatego podśpiewuję sobie jedną z piosenek Nohavicy, żeby uzyskać choć pozór niezawisłości od czasu i miejsca:)

http://www.youtube.com/watch?v=7F8njkvbsj4

sobota, 16 lutego 2013

O Gowinie - tylko pół słowa.

Z mojego punktu widzenia to była blisko dwugodzinna strata czasu. Minister o lokalnych sprawach nic nie wie, nie wykazuje też jakieś szczególnej ochoty żeby się dowiedzieć. W sprawach o które zapytał Henryk Odrozek rozbrajająco szczerze przyznał że jest całkowitym ignorantem. Na oświadczenie Mateusza Klinowskiego dotyczące nieprawidłowości w wadowickim samorządzie oraz Prokuraturze  zareagował niedowierzaniem.

Jako polityk rządowy robi całkiem przyzwoite wrażenie - nie brak mu odwagi żeby z otwartą przyłbicą bronić własnych, czasami bardzo kontrowersyjnych decyzji - ale spotkanie z nim utwierdziło mnie w przekonaniu i poglądzie, który głoszę i do którego przekonuję lokalnych opozycjonistów - Wadowice musimy wygrać samodzielnie, bo nigdy żaden polityk szczebla krajowego niczego dla nas nie zrobi.

P.S

Dostałem też bohomaz, wytworzony przez Radcę Prawnego UM, Marcina Kurowskiego, który ma czelność nazwać toto "opinią prawną" ws Inicjatywy Uchwałodawczej, a który to dokument składa się nieomal wyłącznie z bardzo obszernego cytatu z wyroku jednego sądu w jednej sprawie i stwierdzeniu że Kurowski się z nim zgadza. Cóż  - z Kurowskim nie zgadza się Minister Administracji i Cyfryzacji oraz Premier. A także ich służby prawne.

Do tematu oczywiście wrócę - póki co chcę przypomnieć p. Kurowskiemu że sądy administracyjne rozpatrują indywidualne przypadki i nie są w swoim wyrokowaniu związane orzeczeniami innych sądów w innych, nawet analogicznych sprawach. A rzetelna opinia prawna powinna zawierać coś więcej niż internetową wklejkę z uzasadnienia jakiegoś wyroku.

środa, 13 lutego 2013

Czego nie wiemy o gejach i lesbijkach

czyli nie tak prędko z tą adopcją.

Przy okazji spotęgowanej w ostatnim okresie dyskusji o związkach partnerskich wdałem się w przydługą i kompletnie jałową dyskusję z kilkoma klakierami prof. Bartosia pod jednym z jego ostatnich artykułów w portalu natemat.pl

Broniłem tam, jak się okazało błędnie, stanowiska iż tak długo, jak nie dysponujemy wynikami solidnych badań nad wpływem wychowywania przez parę gejowską na rozwój i konstytucję psycho-fizyczną dziecka tak długo  nadużyciem i fanaberią jest rozmowa o ewentualnej prawnej akceptacji takiego procederu w Polsce. 

Błędnie, bo gdy solidnie poszukałem, okazało się że tego typu badanie ktoś już zrobił.

Pełną jego wersję można znaleźć tutaj 

natomiast wnioski z badań profesora wyglądają tak:

Raport profesora Marka Regnerusa oparty jest na analizie odpowiedzi, jakich udzieliły dorosłe już dzieci wychowane przez ich biologicznych rodziców lub przez rodzica homoseksualnego wraz z jego lub jej partnerem.

12 procent dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę i 24 procent tych, którymi opiekował się ojciec gej przyznawało, że myślało ostatnio o popełnieniu samobójstwa. Dla porównania w przypadku kompletnych rodzin i samotnego rodzica biologicznego odsetek dzieci rozważających odebranie sobie życia wyniósł 5 procent.

