sobota, 29 czerwca 2013

Eko pod młotek

czyli Lesławowi Makuchowi. Na otrzeźwienie.

Pamiętam z jaką swadą opowiadał Makuch o rzekomych niemożnościach związanych z zainwestowaniem w Eko przez Eko oraz gminę Wadowice. Perorował więc prezes o kosztach kredytu, o proporcjach pomiędzy obrotami spółki a kwotą potrzebną na inwestycje, koronnym argumentem czyniąc koszt tego kredytu. Święty boże nie pomoże, twierdził Lesław, musimy mieć inwestora.

No i razem z drogą Ewa znaleźli. Co tam z firmą z Tylmanowej wynegocjowali tego póki co nie wiadomo, wiadomo za to że czekają z podpisaniem umowy. Na co czekają? Ano na kredyt. Spółka która przejmie większościowy pakiet udziałów w Eko sfinansuje tą operację kredytem!!!

No ślicznie. Gminie się nie dało, nie mogło, nie opłacało sfinansować inwestycji tak, byśmy mogli zostać regionalną instalacją a prywatnemu podmiotowi się opłaca. I to w sytuacji gdy gdyby to gmina zainwestowała w RIPOK, to wypracowane zyski w 100% wracały by do niej a inwestor będzie się musiał dzielić.

Panie prezesie Makuch, w system śmieciowy zostały wpompowane gigantyczne pieniądze. A rynek nie zna zjawiska bezpańskiej kasy. Ktoś ten tort pokroi i skonsumuje.

A na panu i Ewie Filipiak będzie ciążyć fakt że tym kimś nie będzie Eko, a w ostatecznym rozrachunku, mieszkańcy gminy.

Dodatkowego smaczku całej sprawie nadaje fakt iż firma która przejmie Eko przegrała bodaj czy nie wszystkie przetargi na odbiór odpadów w których uczestniczyła.

piątek, 28 czerwca 2013

Polityczna wścieklizna zaatakowała urzędników

czyli nawet pan, Panie Brzeźniak? 

Wyczyny pani Makuch podczas zbierania podpisów mieszkańców pod wnioskiem referendalnym zostały już opisane na blogu Mateusza Klinowskiego. Ale ten przypadek, z nieznanych mi powodów, nie budził niczyjego specjalnego zdziwienia.

Co zaskoczy chyba większość z was, to dzisiejszy wyczyn sekretarza gminy, p. Brzeźniaka. Na proceduralne, merytoryczne,  chociaż przyznaję że możne nieco nużące, biorąc pod uwagę fakt zawartości uchwały o zmianie zapisów statutu(w zasadzie zgodny z prawem i naszymi postulatami), w zakresie dostępu do informacji, uwagi radnego Henryka Odrozka,  referujący ten temat p.Brzeźniak dał się ponieść -zupełnie dla mnie niezrozumiałemu zapałowi polemicznemu - i wymyślił w biegu karkołomną konstrukcję - chcąc, jak rozumiem - utrzeć nosa Odrozkowi - powiedział iż poprzednią i obecną wersję należy traktować jako dwie odrębne uchwały - i ha! - skoro ta dzisiejsza jest "dalej idąca" to którą rada ma głosować, panie radny Odrozek, jako pierwszą? No, którą - wymądrzał się pan Marek Brzeźniak.

Zapomniał pan tylko o drobnym szczególe, panie sekretarzu - projekt uchwały wnosiła burmistrz Ewa Filipiak. Więc, wymyślając tą niedorzeczną konstrukcję, wyłącznie po to żeby dopiec radnemu - tak naprawdę zrobił pan, no - najdelikatniej mówiąc - niemądrą ze swojej chlebodawczyni.

No bo proszę łaskawie się zastanowić - kilka dni temu Ewa Filipiak zgłosiła jeden projekt, dzisiaj - gdyby potraktować pana poważnie - drugi - oba w dużym zakresie ze sobą sprzeczne???? No, no - kiepska ta pańska szefowa - to miał pan na myśli? :)

Już pan rozumie, dlaczego urzędnicy najlepiej wychodzą wytwarzając w jakiś sposób przeciwciała i chroniąc się przed polityczną wścieklizną, którą zaraża Kotarba?

Trochę wstyd panie Marku, trochę to po prostu nie przystoi w pańskim wieku i na pańskim stanowisku.

Mylił się pan zresztą także całkowicie próbując polemizować z Henrykiem Odrozkiem co do problemu z upoważnieniem dla pracowników UM - istnieje coś takiego jak Regulamin Pracy UM w Wadowicach - i tam ta sprawa powinna zostać uregulowana - z praktycznych powodów - żeby urzędnicy nie mieli najmniejszych wątpliwości jakich informacji mogą udzielać od ręki a jakie burmistrz zastrzega dla siebie. A także co w sytuacji gdy Burmistrz wyjedzie na dłuższy urlop czy przydarzy się jej, nie daj boże - dłuższa choroba. Urząd nie może funkcjonować, jak to była łaskawa określić p.Ewa na zasadzie - "ja sobie poradzę".

