piątek, 27 grudnia 2013

Człowiek to nie brzmi dumnie

Czyli obiecany ciąg dalszy.

Na bliskim planie twierdzą więc wolnościowcy że "chcącemu nie dzieje się krzywda", więc, o ile jakieś działanie pozostaje bez wpływu na osoby trzecie - powinno być legalne.

 I znowu - pozornie wszystko się zgadza - tylko czy aby na pewno jest tak, że postępując w pewien sposób szkodzimy wyłącznie sobie. Czy to w ogóle możliwe - szkodzić wyłącznie sobie, żyjąc w tak bardzo zsocjalizowanym świecie? Ja uważam że nie - świadczą o tym w przypadku narkotyków - policyjne statystyki przestępstw związanych z próbami zdobycia narkotyków, bądź środków na ich zakup, liczba przestępstw popełnionych pod wpływem czy liczba osób poddawanych różnym formom terapii - w przypadku aborcji - liczba leczonych powikłań po zabiegu czy psychologicznych porad po aborcyjnej traumie. To wszystko są koszty społeczne - daleko wykraczające poza szkodzenie samemu sobie.

Ale nawet gdyby to była prawda - nawet gdyby założyć że pewne zachowania szkodzą wyłącznie samemu zainteresowanemu - to czy to może i powinna być jedyna przesłanka legalności tego zachowania? To co w takim razie powiemy o handlu ludzkimi organami? Jeżeli będę potrzebował pieniędzy, wytnę sobie jakiś parzysty narząd i go sprzedam - to państwo powinno czy też nie - mieć jakiś do tego faktu stosunek?

No dobrze - jak dotąd wykazałem że istnieją przynajmniej uzasadnione wątpliwości czy sposób myślenia,  który omawiam jest rzeczywiście rozstrzygający.

Na poziomie światopoglądowym ludzie używający argumentu - skoro coś i tak się dzieje - należy to zalegalizować - bardzo często - powiedziałbym że niemal zawsze, uważają że indywidualistyczne koncepcje człowieka mają wyjątkowy sens, a libertarianizm to szczyt rozwoju ustrojów społecznych.

Odrzucają więc państwo nieomal w całości, nie chcą znać instytucji, większości praw, norm społecznych,  itp itd.
To człowiek - wyjątkowa, indywidualna istota jest koroną stworzenia - i to jego indywidualne sumienie i indywidualne wybory są wartością najwyższą.

No dobrze - ale jak ocenić czy jakiś teoretyczny, generalny pogląd jest sensowny? Ano najprościej i najrzetelniej sięgnąć do takiego miejsca i takiego czasu na świecie, kiedy był on w jakiś sposób i w jakimś stopniu zweryfikowany w praktyce.

I tutaj kończy się moje gadanie - polecam lekturę kilku cytatów z książki "Dziki kontynent", kilku z wywiadu z autorem - oraz, rzecz jasna samą książkę.


"Historia Europy w pierwszych miesiącach po wojnie to przede wszystkim osuwanie się w anarchię. Na wielkich połaciach Europy panował chaos. Nie istniały prawie żadne instytucje. Nie było granic. Nie było rządów. Szkół, uniwersytetów. Od tygodni nie widziano gazety. Nie dochodziły listy. Niczego nie produkowano i na wielu obszarach całe rzesze głodowały, a nieraz umierały z głodu. Kobiety prostytuowały się w zamian za jedzenie. Prawo przestało istnieć, bo nie było ani policji, ani sądów."

"W samych Niemczech Rosjanie zgwałcili dwa miliony kobiet. W Austrii, na Węgrzech, w Prusach Wschodnich czy na Śląsku wcale nie było lepiej. To miało kilka przyczyn. Po pierwsze, jak już mówiłem, sami Rosjanie doświadczyli strasznych rzeczy. Po drugie, rosyjscy żołnierze nie mieli żadnych praw. Dowódcy byli wobec nich niezwykle brutalni. Jedyne osoby, na których mogli się wyładować, to byli cywile, a w szczególności kobiety. Tak więc skwapliwie korzystali z tej możliwości.

To nie wszystko: wskaźnik gwałtów utrzymywał się w pobliżu rosyjskich koszar na bardzo wysokim poziomie jeszcze przez kilka lat po wojnie. To pokazuje, że nie chodziło tu wyłącznie o zemstę za to co, zrobiono ich żonom, matkom czy córkom. Rosyjscy żołnierze gwałcili po prostu dlatego, że im na to pozwalano."

„Wyobraźcie sobie świat bez instytucji. Świat, w którym granice krajów wydają się rozmywać, tworząc jedną bezkresną krainę, zamieszkaną przez ludzi podróżujących w poszukiwaniu nieistniejących już społeczności” – pisze Lowe. „Zniknęły wszystkie rządy, zarówno narodowe, jak i lokalne władze. Nie ma szkół ani uniwersytetów, bibliotek ani archiwów, nie ma dostępu do informacji. Nie ma kin ani teatrów. Radio działa od przypadku do przypadku, ale sygnał jest słaby, zaś audycje nadawane prawie zawsze w obcych językach. Gazet nie widziano od tygodni. Nie ma pociągów ani samochodów, telefonów ani telegramów, nie ma poczty, żadnej komunikacji oprócz plotek przekazywanych z ust do ust. Nie ma też banków, chociaż to akurat nie jest wielki problem, bo pieniądze straciły jakąkolwiek wartość. Nie ma pieniędzy, gdyż nikt nie ma niczego na sprzedaż. Nic się tu nie produkuje: fabryki i przedsiębiorstwa zostały zniszczone lub rozebrane na części, podobnie jak większość innych zabudowań. Nie ma narzędzi: ocalało tylko to, co można wykopać spod gruzów. Nie ma jedzenia. Prawo i porządek praktycznie nie istnieją, nie ma bowiem policji ani sądów. W niektórych rejonach przestano odróżniać dobro od zła. Ludzie zabierają to, co chcą, bez oglądania się na prawo własności – w gruncie rzeczy pojęcie to straciło rację bytu. Rzeczy należą do tego, kto jest dość silny, aby nieść je ze sobą, i kto gotów jest ryzykować życie w ich obronie. Uzbrojeni mężczyźni przemierzają ulice, biorąc co im się podoba i terroryzując każdego, kto wejdzie im w drogę. Kobiety ze wszystkich sfer społecznych i w każdym wieku prostytuują się za jedzenie i ochronę. Nie ma wstydu. Nie ma moralności. Jest tylko walka o przetrwanie”.

czwartek, 26 grudnia 2013

Dziadunio o aborcji, narkotykach i całym bagnie świata.

czyli proszę przeczytać ze skupieniem albo wcale.

Przyglądając się, a czasem także uczestnicząc w dyskusjach światopoglądowych z przeróżnymi ludźmi, spotkałem się niejednokrotnie - właściwie ciągle się spotykam, z rodzajem argumentacji, który mocno mnie niepokoi - i o tej argumentacji będzie dzisiejszy tekst.

Za bardzo istotny, ba - mający rozstrzygać właściwie o wszystkim, argument - np w sprawie legalizacji narkotyków - ale także wracającej z wielkim hukiem ostatnio aborcji - uważa część dyskutantów taką oto konstrukcję - "zakazy nic nie dają, ludzie tak czy inaczej zażywają narkotyki/ usuwają ciąże - jedynym sensownym rozwiązaniem jest więc zlikwidowanie zakazów"

Zatrzymajcie się tu na moment - i spróbujcie sobie poradzić, rozprawić się z takim dictum. Prawda że bardzo trudno znaleźć w tym dziurę? Świętą prawdą jest przecież, że istnieje podziemie aborcyjne - co więcej - istniało, i, o ile aborcja nadal będzie nielegalna - zawsze będzie istniało. Wyłącznie kwestią ceny będą warunki i fachowość zabiegu - biedaczki będą chodziły "do baby, spędzić płód" - bogatsze do lekarskiego gabinetu. Nie inaczej z narkotykami - narkobiznes kwitnie gdzieś pewnie od końca XIX wieku - rozrasta się i w niczym sobie nie przeszkadza - pomimo bilionów wydanych przez państwa na walkę z nim, oraz drakońskich kar w niektórych krajach. No i powszechnej nielegalności właściwie na całym świecie.

Ludzie robią pewne rzeczy a kary powodują wyłącznie koszty finansowe i niczego nie zmieniają - a często wręcz odwrotnie - pogarszają sprawę  - czy jesteśmy skazani na pogodzenie się z takim sposobem relacji z rzeczywistości? Czy musimy uznać rację tych, którzy tak właśnie argumentując - nawołują i żądają legalizacji czy to narkotyków czy aborcji?