28 procent dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę podawało, że nie ma obecnie pracy. Do braku zatrudnienia przyznawało się 20 procent dzieci wychowanych przez ojca geja, a tylko 8 procent z kompletnych rodzin biologicznych i 13 procent wychowanych przez jednego rodzica heteroseksualnego.

23 procent dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę mówiło, że było „dotykane seksualnie” przez ich rodzica lub jej partnerkę. Odsetek ten w przypadku pełnej rodziny biologicznej wyniósł 2 procent, w przypadku ojca geja – 6 procent, natomiast u pojedynczego rodzica (zwykle matki) – 10 procent.

Kolejna zatrważająca statystyka dotyczy sytuacji, kiedy osoby w pewnym momencie zostały zmuszone do seksu wbrew ich woli. Dotyczy to 31 procent tych wychowanych przez matkę lesbijkę, 25 procent przez ojca geja i 8 procent z pełnych rodzin biologicznych.

40 procent wychowanych przez matkę lesbijkę i 25 procent wychowanych przez ojca geja miało romans w czasie małżeństwa lub wspólnego mieszkania z partnerem. Do tego typu sytuacji przyznało się 13 procent tych wychowanych w rodzinach tradycyjnych.

19 procent wychowanych przez matkę lub ojca homoseksualistów przechodzi lub ostatnio przechodziło psychoterapię. Tymczasem o potrzebie konsultacji z psychoterapeutą mówiło 8 procent wychowanych w rodzinie biologicznej.

20 procent wychowywanych przez matkę lesbijkę i 25 procent przez ojca geja podawało, że nabawiło się infekcji przenoszonych drogą płciową. Odsetek takich przypadków w odniesieniu do dzieci z rodzin tradycyjnych wyniósł 8 procent.

61 procent wychowanych przez matkę lesbijkę i 71 procent wychowanych przez ojca geja określało siebie jako „całkowicie heteroseksualnych”. Do takiej tożsamości przyznawało się natomiast 90 procent tych wychowanych w pełnej biologicznej rodzinie.

Tak wygląda raport z którym się zapoznałem. Czytałem też że człowiek który go napisał musiał udowadniać przed specjalną komisją iż metodologia badań była zgodna ze standardami nauki oraz wyniki w żaden sposób nie zostały zafałszowane.

Udowodnił.

Co, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie i przynajmniej do czasu gdy ktoś te wyniki podważy, publikując własne, być może na jeszcze większą skalę prowadzone badania - wyczerpuje możliwości dalszej dyskusji nad homo adopcją. 


wtorek, 12 lutego 2013

Nędza Olejnik

czyli zanik mózgu.

Słuchając wczoraj wywiadu redaktorki Olejnik z biskupem Pieronkiem, nie po raz pierwszy nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś bardzo, bardzo złego dzieje się z  polskim establishmentem.  

Oto uważana, bądź tylko samozwańczo traktowana, jako jedna z czołowych rodzimych dziennikarek zadaje pytania typu  - a nasz Papież to był do śmierci a tamten to zrezygnował, co ksiądz biskup myśli, który lepszy?

Dramat.

A ja się przy okazji zastanawiałem, co, prócz intelektualnej pustki, stoi za tego typu pytaniami? Czego oczekiwała Monika Olejnik? Na co liczyła? Że kolejny Papież będzie umierał na oczach kamer, a ona będzie mogła zrobić relację na żywo? Postawa Wojtyły wynikała z jego poczucia misji - umarł tak jak żył - pośród wielbiących go  i słuchających tłumów. Redaktorka raczyła zaprezentować rozczarowanie że Niemiec Ratzinger nie pozwoli przykładać sobie reporterskiego mikrofonu do wydających ostatnie tchnienie ust i nie podepnie nagłośnienia pod stetoskop badający ostatnie uderzenie serca.

Może gdyby tak właśnie postąpił, biskup Pieronek nie musiałby w osłupieniu słuchać, jak celebrytka, przebrana za dziennikarkę, zadaje mu najbardziej idiotyczne pytania świata.

