Trafiłem w sieci na taką rozmowę:
http://www.youtube.com/watch?v=fDFC-v53d_A
http://www.youtube.com/watch?v=zxMSALF6V8g
Hołownia był blisko - ale nie użył argumentu definitywnie obnażającego porażającą zgniliznę w głowie i w sercu Cejrowskiego. Nie powiedział mu że jeżeli chrześcijaństwo, jeżeli katolicyzm w ogóle ma mieć jakikolwiek sens, to polega on na zasadzie miłości. Cały bez reszty w niej się mieści i zamyka.
W kim jak w kim, ale w Cejrowskim próżno szukać choćby śladu miłości. Do kogokolwiek, prócz siebie, oczywiście.
To w ogóle wydaje się być dobra wskazówka dla wszystkich wierzących - macie czasami mętlik w głowie, wasz kościół mówi co najmniej dwugłosem - przypomnijcie sobie bodaj najsłynniejszy passus z Ewangelii -
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący"
Tak sobie myślę ze wszyscy będziemy się mieli lepiej jeżeli będziecie szukali w słowach i czynach swoich kapłanów miłości. I słuchali tych u których ją znajdziecie.
Całkiem możliwe że wasz proboszcz powie coś innego - ale jak dla mnie całą resztę przykazań, kanonów, dogmatów, egzegez i apologii możecie sobie spokojnie darować ;):)
I uprzedzając ewentualne pytania - nie, ja nie mam w sobie chrześcijańskiej miłości boga i bliźniego. No, w każdym razie nie w stopniu wystarczającym.
Ale też w żaden sposób nie korzystam z faktu przynależności do tej czy innej wspólnoty religijnej żeby wszystkim pozostałym mówić jak mają żyć.
Co próbuje robić kato-talib Cejrowski.
I uprzedzając ewentualne pytania - nie, ja nie mam w sobie chrześcijańskiej miłości boga i bliźniego. No, w każdym razie nie w stopniu wystarczającym.
Ale też w żaden sposób nie korzystam z faktu przynależności do tej czy innej wspólnoty religijnej żeby wszystkim pozostałym mówić jak mają żyć.
Co próbuje robić kato-talib Cejrowski.
Jam jest ateista z dziada, katolik z domu, a z przekonania... deista. I co mi zrobisz???
OdpowiedzUsuńPowiem że masz dość naiwne przekonania:)
OdpowiedzUsuńLepiej byś zrobił idąc w ślady dziada. No, ewentualnie posłuchał czego uczyli cię w domu:)
Czyli co, szukamy dziś dowodów na istnienie czy nieistnienie Boga? :)
OdpowiedzUsuńCzyli zmieniłem tytuł wątku:)Specjalnie dla ciebie;)
UsuńNo niby z takim tytułem lepiej, ale żeby była ścisłość to powinieneś sprecyzować, że chodzi o wiarę w Boga. Bo wiesz, wiara we własne możliwości to też wiara a czasem pomaga :D Nie byłbym sobą jakbym tego nie napisał :)
UsuńMogłeś też rzucić to z tym opium dla mas, trochę to nie po wadowicku bo u nas na haju nikt być nie może, ale też by pasowało :)
No ale dobra, masz te dowody czy nie? Obojętne jakie. Ja się nie obrażę jak mi udowodnisz, że Bóg jest albo nie. Udowodnij jednak cokolwiek :)
@Miłosnik
UsuńNie ma dowodów i nigdy nie było....
Obywatel Wadowic
Ale na co nie było tych dowodów???
UsuńDajcie spokój chłopaki dowodom. Są, nie ma - jakie to ma dla wierzącego znaczenie? Istota wiary jest zaufanie, podążanie za, a nie dowody.
UsuńJa się Ciebie pytam, jakie to dla Ciebie ma znaczenie :)
UsuńNie mogłem się powstrzymać. Ostatni autoryzowany wywiad kardynała Martiniego.
Usuń–Jak Jego Eminencja widzi sytuację Kościoła?
