Dzisiaj mam zamiar napisać coś, za co oberwę od was po głowie. Albo - dostanę w ryło, żeby się już trzymać lokalnego kolorytu ) W każdym razie - część z was z pewnością się ma mnie wkurzy - więc tym bardziej was proszę o szczególnie staranne przeczytanie tego co próbuję powiedzieć.
Rezygnacja z bizantyjskiego przepychu przez wciąż jeszcze nowego Papieża Franciszka przysporzyła mu i prawdopodobnie w dalszym ciągu przysparzać będzie mnóstwo sympatii wśród ludzi. Posunięcia takie jak wstrzymanie wypłaty premii dla zatrudnionych w Watykanie z okazji wyboru papieża dają rzeczywiste, policzalne oszczędności - inne, jak choćby tylko pozłacany pierścień czy rezygnacja z zamieszkania w papieskich apartamentach mają znaczenie głównie symboliczne. Zupełnie znów niesymbolicznie zabrzmiał papieski głos o karierowiczach w Kościele - głos Franciszka o złodziejach i zbójach wewnątrz Kościoła zabrzmiał jak zamanifestowanie celu pontyfikatu - wszystko wskazuje na to że ma nim być i pewnie faktycznie będzie, próba oczyszczenia KK, sanacji zawrzodzonej sytuacji w Kurii Rzymskiej i w Kościele w ogóle.
Papież streszcza cel swojej misji w prostych słowach - Kościół powinien być ubogi i dla ubogich.
A dziadunio odpowiada - a takiego wała.
Lub inaczej - jeżeli Papież Franciszek ma na myśli pohamowanie, nieokiełznanego jak świat światem, apetytu na doczesne dobra, przez część kardynałów, biskupów oraz zwykłych kapłanów - tu sprawa jest oczywista, podpisuję się i popieram w każdym calu.
Jak większość z was - ja także mam odruch wymiotny gdy widzę hierarchów przyjeżdżających na jakieś obrady w ramach episkopatu samochodami z których najtańszy jest wart pewnie 200 tysięcy złotych. Jak każdy z was - gdy widzę coś co zostało wybudowane w Licheniu, zastanawiam się - czy w obiekcie za kilka miliardów(na oko szacuję - całkiem możliwe że kosztował kilkanaście miliardów) rzeczywiście ktokolwiek jest w stanie choćby na sekundę oderwać zmysły i myśli od doczesności i skupić je na tym, na czym jak się domyślam, powinna polegać modlitwa? Że już o fallicznych kompleksach projektantów posągów w Świebodzinie czy ostatnio - Częstochowie nie wspomnę.
Więc dlaczego mówię Franciszkowi - wała? Ano z prostego powodu - gdyby Papież swój postulat traktował dosłownie - i gdyby jakimś cudem go spełnił - gdyby KK rzeczywiście stał się ubogi a większość dóbr spieniężył i rozdał ubogim to .... przestałby istnieć. Zniknąłby i utracił wszystkie te funkcje społeczne, polityczne oraz opiniotwórcze które wypełnia dzisiaj. I to wypełnia, jak rozumiem, ku zadowoleniu swoich członków - właśnie zwyczajnych, ubogich ludzi.
Świat jest tak skonstruowany - zawsze był i mam solidne podstawy żeby twierdzić że zawsze będzie że ubodzy nie mają racji. Mało kto ich słucha, nikt się z nimi nie liczy - ich postulaty i potrzeby zaspakajane są albo wcale albo marginalnie i w ostatniej kolejności.
Kościół jest jak monarcha z minionych epok - albo ma pieniądze - a co za tym idzie -wpływy i władzę, albo podszarpują go inni, a sam spędza życie skupiając się na przetrwaniu. Świat od dawna jest na tym etapie rozwoju, że dzisiaj rządu dusz nie da się sprawować samym dobrym słowem. Choćby to nawet była "dobra nowina". Kościół żeby istnieć i wypełniać rolę której, jak rozumiem, oczekują wierni musi mieć w ręku .... no cóż - żywą gotówkę - która daje się przekładać na prężnie działające ośrodki, szkoły, uniwersytety, media, wydawnictwa, słowem - wszystko to co pozwala skutecznie skupiać wokół siebie ludzi i dzięki tym ludziom mieć silną pozycję w negocjowaniu z innymi swojej wizji świata.