Równie zasadnie mogłaby zapytać  Baumgartnera, czy skacząc z przestworzy, miał na sobie czerwone majtki na szczęście.  

Pomiędzy nami, zwykłymi obywatelami a władzą, istnieje bufor, swoiste zabezpieczenie przed różnorakimi nadużyciami czy zwyrodnieniami tej władzy. Istnieją media. Ale jeżeli ten bufor będzie miał twarz i jakość Moniki Olejnik, w wydaniu z wczorajszego wywiadu, to niedługo wszyscy będziemy bez butów chodzić. I to wcale nie dlatego że słynna redaktorka wszystkie wykupi.
 

poniedziałek, 11 lutego 2013

Papież abdykuje.

Po raz pierwszy od 750 lat i po raz drugi w historii Kościoła.

Jak podają wszystkie agencje informacyjne, Papież Benedykt XVI wraz z końcem bieżącego miesiąca zakończy swój pontyfikat.

Ot, ciekawostka, którą podaję w przerwie pomiędzy lokalnymi sprawkami:)

Watykańska giełda nazwisk już ruszyła, a Kardynał Dziwisz wściekły jak diabli - gdzie moja kanonizacja, woła;):)

niedziela, 10 lutego 2013

Wadowickim radnym

Inicjatywa Uchwałodawcza raz jeszcze

Jako że sesja RM, na której będzie głosowany projekt zmian Statutu Gminy w taki sposób, żeby dać jej mieszkańcom prawo do zgłaszania własnych projektów uchwał, zbliża się wielkimi krokami, postanowiłem raz jeszcze wrócić do tego tematu. Wrócić i ostatecznie rozprawić się z tymi wątpliwościami czy też "argumentami" które mają rzekomo przemawiać przeciw temu prawu.

Podzielę te wątpliwości na grupy, wg stopnia ich dorzeczności. 

Jedynym mającym pozory rzeczowości argumentem było twierdzenie o rzekomej niezgodności IU z prawem. Praktyka pokazuje jednak że tak Wojewodowie jak i Minister Administracji i Cyfryzacji oraz Premier polskiego Rządu nie podnoszą tego argumentu - co więcej - powszechnie akceptują to rozwiązanie, które jest implementowane w coraz większej ilości samorządów na terenie kraju. Koronnym przykładem jest tutaj Kraków - który wprowadził Inicjatywę Uchwałodawczą do swojego Statutu latem zeszłego roku.

Kolejnym, pseudo-prawniczym zarzutem jest, podniesiony przez M.Płaszczycę problem tzw "martwego prawa". Jego troska o to czy mieszkańcy gminy skorzystają kiedykolwiek z możliwości jakie dajemy im zmieniając Statut jest wzruszająca - niemniej - równie zasadnie można spytać o prawo Przewodniczącego do zgłaszania projektów uchwał czy prawo do tego komisji rady. Przewodniczący nigdy żadnego projektu nie zgłosił a co do komisji, to radni nawet nie wiedzą że takie prawo posiadają - w każdym razie nie wie tego Burmistrz Filipiak, która skwitowała uwagę Mateusza Klinowskiego o istnieniu takiego zapisu wielce zdziwionym "pierwsze słyszę". Idąc dalej - także sami radni nie zgłosili w tej kadencji ŻADNEGO projektu uchwały - ich prawo jest martwe jak gdzieś już to pisałem, jak karp w galarecie.
Reasumując - argument z "martwego prawa" jest żaden, ot publicystyczna zagrywka walczącego z piórem.