Kościół jest zmęczony, w Europie dobrobytu i w Ameryce. Nasza kultura postarzała się, nasze kościoły są wielkie, a nasze klasztory puste. Aparat biurokratyczny Kościoła rośnie jak na drożdżach, a nasze ubiory są pompatyczne. Czy te rzeczy wyrażają jednak to, czym dzisiaj jesteśmy? Dobrobyt ciąży… Jesteśmy jak ten młody bogacz, który, smutny, odszedł kiedy Jezus namawiał go, by został jego uczniem. Wiem, że nie możemy porzucić wszystkiego z łatwością. Ale przynajmniej możemy szukać ludzi, którzy są wolni i bliscy bliźniemu. Jak byli nimi biskup Romero i męczennicy jezuiccy z Salwadoru. A u nas? Gdzie są bohaterowie którzy mogliby nas inspirować? W żadnym wypadku nie możemy poszukiwać ich wyłącznie w obrębie Instytucji…
–Kto może pomóc dzisiejszemu Kościołowi
Ojciec Karl Rahner[i] używał wyobrażenia żaru, który tli pod popiołem. Ja widzę w dzisiejszym Kościele tak wiele popiołu nad żarem, że często nachodzi mnie poczucie niemocy. Jak można uwolnić żar od popiołu, aby na nowo rozbłysnął płomień miłości? Przede wszystkim musimy odnaleźć ten żar. Gdzie są pojedyncze jednostki pełne wspaniałomyślności, jak dobry Samarytanin? Które mają wiarę jak rzymski centurion? Które mają tyle entuzjazmu, co Jan Chrzciciel? Które mają odwage próbować czegoś nowego, jak Paweł? Które są wierne, jak Maria z Magdali? Ja radzę papieżowi i biskupom by szukali 12 osób „poza normą” na stanowiska kierownicze. Ludzi, którzy są u boku najuboższych, otoczonych młodzieżą, próbujących nowych rzeczy. Potrzebujemy konfrontacji z ludźmi pełnymi płomienia, by ten płomień roznieśli po świecie.
cd....
cd..
Usuń–Co Eminencja radzi przeciw zmęczeniu Kościoła?
Kościół musi uznać własne błędy i przejść szlak radykalnej przemiany, poczynając od papieża i od biskupów
Trzy bardzo silne środki. Pierwszy to nawrócenie: Kościół musi uznać własne błędy i przejść szlak radykalnej przemiany, poczynając od papieża i od biskupów. Skandale pedofilii zmuszają nas do wstąpienia na szlak nawrócenia. Problemy seksualności i wszystkich kwestii związanych z cielesnością są tego przykładem. Te problemy są ważne dla każdego i czasami są wręcz zbyt ważne. Musimy zadać sobie pytanie, czy ludzie w ogóle jeszcze słuchają rad Kościoła w kwestiach seksualnych. Czy Kościół jest w tej dziedzinie nadal autorytetem, czy tylko karykaturą medialną?
Drugi to Słowo Boże. Sobór Watykański II przywrócił Biblie katolikom. Tylko ten, który w sercu swoim odbiera Słowo Boże może znaleźć się wśród tych, którzy wspomogą Kościół w jego odnowie i będą umieli odpowiedzieć na te wyzwania właściwym wyborem Słowo Boże jest proste i szuka na towarzysza serca, które go wysłucha. Ani kler ani Prawo kościelne nie mogą zastąpić ludzkiego wnętrza. Wszystkie zewnętrzne reguły, prawa, dogmaty dane nam są, by oświetlić wewnętrzny głos, by rozpoznać ducha.