Ano - nie. Można się przed tym bronić - na różnych planach - i tym najbliższym - i tym całkiem szerokim. Ale po kolei.

Pierwszą, najbardziej oczywistą linią obrony jest konstatacja - no dobrze - ale niektórzy także kradną. Nie inaczej niż w przypadku aborcji czy narkotyków - nie powstrzymuje ich od tego powszechna karalność, nie powstrzymuje nic. Kradną i basta. Czy to, zgodnie z przedstawionym powyżej tokiem rozumowania - ma oznaczać legalizację kradzieży? A może zniesienie własności prywatnej?  Dla tych którzy rozpaczliwie szukają możliwości obrony swoich konserwatywnych przekonań - spokojnie - jeszcze niczego nie udowodniliśmy - liberałowie będą tłumaczyć że volenti non fit iniuria, że argument jest nie trafiony, bo w przypadku narkotyków i aborcji(o narkotykach będą to mówili głośno, prawie krzycząc - o aborcji cichutko, bucząc pod nosem) - zainteresowany nie wyrządza krzywdy nikomu, poza samym sobą - więc guzik to kogoś(państwo) powinno obchodzić.

Wiecie właśnie się zorientowałem że coś, co właściwie miało być tylko wstępem do zasadniczej mojej myśli, objętościowo zajęło już tyle co przeciętnej długości post na tym blogu - zrobię więc w tym miejscu przerwę - i dopiszę drugą część niebawem.

 Inaczej za jasną cholerę nikt nie przebrnie przez dłużyznę :):)

A poza tym - o ile będzie się Wam chciało nad tym pomyśleć - to to jest właśnie idealny moment żeby się zatrzymać.


wtorek, 24 grudnia 2013

Suka w rui

czyli lewacki terror moralny.

Wiem, wiem - temat kompletnie nie świąteczny. Przynajmniej z pozoru.
Przepraszam jeżeli komuś zabiorę odrobinę radości, czy też dobrego samopoczucia - ale, jak mawiał lokalny klasyk - milczeć już nie wypada.

Rzecz ma się tak - feministka Katarzyna Bartkowska, w programie telewizyjnym, podczas dyskusji o prawie antyaborcyjnym, zadeklarowała że właśnie jest w ciąży, i że "żeby było śmieszniej" podda się aborcji w Wigilię Bożego Narodzenia.

Cóż, czy stało się przez tą deklarację śmieszniej - oceńcie sami - do feministki napisał list kapłan - zakonnik,ojciec Grzegorz Kramer,  który zadeklarował że wystąpi ze stanu kapłańskiego, adoptuje i wychowa dziecko, jeżeli ona zdecyduje się je urodzić.

Feministka księdzu odmówiła - bo ją ciąża "będzie kosztować" zdrowotnie - ona zna nawet takie kobiety które ciąża wyniszczyła na lata - a całą sprawę skomentował jej kolega - socjolog - doktor habilitowany - Jacek Kochanowski. Napisał na Twitterze takie słowa :



"Bratkowska powinna wyskrobaną zygotę wsadzić w słój, zapeklować i wysłać panu księdzu. Niech kanonizują św. Zygotę. Patronkę oszołomów"


Dzisiaj Wigilia - więc daruję sobie większość komentarzy które przychodzą mi do głowy w tej sytuacji - powiem tylko, że nawet urodzona bardzo wiele lat przed wojną, babka mojej żony, w XXI wieku była w pełni świadoma istnienia środków antykoncepcyjnych. Przeróżnych. Feministce pewnie wiara  korzystania z nich zakazuje. Tak tak - to musi być wiara - przecież powszechnie wiadomo jak bardzo wiara ogłupia :/

Wiara uczyniła czuba.  A właściwie dwóch - Bartkowską i Kochanowskiego.
Cudza wiara - jak zawsze w podobnych przypadkach.

niedziela, 22 grudnia 2013

Życzenia świąteczne... dla siebie.

Publiczne składanie życzeń dużej, nieokreślonej grupie ludzi, kompletnie mnie nie przekonuje - strasznie jest pretensjonalne, mające w dodatku sugerować jakąś uprzywilejowaną, wyższą pozycję składającego takie życzenia.

Więc ja - nietypowo - składam życzenia samemu sobie. O prywatnościach rzecz jasna mówił nie będę - a w sprawach publicznych - mam jedno tylko marzenie. Otóż życzę sobie żeby najbliższy rok był ostatnim rokiem mojego zaangażowania w lokalną politykę. W jakąkolwiek politykę. Życzę sobie żeby zniknęły powody tego zaangażowania. Życzę sobie żebym, kurcze, żebym nawet nie znał imion i nazwisk radnych kolejnej kadencji. Albo inaczej - żebym nie musiał o nich ani czytać ani pisać. Życzę sobie żebym nie miał powodu przyglądać się poczynaniom kolejnego burmistrza.

Życzę sobie być całkowicie poza tymi sprawami.

Wiecie - polityka to nie jest intelektualne trudna sztuka. Większość spraw ogarnąć może każdy, dosłownie każdy człowiek. Jakiś nikły procent wymaga odrobiny finezji, wiedzy, czasami intuicji - ale to także nic bardzo trudnego. Polityka nie wymaga więc szczególnej mądrości - prawdziwym wyzwaniem jest strona emocjonalna i moralna politycznej gry. To poruszając się w sferze emocji i moralności, mało który z aktywnych graczy pozostaje w zgodzie z samym sobą. Najczęściej po prostu samego siebie przepoczwarza, zmienia w coś, kogoś, kim wcale zostawać nie zamierzał.

A ja? No cóż, może ja i jestem poczwara - ale to już końcowe stadium - już w nic innego zmieniać się nie chcę i nie będę :):)

Wszystkiego dobrego, spokoju na święta Wam życzę.


środa, 18 grudnia 2013

Uprzejmie dziękuję Ewie Filipiak

oraz Bożenie Flasz za dodatkowe 100 tysięcy na projekt ścieżkowy. To krok w dobrym kierunku - może cokolwiek nieśmiały, ale zawsze. Nadal będę się intensywnie przyglądał na poczynania UM w tym zakresie.

Jednocześnie pragnę poinformować iż raczyły Panie zmanipulować informację, zamieszczoną na portalu Wadowice24.pl - dotyczącą kwot pozyskanych przez gminę środków europejskich w perspektywie 2007-2013. Zmanipulować w sposób zasadniczy. Otóż wniosek do Funduszu Spójności WPWiK złożyło w roku 2004 - i pieniądze nie pochodziły z pierwszej perspektywy budżetowej, ale właśnie - z działającego na zupełnie innych zasadach - Funduszu Spójności.

Tak więc - z perspektywy 2007-2013 gmina pozyskała(zakładając że reszta prezentacji jest prawidłowa) nie 83 mln złotych, ale zaledwie dwadzieścia klika milionów. Z czego kolejne 5,5 mln póki co, w kasie u Marszałka Sowy.

I tutaj kolejna ciekawostka - czy ktokolwiek w UM wie, ilu tak naprawdę mieszkańców liczy sobie gmina Wadowice? W prezentacji p.Bożeny Flasz (a być może tylko w jej twórczym rozwinięciu przez Marcina Płaszczycę) - żeby osiągnąć kwotę per capita 2450 złotych, założono że jest nas 35 tysięcy. Podczas gdy dokumenty Urzędu Miejskiego w Wadowicach podają różnie - raz jest to 37 tysięcy, raz niemal 38 tysięcy - a czasami 38. 661 osób. Więc tak się zastanawiam - gdzie Wy do licha gubicie a czasami odnajdujecie, kilka tysięcy mieszkańców gminy?

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Bożena Flasz i Ewa Filipiak wpychają miasto w nędzę

czyli co z tym budżetem?

Mała wiejska gmina w naszym województwie - Korzenna. Coś około 13 tysięcy mieszkańców. Dochody budżetowe dwukrotnie niższe niż w Wadowicach. Na inwestycje gmina przeznaczyła w bieżącym roku 35% wszystkich wydatków. Na rok 2014 - niewiele mniej - 27 %.

Generalna zasada jest taka iż do dynamicznego rozwoju, przy zrównoważonym, mieszczącym się z ustawowych wymogach, budżecie - potrzebne są nakłady inwestycyjne rzędu 30 i więcej procent wydatków. I odpowiednio - przy ok 20 procentach rozwój jest powolny - okolice 10% i mniej - to właściwie łatanie dziur, stagnacja. Zwijanie się gminy.

Co mamy w Wadowicach? Jak te budżetowe "widełki" ustawiają główne rozgrywające gminnych finansów?
A, bardzo proszę, kliknijcie poniżej.


Trzy wymalowane na kolorowo pozycje z projektu budżetu przygotowanego przez Bożenę Flasz i Ewę Filipiak obrazują ogrom naszej nędzy. Omówię je pokrótce.

Pierwsze czerwone pole to kwota którą gmina Wadowice.... po prostu rozdaje. Pozycja "Świadczenia dla osób fizycznych" oznacza  - wg definicji - " są to świadczenia o charakterze jednostronnym, które są wypłacane bezpośrednio osobom fizycznym w postaci emerytur, rent, zasiłków dla bezrobotnych jak również świadczenia wypłacane pośrednio w postaci dopłat do leków itp. Świadczenia te obejmują wydatki budżetu państwa kierowane, na podstawie odrębnych przepisów, bezpośrednio lub pośrednio do osób fizycznych, a nie będące wynagrodzeniem za świadczoną pracę.

Pozycja sama w sobie mało być może interesująca - zwłaszcza że środki na jej realizację pochodzą głównie pewnie od rządu - niemniej jest niezbędna, by pokazać pewną prawidłowość.

Kolejne kolorowe pole pokazuje kwotę którą na inwestycje zaplanowano w tym roku - nie mam pod ręką kalkulatora - ale tak na pierwszy rzut oka to coś ok 9% wszystkich wydatków, prawda?

Więc, żeby Was nie zanudzać - szybciutko przechodzę do ostatniej, z mojego punktu widzenia - najistotniejszej części budżetowej tabeli. Co oznacza tajemniczy zapis powołujący się na artykuły z Ustawy o finansach publicznych? Ano oznacza kwotę jaką obie panie współfinansują inwestycje na które dostały dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej.

W roku obecnym jest to ZERO ZŁOTYCH. 

Miasto nie wykona żadnej inwestycji, na które postarało się o dofinansowanie ze środków UE.

Podsumowując najkrócej jak się da - miasto rozdaje znacząco więcej pieniędzy niż inwestuje. Same inwestycje mamy na poziomie który powoduje całkowitą stagnację. A coś o co upominam się od blisko dwóch lat - o absorpcję środków z UE, Ewa Filipiak sprowadziła do poziomu ZERO. 

Uważam że nie ma potrzeby używać jakichś szczególnie wyszukanych przymiotników, by opisać tą sytuację. Zero to po prostu zero. 

Budżet który już we środę zaproponuje radnym Ewa Filipiak, ma tak naprawdę tylko jednego, za to zbiorowego, beneficjenta - miejskich urzędników i ludzi z UM Wadowice zawodowo powiązanych. Koszty na administrację rosną, porównując rok obecny do przyszłego - rosną o więcej niż inflacja. Tak dokładnie wygląda moja o tym budżecie opinia - został napisany przez urzędników dla urzędników.
Na pohybel gminnym potrzebom.

P.S Uprzejmie upraszam Staszka, żeby nie przyłaził tutaj udowadniając, ze miasto jednak coś od Unii weźmie - owszem, weźmie parę groszy na miękkie projekty - ja mówię o projektach inwestycyjnych, twardych.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rynek Ewy wygrał plebiscyt. Wielka radość

Wg Ewy Filipiak wadowicki rynek jest +- 10 razy ładniejszy niż krakowski. Bo plebiscyt wygrał.

Podczas gdy:

Krakowski rynek najpiękniejszym placem świata wedle rankingu francuskiego oddziału Lonely Planet
                                         fot. nieznanego mi autora


Francuski oddział słynnego podróżniczego wydawnictwa Lonely Planet opublikował listę dziesięciu najpiękniejszych placów na świecie. W tym zestawieniu takie ikony światowego dziedzictwa jak brukselski Grand-Place, plac Św. Marka w Wenecji czy Plac Czerwony zostały zdeklasowane przez rynek w Krakowie.W zestawieniu, w którym znalazł się Plac Czerwony, plac Imama w perskim Isfahanie, meksykański Zócalo, brukselski Grand Place, praski Rynek Staromiejski, Plaza Mayor w Salamance, Plac Stanisława w Nancy, Dżamaa al-Fina w Marrakeszu oraz plac Św. Marka, krakowski rynek znalazł się na pierwszym miejscu.

 Tak piszą o nim autorzy zestawienia:Krakowski Rynek Główny cudem uniknął wojennych zniszczeń. Ten skarb średniowiecznej architektury zlokalizowany jest w centrum dawnej stolicy Polski. Zachwycająca bazylika Mariacka ze swoimi asymetrycznymi wieżami nieopodal placu. Sukiennice, zbudowane w XVI wieku, by służyć handlarzom sukna, dziś mieszczą sklepy z rzemiosłem i pamiątkami. Sprzedawcy kwiatów i uliczni artyści dopełniają magicznej aury tego miejsca.

Za portalem natemat.pl. Źródło i pełny ranking znajdziecie tutaj

A Ewa siedzi i zawija w te sreberka :D:D:D

piątek, 13 grudnia 2013

Posłowie do szumu wokół Jończyka.

czyli jak mawia Pałacowy  - gdzie pan a gdzie cham? :)

Analizuję właśnie projekt gminnego budżetu na 2014 rok. A że chcę to zrobić w miarę możliwości wnikliwie, przydany jest mi, co oczywiste, także budżet z roku bieżącego. Całość wniosków opiszę niebawem - podobnej publikacji możecie się także spodziewać u Obywatela Wadowic, a póki co chcę Wam zwrócić uwagę na jeden szczegół. Otóż i powiat i gmina w swoich budżetach mają zapisane z dziale Administracja Publiczna,  środki dedykowane na promocję jednostek samorządu terytorialnego.

I tak - Starostwo Powiatowe, przy całkowitej sumie wydatków w 2013 roku na kwotę 125.508.384 złotych, na własną promocję zapisało 100.000 złotych.

Gmina Wadowice znów - przy całkowitej kwocie wydatków 98 180 372 złotych, na promowanie siebie ma zapisane 944 450,00 złotych.

Padały wielokrotnie, przy okazji ostatniej awantury o imprezę Jacka Jończyka, zarzuty, że tak naprawdę to nie chodzi o promocję JST  - tylko jego osobiście. Cóż - nawet gdyby tak na to popatrzeć, to - Ewa Filipiak jest wypromowana blisko 10 razy lepiej, prawda? No, w każdym razie - 10 razy drożej.

Jeżeli ktoś wykrawa z budżetu o 30% mniejszego, promocyjne środki 950% większe niż konkurent, to to jest mistrzostwo świata. Bardzo, bardzo ciekaw jestem publikacji, zatroskanego o publiczny grosz, portalu wadowice24, to mistrzostwo świata konsumującej :D:D:D

środa, 11 grudnia 2013

Memento dla Mateusza Klinowskiego

czyli stara, żydowska mądrość.

".... Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
 Jest czas rodzenia i czas umierania,
 czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
 czas zabijania i czas leczenia,
 czas burzenia i czas budowania,
 czas płaczu i czas śmiechu,
 czas zawodzenia i czas pląsów,
 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
 czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
 czas szukania i czas tracenia,
 czas zachowania i czas wyrzucania,
 czas rozdzierania i czas zszywania,
 czas milczenia i czas mówienia,
 czas miłowania i czas nienawiści,
 czas wojny i czas pokoju....."

Cytat to fragment Starego Testamentu. Księgi Koheleta. 

Durne komentarze niemile widziane. 

wtorek, 10 grudnia 2013

Apel do starosty Królik i redaktora Płaszczycy.

O honorowe rozwiązanie.

W związku z publikacją portalu Wadowice24.pl, zawierającą daleko idące insynuacje, także pod adresem blogerów - proponuję co następuje.

Jeżeli wyliczenia p. Marty Królik dotyczące organizacji imprezy zaprezentowane publicznie i dobrowolnie tutaj mijają się z prawdą - uważam i wzywam Panią starostę, by niezwłocznie złożyła swoje stanowisko, stawiając propozycję własnej dymisji na forum Zarządu Powiatu.

Jeżeli zaś to redaktor Płaszczyca wprowadził w błąd opinię publiczną w tak istotnej sprawie - uważam i proponuję, by uznał się za niezdolnego do bycia stroną umów z jakimikolwiek podmiotami publicznymi, ze skutkiem natychmiastowym wypowiedział wszelkie tego typu umowy, oraz publicznie przeprosił zainteresowanych, publikując oświadczenie odpowiedniej treści na portalu wadowiceonline.pl oraz na własnej stronie internetowej.

Nasze miasto ma zbyt wiele godności, żeby tolerować gmerających w publicznych sprawach kłamców.
 A ja osobiście - cóż - ja nazwisko mam tylko jedno - i nie pozwolę żeby ktoś mieszał je z błotem, uprawiając swoje gierki.