Całkiem niedorzeczne jest twierdzenie które przeczytałem dzisiaj u Henryka Odrozka, jakoby zapis w Statucie IU dla mieszkańców miał oznaczać anarchię. Przytaczam argument całkowicie oczywisty, niemniej jak widać potrzebny, wobec podnoszenia przez niektórych tak absurdalnego zarzutu -

"Mam wrażenie że wiele osób po prostu nie rozumie idei i sposobu funkcjonowania IU. Więc wyjaśniam po raz enty – prawo to daje grupie mieszkańców możliwość zgłoszenia PROJEKTU UCHWAŁY – natomiast dalsze jego losy w dalszym ciągu zależą od radnych. W ostateczności i tak to radni, a nie mieszkańcy, będą decydowali o zasadności zgłoszonego projektu i głosowali go w trybie identycznym jak wszystkie inne Uchwały.

Mówienie o anarchii w tej sytuacji dowodzi co najmniej kompletnego pomylenia pojęć i niezrozumienia, czym w istocie rzeczy jest wspólnota samorządowa"

Równie bzdurnym, w szczególności wobec  praktyki życia codziennego w naszej gminie, jest argument o tym, jakoby łatwiej było przekonać pięciu radnych do jakiegoś projektu czy pomysłu, niż zebrać podpisy 200 mieszkańców. Znów - wzrusza mnie troska Płaszczycy o ewentualny wysiłek inicjatorów IU - ale jako argumentu przeciw temu rozwiązaniu traktować tego nie sposób. Radni nie zgłaszają nawet własnych projektów uchwał, trudno więc oczekiwać że będą pracowali nad obywatelskimi. Poza tym w sytuacji w której radny Odrozek ponad rok domaga się i prosi radną Wodyńską o zwykłą informację gdzie i kiedy odbędzie się posiedzenie rady osiedla, trudno mówić o chęci współpracy. Radni nie pełnią też żadnych dyżurów, są po prostu nieosiągalni dla większości mieszkańców, co po prostu uniemożliwia jakąkolwiek z nimi współpracę.

A wszystkie te, praktyczne uwagi i tak są niczym w porównaniu z faktem iż w prawie do Inicjatywy Uchwałodawczej najpełniej realizuje się idea samorządu lokalnego. Reforma samorządowa nie była pomyślana wyłącznie jako ruch administracyjny, mający załatwić zarządzanie Polską lokalną. Naczelną ideą samorządu jest  najpełniejszy udział mieszkańców we wszystkich sprawach dotyczących ich małych ojczyzn. A elementem takiego rozumienia samorządu i to jednym z najistotniejszych, jest właśnie prawo mieszkańców do zgłaszania własnych projektów, własnych pomysłów na funkcjonowanie ich otoczenia.

 Podsumowując - nie istnienie ŻADEN dorzeczny, rozsądny, rzeczywisty argument przeciw zaproponowanym przez nas zmianom w Statucie Gminy. Niezależnie od tego co będą mówili radni na sesji, odrzucenie Inicjatywy będzie oznaczało użycie brutalnej siły koalicji przeciwko własnym wyborcom. 

sobota, 9 lutego 2013

Kompleks polskiego zaścianka

czyli o pseudo-argumentach i dziennikarskim prostactwie.

Pieką nas i bolą określenia tak mocne i trafne jak klasyczne  - Polska papugą i pawiem narodów.
I nic dziwnego że bolą - celnie bowiem punktują nasz sposób postępowania i postrzegania samych siebie.

Tym bardziej dziwią mnie z uporem godnym lepszej sprawy, powtarzane "argumenty" o tym jakim to jesteśmy zaściankiem i ciemnogrodem oraz jaki to dla nas, rzekomo, wstyd że nie idziemy trop w trop za Europą, która jest  oświecona i nowoczesna, a te doskonale brzmiące przymioty przejawiają się w tym że akceptuje Europa małżeństwa jednopłciowe.

Pozwólcie odrobinę naokoło:)

Większość z was wie że użytkownikiem fb jestem niedawnym, nieśmiałym, wręcz mocno opornym. W życiu nie czułem potrzeby istnienia w tej przestrzeni, nigdy nikogo nie 'lajkowałem" a profil służył mi wyłącznie do tego żeby jako zalogowany użytkownik móc podglądać co się dzieje w różnych miejscach które takiego zalogowania wymagają.