Dla kogo są sakramenty? One są trzecim środkiem uzdrowienia. Sakramenty nie są narzędziem dyscypliny, ale pomocą dla ludzi na ich drodze, zwłaszcza w życiowych słabościach. Czy niesiemy sakramenty ludziom, potrzebuj cym nowe siły? Myślę o wszystkich rozwiedzionych, o parach w drugim małżeństwie, o „szerokich rodzinach”. Oni potrzebują specjalnej opieki. Kościół wspiera nierozwiązywalność małżeństwa. Ale kiedy małżeństwo, kiedy rodzina są udane, to jest łaska. Nasz stosunek do poszerzonych rodzin określi zbliżenie do Kościoła pokolenia dzieci. Kobieta została porzucona przez męża, znajduje nowego towarzysza, który opiekuje się nią i jej trójką dzieci. Druga miłość się udaje. Jeśli ta rodzina jest dyskryminowana, poza Kościołem pozostaje nie tylko matka, ale również i jej dzieci. Jeśli rodzice czują się poza Kościołem lub nie czują jego wsparcia, Kościoł straci przyszłe pokolenie. Przed Komunią modlimy się „Panie, nie jestem godzien”… My wiemy, że nie jesteśmy godni. Miłość jest łąską. Miłość jest darem. Pytanie, czy rozwiedzieni mogą przystępować do komunii powinno być odwrócone: „jak Kościół może pomóc siłą sakramentów tym, którzy mają złożona sytuacje rodzinną”?
–Jak Jego Eminencja stara się realizować te postulaty?
Kościół pozostał 200 lat z tyłu
Kościół pozostał 200 lat z tyłu. Dlaczego się nie otrząśnie? Boimy się? Strach, zamiast odwagi? W każdym razie fundamentem Kościoła jest wiara. Wiara, zaufanie, odwaga. Ja jestem stary i chory, uzależniony od pomocy innych. Osoby, które mnie otaczają pozwalają mi czuć miłość. Ta miłość jest silniejsza od rezygnacji, którą co jakiś czas odczuwam w stosunku do Kościoła w Europie. Tylko miłość zwycięża zmęczenie. Bóg jest Miłością. I ja mam jeszcze pytanie do ciebie: a ty, co możesz zrobić dla Kościoła?
Rozmawiali: Georg Sporschill SJ, Federica Radice Fossati Confalonieri
Obywatel Wadowic
I mała historia o wymienionym w wywiadzie biskupie Romero oraz potępionej przez Jana Pawła II telogi wyzwolenia.
UsuńJednym z najbardziej znanych krytyków warunków społeczno-ekonomicznych i najbardziej aktywnych obrońców praw człowieka był wówczas ojciec Rutilio Grande. To Grande powiedział, że psy właścicieli ziemskich jedzą lepiej niż dzieci pracujących na ich polach chłopów. Romero, który w 1977 r. został arcybiskupem Salwadoru, bronił ojca Grande przed krytykami ze strony rządzących. W marcu 1977 r. Grande i dwie towarzyszące mu osoby zostali zamordowani. Sposób, w jaki go zamordowano oraz fakt, iż nie prowadzono uczciwego śledztwa w tej sprawie, przekonał postrzeganego jako konserwatystę Romero, iż za śmierć zakonnika odpowiada rządząca junta.
W proteście Romero zabronił odprawiania w całym kraju mszy w najbliższą niedzielę. Jedynym miejscem, w którym odprawiono mszę była katedra w stolicy. Mszę celebrował Romero.
Tak wyraźny akt nieposłuszeństwa rozwścieczył rząd i zjednoczył zwykłych ludzi, których opinia o arcybiskupie zaczęła się zmieniać.
Rządzony przez Romero Kościół coraz bardziej angażował się w obronę praw człowieka. Duchowni dokumentowali zbrodnie reżimu. Romero starał się bronić obywateli przed ich własnym rządem. Wygłaszał bardzo odważne kazania. Apelował do polityków i społeczności międzynarodowej. W liście do prezydenta Cartera pisał: Mówi Pan, że jest chrześcijaninem. Jeśli naprawdę nim Pan jest, proszę zaprzestać udzielania pomocy wojskowej tutejszej armii, ponieważ jest ona używana, by zabijać moich ludzi. Carter jednak obawiał się, że Salwador może stać się nową Nikaraguą. Apel Romero pozostał niewysłuchany.
