ona ją na własne życzenie oddała.
Wiem, wiem - tytuł podnosi Wam ciśnienie - zaraz podaję jakiś diuretyk, spokojnie :)
Jednym z ostatnich mitów które chcę obalić przed wyborami - a właściwie opisać jego obalenie przez samą Ewę, jest ten o jej rzekomej dużej sprawności politycznej. Czy też należałoby raczej powiedzieć - politycznym sprycie.
Ludzie którzy w przeszłości na różnych polach przegrywali z Ewą Filipiak, mają tendencję do jej demonizowania - wielokrotnie słyszałem ostrzeżenia - uważaj, uważajcie - jeszcze nie wiecie do czego ona jest zdolna. To były przychylne mnie(nam) głosy - ale jednakowoż głosy ludzi przestraszonych, przekonanych o tym że politycznie Ewa jest nie do ruszenia, że jest "kuta na cztery kopyta" - i po prostu tak sprytna, że niemal nie sposób z nią wygrać.
Słuchałem i słucham tych ostrzegających głosów przez ostatnie cztery lata - jednocześnie szukając śladów tego sprytu w jej sposobie postępowania.
Wespół z, jak się wyraził ostatnio Zbyszek Jurczak, Kotabą który nic już nie uprawia, w mojej ocenie, swoim sposobem postępowania w ostatniej kadencji, ponieśli druzgocącą porażkę. Dopuścili do tego żeby kilkuosobowa grupa ludzi stanowczo wobec nich opozycyjnych zdominowała praktycznie cały przekaz, cała opowieść o mieście w ostatnich latach. Tak bardzo skupili się na walczeniu z nami - tak mocno okopywali się na swoich pozycjach, ze kompletnie zatracili miarę, tak naprawdę zwielokrotniając siłę rażenia tego wszystkiego o czym mówiła i czego się domagała nasza grupa.
Gdyby Ewa rzeczywiście miała politycznego nosa, zamiast wyleniałego kocura - cóż stało na przeszkodzie żeby, w czasie gdy opozycja krzyczała najgłośniej o jej arogancji i lekceważeniu potrzeb mieszkańców - utworzyć na przykład jakieś ciało konsultacyjne, jakąś Radę Starszych przy Burmistrzu - i zaprosić do niej Klinowskiego, Jurczaka, Siłkowskie czy też Gładysza? Tak właśnie postąpiłbym ja - opozycja wrzeszczy? Dobrze - więc ich krzyku wysłucham osobiście - zamiast żeby miały to robić media, czy też mieszkańcy.
Bylibyśmy pod ścianą - gdyby Ewa rzeczywiście zrobiła taki krok - oraz w ramach tej Rady Starszych, zrealizowała jeden czy dwa postulaty opozycji - ani nie odbyłoby się referendum, ani dzisiaj Ewa nie żegnałaby się ze stanowiskiem. Oczywiście - moglibyśmy odmówić udziału w tworze Ewy - ale jaką wówczas wiarygodność miałyby twierdzenia o tym, że Ewa nie słucha, nie współpracuje, jest arogancka i autokratyczna?
Polityczny idiota wymiałczał jej jednak do ucha że "z nimi trzeba walczyć" - no i walczyła - dokumentując raz za razem, że wszystkie twierdzenia o niej opozycji, są jak najbardziej prawdziwe.
Nie inaczej jest i teraz - przed samymi wyborami. Ewa Filipiak napisała list. A w nim, zamiast przedstawić się jako silna, o niezachwianej pozycji, polityk - mająca poparcie mieszkańców - opowiada że popiera ją.... profesor Zoll. Oraz turyści.
Zamiast, jeżeli już w ogóle - merytorycznych odniesień do programu swojego konkurenta - wściekły i obleśny personalny atak - okraszony insynuacjami. Zamiast rzeczywistej przywódczyni - wypłakująca żale dziewczynka.
Oceniam że list ostatni list Ewy Filipiak definitywnie przekreślił jej szansę na szóstą kadencję. Zauważcie - znowu - w sporcie to się nazywa "błąd nie wymuszony" - ona po prostu zrobiła to sobie sama.
Reasumując -nie wiem na czym urosły mity o politycznym sprycie Ewy Filipiak. A już kompletnie nie wiem skąd się wzięły podobne mniemania o Kotarbie. Tak podpowiadacz jak i, kretynizmom sugerowanym przez "nic już nie uprawiającego, dająca ucho, Ewa Filipiak, przez całą ostatnią kadencję udowadniali, że w polityce poruszają się z gracją przysłowiowego słonia w składzie porcelany.
Wyobrażam sobie że troglodyta z maczugą miałby więcej wyczucia w tych sprawach, niż Kotarba dający się zapamiętać wszystkim wadowiczanom, gdy z nienawiścią na gębie wrzeszczał - "wszystkich was znamy, policja będzie was tropić" - co pozostanie na zawsze symbolem tej władzy.