Mówiąc o tej wizji mam na myśli tak sprawy czysto polityczne - mocno ekspansywny Islam na przykład - jak i światopoglądowe - czasem mam wrażenie że Kościół jest jak gderająca żona - gdy spotykamy się z dawno nie widzianymi kumplami i pęka jedna butelka za drugą, żony zaczynają gdakać. Podczas spotkania - ten kto się da za rękaw od stolika żonie odciągnąć - ten frajer - ale następnego ranka kaca ma znacznie mniejszego:):):) Wiem, wiem - porównanie dziwne - ale co mam zrobić - dokładnie tak to czasami widzę - Kościół gdacze, powstrzymuje różne sprawy - wszyscy się burzą, ze ciemnogród, że chcą więcej postępu- tylko że ten postęp czasami oznacza wielkiego kaca właśnie.
Z punktu widzenia członków KK postulaty Franciszka powinny oznaczać że chce i poprowadzi Kościół do powściągliwości. Do powściągliwości w konsumowaniu bogactwa ale nie do ubóstwa.
Nie bagatelizował bym roli symboliki w kościele i szerzej w duchowości. To jego podstawa. Symbole i idee maja to do siebie że bazują na pojęciach abstrakcyjnych i możliwych do przekazania, funkcjonowania bez kosztownych dekoracji. Zwykły znak na piasku patykiem pisany ma tu dokładnie taka samą wartość jak olbrzymi pomnik świętego.
OdpowiedzUsuńZatem ubóstwo nie wyklucza duchowości a nawet stawiam tezę że ją wzmaga. Ludzie bogaci materialnie ( w tym kardynałowie, biskupowie i co niektórzy ojcowie dyrektorzy ) maja skłonność do zastępowania duchowości symbolami władzy. I w tej kategorii traktują swą działalność. Nie prowadza do rozwoju duchowości a do rozwoju organizacji która im służy.
Kościół ubogi może istnieć, a nawet istnieje i wypełnia dokładnie te same funkcje społeczne. Jedyna różnica to że nie jest symbolem władzy a duchowości.
Trudno się nie zgodzić bo dziadunio chyba poplątał dwa fakty. Fakt pierwszy to dosłowna interpretacja słów, drugi to nadinterpretacja ubóstwa. Pewnie, że do posiadania wpływów i realizacji wielu celów potrzeba pieniędzy, tylko jak to się ma do trwonienia ich na samochody wysokiej klasy i niebywałe świątynie? Możliwe, że chodzi o to, aby KK był ubogi w pokusy szastania kasą na lewo i prawo, głownie na zaspokojenie potrzeb spasionych przedstawicieli.
UsuńTo trochę jak na PKP, niby kasa jest tylko nie tam gdzie trzeba. Albo może jak u nas? Wielomilionowe remonty, które służą zaspokojeniu chorych wizji i ambicji wąskiej grupy wybrańców narodu?
W jednym dziadunio ma racje KK jest jak monarchia z minionych epok. Dlatego potrzebuje symboli władzy a nie rozwoju duchowości.
UsuńKościół ubogi i dla ubogich - jako przesłanie Franciszka to prawdziwa rewolucja w KK. Cios w rozpasana hierarchię ale jedyna szansa na odnowę duchowości.
Franciszek nie chce być królem a duchowym przywódcą. Problem w tym że udzielni książęta nadal chcą być książętami.