 Sekretarz gminy p. Brzeźniak pokazał dzisiaj jak nie powinni zachowywać się urzędnicy - na tle p. Polaka, który obszernie i kompetentnie referował zagadnienia odpadów -wypadł fatalnie,  zasłużył na urzędniczą pałę.
Za przepychanki i zupełnie pozamerytoryczne, jak się można domyślać - motywowane sympatiami politycznymi, uwagi i wycieczki w stronę radnego.

Oraz kolejną pałę za zrobienie z Ewy Filipiak kompletnie nieodpowiedzialnej osoby która co kilka dni składa sprzeczne ze sobą projekty uchwał.  Chociaż - tutaj akurat nie mam powodów żeby ją wyręczać - niech panu sama wystawi cenzurkę ;):)

Z rzeczy istotnych - Ewa Filipiak zobowiązała się iż już jesienią zacznie się zastanawiać czy i o ile obniżyć podatek śmieciowy mieszkańcom gminy.



wtorek, 25 czerwca 2013

Burmistrz socjalistka

czyli uczciwym zabrać, nie oddać nikomu.

Już za kilka dni kolejna sesja RM. Bezradni, nie inaczej niż zawsze - znowu, w swej masie będą zachowywali się tak:





A rzeczywistość skrzeczy. Najważniejszą dla mieszkańców na dziś sprawą jest obniżenie podatku śmieciowego. Znamy już wynik przetargu i z pełną odpowiedzialnością twierdzimy że jest możliwość i miejsce na zmianę uchwały w tej sprawie - obniżającą podstawową stawkę z 7 na 6 złotych od mieszkańca segregującego odpady.

 Rzecz jasna, magistrackie bronią i bronić się będą przed tą zmianą rękami i nogami. Ich argumentacja wygląda tak - aaa, bo nie wiadomo ilu ludzi w ogóle nie będzie płacić i się nam zrobi dziura, aaa, bo mamy tylko 32 tysiące deklaracji - i nie wiadomo gdzie zniknęło ponad 5.000 mieszkańców. Aaa, bo w ogóle mało jeszcze wiadomo, więc nie obniżajmy niczego.

Szybciutko odpowiadam - ustawa wyraźnie mówi że ten kto nie złożył deklaracji w terminie, będzie płacił podatek śmieciowy w wysokości jak za odpady niesegregowane - jedyne więc co ma do zrobienia UM to zlokalizować tych ludzi i wydać decyzję o wysokości opłaty. Powinno wyjść niemal idealnie 37 000 mieszkańców - zakładam że połowa z tych brakujących 5 tys rzeczywiście się wyprowadziła a druga połowa zapłaci opłatę w podwójnej wysokości.

Druga rzecz - ściągalność. No - to już kuriozum kompletne. W Wadowicach Burmistrz będzie karała uczciwych mieszkańców podwyższoną opłatą za tych, którzy od płacenia się uchylają???
Urząd ma narzędzia żeby zlokalizować niepłacących i wyegzekwować od nich podatek - proszę się po prostu wziąć do roboty. A w skrajnych przypadkach pomóc tym najuboższym poprzez prace interwencyjne czy, ostatecznie - zwolnienia z tej daniny. W każdym razie - waszym obowiązkiem jest uszczelniać system a nie przenosić koszty na pozostałych mieszkańców! 

Zasłaniają się też magistrackie enigmatycznym sformułowaniem, iż nadwyżka ze śmieciowych opłat będzie wykorzystywana na "dalsze doskonalenie systemu zarządzania odpadami". Jasne - konia z rzędem temu kto potrafi ten bełkot przełożyć na konkrety. 

Chcemy i żądamy obniżenia gminnego podatku śmieciowego - teraz, zaraz - a w ostateczności od początku 2014 r. - to dość czasu żeby urzędnicy rozglądnęli się jak działa nowy system, poodnajdywali pogubionych mieszkańców i rzetelnie podali, kto i w jakiej wysokości wnosi opłatę śmieciową. 

piątek, 21 czerwca 2013

Pamiętacie słowo próżniak?

Wiecie że dość sporo czasu i myśli poświęcam lokalnemu samorządowi. I kto wie czy nie  w związku z tym przypomniało mi się, dawno, bardzo dawno nie słyszane, ani nie używane przeze mnie słowo - próżniak. Młodsi pewnie w ogóle nigdy nie słyszeli go w użyciu - niektórzy znowu zdążyli zapomnieć, co ono oznacza.

