czyli o pseudo-argumentach i dziennikarskim prostactwie.
Pieką nas i bolą określenia tak mocne i trafne jak klasyczne - Polska papugą i pawiem narodów.
I nic dziwnego że bolą - celnie bowiem punktują nasz sposób postępowania i postrzegania samych siebie.
Tym bardziej dziwią mnie z uporem godnym lepszej sprawy, powtarzane "argumenty" o tym jakim to jesteśmy zaściankiem i ciemnogrodem oraz jaki to dla nas, rzekomo, wstyd że nie idziemy trop w trop za Europą, która jest oświecona i nowoczesna, a te doskonale brzmiące przymioty przejawiają się w tym że akceptuje Europa małżeństwa jednopłciowe.
Pozwólcie odrobinę naokoło:)
Większość z was wie że użytkownikiem fb jestem niedawnym, nieśmiałym, wręcz mocno opornym. W życiu nie czułem potrzeby istnienia w tej przestrzeni, nigdy nikogo nie 'lajkowałem" a profil służył mi wyłącznie do tego żeby jako zalogowany użytkownik móc podglądać co się dzieje w różnych miejscach które takiego zalogowania wymagają.
Wczoraj coś się zmieniło - po przeczytaniu wpisu ks.Lemańskiego na portalu natemat kliknąłem "lubię to"
Oddaje bowiem ten króciutki tekst, w sposób wręcz doskonały, także moje w temacie jakości narodowej dyskusji o związkach partnerskich, odczucia. Pisałem już o tym wcześniej - w tekście http://dziadunio.blogspot.com/2013/01/jak-za-posowie.html , napiszę kilka słów jeszcze i dzisiaj.
Otóż największym obciachem, największym zaściankiem i prostactwem jest prześlizgiwanie się nad tym tematem - z jednej strony przez takich Głodźów, Millerów, Kaczyńskich i im podobnych - zbywanie rzeczywiście istniejącego problemu społecznego stwierdzeniami typu - temat zastępczy, nie to jest dzisiaj w Polsce najważniejsze i pokrewnymi. Z drugiej zaś strony na skali prostactwa stoją na dokładnie tym samym poziomie dziennikarze, politycy i komentatorzy pokazujący paluchem na Wielką Brytanie i mówiący - jeśli nie chcemy być ciemniakami musimy postąpić jak oni.
I jedni i drudzy nie mają kompletnie nic ciekawego w sprawie do powiedzenia, przyciśnięci przez innych albo przymuszeni przez miłość własną, szermują w publikacjach i wypowiedziach miałkimi, czasami zupełnie absurdalnymi argumentami.
Jedni i drudzy nadają ton .... no właśnie, właściwie czemu? W gruncie rzeczy sprowadzają temat do poziomu polskiego piekiełka, w którym skaczemy sobie do oczów z taką zajadłością i tak długo aż wreszcie zapominamy o co tak naprawdę poszło.
Polska ma prawo do własnej drogi w sprawie związków partnerskich. Jeżeli odbędziemy prawdziwą na ten temat rozmowę, a ludzie wyrażą popartą argumentami opinię w tym temacie - to niezależnie czy zdecydujemy się im powiedzieć tak czy nie - będziemy mogli być z naszej decyzji dumni.
Wstyd i zaściankowość zostawiając wszystkim tym którym za całą argumentację wystarcza wskazywanie paluchem na Europę. Wszystkim tym którzy w sprawach światopoglądowych są papugą narodów w stopniu najwyższym.
Ale tekst. Chyba popierający związki patnerskie. No dziadunio strzelił kloca, no, no literat zaściankowy, ale i europejski też.
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś nie popiera związków partneskich i uważa je za grzech, to jest z wami, czy nie z wami?
Tekst popiera rzetelną publiczną dyskusję nad tym tematem. Tym i pokrewnymi. Zbyt często już i ze zbyt wielu prominentnych ust słyszę kompletnie bzdetny slogan o polskiej zaściankowości z jednej strony i spychanie tematów światopoglądowych na margines, poprzez równie bzdetny "argument" ubrany w hasło - temat zastępczy.
Usuń"Przewodniczący Papieskiej Rady Rodziny arcybiskup Vincenzo Paglia wprowadził ostatnio sporo zamieszania. Na swojej konferencji prasowej oświadczył, że kraje powinny zalegalizować u siebie związki partnerskie dla wszystkich. Według niego, wszyscy ludzie - w tym homoseksualiści - mają taką samą godność i jako "dzieci Boże" zasługują na miłość."
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13378228,Arcybiskup_z_Watykanu_za_zwiazkami_partnerskimi__Taka.html#BoxSlotII3img