Duchowość to tylko jeden z aspektów, jeden z wymiarów i jedna z potrzeb, które zaspokaja KK. I to wcale nie najważniejsza. Ja patrzę na Kościół jak na instytucję z jednej strony jakoś kanalizującą, porządkująca szereg ludzkich spraw, emocji, lęków i nadziei - z drugiej reprezentującą, przemawiającą w imieniu swoich członków do świata. Zepsucie i rozpasanie które towarzyszą Kościołowi od średniowiecza jest wynikiem z jednej strony - dążenia do realizacji własnych interesów w pozytywnym sensie - tzn zaproponowania światu swojej wizji funkcjonowania, zbudowania go wokół wartości przez niego(kościół) wyznawanych - z interesami poszczególnych jednostek, książątek, biskupów i kapłanów z drugiej. I o tym właśnie mówię, być może nieczytelnie, skoro Miłośnik twierdzi że zaś coś pomieszałem:):) - hasło Franciszka o kościele ubogim dotyczy tych jednostkowych interesów, a nie instytucji jako całości.
UsuńPapież bez sobolowej pelerynki na ramionach nadal jest papieżem i pełni te same funkcje. Ot po prostu pozbywając się symbolu władzy i bogactwa robi miejsce na duchowość. I to jest wizja, treść, wartość jaka KK ma do zaproponowania światu. Odrzucenie feudalnej postawy to jedyna szansa na wkomponowanie KK we współczesny świat. Wygląda na o że Franciszek jest tego świadomy. Niestety jego urzędnikom to bardzo nie pasuje. Wola pozostać feudalnymi książętami.
UsuńMam wrażenie że moja analiza dotyczyła czegoś cokolwiek ważniejszego niż pelerynka:) Zupełnie nie przekonuje mnie wizja KK wkomponowanego we współczesny świat - patrz przykład gderającej żony:):):)
UsuńPelerynka to tylko symbol. Jej odrzucenie to symbol rewolucji w KK.
UsuńJeśli jesteśmy zgodni że duchowość to główny wymiar KK to podnosisz tylko jego inny wymiar. KK jako reprezentant katolików chcących by ich głos był uwzględniany w społeczeństwie. To wymiar polityczny. Taki wymiar musi się wkomponowywać w obecną ( odmienna od feudalnej ) strukturę społeczną. Bez tego będzie postrzegany jako nie pasujący do rzeczywistości i KK będzie na tym tracił. Co zresztą w światowym wymiarze robi od kilku stuleci.
Więc odrzucenie pelerynki to znacznie więcej niż próba ukrócenia rozpasania biskupów. Widać to po kolejnych wystąpieniach Franciszka.
Nie ma i nie będzie żadnej rewolucji w KK:) Ale zróbmy tak - teraz mam masę pracy a widzę że temat dość żywo cię interesuje i nie chcę odpowiadać ci po łebkach - zrobię to jutro wcześnie rano, ok?
UsuńNigdzie nie napisałem że rewolucja w KK będzie. Pisałem że Franciszek ma świadomość jej potrzeby i czyni wiele by zmiany stały się faktem.
Usuń:) Co siedzi w głowie Franciszka tego nie podejmuje się rozstrzygać. Myślę ze ty też nie powinieneś;)Ocenić możemy, no - przynajmniej możemy próbować - jakie zmiany i w jakim zakresie przeprowadzone byłyby korzystne dla KK, co groziło by jego osłabieniem i w końcu co osłabiło by go na pewno.
UsuńPowiedziałeś o jakimś dostosowaniu się KK do świata - czy to w formie zarządzania czy tez poprzez "ubóstwo". Skupmy się na tych dwóch sprawach. Kościół był, jest i pozostanie hierarchiczny - czy jak wolisz mówić - 'feudalny". Istnieją ku temu ważne powody - część z nich jest natury teoretycznej, wynikającej ze sposobu rozumienia świata - i to zostawmy, bo nie chcę przynudzać - natomiast istnieją też praktyczne powody - otóż KK jest kościołem powszechnym. Istnieje na całym świecie - funkcjonuje w przeróżnych kulturach, lokalnych naleciałościach i tradycjach. W takich warunkach, gdyby biskup miejsca nie podlegał w sposób absolutny zwierzchnikowi - doktryna KK zaczęłaby fluktuować, przepoczwarzać się, zmieniać - w konsekwencji powstałaby lokalna religia, jakaś wariacja na temat chrześcijaństwa - która - znów - bez wzywania lokalnego zwierzchnika ad limina, w przeciągu dwóch, trzech pokoleń zmieniłaby się w pogaństwo. Tak więc - ścisła hierarchia jest KK absolutnie niezbędna - by przetrwać- tu rewolucji nie będzie.