Dla przypomnienia więc - próżniak, jak podają słowniki wyrazów bliskoznacznych to mniej więcej tyle samo co :

miglanc, nygus, bumelant, leniuch, leser, leń, nierób, obibok, ospalec, wałkoń,darmozjad, pasożyt,
truteń, hultaj, nicpoń, wisus,łobuz, drań, bizun, leniwiec, sęp, bęcwał, birbant, pasibrzuch, lump, łapserdak, markierant, obijacz, pieczeniarz.

A wy? Przychodzą wam czasem do głowy takie stare, od dawna nieużywane słowa?  :)

środa, 19 czerwca 2013

Filipiak zdradziła Szczura

czyli nigdy nie wierz kobiecie.

O tym że w polityce nie ma ani sentymentów ani jakieś szczególnej lojalności wiemy niby wszyscy. Ale teoretycznie wiedzieć a patrzeć, nawet na nisko ocenianego przewodniczącego RM - p. Szczura, jak mu pomiędzy łopatki Ewa Filipiak kobiecą rączką wbija rzeźnicki nóż - noo, to już kompletnie coś innego.

Było tak - wiele, wiele miesięcy temu głośno protestowaliśmy ws sprzeczności Statutu gminy z obowiązującym prawem. Ewa, jak to Ewa - początkowo nie zamierzała robić nic - no niedoczekanie żeby księżniczka miała się ruszyć tylko dlatego, że jej mieszkańcy błąd wytknęli. Nie pomogła nawet całkowicie zgodna z naszymi postulatami opinia jej własnego radcy prawnego - nie, nie, nie - Ewcia tupała nóżkami.

Kolejnym krokiem było więc napisanie skargi do nadzoru prawnego Wojewody Małopolskiego - wysłał ją Henryk Odrozek w pierwszej połowie kwietnia. Szef nadzoru także zgodził się z naszą oceną Statutu - zażądał od Szczura wyjaśnień. I wyjaśnienie otrzymał.



Ok, pomyśleliśmy - Ewa ostatecznie zdecydowała się wycofać niezgodne z prawem zapisy - Szczur dał to na piśmie Wojewodzie - mamy sukces, choć w minimalnym zakresie gmina będzie zdrowsza pod względem prawnym.

I tutaj zaczyna się najciekawsze - Ewka robi nagłą woltę, zapisu p 12a ze Statutu nie wykreśla - zamiast tego - sama zaczyna po nim kreślać.

Jej dzisiejsza radosna twórczość wygląda tak:





Co oczywiste - ponownie mamy masę zastrzeżeń co do tych zapisów - podniesie je na sesji radny Odrozek - ale nie to jest w tym momencie najważniejsze.

Ja tak po prostu i po ludzku współczuję przewodniczącemu Szczurowi - jak to jest kiedy ktoś publicznie robi z gęby cholewę, panie Zdzisławie? I to ktoś inny, z pańskiej "gęby"? Nie dość że dał pan słowo że p 12a zostanie wykreślony - to dał je pan na piśmie, Wojewodzie. Jak pan czuje się dzisiaj?

Tekst ten piszę głównie ku przestrodze - dla zwolenników i politycznych przyjaciół Ewy Filipiak - każdy z was może się któregoś dnia obudzić z politycznym rzeźnickim nożem w plecach. Dosłownie każdy - skoro ona się nie zawahała zrobić tego Szczurowi - to komu nie zrobi?

 No, może jeden Staszek śpi spokojnie. 
Chociaż -  coraz częściej słyszę opinie że jedynym dla niej ratunkiem będzie spuścić Kotarbę po kiju - więc, kto wie - może ci z was, którzy o tym coraz częściej mówią, wcale aż tak bardzo się nie mylą?

wtorek, 18 czerwca 2013

Łasak też nie działa

czyli krótkie gatki władzy

Lokalni politycy wciąż nie wyrośli z krótkich spodenek. Ciągle im się wydaje że samorządowe podwórko to jest plac zabaw, na którym tylko oni mogą budować babki z piasku.

Udowadnialiśmy wielokrotnie że samorządowcom z gminy mieszkańcy najzwyczajniej w świecie przeszkadzają - do klasyki gatunku w tym zakresie przeszły zidiociałe oświadczenia radnego Ruły i Salachny.

Kilka dni temu postanowiłem sprawdzić, jak daje się współpracować z samorządowcami z powiatu. Przy banalnej okazji - ot, ktoś zwrócił moją uwagę że na stronach BIP-u brak jest, mimo iż termin ich publikacji minął, oświadczeń majątkowych wszystkich najważniejszych ludzi w powiecie.