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdwojenie jaźni Płaszczycy.

czyli polityczny.... garnek poszedł w ruch.

Procesy dementywne przebiegają w różny sposób u poszczególnych jednostek. Naukowcy twierdzą że być może wspólnym czynnikiem rejestrowanym u wszystkich cierpiących, jest zbyt niski poziom witaminy B12 w osoczu krwi. Jeżeli mają rację, właściciela portalu Wadowice24 może czekać seria dość bolesnych, o ile mi wiadomo, z niej zastrzyków. Ale wiem że będzie dzielny - w końcu czego się nie robi dla zdrowia:)

Dlaczego stan pamięci mojego kolegi, Marcina, tak mnie zmartwił? Ano dlatego:
Piątego września 2013 roku pisze Płaszczyca na swoim portalu tak:


Wicestarosta Marta Królik przedstawiła podczas powiatowego inauguracji roku szkolnego aktualne problemy w utrzymaniu oświaty w powiecie wadowickim. Z danych przedstawionych przez wicestarostę wynika, że szkoły znalazły się w bardzo trudnej sytuacji finansowej.

Równiutko trzy miesiące później, 5 grudnia 2013 roku pisze zaś tak:

Jak to się stało, że w utrzymywanej z podatków szkole brakuje nagle pieniędzy? Odpowiedzialna za oświatę wicestarosta Marta Królik podkreśla na każdym kroku, że szkoły średnie w Wadowicach są świetnie zaopatrzone, nauczyciele bardzo dobrze zarabiają, a powiat wydaje na edukację rocznie ponad połowę swojego budżetu.

Co więc na każdym kroku podkreśla Marta Królik? Jedyne czego można być absolutnie pewnym to, że nie dowiemy się tego z lektury wpisów na mającym miliony wejść portalu Marcina Płaszczycy ;)

Tak mi teraz przyszło do głowy - może mimo wszystko z pamięcią właściciela poczytnego bardzo medium wcale nie jest tak źle? Może to coś innego spowodowało tą nagłą zmianę frontu? Ale nieee, to przecież chyba niemożliwe, żeby obiektywne, niezależne, informacyjne medium, waliło kogoś garnkiem po głowie, kierując się nie troską o prestiż starej szkoły, ani o jej kondycję finansową, tylko na przykład polityczną koniunkturą? Nie, z całą pewnością tak nie jest - w końcu kto jak kto, ale zatrudniani przez Ewę Filipiak dziennikarze z całą pewnością są moralnie nieskazitelni oraz zawodowo rzetelni. W końcu bycie pracownikiem papieskiej szefowej zobowiązuje, czyż nie? A że ta szefowa nie ma przecież najmniejszych powodów, żeby obawiać się konkurencji, mogącej nadejść z Batorego - więc tym bardziej nie ma powodów żeby myśleć że za polityczną pałkę tym razem posłużył garnek :D

P.S Czasami aż mnie korci żeby ogłosić własną kandydaturę na stołek burmistrza miasta. Z czystej ciekawości - jakie ciosy i skąd posypały by się najmocniej :D:D:D Ot, taka mała perwersja - lokalna polityka jak mało co obnaża prawdziwe twarze ludzi. Często bardziej niż kilkadziesiąt lat znajomości. A ja lubię wiedzieć jakie licho w moich znajomych siedzi.

czwartek, 5 grudnia 2013

Którą mafię pan poparł

czyli wiwat, wiwat prohibicja!

Wyobrażam sobie że jest taka granica tworzenia okazji do popełniania przestępstw, za którą przejście, to już po prostu na przestępstwo przyzwolenie. Zachęta nieomal. Aż trudno mi uwierzyć że nieświadoma, bezinteresowna zachęta.

Nie chcę opisywać konsekwencji polityki prowadzonej przez nasz kraj w różnych dziedzinach życia - jesteście wystarczająco bystrzy żeby odczarować znaczenie liczb poniżej.

Grupa audytorska KPMG przyglądnęła się ostatnio skutkom państwowej "walki' z nałogiem tytoniowym w Australii. Najkrócej jak można - spadek sprzedaży legalnych, państwową akcyzą pieczętowanych papierosów, wzrost konsumpcji papierosów z przemytu oraz - co szczególnie ważne - wzrost konsumpcji papierosów w ogóle, po zaostrzeniu przepisów oraz podwyżce podatków - po raz pierwszy od dziesięciu lat!!!

Cóż - czy jest się czemu dziwić skoro:


Cena standardowej paczki papierosów.

Australia 15,96 AUD
Wietnam 1,08 AUD
Indonezja 1,43 AUD
Filipiny 1,26 AUD
Laos 1,82 AUD
Kambodża 1,12 AUD
Tajlandia 3,07 AUD
Bangladesz 2,26 AUD
Laos 1,82 AUD
Tajwan 3,10 AUD
Singapur 10,29 AUD
Malezja 3,99 AUD

Czy nie jest tak że słynne pytanie posłanki Kempy "którą mafię pan poparł" nabiera zupełnie nowego znaczenia? Cóż, jak widać kretynizm, to nie jest przypadłość wyłącznie rodzimej sceny politycznej. 

wtorek, 3 grudnia 2013

Kogo poprę w wyborach.

czyli oczekuję żeby burmistrz był mądrzejszy ode mnie

Widzę problemy toczące moje miasto. Znam je i w ogólnych zarysach i w przygnębiających, często po prostu brudnych, szczegółach. Wszyscy je znamy. Wadowice, ich sprawy i sprawki, zostały zdemaskowane. Słabości obnażone, podłości wskazane, choroba zdiagnozowana a chorobotwórcze czynniki nazwane, z imienia i nazwiska.

Wiem że mnie boli i nie zaufam nikomu, kto będzie chciał twierdzić, że histeryzuję. Albo próbował leczyć aspiryną. Nie zrobi też na mnie - a też pewnie na nikim, wrażenia lekarz, który będzie znał kilka, może nawet kilkanaście sposobów by nazwać i opisać trypra(chociaż w naszym przypadku należało by raczej mówić o chorobie autoimmunologicznej, czyli takiej, w której organizm atakowany jest od wewnątrz, przez samego siebie). Ja oczekuję że będzie to umiał wyleczyć, mimo komplikacji i zaawansowanego stadium.

Prościej - żyjemy w tym mieście - część z nas także tym miastem - i wszyscy wiemy, co nas w nim boli. Dzisiaj, w najbliższym czasie, będę oczekiwał że zaczną się pojawiać propozycje, w jaki sposób gonić stracony czas. Sam także kilka takich przedstawię - i będę obserwował reakcję głównych graczy. Już wiadomo że cierpimy na sarkoidozę. Ja chce wiedzieć czy ludzie, którzy chcą nas z niej leczyć, wiedzą czym są i jak działają kortykosteroidy. Tfu - miało być prościej a gadam jak  fan serialu Doktor House -do rzeczy więc -  bajania Ewy o dwóch obwodnicach można, rzecz jasna, między bajki włożyć - a wygląda na to że własnie odpaliła swój "wielki plan" dla miasta. Realny jak indycza ferma na Marsie.

 Teraz kolej na innych, obecnych i przyszłych kandydatów na uzdrowicieli naszego lokalnego problemu. Zaimponujcie mi. Udowodnijcie że wasza wizja miasta przekracza o lata świetlne, bądź choćby wyprzedza o centymetry, to co mi przychodzi do głowy:) Właśnie takiego kogoś poprę w wyborach. Właśnie takiego kogoś potrzebuje miasto.

Strasznie już zmęczony jestem trwającym trzy lata procesem diagnostycznym. Nie wiem czy i w jakim stopniu wyrażam oczekiwanie ludzi  - ja sam takie właśnie mam - chcę zobaczyć wizję zmian - chcę móc skonfrontować ją z moją własną - i do tego będę próbował namówić, zachęcić - a jeżeli będzie trzeba, to nawet zmusić, każdego kto chce te zmiany głosić.

Początek nowego roku na blogu to będzie czas prezentowania, a częściowo także budowania, wizji Wadowic na przyszłość.
A kto nie będzie czytał, ten trąba :) :) :)



Asystencka woda z mózgu

czyli burmistrz Filipiak ściemnia bardziej niż zazwyczaj. 

Droga do unijnych pieniędzy dla regionów składała się z kilkunastu etapów. Oraz dziesiątków podetapów, realizowanych w JST. Dosyć szczegółowo opisywałem aktywność Ewy Filipiak w tym zakresie tutaj.

To co poniżej, to tylko orientacyjna ścieżka, którą przeszli ludzie i dokumenty z naszego województwa, żeby dzisiaj mogło to zaowocować kontraktem wojewódzkim.