Więc może będzie ubogie przywództwo duchowe? Coś na miarę i skalę nie wiem? Dalajlamy?:) No, nie sądzę. Mniej więcej naszkicowałem jaką rolę i jakie funkcje spełnia i co ważniejsze - z punktu widzenia wierzących spełniać powinien KK - duchowość o którą tak się dopominasz ma oczywiście swoje miejsce pośród tych ról - ale nie zgadzam się że to miejsce najważniejsze. W najlepszym razie jedno, równe z pośród wielu. Cała reszta także wymaga "zaopiekowania" przez Kościól - a to z kolei wymaga silnej pozycji oraz kasy. Ograniczenie - okrojenie roli KK wyłącznie do sfery duchowości spowodowałoby że stałby się on nieprzystępny, niezrozumiały - 'nieczytelny" dla ogromnej części swoich członków. Jest sporą naiwnością wierzyć że wierzący - członkowie KK, mają masowo jakoś szczególnie rozbudowaną sferę ducha i jakieś ekstra potrzeby w tym zakresie. Oczywiście - istnieją i tacy - ale jest ich niewielki procent. Znakomita większość chce od KK poczucia przynależności, akcentowania i definiowania wspólnotowości, pomocy w realizacji swojego sposobu postrzegania czy rozumienia świata. I to w najlepszym wypadku - bo jestem pewien że część oczekuje po prostu jasełek i magii - jak choćby kultu tych nieszczęsnych relikwii, obnoszonych po rynkach, placach i ulicach - o czym wspominał Edward.
Żeby KK mógł spełniać wszystkie funkcje, żeby miał ofertę dla możliwie najszerszej grupy ludzi - nie może być ubogi. Tu także rewolucja mogłaby zaszkodzić - i tu także jej nie będzie.
Mówi mi Miłośnik że coś pomieszałem - nie wydaje mi się - przeciwnie - dość dobrze wiem o czym mówię - i wyłącznie dlatego w ogóle o tym napisałem, narażając się być możne na niekoniecznie przychylne opinie tak wierzących jak i niektórych naszych księży - ale i tak to powtórzę - wezwanie Franciszka do Kościoła ubogiego należy rozumieć jako wezwanie powściągliwości indywidualnej, a nie do "zwijania skrzydeł' instytucji.
Piszesz że hierarchiczność KK to konieczność. Mam inne zdanie. O conajmniej tysiaca lat istnieją religie w tym chrześcijańskie gdzie nie ma ścisłego podporządkowania lokalnych kościołów jednemu centrum decyzyjnemu ( patrz prawosławie, grekokatolicy ). I mimo to nadal są doktrynalnie spójne i wydolne organizacyjnie. Zresztą gdybyś poznał KK np w Kolumbii czy Namibi lub Ghanie to poznał byś że w stosunku do naszej europejskiej wersji KK są ogromne różnice ( i nie chodzi mi tylko o to że tam Jezus jest czarnoskóry .
UsuńKK idea pośrednictwa pomiędzy Bogiem a człowiekiem poprzez hierarchię kościelną, która jest uzasadnieniem dla feudalnej struktury KK może być z łatwością zmieniona i szybko ( w sensie historycznym ) zastąpiona np zasadą odpowiedzialności wobec Boga. Tak jak to ma miejsce w luteranizmie.
Nie do końca mogę się zgodzić z Twoją oceną że większość członków KK oczekuje jedynie od kościoła poczucia przynależności a duchowość to ułamek lub atrofia. Na zasadzie przynależności i oczekiwaniu pomocy w zapewnianiu potrzeb zbudowana jest struktura państwa. I tutaj jednostka może więcej zyskać.