Zwróciłem się więc do obydwóch organów - Starosty - Jacka Jończyka oraz przewodniczącego Rady Powiatu - Józefa Łasaka. O ile reakcja p.Jończyka była błyskawiczna - stwierdził iż własne oświadczenia majątkowe złożył w terminie Wojewodzie Małopolskiemu( publikacji brak) to przewodniczący Łasak na moje pismo nie raczył zareagować z żaden sposób.

Więc tym razem publicznie - panie przewodniczący Łasak - na stornach BIP-u BRAK JEST oświadczeń majątkowych powiatowych radnych - w szczególności - pańskiego oraz obydwóch wiceprzewodniczących - Stanisława Kotarby oraz Sebastiana Ramendy. 

W pańskim przypadku, panie Łasak - ten brak sięga nawet poprzedniego roku.

Wasz stan posiadania jest mi absolutnie obojętny - jeżeli o mnie chodzi, oświadczeń majątkowych moglibyście nie składać wcale. Czym jestem żywotnie zainteresowany to fakt, że nie dość że nie potraficie się wywiązać z tych bardzo niewielu obowiązków, które nakłada na was prawo, to nie potraficie nawet w sensownym terminie zareagować na najprostsze, skierowane do was pismo.

Tak długo, jak długo dla samorządowców i urzędników będzie paraliżującym szokiem fakt że ktoś czegoś od nich chce, czegoś wymaga i ma w stosunku do nich jakieś oczekiwania - Polska gminna i powiatowa będzie urzędniczym nowotworem, jakąś chorą enklawą, w której świetnie bawią się dorośli w krótkich spodenkach, a od której mieszkańcy powinni się trzymać możliwie z daleka.

Może już czas żeby niektórzy zrozumieli tą najbardziej elementarną zasadę ustroju samorządowego - to wy jesteście dla mieszkańców a nie mieszkańcy dla was.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Ile w końcu za te śmieci?

W tym tygodniu poznamy wreszcie odpowiedź ile w rzeczywistości będzie kosztował mieszkańców nowy system "śmieciowy" - przetarg zostanie formalnie rozstrzygnięty.

Wiele wiadomo już dzisiaj - przypomnę - Ewa Filipiak wyliczyła że całkowity koszt gospodarowania odpadami w gminie wyniesie ponad 5 milionów złotych! No to dla porównania - Kraków właśnie rozstrzygnął swój przetarg - wygrało konsorcjum które zaoferowało cenę 24 miliony złotych rocznie. Dla 800 tysięcy mieszkańców!!  Za obsługę populacji ponad 22 krotnie większej niż w gminie Wadowice tylko niecałe pięć razy więcej od wyliczeń Filipiak dla nas.

Wiele wskazuje na to że także w Wadowicach wygrała oferta bardzo istotnie niższa, niż to wynikało z kalkulacji Burmistrz. Jak tylko potwierdzi się to co wiemy nieoficjalnie - wiem że uważnie obserwuje cały proces Obywatel Wadowic - napiszemy o ile mniej pieniędzy moglibyście wydawać z własnych kieszeni gdyby panujący w mieście choć raz w życiu posłuchali opozycji. Przypominam - opozycyjni radni zaproponowali obniżenie stawek za śmieci - na próżno - to Wspólny Dom i filipiakowe  przystawki postanowiły powiedzieć mieszkańcom, jak cesarscy żołdacy, zmuszający chłopów do kupowania gorzałki - płacz i płać! 

Nie inaczej będzie w sprawie prywatyzacji Eko. Już za jakiś czas okaże się że i w tej sprawie blogerzy oraz opozycyjni radni mieli rację - a całe zyski z istnienia instalacji RIPOK pójdą w prywatne ręce, zamiast służyć do obniżenia podatku śmieciowego mieszkańców - i znów - Kotarba z Filipiak tylko wzruszą ramionami i znowu wszystkim nam powiedzą - trudno - płacz i płać, skoro masz pecha i mieszkasz na terenie którym rządzimy my.

sobota, 15 czerwca 2013

Wadowicka opozycja

poszukuje kobiet.

Warunek - nienaganna dykcja i doskonale ustawiony, radiowy głos.
Młodzieńczy, niekłamany entuzjazm będzie dodatkowym atutem.

Panie powinny przyjść do nas przygotowane do wypowiedzenia przed kamerami tylko jednego zdania -
"Proszę państwa, 20 listopada 2014 roku zakończył się w Wadowicach okres wielkiej, łabędowskiej smuty. 

Kandydatki mogą, aczkolwiek wcale nie muszą, podczas przygotowań korzystać z klasycznego wykonu:




piątek, 14 czerwca 2013

Finansowe koszty referendum

czyli fakty i mity.

Polityczne koszty referendum będą dokładnie takie jak zdecydują Wadowiczanie - to wasza ocena i stosunek do tej inicjatywy wystawi rachunek stronom. Poniosą go władze miasta bądź organizatorzy - to oczywiste.