Romero zyskiwał na popularności, stał się symbolem walki o prawa człowieka w wielu krajach Ameryki Południowej. Jednocześnie odwrócili się od niego niemal wszyscy (poza jednym) biskupi w Salwadorze. W maju 1979 r. biskupi wysłali do Watykanu list, w którym oskarżyli Romero o podżeganie do rewolucji i sprzyjanie walce klas. Coraz bardziej jasne stawało się, że nad Romero zawisło niebezpieczeństwo. Gdy zaczął otrzymywać listy z pogróżkami, a pod ołtarzem w jego kościele znaleziono bombę, poprosił swoich przyjaciół, by nie zbliżali się do niego i nie narażali się na niebezpieczeństwo.
W 1979 r. arcybiskup pojechał do Rzymu. Uzyskał audiencję u papieża Jana Pawła II i przedstawił mu dokumenty dotyczące łamania praw człowieka w Salwadorze. Uważano, że jego postawa spotkała się jednak z krytyką ze strony papieża. Niemniej historyk Roberto Morozzo della Rocca, który zrekonstruował tamte wydarzenia i m.in. spotkanie z papieżem w książce "Primero Dios. Vita di Oscar Romero", uważa, ze podczas drugiego spotkania Romero z papieżem (w 1980 r.), Jan Paweł II obdarzył go zaufaniem i nawiązał z nim osobistą więź. Romero był zdania, że trudno jest popierać rząd Salwadoru, który usankcjonował terror i zabójstwa przeciwników politycznych.
W tym samym roku Romero został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Rok później 23 marca podczas mszy Romero zwrócił się do członków sił zbrojnych: Bracia, pochodzicie z naszego ludu. Zabijacie własnych braci. Każdy ludzki rozkaz dotyczący zabicia musi podlegać prawu bożemu, które mówi "Nie zabijaj". Żaden żołnierz nie jest zobowiązany wypełniać jakiegokolwiek rozkazu sprzecznego z prawem boskim.[...] Najwyższy czas, byście słuchali własnego sumienia, a nie grzesznych rozkazów. Kościół nie może milczeć wobec takiej niesprawiedliwości.[...] W imieniu Boga, w imieniu cierpiących ludzi, których płacz codziennie coraz wyżej wznosi się ku niebu, proszę was, błagam, rozkazuję wam: zaprzestańcie represji.
cdn.
cd.
UsuńNastępnego dnia arcybiskup Romero został zastrzelony podczas celebrowania mszy w szpitalnej kaplicy. Tego dnia w kazaniu mówił, że człowiek nie może kochać siebie samego tak bardzo, by nie angażować się w rzeczy niebezpieczne, gdy do tego wzywa go historia. Uważa się, że jego zabójcy byli członkami salwadorskich komand śmierci, z czego dwóch ukończyło Szkołę Ameryk – opłacany z amerykańskich pieniędzy trening militarny, który przeszedł m.in. Manuel Noriega. Tę opinie wyraża także ogłoszony w 1993 r. raport ONZ identyfikujący stojącego za zamachem człowieka jako majora Roberto D'Aubuissona, który później założył Narodowy Sojusz Republikański "ARENA", partię polityczną, która doszła do władzy w 1989 r.
Na pogrzebie Romero, w którym uczestniczyło ponad milion osób z całego świata, siły bezpieczeństwa zabiły 40 cywilów.
W 10. rocznicę jego zabójstwa jego następca wystąpił z wnioskiem o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego Romero. Po przeanalizowaniu jego życia, pracy i pism archidiecezja w 1997 r. przekazała wyniki watykańskiej Kongregacji ds. Beatyfikacji i Kanonizacji. Do dziś jednak sprawa nie posunęła się naprzód, prawdopodobnie z powodu niechęci Kościoła do teologii wyzwolenia, z którą kojarzy się Romero
Teologia wyzwolenia opiera się na związku między teologią chrześcijańską (głównie katolicką) i aktywizmem politycznym, szczególnie w kwestiach sprawiedliwości społecznej i praw człowieka. Ze względu na kontrowersyjną naturę tych zagadnień, ich miejsce w nauce Kościoła, oraz to, w jakim stopniu hierarchowie kościelni powinni się w nie angażować, zawsze była przedmiotem dyskusji.
Teologia wyzwolenia koncentruje się na osobie Jezusa postrzeganego jako wyzwoliciela. Nacisk kładzie się na te fragmenty Biblii, gdzie misja Jezusa jest opisana właśnie w rozumieniu wyzwolenia, i gdzie on sam przedstawiony jest jako ten, który przywraca sprawiedliwość.
Część z wyznawców tej teologii dodawała do niej elementy marksizmu, wspierała sandinistów. Główną kontrowersją jest doktryna o odwiecznej walce klas. Watykańska Kongregacja Doktryny Wiary nakazała tym teologom zaprzestania takich publikacji.
Obywatel Wadowic
Zanim zdecyduje czy dać ci się wciągnąć w dyskusje o teologii wyzwolenia - rozumiem ze częściej zaglądasz na mój blog niż na własną skrzynkę mailową?
UsuńDość to nieelegancko, oj nie.
Toś mnie złapał....ale już zdałem ;)
UsuńObywatel Wadowic
Zaskoczyłeś mnie dziadunio. Wyważona i głębi trzewi notka. W zasadzie mogłbym się pod nią podpisać. I nie chodzi mi o tantiemy ;)
OdpowiedzUsuńPs.
Ale ci ostatnio klikalność skoczyła......
Obywatel Wadowic
A co to takiego "klikalność"? Bo nie mam pewności czy nie powinienem pójść z tym do lekarza?;)
UsuńIdz....a jeszcze cię o autograf poprosi...;)
OdpowiedzUsuńObywatel Wadowic
Pechowo dla niego nikt nie wie kim jest i jak wygląda w realu :D
UsuńZałoże się że to blondyna z double D w klacie...;)
UsuńObywatel Wadowic
Muszę Cię rozczarować niestety :DDDD
UsuńJeszcze chwila i jak jestem tolerancyjny, pousuwam wam te komentarze:)
Usuń
OdpowiedzUsuń@Miłośnik
Krótkie wprowadzenie do filozofii. Może niedydaktycznie, bo z górnej półki, ale niech tam - czy wg ciebie istnieje Onufry Zagłoba? Nie? To jakim sposobem i ty i ja wiemy o kim mówimy?:)
To całkiem nowy sposób istnienia odkryty, czy tez opisany przez fenomenologie.
Wracając do tematu - nie sposób dowieść istnienia boga - ale też nie ma takiej potrzeby.
A wspomniany przez ciebie deizm nie broni się w tym świetle nawet na centymetr:)
A co Cię tak ten deista drażni?
UsuńZagłoba istniał, owszem, na Zatorskiej :D
Drażni? Skądże, Po prostu koncepcja jest dziurawa. Dziecinna wręcz.
Usuńkurcze...temu Zagłobie to bliżej do Dionizosa niż do jakiegoś bezdusznego boga deistów jest...
UsuńObywatel Wadowic
a co do koncepcji to słusznie dziurawa jak durszlak...z każdej strony...
UsuńObywatel Wadowic
Dziadunio to agnostyk, maniakalny wręcz. :D
Usuńagnostyk, maniak... wolę pozostac przy blondynie...;)
UsuńObywatel Wadowic
Do ciężkiej cholery - możecie przestać o mnie? Ten blog nie jest o mnie. Ten wątek tym bardziej - więc co w was wstąpiło?
UsuńIdę stąd, doświadczyć boskiej przestrzeni miejskiej ;)
Usuńzimny lech...
UsuńObywatel Wadowic
Obywatel, jeżeli się potwierdzi, że on jest blondyną, to przyjadę do Wadowic. Pierwszy raz :)
UsuńZmiennik
Nie ściemniaj nie ściemniaj. O niebo bardziej niż wzmianka o kolorze włosów zainteresowała cię ta o podwójnym D ;)
UsuńW tej sprawie, bardziej niż rozmiar cenię sobie żywiołowość. Ale gdybyś leżał(a) w śpiączce, to pewnie tylko to by mi zostało - twoje statyczne kształty i ich rozmiary :)
UsuńZmiennik