"Szanowni Państwo –przez lata obserwowałem szeptaną w gabinetach władzy, knutą gdzieś pomiędzy własnymi zausznikami, metodę uprawiania polityki. Moją misją jest raz na zawsze zmienić ten stan rzeczy. Chcę autentycznego otwarcia samorządu dla mieszkańców – zamiast zakulisowych rozgrywek." - tak opisywałem swoje polityczne Credo na wyborczej ulotce. Taka też jest moja motywacja, by wciąż jeszcze uchylać dla Was drzwi, które politycy najchętniej trzymaliby zabite na głucho.
Za czasów Ewy o prawdziwe informacje, co i dlaczego dzieje się w lokalnej polityce, było trudno. Trudno też było w ogóle o jakiekolwiek informacje - no taki styl.
Dzisiaj za sprawą hipertrofii internetów Klinowskiego, miasto jest wręcz informacjami zalewane. Tych prawdziwych nadal ze świecą szukać. Styl jeszcze gorszy.
Przykład - a uprzejmie proszę:
Płacze "best burmistrz ever" że członkowie LGD Wadoviana, w tym kilkoro radnych, nie przyszli na walne zebranie stowarzyszenia. Całą serię nazwisk podaje, jako winnych wstydu przed "partnerami z Andrychowa", że się nie udało. Co wierniejsi klikacze post zalajkowali, pytań żadnych nie mieli - znaczy burmistrz liderem transparentności jest i basta.
Ale o co chodzi, aż ciśnie się na usta? Dlaczego w ogóle coś się dzieje wokół LGD? Co burmistrz Żak z burmistrzem Klinowskim uknuli, że "wstyd"? Dlaczego "partnerów z Andrychowa" nie było na pierwszym terminie Walnego? Dlaczego Kinowski w ogóle nie wspomniał, że był jakiś inny termin?
Oto od miesięcy toczy się podskórna gra o LGD. A właściwie o dostęp do tych kilku milionów złotówek, dystrybuowanych przez nią. Gorączkowo liczone są "szable" w Wadovianie, ad hoc delegowani przez burmistrza jego ludzie - tak tak - na czele z naszymi dobrymi znajomymi - radnym Koprem i biznesmenką Filek - tak, by na Walnym Zebraniu można było wybrać nowy zarząd, generalnie - by przejąć Lokalną Grupę Działania. Ciekawostek przy tym jest cała masa - oto wśród delegowanych przez dzisiejszego burmistrza żołnierzy, są .....radni Wspólnego Domu. Zresztą - ruiny WD i gry wokół Rady Miejskiej opiszę przy innej okazji.
Tak czy owak - jak widzicie 'burmistrz wasz" to prozaiczny człowiek jest, Ot najzwyklejszy w świecie politykier, jakich tysiące po gminach i powiatach kraju - wziąć co swoje, ludziom nałgać, opozycję stłamsić - oby nam się!
P.S - żeby nie było wątpliwości - LGD Wadoviana w wydaniu Drogiej Ewy to także była parodia stowarzyszenia - śmierdziało tam polityką na kilometr, a skład osobowy wołał o pomstę do nieba. Tyle że dzisiejsze "rozbijanie układów" przez Klinowskiego polega na tym że..... wszystkie karty zgłoszeń nowych członków LGD wypisuje starannie, odręcznym pismem, jedna osoba. Ponoć prawniczka Klinowskiego - pani Czyżowicz. Więc co to ma być - demokracja w działaniu czy nominaci w natarciu?
"Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją" - sądzę że takiej treści szmata mogłaby spokojnie zawisnąć w miejsce poprzedniej, na budynku wadowickiego magistratu. Żadnych zmian w sposobie uprawiania tzw. "polityki" nie będzie. Naszyzm będzie.