Ale zanim - odbyłem interesującą rozmowę z jednym z czytelników, o bardziej przyziemnym rodzaju kosztów - tym liczonym w złotówkach. Zacytuję ją po prostu w całości bo sądzę że ten akurat aspekt sprawy omówiliśmy tam wyczerpująco. Tak więc - przyjemnej lektury:)

G-gość
D-dziadunio

G."...jeżeli idzie o referendum to od wielu mieszkańców,
którym nie podoba się obecna władza słyszy się opinie,
że to niepotrzebne,bezsensowne i jedyny efekt to marnotrawienie pieniędzy i lansowanie się w mediach.
Ludzie mają już dość kosztownych wygłupów i
marnowania ich kasy, zarówno na rewitalizację,
jak i referendum.
Zorganizowanie referendum to dowód na brak wyobraźni
organizatorów i brak poszanowania pieniędzy podatników."

D. "Nie chcę odnosić się do całości zagadnień związanych z organizowaniem referendum - powiem tylko tyle - podnoszenie rzekomych kosztów jego przeprowadzenia to taki sam populistyczny, kłamliwy slogan jak twierdzenie że w Wadowicach istnieją jakieś lewackie ugrupowania które pozdejmują krzyże gdzie się da jak tylko przejmą władzę. Straty powodowane przez złą i nieuczciwą władzę są wielokrotnie wyższe niż pieniądze które są normalnym kosztem funkcjonowania demokracji. Równie dobrze można by twierdzić że skoro wybory są kosztowne to można przestać je organizować tylko przyspawać Ewkę do krzesła na dożywocie i będzie cacy. Absurd "

G. -"podnoszenie rzekomych kosztów ... to ... populistyczny, kłamliwy slogan"... -"pieniądze... są normalnym kosztem funkcjonowania demokracji"
-"skoro wybory są kosztowne to można przestać je organizować..."

1. Koszty ktoś musi ponieść - "ktoś" czyli my.
2. Pieniadze - na to nie spadną z nieba tylko wyrwie je NAM władza w postaci podatków.
3. Większość ludzi doszła do tego samego wniosku i woli nie uczestniczyć w okradaniu samego siebie, dlatego na 100% frekwencja będzie znikoma - czyli stracony czas i pieniądze.

Jeżeli ktoś tego nie dostrzega to albo:
1. Jest nierozgarnięty - czyli to samo co "Ewka"
2. Nie chce tego dostrzegać - więc jest uparty i przekonany do swoich racji - czyli to samo co "Ewka"
3. Nie dba o pieniądze i czas podatników - więc to samo co "Ewka"...

Czyli wychodzi na to, że oferuje nam się kolejny raz:
mniejsze zło, siekierkę za kijek itp...
Lepsze opakowanie, piękna gadka, puste obietnice i zapewnienia, że "my będziemy inni" ... - tylko wszystko to NASZYM kosztem.

D."Stawiasz sprawy na głowie, wybacz. Spróbuje wytłumaczyć ci to tak - "naszym kosztem" utrzymujemy np armię. Miliardy rocznie. Zadasz mi pytanie - a po co, skoro nie ma i prawdopodobnie nie będzie wojny?
Naszym kosztem opłacana jest także publiczna słuzba zdrowia - czy ci którzy dzisiaj są zdrowi powinni przestać płacić?

Cały system w którym żyjemy opłacany i utrzymywany jest naszym kosztem - można dyskutować czy tak być powinno, można się sprzeczać o priorytety i proporcje wydatków - ale nie można zanegować systemu jako takiego. Tzn można - ale takie stawianie sprawy nie dość że nie ma zbyt wiele sensu to kompletnie do niczego nie prowadzi.


Najkrócej jak się da - jeżeli w miarę poprawne funkcjonowanie demokracji musi kosztować - trudno, niech kosztuje. Alternatywą jest dyktatura - ona pozornie kosztuje najmniej."

G."Demokracja musi kosztować" - co nie oznacza, że powinniśmy marnotrawić pieniądze.Np.
Armia owszem - ale bez 200 generałów, kompanii kawalerii i biwaku w Afganistanie u boku "Wielkiego Brata" - bo to zwyczajne marnotrawstwo.

Służba zdrowia - owszem ze 100%-ową kontrolą wydatków i racjonalnym leczeniem. Jeżeli ktoś nie chce, niech nie płaci - ale ze świadomością, że w razie potrzeby dzwoni po prywatne pogotowie, które wiezie go do prywatnej kliniki lub "szamana".

Referendum tak jeżeli jest 50% szans na zwycięstwo, jeżeli jest to tylko 3% - to zwyczajne marnotrawstwo.