1.Stworzenie strategi rozwoju województwa, pt. Małopolska 2020 - uchwalony we wrześniu 2011 r. Ewa śpi.
2. Prace nad perspektywą finansową 2014-2020. Ewa śpi.
3. Utworzenie Banku Projektów Regionalnych. Ewa śpi.
4-10 Konsultacje, narady, spotkania, prezentacje. Ewa śpi.
11. Konkurs projektów. Ewa śpi. Liczba projektów przez nią złożonych, to ZERO, więc po co niby ma sobie przeszkadzać?
12. Stworzenie wstępnej listy przedsięwzięć rekomendowanych do objęcia kontraktem terytorialnym 2014-2020. Ewa śpi.
13. Budzi się Droga Ewa. Składa pojedynczą, absurdalną i absolutnie nierealną uwagę do projektu, nad którym aktywni samorządowcy z całego regionu pracowali przeszło dwa lata.
14. Marcin Płaszczyca ogłasza że Ewka jest cool, i że ktoś, z jakichś pieniędzy, pewnie zbuduje w mieście dwie obwodnice.

No i w Choczni powstanie strefa ekonomiczna (temat w ogóle nie objęty w obszarach tematycznych Kontraktu!!!, czego Płaszczyca z właściwym sobie znawstwem, w ogóle nie zauważa).

Powiem tak - i mówię to z pełną odpowiedzialnością - umiejętności i zaangażowanie w gospodarowaniu miastem Ewy Filipiak, jest jak z dowcipu o socjalistycznej gospodarce - gdyby wpuścić ją na Saharę, to po pierwszych pięciu latach zaczęłaby importować piasek.

Strefy działają na podstawie ustawy z 20 października 1994 o specjalnych strefach ekonomicznych. Tak, tak to ten sam rok, gdy Ewa Filipiak objęła fotel burmistrza miasta. Minęło 20 lat i królewna się przebudziła. Narysuje w MPZP nowe linie, głównie na prywatnych przecież terenach i będzie Strefa. Podejrzewam że samo scalanie działek i wykup gruntów zajmie tyle czasu że chyba już ostatni raz przedłużone funkcjonowanie stref do 2026 roku, to i tak będzie zbyt mało czasu żeby powstało tam cokolwiek.

Duże, subregionalne i regionalne projekty współfinansowane ze środków UE ominą miasto wielkim łukiem. Kolejny burmistrz, o ile porządnie  przyłoży się do pracy od pierwszego dnia urzędowania, będzie miał szansę wyszarpnąć coś dla gminy - niestety, będą to raczej odpadki z pańskich stołów samorządowców bardziej zaradnych, niż solidny kęs kapitału, który mógł przeobrażać naszą okolicę. 

W przypadku gdyby burmistrz Ewa Filipiak ocalała na okupowanym stołku na kolejną kadencję, gmina Wadowice ma wszelkie szanse na to, by w rankingu absorpcji środków z UE, w dnie, na którym znajduje się dzisiaj, wydrążyć sporej głębokości dziurę. 

piątek, 29 listopada 2013

Tytuł oprotestowany. Lepszego nie będzie.

czyli Ewo Filipiak, kłamać nie wolno.

Post tylko pozornie o ponurej postaci, snującej się za postacią jeszcze bardziej ponurą - urzędniku niskiego szczebla, zatrudnionym w UM w Wadowicach, Piotrze Hajnoszu.
Otóż jak relacjonuje portal wadowiceonline burmistrz Ewa Filipiak, indagowana przez radnego Henryka Odrozka w sprawie upublicznienia umów cywilno-prawnych zawieranych przez urząd, odpowiedziała tak:



Pan mnie tutaj porównuje z jakimś starostą, czy zatrudnił kogoś czy nie zatrudnił. Ja nie mam zielonego pojęcia, czy ujawnia z problemem czy bez. U nas w urzędzie pracownicy mają bardzo dużo obowiązków. Nasz urząd jest jednym z tańszych urzędów. Nie mamy nadmiaru pracowników. Jeżeli chcemy coś dodatkowo robić musimy zatrudnić pracownika

Więc pytam Ewę Filipiak - co w godzinach pracy urzędu,robił Piotr Hajnosz, jaką administracyjną pomoc i komu, świadczył,  podczas gdy krążył wokół swojego guru, rzecznika Kotarby - co dokumentuje film poniżej.







Co robił Piotr Hajnosz w siedzibie Telewizji Kraków, ponownie w godzinach pracy urzędu, ponownie w towarzystwie Kotarby co dokumentuje fotografia poniżej.


I dalej - co robi urzędnik, zatrudniony jako administracyjna pomoc, na posiedzeniach plenarnych Rady Miejskiej? Przebywający tam - nie inaczej - w towarzystwie Stanisława Kotarby?

Wreszcie - zapytam inaczej - czy ten młody człowiek robi cokolwiek innego w ramach swoich służbowych obowiązków niż plątanie się za swoim mentorem, Kotarbą, to tu to tam? A może jest tak, że Piotr Hajnosz plącze się prywatnie, wykorzystując udzielany mu na każde życzenie urlop wypoczynkowy? No i pytanie ostatnie - czy starając się o stanowisko pomocy administracyjnej w UM, Piotr Hajnosz udokumentował w jakiś sposób że posiada umiejętności wystarczające żeby sprostać zadaniu zeskanowania kartki papieru i umieszczeniu tego skanu na stronie internetowej?

Wszystko wskazuje na to że u UM Wadowice istnieją niezagospodarowane moce przerobowe, szanowna pani burmistrz. Trzeba je tylko umiejętnie wykorzystać. Bo to:



z całą pewnością do służbowych obowiązków młodzianka nie należy.

Film jest własnością IWW, pierwsze zdjęcie pochodzi z bloga mateuszklinowski.pl a autorem drugiego jest Marcin Bańdo.

P.S - swoją drogą, bardzo jestem ciekaw, co myślą rzeczywiście zapierniczający w UM urzędnicy, widząc czym się zajmuje przyboczny Staszka.

wtorek, 26 listopada 2013

Ewo Filipiak, obudź się do ciężkiego licha!

Czyli gdzie są pieniądze na ścieżki rowerowe???

Nie, oczywiście że nie zapomniałem ani nie odpuściłem tematu ścieżek rowerowych. Po tym jak przewodniczący Szczur poparł dalej idące, niż nasz wniosek, nic nie robienie przez Drogą Ewę, czekałem po prostu na projekt przyszłorocznego budżetu, żeby sprawdzić co z wnioskiem ponad 600 mieszkańców gminy zrobią Flasz i Filipiak. Projekt już jest -a w nim - 200 tysięcy złotych z dedykacją na ścieżki.
Nie jestem pewien na co panie chcą przeznaczyć te pieniądze - mam daleko posunięte obawy że na malowanie farbą po ulicach - bo za te pieniądze wybudować, to one nie wybudują niczego, z całą pewnością.

Przy okazji budżetu obywatelskiego, łodzianie dowiedzieli się od swojego Zarządu Dróg i Transportu, jakie są szacunkowe koszty budowy infrastruktury rowerowej.

I tak:
Koszt budowy 1 km drogi bez sygnalizacji i usuwania kolizji – ok. 450 000 zł
Koszt budowy 1 km drogi z sygnalizacją, chodnikiem i usuwaniem kolizji – ok. 1 000 000 zł
Koszt sygnalizacji na skrzyżowaniu z 1 przejazdem rowerowym – ok. 290 000 zł
Koszt sygnalizacji na skrzyżowaniu z 2 przejazdami rowerowymi – ok. 510 000 zł
Koszt namalowania jednej śluzy rowerowej - ok 300 zł

W naszym przypadku - koszt kilometra ścieżki prowadzonej w stronę zapory w Świnnej Porębie mieściłby się gdzieś pomiędzy dwoma najniższymi wartościami - a to ze względu na konieczność odbudowania mostków na śladzie przebiegu zlikwidowanej linii kolejowej. Za dwieście tysięcy z budżetu to obie panie mają szansę zbudować ścieżkę długości 200, może 300 metrów. To już lepiej niech prezes Szczur wymaluje farbą na bieżni stadionu Skawy odpowiednie znaki i każe jeździć rowerzystom w kółko. 

Gminę Wadowice stać na to żeby w przeciągu dwóch lat zaprojektować i wybudować ścieżkę łączącą miasto z okolicami zapory - bez najmniejszego problemu ją stać. Ale wygląda na to, że tak długo, jak długo na jej czele będzie stała Ewa - tak wnioski mieszkańców będą leżały. 

poniedziałek, 25 listopada 2013

Kołowacizna, choroba owiec



Kołowacizna choroba pasożytnicza występująca u owiec, wywoływana przez tasiemca kręćkowego .