KK jak każda religia osadza się na duchowości, rozumianej najszerzej jako próba opanowania lęku przez śmiercią, przed nieznanym. Do tego nie jest jednostce potrzebna rozbudowana struktura. Wystarczy idea ( jaką w KK jest zmartwychwstanie ) która w przekonaniu jednostki odpowiada na jego niepewność. Religia zbudowana jest na idei a nie na materialnych dobrach. Bez tej nośnej idei każda religja była by niczym. Nawet z tysiącem kościołów była by pusta. Oparta jedynie na próbie zachowania, zdobywania wpływów społecznych, politycznych by zapewnić trwanie jej przywódcą. To jest dokladnie ta mentalność o której piszesz. Zapewnić wpływy polityczne dla naszych członków. W konsekwencji zyskują na tym tylko przywódcy tej organizacji. Tracą członkowie religijnej wspólnoty którzy nie odnajdują odpowiedzi na swe duchowe potrzeby.
W mojej ocenie Franciszek dobrze to rozumie i w dość szokowy sposób daje wzór dla innych. Czy z tego wyjdzie rewolucja ? Pewnie nie ale widać że pewnych procesów nie da się już powstrzymać.
Tak rozumiem przesłanie Franciszka o kościele ubogich i dla ubogich.
Wrócimy kiedyś do tej rozmowy:) Przyjmuje do wiadomości twój punkt widzenia ale mnie nie przekonuje. Duchowość i idea w twojej wersji są mocno przeszacowane, mam wrażenie. Na dzisiaj dość już blogowania, w ogóle dość wrażeń na dzisiaj:)
Usuńdzadunio się zmęczył biedaczek spocony
UsuńDziadunio.
OdpowiedzUsuńUważam, że w tym cytacie Twojej wypowiedzi zamyka się cała prawda o wszystkich książętach - począwszy od wikarego na kardynałach skończywszy - Kościoła:
"... Kościół żeby istnieć i wypełniać rolę której, jak rozumiem, oczekują wierni musi mieć w ręku .... no cóż - żywą gotówkę - która daje się przekładać na prężnie działające ośrodki, szkoły, uniwersytety, media, wydawnictwa, słowem - wszystko to co pozwala skutecznie skupiać wokół siebie ludzi i dzięki tym ludziom mieć silną pozycję w negocjowaniu z innymi swojej wizji świata.".
Bo tylko gotówka, ten ostatni wdowi grosz, daje kościelnym pasożytom dostateczny rezultat starannie realizowanej od wieków indoktrynacji owieczek, od najmłodszych lat. Tak jak daje dostateczny rezultat uwiarygodnienia kościelnych bajek, np. o mocy tzw. relikwii!
Bo jakoś trudno inaczej pojąć, że człowiek, którego Bóg obdarzył rozumem, tym rozumem nie wierzy, tylko wierzy wciskaną mu na siłę wiarą! Ot choćby tylko w relikwie. Np. w ponad pięćdziesiąt kopytek osiołka, na którym Jezus wjechał do Jerozolimy? Poczekajmy na kolejne pięćdziesiąt, a papież ogłosi, że doszło do pomyłki i Jezus wjechał do Jerozolimy nie na ośle, ale na... stonodze!
Czy jak teraz, w relikwie krwi Jana Pawła II, której z dwóch maleńkich podobno ampułek (chociaż jedna została w rzymskiej klinice), jest tylko w samych polskich parafiach pewnie z 5 litrów?
Że o bodaj 18. napletkach obrzezanego Jezuska nie wspomnę...
Czy to nie moc i wyższość... wiary?
Nad rozumem!
Zgadzam się co do jednego - przywiązanie do dupereli typu relikwie to dowód na niemoc wiary:)
UsuńOj "ludzie małej wiary"...
OdpowiedzUsuń"Królestwo moje, nie jest z tego świata"
"oddajcie wiec do cesarskie cesarzowi, a co boskie Bogu"...
Niestety niektórzy maluccy potrzebują: obrazów, rzeźb, pelerynek,
pirścieni, kopytek itp... Czy są przez to gorsi w oczach pana?...
"Po czynach ich poznacie" a "Nie sądźcie żeby Was nikt nie sądził"...