W normalnym państwie życzyłbym sobie zapisu, że w przypadku frekwencji poniżej 10% - wnioskodawca ZWRACA koszty.
Wówczas dyskutowalibyśmy tylko o czymś co w ogóle ma sens.

Dlatego jeżeli dojdzie do referendum i frekwencja zgodnie z tym co przewiduje wiele osób będzie znikoma. Wielu ludzi nie pofatyguje się również na najbliższe wybory - bo i po co?
Co za różnica kto marnuje nasze pieniądze?
Vanitas, Vanitatum et omnia Vanitas...

Pozostańmy więc przy swoim, a czas pokaże, kto miał rację.

Przy okazji ogromne dzięki za Blog i kulturalną, cierpliwą, pouczającą wymianę poglądów. Choćby za samo to, jeżeli byłaby okazja, oddałbym głos na stronników Autora lub Jego osobę.
Kultura to coś... czego od 20 lat brak w Urzędzie miasta.

P.s.
A swoją drogą, ktoś potrafi sobie wyobrazić taką polemikę np z "rzecznikiem"??? Szkoda, że nie prowadzi Bloga :)

D. "Pomimo laurki którą mi wystawiłeś(dzięki) - pozwól sobie powiedzieć - pomysł ze zwracaniem kosztów- horrendalny!!
Już dzisiejsze warunki które trzeba spełnić żeby po pierwsze - skutecznie zorganizować referendum są mocno zaporowe - w Wadowicach oznaczają iż sam wniosek musi podpisać ponad 3 tysiące osób a żeby skutecznie usunąć władze - do urn musi pójść ponad 8 tysięcy. Dodając do tego karę dla organizatorów spowodowałbyś tylko jedno - nawet najbardziej nieuczciwi czy nieudolni samorządowcy mogliby spać spokojnie - pewnie nikt nigdy nie zaryzykowałby kilkudziesięciu tysięcy złotych żeby pogonić ich w diabły. Zwróć też uwagę że referendum to jedno - ono służy wyłącznie odwołaniu złych władz - a następca i tak zostanie wyłoniony w powszechnych wyborach - i wcale nie musi być tak ze wygra je inicjator tego odwołania - nie można więc twierdzić że, uprzedzając twoje ewentualne uwagi - inwestuje po prostu w przejęcie władzy. Nie. Nawet skutecznie odwołany burmistrz ma pełne prawo startować w kolejnych wyborach - ba - może je nawet wygrać.

I zauważ że pominąłem tu fakt zupełnie podstawowy, o którym wydajesz się nie wiedzieć - postulowany próg 10% to dokładnie tyle ile ustawodawca przewidział do zebrania podpisów ZANIM w ogóle referendum się odbędzie i pojawią się jakieś koszty:)

wtorek, 11 czerwca 2013

Radni plują rowerzystom w twarz

czyli głosowanie na komisji praworządności.

W razie gdyby ktoś miał dotychczas choć cień wątpliwości, od czego są radni - dzisiaj obradowała komisja praworządności(??!!) RM.

Radni niczym nie zaskoczyli - komisja poparła, podyktowane przez Kotarbę stanowisko - UM w Wadowicach ma wolę chcenia budowania.
Ścieżek za Zatorskiej, jak rozumiem.

Poczekam oczywiście na stanowisko całej Rady. Ale już dzisiaj chcę powiedzieć przewodniczącemu Szczurowi - pokazał pan od czego są radni. A ja pańskie stanowisko, cytaty z pana, Cholewki i każdego radnego który podniesie łapę za chwaleniem Filipiak za to że przez 20 lat nie wybudowała nawet metra rowerowej ścieżki w gminie, roześlę poleconymi listami do wszystkich sześciuset kilkunastu sygnatariuszy wniosku.

Odnotowania wymaga postawa radnego Janasa - robił co mógł żeby przekonać komisję do przyjęcia innego stanowiska - skończyło się  jak zwykle - "to se pan składaj" - usłyszał Paweł od Cholewki.

Już tylko mimochodem dodam że p.Szczur nie raczył wywiązać sie ze swoich obowiązków i w żaden sposób nie odniósł się pisemnie do naszego wniosku. Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem, jako reprezentant wnioskodawców, nawet zdawkowego pisma.

Tak, tak, panie Szczur - w pana postaci najlepiej mieści się odpowiedź na pytanie - "a od czego są radni"
Wadowiccy radni są do, no cóż - żeby było oględnie, jesteście do niczego.

P.S - mała podpowiedź panie przewodniczący Szczur - niech się pan pięć razy zastanowi zanim na sesji plenarnej użyje pan identycznego podstępu, jakiego użyliście dzisiaj. Praktyka głosowania najpierw najdalej idącego wniosku wymaga .... no właśnie-  przynajmniej dwóch różnych wniosków. Czy, prócz rowerzystów, także Ewa Filipiak wnioskowała o coś w tej sprawie do Rady Miejskiej?  Ktokolwiek wnioskował? Niech pan przynajmniej znajdzie mądrzejsze kłamstwo, ok?