Larwy wraz z krwią dostają się do mózgu i rdzenia kręgowego zarażonego osobnika i tam otaczają się otoczką tworząc pęcherzyki, uwierające na mózg zwierzęcia i powodując szereg objawów chorobowych tj.: niepokój, nieskoordynowane ruchy, kręcenie się w koło w stronę półkuli mózgowej zaatakowanej przez larwę, często też ślepotę. Gdy pasożyt umiejscowi się w rdzeniu kręgowym prowadzi to zwykle do porażenia kończyn tylnych. Chore zwierzę traci apetyt, chudnie, pokłada się, aż w końcu umiera.

Ot, taka ciekawostka dla krzyżówkowiczów - a jutro sesja RM. Porażeni przez ludzką odmianę kołowacizny, koalicyjnie bezradni, łgali w lutym bieżącego roku na potęgę - odrzucając proponowany przez nas projekt uchwały o prawie do inicjatywy obywatelskiej.  Przemawiający i imieniu klubu PO Ruła oraz PiS - Salachna wygłosili brednie w tym temacie - Ewa Filipiak podparła się wydumaną bezprawnością projektu a reszta wyrzuciła go do kosza, podnosząc odnóża.

Wracam do tej sprawy ponieważ  -  zresztą - bardzo proszę :  



Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził w dniu 21 listopada 2013 r., że mieszkańcy jednostek samorządu terytorialnego mają prawo do inicjatywy uchwałodawczej.
Sprawa przed NSA związana była ze skargą kasacyjną wojewody warmińsko-mazurskiego od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie z dnia 14 maja 2013 r.(sygn. akt: II SA/Ol 196/13). WSA w Olsztynie przyznał wtedy rację radzie miasta Ełk, że ta mogła ustanowić w statucie miasta, że jego mieszkańcy mogą występować do rady z propozycjami projektów uchwał. Sąd stwierdził wtedy m.in., że obywatele mają prawo do inicjatywy uchwałodawczej i okoliczność, że nie zostało to wyrażone wprost w ustawie z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym nie ma żadnego znaczenia. Dopiero ewentualny zakaz takiego rozwiązania w powołanej ustawie pozwalałby na uznanie, że obywatele nie mogą zgłaszać projektów uchwał.

Wojewoda nie zgodził się z takim wynikiem postępowania i skierował skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten nie podzielił argumentacji wojewody i stwierdził, że nie tylko nie ma zakazu uregulowania inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców w statucie jednostki samorządu terytorialnego, ale wprost wywiódł podstawę do takiej regulacji z przepisu art. 1 ustawy o samorządzie gminnym, który stanowi, że mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotę samorządową.

To bardzo ważne rozstrzygnięcie, ponieważ, jak się wydaje, przesądza ostatecznie, że rady gmin mają pełną swobodę w kształtowaniu inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców. Czekali na nie m.in. mieszkańcy Olsztyna, gdyż Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie odroczył sprawę dotyczącą legalności umieszczenia tego uprawnienia w statucie miasta, wskazując, że weźmie pod uwagę rozważania Naczelnego Sądu Administracyjnego.



niedziela, 24 listopada 2013

Bloger twój wróg

czyli esencja wyciśnięta z kilkuset pewnie komentarzy na blogach, forach i w innych miejscach.

Jako że ostatnie wydarzenia, a w szczególności udział w nich i rola blogerów, wywołały od dawna niespotykane zainteresowanie oraz istną falę komentarzy, chcę przytoczyć kilka, które moim zdaniem doskonale oddają istotę sprawy.




Anonimowy23 listopada 2013 11:51

Dziadunio i Obywatel Wadowic - za dużo spotykacie się z Jończykiem, widać, że Jacuś was już oczarował, jecie mu z ręki. "Wydanie tych pieniędzy nie budzi moich zastrzeżeń" - chłopie, taki z Ciebie bloger? Jak ty jesz, to bez zastrzeżeń, a jak Cię nie zapraszają, to niegospodarność? Gratulować postawy obywatelskiej



Obywatel Wadowic23 listopada 2013 12:46

Domaganie się by władza nie wydawała pieniędzy publicznych jest ekstremalnym liberalizmem ;) To za dużo na jak na moje przekonania. Dla mnie istnieje tylko problem na co i ile ? Wielokrotnie bywałem na imprezach organizowanych np przez gminę Wadowice i ją krytykowałem. Za słaby styl, drożyznę i nieskuteczność. Tak też będę działał zawsze.

Co chwilę spotykam się z podobnymi zarzutami. A to Filipiak nas wciąga, a to Jończyk czaruje, a to jesteśmy klakierami Klinowskiego... itd. Powiem to jeszcze raz, działam niezależnie. To prawdziwa zasada działania. Nie spełniam oczekiwań nikogo i nie działam na zlecenie. Tak trudno to zrozumieć ?



dziadunio23 listopada 2013 13:16

Potwierdzam spostrzeżenia Obywatela - spotkałem się już z zarzutami że "ciągle biegam" do Ewy Filipiak - podczas gdy one padły spotkałem się z nią twarzą w twarz JEDEN RAZ - od tamtego czasu liczba moich z nią spotkań się zwielokrotniła - na dzisiaj jest tak że rozmawiałem osobiście z Ewą DWA RAZY w życiu. Ups, przepraszam - trzy razy, jeżeli liczyć wypalonego papierosa przed budynkiem OSP w Kaczynie, podczas sesji RM. Ze starostą Jończykiem spotkałem się osobiście też "za dużo" bo do dzisiaj JEDEN raz w życiu. No i Klinowski - ileż razy już słyszałem że jestem jego "klakierem"? Nie zliczę. Nie zliczę - ale za kilkanaście lat - w celach historycznych - opublikuję wszystkie moje spory, czasami wręcz prawie awantury z Mateuszem, toczone w publicznych tematach. Ale nawet wówczas też znajdą się mądrale którzy jakoś to będą umieli skomentować w twoim stylu.

wtorek, 19 listopada 2013

Starosta potężnieje

czyli gdybym nie wiedział niczego o lokalnych sprawach.

Zaproszenie Starostów, p.Jończyka ,p.Królik oraz przewodniczącego RP p. Łasaka dotarło i do blogerów. Mimo że tak zwane" bywanie " nie dość że nie leży w mojej naturze - ono jest z nią absolutnie sprzeczne, byłem.
Byłem i spróbuję o tym kilka słów, w sposób jak w podtytule - oczami kogoś z zewnątrz, kto bladego pojęcia o polityce nie ma:)

Starosta Marta Królik wyglądała świetnie :)- albo, wróć, od początku - pląsające dzieciaczki były wzruszające, nastoletnia wokalistka z Andrychowa więcej niż obiecująca. Pani starosta wyglądała -zaraz,zaraz - o tym już mówiłem. Inaczej więc - pani Marta Królik prowadziła uroczystość z klasą, sprawnie maskując tremę, pan przewodniczący Łasak kupił publiczność świetnie dobranym żartem, a starosta Jończyk w imponującym stylu, z dużym spokojem i bez dłużyzn powiedział co miał zaplanowane. Wiecie wszyscy że powiatu to ja się dopiero, w dodatku z oporami i niechętnie uczę, więc tego o czym mówi streszczać ani tym bardziej recenzować nie podejmuje -no, może z wyjątkiem rzeczy najbardziej oczywistej - szpital się buduje i budował będzie - natomiast okiem a właściwie uchem laika wychwyciłem coś co jest mi bliskie- otóż Jacek Jończyk twierdzi, że będzie budował sprawy samorządowe, a przynajmniej o nich rozmawiał, z każdym, kto ma o nich coś mądrego do powiedzenia, czy coś do zaproponowania. Pamiętacie?- studnia nie jest ani lewicowa ani prawicowa- studnia ma być głębinowa.

No dobrze, ale gdzie ta potęga starosty? Ano w przemówieniu honorowego gościa imprezy, wręczającego w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej odznaczenia urzędnikom i strażakom, wojewody małopolskiego Jerzego Millera. Mowę człowiek miał świetną - okolicznościową ale krótką, niegłupia i wygłoszoną w taki sposób że na sali było jak makiem zasiał- ludzie tego sluchali.
A słuchawszy dowiedzieli się poza wszystkim, że wojewoda bywa na imprezach wyłącznie tych ludzi, których ceni szczególnie.

Z plotek i ciekawostek, no cóż -przewodniczący Łasak o mało ze sceny nie spadł ściskając szefa prawników wojewody, p.Chrapustę, Ewy Filipiak nie było, były za to Siostry Siłkowskie,  a ja spotkałem dawno, bardzo dawno nie widzianego znanego wadowickiego społecznika, animatora kultury,byłego radnego, Marka Studnickiego. Życzę zdrowia, Marku. Wracaj do dawnej formy.