Podobnych wpadek zaliczyła mnóstwo także i sama Ewa - wyłącznie dlatego że uwierzyła iż metodą utrzymania się przy władzy jest w jej przypadku walka z opozycją. No i walczyła, nie przebierając w środkach. Tak bardzo walczyła że w efekcie zaniedbała wszystko inne - co zaowocowało 2033 miejscem pośród samorządów. A dzisiaj pakuje manatki.
Nie ma żadnej roztropnej, mądrej czy też sprytnej politycznie Ewy Filipiak - jest obrażona na rzeczywistość dziewczynka, ze zidiociałym od zawsze doradcą - który pakuje ją z jednego kłopotu w kolejny.
Celnie dzidunio. Bardzo celnie. Na bumar wystarczy trochę cierpliwości i spokoju. To młokosy.
OdpowiedzUsuńDobry tytuł dziadunio, dlatego że sześć pierwszych słów napisałeś większą czcionką :)
OdpowiedzUsuńTylko te słowa mają jakiś sens i już 17 listopada okażą się prawdą.
Czyżby wpływ na nie miała "zabójcza" frekwencja na spotkaniach KWJJNS, gdzie oprócz kandydatów na radnych pojawia się w porywach do pięciu sfrustrowanych emerytów, którzy opowiadają o swoim życiu (jak np. trener tenisa na spotkaniu w SM), niczego oprócz tego nie wnosząc do dyskusji?
Twoje zaklinanie rzeczywistości nic już nie pomoże - jeśli jakimś cudem Ewa przegrałaby gminę, na 100% zostanie starostą, a Wasz komitet wprowadzi tam może 2-3 radnych.
Natomiast w gminie i tak większość w radzie będą mieć ludzie EF i można tylko współczuć, gdyby burmistrzem został ktoś inny niż Ewa. Będzie on zakładnikiem nowej - starej rady rządzonej w dalszym ciągu przez Ewę i Kocicha.
No więc bądźcie przekonani o swojej przenikliwości i celności analiz naszego politycznego podwórka - jeszcze przez trzy tygodnie...
Zapomniałeś o jednym, to ludzie wybierają władzę. A jak pokazuje historia nasze społeczeństwo jest nieobliczalne jeżeli chodzi o wybory. Pozostaje mieć nadzieję, że nie mylisz się w swoim osądzie odnośnie Ewy Filipiak czego Ci z całego serca życzę i mam nadzieje, że ta kadencja była faktycznie jej ostatnią w magistracie :)
OdpowiedzUsuńA czy pani Ewa w swojej ulotce sprecyzowała, który z panów profesorów Zoll ją popiera. Czy jest to emerytowany Andrzej, który z racji swojego obecnego charakteru zawodowego, może sobie popierać wszystko i wszystkich. Czy jest to raczej Fryderyk, który pochłonięty pracą naukową nie ma świadomości jak nazywa się burmistrz Wadowic i jakiej jest płci. Rozróżnienie to jest również istotne w przypadku popierających turystów. Mianowicie, czy chodzi o turystów przejeżdżających przez Wadowice, którzy w rzymskim geście radośnie machają – stojący w korkach pozdrawiają cię Ewo, czy raczej o tych którzy wadowickie korki próbują przetrzymać prażąc się na nowocześnie wyremontowanym rynku.
OdpowiedzUsuńDziadunio na litość boska nie próbuj leczyć nadciśnienia diuretykiem-to lek dla starszych dla młodszych są lepsze , bezpieczniejsze i korzystniejsze leki .Lecz przyczynowo nie objawowo. Nie bierz się za to na czym się nie znasz.
OdpowiedzUsuńTa Pani jest naprawdę "dobra" w te klocki. Uwierz.
OdpowiedzUsuńOna już od dawna wie, że wybór na burmistrza to tylko 40% szans.
Stąd "śmieci w Choczni" - taka godziwa emeryturka na starość.
A na jutro - Starostwo. Pod Sztandarami PIS/PO/Wspólny Dom
zgarnie jakieś 75% - mandatów.
O ile ktoś nie podniesie szumu i nie zacznie trąbić - wszystko tylko nie to.
Ale kto ma trąbić? Kto ma ostrzegać?
A ludziska pójdą i skreślą (myślisz Jarosław masz Kocicho, taka sytuacja...)
Widzieliście listę do Powiatu? Cyrk, nawet "spychacz" się pcha.
Normalnie jak Trzej Królowie - Byle do żłóbka, Byle do żłóbka, Byle do żłóbka
A prowadzi ich Gwiazda...
Ale to już taka świecka tradycja w Wadowicach
Normalny Starosta
Bufetowa
Normalny Starosta
Bufonowa
Jest szansa, że za cztery lata będzie Normalny Starosta
A pokolenie Burmistrzowsko-Geriatryczne - na emeryturze...
Ale co tu kryć? Ludzie mają takich przywódców jakich sobie wybierają.
Może Wadowiczanie nie zasługują na nic innego podan poziom Kocicho&E&Company - jeżeli przejdą przy 46% frekwencji
nie żal mi Was :) nic a nic.
Witajcie.
UsuńMasz ono 100% rację.
Ino tyko MAŁO pisze i mówi o kandydatach do powiatu,a o kandydatach do sejmiku WCALE.
Miłego Dnia tyż Staszek.