Zdjęcie zrobione "małpką"

czyli kilka uwag o referendum.

Bardzo mało wiem o fotografii. I to pomimo że próbowałem - kupiłem sobie, albo nie - zaraz - od kogoś dostałem - taki album-podręcznik. Nawet go przeczytałem. Na próżno. Nadal pojęcia nie mam o świetle, głębiach, balansach, bielach i całym tym cholerstwie. Fotografuje rzadko, niezłej jakości aparatem(własność żony - obdarowała się sama, w nagrodę za rok bez papierosa) - korzystając z automatycznych ustawień.

Ale nawet taki laik jak ja, potrafi bez pudła wskazać, wśród dziesiątków różnych zdjęć, te zrobione lustrzanką oraz takie pstryknięte automatyczną "małpką".
Każdy potrafi - różnica jest po prostu nie do niezauważenia.

Dziwaczny wstęp, wiem - dlaczego właśnie taki?  Ano cel jest dość prosty. Wszyscy wiedzą że małpkowe foty są marnej jakości i kiepsko wyglądają w rodzinnych albumach - ale i tak 95% z nas takie właśnie robi i posiada. Nie, nie - wcale nie dlatego że lustrzanki są drogie. A już z całą pewnością nie przede wszystkim dlatego. Ja myślę że chodzi o wysiłek. A raczej naszą niechęć do pokonywania oporu materii - dobrego aparatu nie wystarczy kupić - trzeba jeszcze poświęcić masę czasu na jego oswojenie. Nauczenie się pracy z nim. Odkrycie możliwości.

Przy porannej kawie takie mi właśnie przyszło do głowy porównanie - uczestniczymy w życiu miasta, większość z nas tak właśnie uczestniczy - na miarę pstryknięcia foty 'małpką' - bez najmniejszego wysiłku - raz na cztery lata wrzucamy wyborcze karty do urny, skreślając nazwiska, które po prostu znamy. Które cokolwiek nam mówią. Efekt jest dokładnie taki jak przewidujemy - UM obsadzony jak kiepska fotografia w albumie - blada, bez najmniejszego wyrazu - a i twarze wciąż te same.

Referendum? Noo - to właśnie jest narzędzie do tworzenia lepszej jakości. Ostre, mocno odcięte kontury - zamiast pochowanych w cieniach sylwetek - portret z najmniejszymi detalami. Takie zdjęcie to i wnukom można by bez wstydu pokazać.

Nie ma żadnych wątpliwości - referenda pokazują wolę ludzi w różnych sprawach, prawie bez zniekształceń. Prawie idealnie.

Czy to jednak oznacza że, nawet wiedząc to - nawet porównując blade i rozmazane foty z małpki z pełnokrwistymi fotografiami z lustrzanki - zaczniemy masowo wyrzucać te pierwsze na składowisko elektrośmieci? I będziemy szturmować kursy fotograficzne dla początkujących?

Otóż to - nie sądzę. Jeżeli ktoś zacznie nam pokazywać jak paskudne robimy zdjęcia - albo pogonimy go do diabła, albo przestaniemy pstrykać w ogóle.

I właśnie dlatego każdy kto chce zmienić lokalną fotografię, powinien raczej pokazywać ludziom zasady kompozycji, przypominać o proporcjach - wykorzystywać prawo wielkich liczb, oczekując że pośród tysięcy zrobionych małpką fotek trafi się w odpowiednim momencie ta właściwa - a nie wtykając w rękę lustrzankę, oczekiwać że nagle zapałamy ambicją stworzenia dzieła, które dostanie World Press Foto czy jakąś inną, branżową nagrodę.

Dostosowanie siebie do materii a nie odwrotnie - to wydaje się być klucz do sukcesu. Klucz do tego żeby materia pozwoliła w pewnym momencie wyrzeźbić w sobie nowy kształt. Ułożyć się w obraz na miarę naszych oczekiwań.

P.S Stanowczo uprasza się maniaków grasujących głównie w "Obiektywnych Wadowicach" o niezaśmiecanie wątku rozkminami o bitach ;) :D



piątek, 7 czerwca 2013

Shut up, you preacher!

Czyli morda w kubeł, klecho!

Ks Wojciech Lemański to kolejny, po ks. Adamie Bonieckim kapłan, którego szef -  w tym przypadku abp Hoser, potraktował nakazem publicznego milczenia. Nie, nie - ani jednemu ani drugiemu nie zarzucono najmniejszego choćby odstępstwa od doktryny wiary. Zarzucono im , no cóż, właściwie to że istnieją. I myślą.