Wczoraj coś się zmieniło - po przeczytaniu wpisu ks.Lemańskiego na portalu natemat kliknąłem "lubię to"

Oddaje bowiem ten króciutki tekst, w sposób wręcz doskonały, także moje w temacie jakości narodowej dyskusji o związkach partnerskich, odczucia. Pisałem już o tym wcześniej - w tekście  http://dziadunio.blogspot.com/2013/01/jak-za-posowie.html , napiszę kilka słów jeszcze i dzisiaj.

Otóż największym obciachem, największym zaściankiem i prostactwem jest prześlizgiwanie się nad tym tematem - z jednej strony przez takich Głodźów, Millerów, Kaczyńskich i im podobnych - zbywanie rzeczywiście istniejącego problemu społecznego stwierdzeniami typu - temat zastępczy, nie to jest dzisiaj w Polsce najważniejsze i pokrewnymi. Z drugiej zaś strony na skali prostactwa stoją na dokładnie tym samym poziomie dziennikarze, politycy i komentatorzy pokazujący paluchem na Wielką Brytanie i mówiący - jeśli nie chcemy być ciemniakami musimy postąpić jak oni.

I jedni i drudzy nie mają kompletnie nic ciekawego w sprawie do powiedzenia, przyciśnięci przez innych albo przymuszeni przez miłość własną, szermują w publikacjach i wypowiedziach miałkimi, czasami zupełnie absurdalnymi argumentami.

Jedni i drudzy nadają ton .... no właśnie, właściwie czemu? W gruncie rzeczy sprowadzają temat do poziomu polskiego piekiełka, w którym skaczemy sobie do oczów z taką zajadłością i tak długo aż wreszcie zapominamy o co tak naprawdę poszło.


Polska ma prawo do własnej drogi w sprawie związków partnerskich. Jeżeli odbędziemy prawdziwą na ten temat rozmowę, a ludzie wyrażą popartą argumentami opinię w tym temacie - to niezależnie czy zdecydujemy się im powiedzieć tak czy nie - będziemy mogli być z naszej decyzji dumni.

Wstyd i zaściankowość zostawiając wszystkim tym którym za całą argumentację wystarcza wskazywanie paluchem na Europę. Wszystkim tym którzy w sprawach światopoglądowych są papugą narodów w stopniu najwyższym.


czwartek, 7 lutego 2013

Stasiu wyroku nie wypłakał

czyli sąd oddalił sprawę  - Burmistrz przeciwko mieszkańcom ws akcji śmieciowej.


Przykro mi panie rzeczniku miejsku, przyjdzie się obyć smakiem:)

W treści uzasadnienia Sąd Rejonowy w Wadowicach nawet nas pochwalił, stwierdzając że tak intencja jak i rzeczywiste posprzątanie przez nas terenów gminy zasługuje na aprobatę.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o stosunek lokalnych władz do własnych mieszkańców. Ciekaw jestem czy nadal będziemy podtrzymywać tradycję rozmawiania ze sobą poprzez sądy.

środa, 6 lutego 2013

Barbarzyńcy na cmentarzu

czyli kolejna mroczna tajemnica Muzeum Papieża.

Polityczny i ideologiczny paszkwil,  zręcznie wysmarowany przez portal wadowice 24 został już sprowadzony do właściwego sobie formatu, poprzez ujawnienie przez redakcję Newsweeka zapisu rozmowy z ks Dankiem - przyszedł więc czas na kolejną informację dotyczącą tego samego tematu  - informację która nie ukrywam, wprawiła mnie w chwilowe osłupienie.

Otóż jak się dowiedziałem, rozmawiając z wadowiczanami o sprawie Muzeum, kryje ono jeszcze jedną, dość makabryczną, jak się wydaje, tajemnicę. Otóż są ludzie którzy twierdzą iż podczas prac pogłębiających piwnice papieskiej kamiennicy, robotnicy dokopali się do cmentarza. Co samo w sobie nie jest żadną sensacją - tradycyjnie to właśnie w pobliżu kościołów dokonywano pochówku miejscowych zmarłych.