Wychodząc zaś na koniec ze skóry nieświadomego obserwatora, powiem tak - para Jończyk-Królik przerosła o kilka poziomów parę Filipiak-Kotarba. Co może być taką sobie obserwacją - ale całkiem możliwe że ten fakt poprzestawia kilka zwrotnic na tym naszym lokalnym grajdołku. Cóż - z ciekawością będę się temu przyglądał.

sobota, 16 listopada 2013

Gospodarka według Filipiak

Czyli Ewa musi odejść.

Wadowicka Strefa Aktywności Gospodarczej wygląda tak - ot dwa i pół roku temu wyprodukowany prze burmistrz i klepnięty przez radnych dokument . Od papierka się zaczęło i na nim skończyło. Będę prosił radnego Klinowskiego lub Odrozka o interpelację na najbliższej sesji,  do burmistrz ws sposobu wykonania tej uchwały oraz oceny jej przydatności dla ewentualnych inwestorów. Odpowiedź będzie zapewne spektakularnym popisem ekwilibrystyki semantycznej :D:D


Podczas gdy Małopolskie Strefy Aktywności Gospodarczej wyglądają tak:

Strefy Aktywności Gospodarczej w Małopolsce:
Park przemysłowy zlokalizowany we wschodniej części Małopolski w odległości około 85 km od Krakowa. Park położony jest w północnej części Tarnowa, w bezpośrednim sąsiedztwie dróg wylotowych z miasta. Planuje się, iż docelowo obszar Parku obejmie 357 ha, w tym znajdzie się 225 ha terenów niezabudowanych. W chwili obecnej na terenie Parku działa ponad 40 firm, wśród których dominuje branża elektromaszynowa, szklarska i logistyczna. Miasto Tarnów jest właścicielem 8 ha nieruchomości niezabudowanych, które są położone w granicach Parku i stanowią ofertę dla inwestorów. Tereny wchodzące w skład Parku przemysłowego posiadają dostęp do wszystkich mediów dostosowanych do potrzeb już działających, jak również powstających zakładów produkcyjnych i usługowych.
Park przemysłowy zlokalizowany we wschodniej części Małopolski, na terenie Gminy Wojnicz, w odległości ok. 70 km od Krakowa, ok. 500 m od drogi krajowej nr 4 (Kraków - Rzeszów) oraz 1,5 km od centrum Wojnicza. W chwili obecnej obszar Parku obejmuje powierzchnię 63,5 ha, w tym 35 ha terenów przygotowanych dla inwestorów. Docelowo Park obejmie obszar 153 ha, w tym znajdzie się około 70 ha terenów zielonych. Na obszarze Parku dostępne są wszystkie media dostosowane do potrzeb przedsiębiorstw. Gmina zapewnia ulgi w podatkach i "szybką ścieżkę" inwestycyjną.
Strefa położona jest w południowej części województwa Małopolskiego, w odległości około 70 km od Krakowa, w mieście Limanowa. Obszar Strefy wynosi 13,7 ha, z czego około 7 ha stanowią grunty przeznaczone do zabudowy. Jest to teren poprzemysłowy, na którym dotychczas prowadzona była działalność w zakresie przetwarzania ropy oraz produktów ropopochodnych. Na terenie Strefy zlokalizowane są budynki administracyjno-przemysłowe, hale produkcyjne oraz zbiorniki. Powierzchnia użytkowa istniejących budynków i budowli wynosi 4 365 m2. Strefa posiada dostęp do bocznicy kolejowej.
Park położony w zachodniej części Małopolski, w odległości 40 km od Krakowa, na terenie Gmin Trzebinia i Chrzanów. Trzebinia i Chrzanów to ważne ośrodki przemysłowe regionu opierające się sektorze petrochemicznym, energetycznym, metalurgicznym. Na terenie wspomnianych gmin znajdują się ważne węzły komunikacji drogowej (autostrada A4) i kolejowej. W skład Parku wchodzą 2 obszary o łącznej powierzchni 55,5 ha. Są to zarówno tereny niezabudowane jak również nieruchomości zabudowane obiektami przemysłowymi (hale, magazyny, obiekty biurowe, budowle, szyby pokopalniane itp.). Na obszarze Parku przewidziano możliwość rozwoju działalności produkcyjnej, magazynowej, spedycyjnej oraz szeroko pojętych usług dla ludności. Dla przyszłych inwestorów na terenie Gminy Trzebinia przewidziano zwolnienia z podatku od nieruchomości w przypadku realizacji przedsięwzięć tworzących nowe miejsca pracy. Na obszarze Gminy Chrzanów przewidywane są podobne ulgi podatkowe pod przyszłe inwestycje.
Strefa położona jest w zachodniej części Małopolski, na obrzeżach miasta Oświęcim, przy drodze krajowej nr 44 (Tychy-Zator-Skawina-Kraków), która stanowi obwodnicę centrum miasta. Strefa docelowo obejmować będzie tereny inwestycyjne o powierzchni ok. 45 ha (z możliwością ich poszerzenia o następne 40 ha), z czego miasto jest właścicielem 7,5 ha. W ramach Strefy oferowane są cztery obszary inwestycyjne (niezabudowane) oraz inkubator przedsiębiorczości (w organizacji) o powierzchni około 25 ha. Zainteresowanym inwestorom proponuje się na terenie Strefy pomoc w załatwianiu niezbędnych formalności wynikających z prowadzonego procesu inwestycyjnego.

Strefa położona jest w odległości 38 km od Krakowa - w Bochni.Całkowita powierzchnia Strefy wynosi 42,7162 ha, natomiast  docelowo Strefa ma objąć obszar 51,3969 ha. Bocheńska Strefa Aktywności Gospodarczej posiada dogodny dojazd. Od strony południowej dojazd drogą gminną o szer. 6m i drogą powiatową Bochnia - Uście Solne - Baczków nr 1424K o szerokości 7m. Od granicy północnej przewidziana jest budowa zjazdu z planowanej autostrady A4 odcinek Kraków - Tarnów, tzw. węzeł Bochnia oraz planowana jest budowa łącznika pomiędzy węzłem Bochnia a drogą krajową nr 4. Najbliższa stacja kolejowa - stacja Bochnia - 4 km. Najbliższa bocznica kolejowa - bocznica firmy STALPRODUKT S.A. - 0,2 km, bocznica firmy KRAK-GAZ - 5,5 km.
Strefa Przemysłowa "Zielonych Dobczyc" zlokalizowana jest w centralnej części Małopolski. Obejmuje obszar 51 ha, z czego 29 ha to tereny już zagospodarowane przez inwestorów. Na terenie Gminy przecinają się drogi wojewódzkie nr 964 Kraków - Wieliczka, Dobczyce - Mszana Dolna i nr 967 Myślenice - Bochnia. Dojazd bezpośredni do Strefy Przemysłowej w Dobczycach następuje traktem drogowym w pełni przygotowanym do ruchu ciężkiego. W dobczyckiej strefie nie stosuje się ulg podatkowych. Wartość podatku od nieruchomości kształtuje się na poziomie: Nieruchomości - 17,10 zł za 1 m2, Grunty - 0,66 zł za 1 m2, Za budowle (utwardzone place, wolnostojące maszyny itp.) - 2% wartości budowli.
Miejska Strefa Aktywności Gospodarczej w Chełmku zlokalizowana jest w zachodniej części Województwa Małopolskiego. Obszar strefy wynosi 27 ha i został już w całości zagospodarowany. Charakterystyczną cechą tej strefy jest to, że leży ona w trójkącie pomiędzy trzema dużymi aglomeracjami miejskimi, tj. Krakowem, Katowicami oraz Bielskiem Białą. Strefa zlokalizowana jest w bezpośrednim sąsiedztwie drogi wojewódzkiej Nr 780 z Krakowa w kierunku Śląska oraz oddalonej o 5 km od Strefy – autostrady. Gmina Chełmek zapewnia dogodne warunki dla prawidłowego funkcjonowania podmiotów gospodarczych poprzez utrzymanie infrastruktury technicznej na wysokim poziomie. Kontakt: Urząd Miasta i Gminy w Chełmku, ul. Krakowska 11, 32-580 Chełmek
Niepołomicka Strefa Inwestycyjna zlokalizowana w środkowej część Małopolski. Obszar Strefy zajmuje 500 ha gruntów, z czego 200 ha zagospodarowanych. Do dyspozycji inwestorów przygotowywane jest kolejne 100 ha terenów. Położona jest w granicach administracyjnych miasta Niepołomice oraz miejscowości Podłęże. Posiada dobre połączenia komunikacyjne. Od południa granicę strefy stanowi międzynarodowa magistrala kolejowa Kraków – Tarnów, a w odległości 2 km znajduje się budowany odcinek autostrady A4 Kraków – Tarnów. W Niepołomicach obowiązują specjalne zasady traktowania inwestora, procedury administracyjne skracane są do niezbędnego minimum, a na każdym etapie inwestycji specjalny zespół reprezentujący Gminę Niepołomice służy pomocą w rozwiązywaniu trudności. Istnieje również możliwość ustanowienia Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Kontakt: Urząd Miasta i Gminy w Niepołomicach, Plac Zwycięstwa 13, 32-005 Niepołomice
Doskonale usytuowana na granicy Krakowa i południowego obejścia autostradowego. Przez gminę przebiega droga szybkiego ruchu do Rzeszowa, która w przyszłości stanie się autostradą łączącą Kraków z Lwowem. Na ponad 216 ha Strefy ponad 22% stanowić będzie zabudowa przemysłowa, 6% zabudowa usługowa, 31% powierzchnia biologicznie czynna (zieleń). Pozostałe 59% to infrastruktura drogowa, parkingi, ciągi komunikacyjne itp. Zwiększono do 250 hektarów tereny pod inwestycje. Strefe tworzą trzy klastry przemysłowe, w podziale na 4 segmenty (strefy). W strefie A, B (Kokotów) przy drodze powiatowej Śledziejowice – Brzegi, głównymi funkcjami są usługi, produkcja i turystyka. Powierzchnia możliwa do uzyskania w zabudowie pod magazyny i składy - ponad 25 ha, pod biura, usługi i handel 1,5 ha. W strefie C sa funkcje usługowe (usługi, biura, handel) – powierzchnia możliwa do zabudowy - ponad 7 ha. Strefa D przeznaczona została pod budowę centrów logistycznych, produkcję oraz usługi - ponad 28 ha.
Strefa Aktywności Gospodarczej Bukowno, mieszcząca się przy ul. Kolejowej została utworzona w październiku 2008 roku. Obejmuje 10 ha. Obecnie priorytetem jest pozyskanie środków pieniężnych na uzbrojenie Strefy. Szacuje się, że uzbrojenie Strefy będzie kosztować 18 mln 997 tys. zł, z czego 15 mln 198 tys. zł ma pokryć dotacja z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego.
Strefa inwestycyjna zlokalizowana w centralnej części województwa małopolskiego, na terenie Gminy Myślenice w miejscowości Jawornik, w odległości około 15 km od Krakowa oraz około 150 m od drogi krajowej nr 7 (Kraków - Chyżne). Na obszarze strefy działalność prowadzą głównie przedsiębiorstwa z branży produkcji i przetwórstwa tworzyw sztucznych. W chwili obecnej, obszar Strefy obejmuje 90 ha, z czego 20 ha to tereny już zagospodarowane przez inwestorów - między innymi Scandinavian Tobacco S.A. oraz Bahlsen Sweet Sp. z o.o.