Dlatego "pokój Wam"...
Przeczytałem ten Wpis i jestem w SZOKU.
OdpowiedzUsuńCzy tu napewno pisze Ksiądz ?????
A jeżeli TAK, to już się nie dziwię, że Kościół upada...
Bo więcej Wiary znalazłbym u dwulatka w piaskownicy.
Zgodzić sie możemy z tymi Licheniami, autami, złotem....tyle, że to "oczywista oczywistość".
Można by zapytać, cz Ksiądz czytał w ogóle Pismo Święte - i czy robił to ze zrozumieniem...
OK. NIE zamierzam tu nikogo obrażać, zwłaszcza na Jego blogu a i tak już to pewnie tak wygląda - jednak ręce opadają.
Ubóstwo JEST NAJWAŻNIEJSZE, tyle, że w Ubóstwie NIE CHODZI o ubóstwo. Gdyby tak było, to można by dyskutować.
W Ubóstwie chodzi o .... !DUCHA ŚWIĘTEGO!
Im mniej masz w sensie - uwaga - 'Tego o Czym Decydujesz' - TYM BARDZIEJ Jesteś otwarty na Ducha Świetego, na To , czego nie TY pragniesz, ale czego od Ciebie CHCE Bóg !
Dlatego tu nie ma alternatywy.
W stumetruowych posągach nie tyle złe są same posągi ile to, że powstały z naszej a nie Boga woli.
W posągach dodatkowo złe jest też to, że DEFORMUJĄ Boga.
Bóg , tworząc Nas na SWÓJ obraz i podobieństwo pragnie byśmy byli odbiciem Jego woli ("Niech mi się stanie wg Słowa Twego...")
Czy Ksiądz pisząc słowa "Kościołowi pieniądze są potrzebne..."
- to ja przeniosę Księdza TAM , postawię przed Jezusem i niech Ksiądz powie do niego : "Słuchaj, nie mamy czym Ich nakarmić, może pójdę i pozbieram po parę złotych, a potem pójdę do Miasta kupić chleba i ryb..."
Dawajcie z tego czego NIE MACIE. Tak powiedział Pan.
To dlaczego Wy ciągle NIC nie rozumiecie.?
Duch Święty napełnia Wszystko Wszystkim. Również w sensie materialnym.
Kościół nie rozumie , dlaczego słabnie...
Ludzie nie mają Wiary ? Rządy prześladują ?
NIE. Sam Kościół NIE OTWIERA się na Ducha.
"Ja wiem lepiej". "Kupię To".
Niczego NIE kupisz...
Rozdawaj To - czego NIE MASZ, albowiem nie Ty dajesz, ale Pan Twój. I mój.
Proponuje wziąć głęboki oddech. Później kolejny i kolejny... może napełni cię duch. Albo chociaż obniży się ciśnienie krwi:)
UsuńBloga nie prowadzi kapłan - nie wiem skąd ten pomysł? A nawet gdybym był księdzem to akurat ten wpis spokojnie mieści się, albo inaczej - jest niesprzeczny tak z kościelną rzeczywistością jak i z dogmatyką i magisterium.
...skoro NIE Ksiądz, to OK. Bo tak to by była , za przeproszeniem "masakra" ;-)
OdpowiedzUsuńA tak - to jak najbardziej mieści się w "normalnym" rozumowaniu.
Z ciśnieniem to nie ma wiele wspólnego, bo nad tym wszystkim zastanawiam się od dawna i mi się już mniej więcej poukładało.
Na materializm Kościoła ręce mi opadają, fakt - bo to droga totalnie donikąd. "Picie słonej wody."
Lekko Kolega zakpił w swoim do mnie komentarzu z Ducha Św. ;-)
Niechcący i w innym kontekście, ale jednak. Nie mam pretensji,
warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że wynika z tego iż ta krótka riposta NIE była inspirowana prawdopodobnie Duchem Święty, gdyż On nie zadrwiłby z...Samego Siebie.
Ciekawe to nasze Życie. Ciągle się czegoś uczymy .