Pytania które chcę dzisiaj zadać brzmią - czy zarówno miejsce jak i szczątki zostały, jak tego wymaga prawo - wstępnie zabezpieczone przez wykonujących prace? Czy kierownik budowy powiadomił o tym fakcie, jak to wynika z przepisów prawa - prokuratora? Nadzór archeologiczny? Lokalne władze?

A jeśli tak - to czy i jakie prace zostały przeprowadzone, gdzie są wyniki badań archeologicznych, co się stało z ludzkimi szczątkami wydobytymi z ziemi podczas prac budowlanych?

Wadowice mają tylko szczątkowe materiały dotyczące własnej historii - zwłaszcza tej zamierzchłej. Pytam więc także i o to - czy nie utraciliśmy niepowtarzalnej szansy na jej zweryfikowanie, uzupełnienie poprzez solidne badania archeologiczne?

I ostatnie już pytanie - czy jest prawdą że, przynajmniej w początkowej fazie - ludzkie szczątki wydobyte z podziemi Muzeum Papieża, były po prostu wywożone na taczkach i wyrzucane wraz z ziemią, gruzem i innymi odpadami?

Standardowo o takich znaleziskach informują wszystkie lokalne a czasami nawet ogólnopolskie media. Szukałem takiej informacji dotyczącej wykopalisk w Wadowicach. Nikt, dosłownie nikt się o tej sprawie nawet nie zająknął. Dlaczego?

Proszę radnych Rady Miejskiej w Wadowicach o interpelację do Burmistrz Wadowic w tej sprawie.

W uzupełnieniu - mam wrażenie że przynajmniej część z Was nie docenia powagi tej sprawy. Prawo wymaga żeby w każdym przypadku odkrycia ludzkich szczątków powiadomiony został prokurator. Ani robotnik budowlany, ani jego przełożony, ani nawet sama Droga Ewa, nie mają żadnych kompetencji żeby stwierdzić że wykopane szkielety są, mającymi setki lat pozostałościami po dawnym cmentarzu, czy np ofiarą morderstwa sprzed 20, 30 lat.

Mam nadzieję że przynajmniej tyle zostało zrobione. Mam nadzieję że ktoś wykluczył tą możliwość zanim zasypano wszystko ziemią i zalano betonem.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Komu bije dzwon

czyli polityczna śmierć lokalnych włodarzy 

Jak wyliczył jeden z komentatorów pod zwiastunem tematu korupcji wokół Muzeum Papieża, na portalu wadowiceonline, za 25 mln złotych przy obecnych cenach rynkowych można(dodam że prawdopodobnie z zyskiem) wybudować 125 mieszkań średniej wielkości - 50m2.
Trzy średniej wielkości bloki mieszkalne!

Samorządowym władzom Wadowic nie wydawało się dziwne, a zasiadającemu w Radzie Programowej Muzeum Stanisławowi Kotarbie, który widział że nawet ta gigantyczna kwota staje się jakimś cudem niewystarczająca - w najwyższym stopniu podejrzane że potrzeba wykonywać jakieś dodatkowe akcje, drukować jakieś cegiełki? Nie odbył żadnej rozmowy z ówczesnym dyrektorem placówki? Z zatroskaniem nie pochylił się nad ewentualnymi finansowymi problemami projektu, obserwowanego  prawdopodobnie przez całą katolicką część świata, szczególnie w przeddzień spodziewanej kanonizacji JPII?