Strefy Aktywności Gospodarczej w Malopolsce:

W maju 2010 została podpisana umowa dotycząca przebudowy drogi powiatowej nr 1322K Dąbrowa Tarnowska - Radgoszcz - II etap. Przebudowany odcinek drogi stanowi fragment ciągu łączącego drogę krajową nr 73, drogę wojewódzką nr 984 oraz pięć dróg powiatowych. Przebudowana droga jest powiązana z planowaną obwodnicą Dąbrowy Tarnowskiej oraz z węzłem autostrady A4 Tarnów - Krzyż. Ponadto wraz z drogą krajową nr 73 i drogą wojewódzką nr 975 stanowi połączenie pomiędzy Specjalną Strefą Ekonomiczną (SSE Euro - Park Mielec) w Mielcu a projektowaną strefą aktywności gospodarczej na terenie Gmin Dąbrowa Tarnowska i Żabno.
Koszycka Strefa Gospodarcza, która ma się mieścić w Sokołowicach zajmie powierzchnię 18,03 ha. Strefa oddalona jest od Krakowa o 55 km.
Gmina Sucha Beskidzka otrzymała dofinansowanie na realizację projektu pn. „Stworzenie strefy aktywności gospodarczej w Suchej Beskidzkiej – rejon Dąbie” w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego – działania 4.3 „Tworzenie i rozwój stref aktywności gospodarczej, schemat A – Strefy aktywności gospodarczej o powierzchni 2-20 ha”. Szacowane koszty projektu wynoszą ponad 3,2 mln złotych, w tym wsparcie w Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego stanowić będzie kwotę ponad 2,6 mln złotych, tj. 80% wartości inwestycji. Pozostałe środki pochodzić będą z budżetu gminy. Środki na realizację projektu zostaną przeznaczone na uzbrojenie terenu, min. wybudowanie drogi wewnętrznej, chodników, kanalizacji sanitarnej i deszczowej oraz oświetlenia. Na terenie strefy o powierzchni 9 ha zlokalizowanej w sąsiedztwie drogi w kierunku Wadowic powstaną nowe firmy, a zatem i nowe miejsca pracy.
Strefa Aktywności Gospodarczej Małopolski Zachodniej w Zatorze położona jest w zachodniej części Zatora przy projektowanej obwodnicy miasta- połączenie drogi krajowej DK 44 (Gliwice - Kraków) z drogą krajową DK 28 (Zator – Medyka). Oferowana powierzchnia jest wyposażona w pełną infrastrukturę techniczną i aktualny plany zagospodarowania przestrzennego. Strefa Aktywności Gospodarczej Małopolski Zachodniej w Zatorze  dzięki swojemu położeniu jest przyjaznym miejscem dla inwestorów i do współpracy zarówno dla przedsiębiorców krajowych i zagranicznych.
Strefa Aktywności Gospodarczej Książ Wielki leży na granicy z województwem świętokrzyskim. Jest najdalej wysuniętym na północ Małopolski terenem, którym zarządza Krakowski Park Technologiczny. Strefa posiada świetną infrastrukturę techniczną oraz dogodny układ komunikacyjny (w pobliżu droga krajowa Kraków - Warszawa). Na terenie strefy dostępna jest sieć wodociągowa, kanalizacyjna, energetyczna, telefoniczna.
Strefa Aktywności Gospodarczej w Wolbromiu mieści się w północnej części województwa małopolskiego. Rejon ten jest ważnym ośrodkiem przemysłu gumowego, drzewnego i metalowego. Podstawowym połączeniem komunikacyjnym jest droga krajowa Olkusz–Miechów oraz dodatkowo droga z Krakowa do Pilicy i Żarnowca. Przez miasto biegnie zelektryfikowana linia kolejowa ze stacją w Wolbromiu i trzema przystankami na terenie gminy oraz szerokotorowa linia hutniczo-siarkowa.


Nowobrzeski Obszar Gospodarczy ma kosztować 9,5 9,5 miliona złotych, z czego 7,6 mln zł ma być dofinansowane z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Obszar gospodarczy ma zając 38 hektarów nadwiślańskich błoń. Na terenach obszaru gospodarczego w Nowym Brzesku planuje się budowę fabryki Krakowskich Zakładów Odlewniczych Zremb SA. oraz FMO.
Od 2007 roku w Andrychowie, w powiecie wadowickim działa Strefa Aktywności Gospodarczej o łącznej powierzchni 140 ha. Rejon ten jest jednym z ważniejszych centrów przemysłowych w Małopolsce. Rozwija się tu przemysł: maszynowy, włókienniczy i bawełniany.

Trwają prace przy budowie „Małej obwodnicy Gorlic”. Cała inwestycja realizowana jest w ramach projektu „Poprawa dostępu komunikacyjnego do strefy aktywności gospodarczej z ominięciem Centrum Gorlic – przebudowa dróg powiatowych nr 1486 K i 1488K” ma kosztować 6,6 mln złotych. Remont współfinansowany jest ze środków Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego Działanie 4.1.Rozwój Infrastruktury Drogowej, Schemat A – drogi o znaczeniu regionalnym.
Strefa Aktywności Gospodarczej znajduje się w Szczurowej - w powiecie brzeskim. Rejon ten posiada dogodny dojazd do Krakowa i Tarnowa. Gmina usytuowana jest na trasie Warszawa - Busko Zdrój - Szczurowa - Krynica. Krzyżują się tu dwie strategiczne drogi: droga wojewódzka nr 964 (Dąbrowa Tarnowska - Niepołomice) oraz droga wojewódzka nr 768 (Brzesko - Kazimierza Wielka). 12 km od zjazdu z autostrady A4 powstał nowy most na Wiśle, jeszcze bardziej usprawniający komunikację w gminie.