Pamiętacie gdy pisałem że istnieje w Kościele lobby, cholernie niezadowolonych ze stylu Papieża Franciszka, hierarchów? Już wtedy podejrzewałem że bardzo szybko okaże się iż najwięcej ich jest w polskim kościele.

Pisałem też o Franciszkowym ubóstwie KK - nie wiem czy abp Michalik mnie przeczytał ;) - ale nie minął miesiąc i już poszedł moim tropem - wg potężnego hierarchy Kościół musi być bogaty, żeby mógł pomagać, a ubóstwo, cóż  - ono głównie ma dotyczyć sfery duchowej(?????)

Kościół ma utrwalony w tradycji i prawie prymat papieża nad soborem. Może i dobrze, bo patrząc na poczynania niektórych naszych biskupów, następnym w kolejce do zakazu wypowiadania się w mediach , mógłby być sam Papież.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Partyjniacki łgarz Kotarba

Cytowanie samego siebie nie jest może jakoś szczególnie eleganckie ale po prostu przeklejam mój komentarz z rozmowy z jednym z was w poprzednim wątku:

"Ja sam mam poglądy centro-prawicowe. I cóż?
Wiesz co uważałbym za sukces tego bloga? Mój osobisty wkład w lokalną politykę? Gdyby z tych dziesiątków tekstów które jej poświęciłem, tylko jedna myśl dotarła i zakorzeniła się w głowach wadowiczan - na poziomie samorządów myślenie partyjne to pułapka. Pułapka w którą świadomie wpędzają nas takie Kotarby i inne kacyki, traktując gminy i powiaty jako wyborczy łup.

Sprawy gminy NIE POTRZEBUJĄ dużej, krajowej polityki - ona w najmniejszym stopniu ich nie dotyczy, ani się tu nie realizuje. Gmina potrzebuje sprawnego menadżera, uczciwego człowieka z wizją rozwoju. Którą to wizję i uczciwość weryfikują na każdym kroku radni i mieszkańcy".

Dowód że mam rację jest banalnie prosty - proszę - oto czym ma się zajmować gmina - z Ustawy o samorządzie gminnym:




1. Zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy. W szczególności zadania własne obejmują sprawy:

1) ładu przestrzennego, gospodarki nieruchomościami, ochrony środowiska i przyrody oraz gospodarki wodnej,

2)gminnych dróg, ulic, mostów, placów oraz organizacji ruchu drogowego,

3)wodociągów i zaopatrzenia w wodę, kanalizacji, usuwania i oczyszczania ścieków komunalnych, utrzymania czystości i porządku oraz urządzeń sanitarnych, wysypisk i unieszkodliwiania odpadów komunalnych, zaopatrzenia w energię elektryczną i cieplną oraz gaz,

3a) działalności w zakresie telekomunikacji

4)lokalnego transportu zbiorowego,

5)ochrony zdrowia,

6)pomocy społecznej, w tym ośrodków i zakładów opiekuńczych,

6a) wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej,

7)gminnego budownictwa mieszkaniowego,

8)edukacji publicznej,

9) kultury, w tym bibliotek gminnych i innych instytucji kultury oraz ochrony zabytków i opieki nad zabytkami,

10)kultury fizycznej i turystyki, w tym terenów rekreacyjnych i urządzeń sportowych,

11)targowisk i hal targowych,

12)zieleni gminnej i zadrzewień,

13)cmentarzy gminnych,

14)porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli oraz ochrony przeciwpożarowej i przeciwpowodziowej, w tym wyposażenia i utrzymania gminnego magazynu przeciwpowodziowego,

15)utrzymania gminnych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz obiektów administracyjnych,

16)polityki prorodzinnej, w tym zapewnienia kobietom w ciąży opieki socjalnej, medycznej i prawnej,

17)wspierania i upowszechniania idei samorządowej, w tym tworzenia warunków do działania i rozwoju jednostek pomocniczych i wdrażania programów pobudzania aktywności obywatelskiej;

18)promocji gminy,

19) współpracy i działalności na rzecz organizacji pozarządowych oraz podmiotów wymienionych w art 3 ust. 3 ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (Dz. U. Nr 96, poz. 873, z późn. zm.),

20współpracy ze społecznościami lokalnymi i regionalnymi innych państw.

I to wszystko - jest jeszcze kilka zadań zleconych przez instytucje państwowe - marginalne, bez znaczenia dla tego wątku.

Wmawia wszystkim niedorzecznik że w mieście trwa światopoglądowa bitwa - czy jest w stanie wskazać jak światopogląd czy sympatie polityczne mogą wpływać na realizację tych zadań?

Pojedynek trwa - kto skuteczniej dotrze ze swoją opowieścią o roli samorządu do mieszkańców Wadowic - obywatelscy blogerzy czy partyjniacki Kotarba?