Burmistrz Wadowic nie przyglądała się uważnie sztandarowemu projektowi, perle w koronie papieskiego miasta? Nie zaniepokoił ją fakt że w "jej" muzeum pojawia się kontrola z Urzędu Marszałkowskiego? Nie zadrżała jej ręka gdy decydowała o przekazywaniu gminnych pieniędzy na krytykowany powszechnie przez mieszkańców ze względu na jego, bizantyjski wręcz koszt, projekt, nawet wówczas gdy dotychczasowy dyrektor muzeum został odwołany a wokół placówki zaczęło być aż gęsto od podejrzeń, spekulacji oraz... agentów CBA?

Pytań w toku tej sprawy pojawi się zapewne jeszcze wiele. O jakości i wiarygodności odpowiedzi będą, mam nadzieję ze kompetentnie, decydowali prokuratorzy. Moje pytania, niezależnie od tego w którą stronę pójdzie śledztwo - stawiam już dzisiaj - o wiedzę i sposób nadzoru Stanisława Kotarby, jako członka Rady Programowej Muzeum oraz Burmistrz Ewy Filipiak - gospodarza gminy i dysponenta gminnych funduszy, o których partycypacji w projekcie tak głośno było u jego zarania.

Wadowiczanie są ludźmi dużej wiary - ale śmiem wątpić czy aż tak wielkiej by uwierzyć w to że osoby tak mocno zaangażowane, obfotografowywane i opisywane jako uczestnicy i orędownicy sprawy Muzeum przez wszystkie możliwe media,  nie mieli żadnej wiedzy, nawet cienia podejrzeń w stosunku do inwestycji na którą spoglądali codziennie z okien swoich gabinetów a którą finalnie zajęły się organy ścigania.    


niedziela, 3 lutego 2013

Modelowy konwent Jończyka

czyli króciutko o czochraniu kota z włosem i pod włos:)

Publicznie przyznaje - po moim tekście "Podgryzanie Jończyka" red Marcin Płaszczyca mocno oprotestował mój polityczny komentarz, twierdząc stanowczo że całą sprawę sobie wydumałem a jego tekst o tajnym dokumencie był czysto informacyjny, politycznie "czysty" i żadną miarą w Starostę uderzać nie miał. Wymieniliśmy kilka ogólnych uwag ale stanęło na moim przyznaniu iż możliwe że tym razem "przestrzeliłem" i przyjmuje do wiadomości jego wersję. Uwierzyłem że było jak mówił.

Cóż kiedy zaraz następnego dnia moja wiarą została zachwiana - a zachwiał nią tekst o rzekomej inspiracji Prezydenta RP powołanym przez Jacka Jończyka Konwentem Wójtów i Burmistrzów. Istnieje możliwość że to kolejny przypadek -i mój kolega Marcin podnosi po prostu tematy ważne, także dla naszej lokalnej społeczności - niemniej jakiś chochlik szepce mi do ucha że laurka dla Starosty napisana została żeby zrównoważyć złe wrażenie po poprzednim tekście:)

Mam nadzieję że Marcin Płaszczyca nie obrazi się że przywołuję go tutaj tak wprost - potraktuj ten wstęp Marcinie jako oddanie ci głosu - publicznie zamieszczam dementi które zgłosiłeś i uzupełniam nim poprzedni wpis.

I tyle o zaszłościach, bo dzisiaj chcę przedstawić Wam moją opinię o Konwencie, przeklejając po prostu mój komentarz z portalu wadowice24

Modelowy Konwent? Modelowo to działają gospodarze gmin i powiatów jak Polska długa i szeroka - porozumiewając się ws zakupu energii, grupowych ubezpieczeń i innych publicznych wydatków i oszczędzając w ten sposób MILIONY złotych. Pisałem już o tym wielokrotnie - sama gmina Wadowice, na samo oświetlenie dróg wyda 2 mln zł. Zamawiając energię grupowo, choćby tylko wspólnie z Andrychowem, Kalwarią Suchą i Makowem - moglibyśmy zaoszczędzić min 20% - tj 400.000 zł!

Jeżeli konwent wypracuje tego typu porozumienia - będzie modelowy. Póki co jest modelowo bezużyteczny.