środa, 15 marca 2017

Dęte autorytety

czyli bolesne rozczarowanie Bolesławem Kotem.


Dzisiaj pragnę opowiedzieć króciutką historię. Kilka miesięcy temu burmistrz próbuje wymóc na strażnikach Straży Miejskiej w najoczywistszy sposób niezgodną z prawem interwencję, wymierzoną w freaka lokalnych spraw, Łaski. Elżbietę. Byłem świadkiem takiej próby wywarcia presji na Komendancie SM, który w tamtym przypadku zachował się uczciwie i odmówił. W efekcie, rozjuszony Klinowski podejmuje próbę wyrzucenie dwóch, próbujących, co podkreślam, postępować po prostu zgodnie z prawem, strażników z pracy. Do Związków Zawodowych idzie pismo do zaopiniowania(to formalny wymóg, ZZ muszą opiniować zwolnienie pracowników, ale burmistrz nie musi brać tej opinii pod uwagę), w UM Wadowice robi się generalny kwas - o ile wiem WSZYSCY ważni urzędnicy są stanowczo przeciwni zwolnieniu tych ludzi. Opór spotyka Klinowskiego nawet z najbliższego otoczenia. Ale Klinowski jest mściwy i uparty. Gdy widzi że otoczenie nie łyka brutalnego kopa, wymierzonego w dodatku kompletnie bez merytorycznych powodów, przenosi ich(byłych strażników) do innych wydziałów w UM, obniżając przy tym znacząco grupę zaszeregowania(po prostu odbierając im pieniądze.


To byłby finał tej sprawy gdyby nie dwa szczegóły, na które pragnę zwrócić uwagę. Po pierwsze - zemsta Klinowskiego będzie kosztowała miasto utrzymanie dwóch dodatkowych etatów, kilkadziesiąt tysięcy złotówek rocznie - po pierwsze w wydziałach do których przeniesiono tych ludzi w ogóle nie było wakatów, a po drugie - jeżeli ktoś przez kilkanaście lat pracował jako miejski strażnik, to jakie na wszystkich bogów ma kompetencje przydatne w budownictwie na przykład?



No i rzecz druga, dla mnie osobiście bardzo bolesna. Oto pamiętam historię członka-założyciela Inicjatywy Wolne Wadowice, który będąc niepokornym wobec Ewy Filipiak, został przeniesiony w sposób identyczny jak dzisiaj dwóch byłych strażników - z tym że odwrotnie - z pracownika merytorycznego Ewa chciała zrobić miejskiego strażnika. O czym pan Bolesław wielokrotnie, z poczuciem ogromnej i chyba słusznie odczuwanej krzywdy, publicznie opowiadał. Pytam więc - gdzie dzisiaj jest pan Bolesław? Czy dostrzega analogię metod i swoich własnych losów z przypadkiem dwóch ludzi z wadowickiej SM? Pańskie milczenie w tej sprawie odczuwam wręcz osobiście i jest mi ono szczególnie przykre.

Pytam też siebie - gdzie dzisiaj są Zofia i Anna Siłkowskie - czy potrafią dostrzec niegospodarność w postaci zmarnowanych kilkudziesięciu tysięcy złotych na utrzymanie dwóch kompletnie niepotrzebnych etatów, powstałych w wyniku działania chorującego na władzę burmistrza?

Czy wreszcie wszyscy Państwo z Inicjatywy Wolne Wadowice, o tak ponoć na ludzką krzywdę wrażliwych duszach, znajdujecie w owych duszach cień współczucia dla pozbawionych znaczącej części dochodów, w sposób kompletnie przez siebie nie zawiniony, byłych strażników?


Swoją drogą - sama nazwa - IWW, brzmi dzisiaj raczej jak ponury żart, niż jak coś co w swoim czasie znajdowało uznanie i poklask mieszkańców naszego miasta. W tym i, dzisiaj mogę powiedzieć to z przykrością, niestety,  moje.

2 komentarze:

  1. Osobiście uważam iż dziś naważniejsza w motoryzacji jest ekonomiczność danego samochodu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń