czyli ciekawy wątek z blogowych komentarzy.
Uznałem że to dobry pomysł wyciągnąć tą akurat wymianę opinii z przestworzy internetu do których zazwyczaj mało kto dociera - rzecz jest dla zrozumienia mojego, szerzej - całego środowiska którego w jakiś tam sposób jestem częścią - bardzo istotna. Niektórzy nawet zachcieliby zapewne twierdzić że sztandarowa.
Tak więc - już bez dalszego wprowadzania:
Czytelnik podpisujący się "grat":
-
Drogi Dziaduniu, krótka lekcja ekonomii.
Po pierwsze, dobrobyt nie bierze się z pieniędzy, tylko z pracy. W związku z tym, "inkubatorami" rozwoju nie są żadne publiczne instytucje, tylko bogacący się i płacący podatki obywatele! Skutki uzależnienia od unijnej kasy widać w Portugalii, Hiszpanii itd.
Po drugie, dążenie do wykorzystania unijnych funduszy za wszelką cenę (to znaczy nawet, kiedy gminy zwyczajnie nie stać na pokrycie wkładu własnego) generuje gigantyczne zadłużenie polskich samorządów.
10 lat w UE to kilkusetprocentowy wzrost długu samorządowego, który przekracza już 70 mld złotych. Z rankingu zadłużenia samorządów "Wspólnoty" (dostępny tu:http://www.wspolnota.org.pl/fileadmin/formhandler-download/Nr_19_Ranking_-_Zadluzenie_samorzadow.pdf) wynika, że zadłużenie naszego miasta - na poziomie 6,42 proc. dochodów budżetowych - jest jednym z najniższych w Polsce.
Wygląda na to, że Filipiak, być może marnując "szanse rozwojowe przy wykorzystaniu środków zewnętrznych", zostawiła gminę we względnie dobrej kondycji finansowej, gdyż nie musiała ich uzupełniać kredytowanymi środkami własnymi. Szkoda byłoby to zaprzepaścić i cierpnę na myśl, że Klinowski - za którego trzymam mocno kciuki - może zacząć wyrabiać takie głupoty, jak zatrudnianie kolejnych urzędników, w dodatku w celu "pozyskiwania dofinansowań skądkolwiek się da".
Burmistrz ma, w miarę swoich ograniczonych możliwości, starać się przyciągnąć inwestorów na teren gminy, wiedząc, jak każde dziecko, że każdy dług trzeba spłacić razem z odsetkami.
A nie, o zgrozo, "załatwiać" pieniądze!
PS Przykład w skali makro - jakim sposobem, bez dofinansowania ze strony Unii Europejskiej, Chińczykom udało się wybudować od 1989 roku 104500 km autostrad (w tym 11254 km w 2013 i 8300 km w 2014)?
Dziadunio:
- No i co Ci mam powiedzieć - to co prezentujesz ma zapewne dwa podłoża - po pierwsze - zbyt pobieżnie czytasz moje teksty - co jeszcze jestem w stanie zrozumieć :) - oraz.... pewien twardogłowy, ultrakonserwatywny sposób myślenia o ekonomii oraz istocie funkcjonowania samorządów.
Po kolei więc - pisząc o "inkubatorach rozwoju" z przełomu wieków miałem na myśli powstanie w mieście takich instytucji jak Sąd czy Liceum. Doktor Konrad Meus w swoim "Studium przypadku..." dobitnie wykazał jaką te dwie(chociaż rzecz jasna nie tylko one) instytucje odegrały role miastotwórczą.
Co do "wzglednie dobrej kondycji finansowej gminy" - ależ ja nigdy nie twierdziłem że jest ona zła - powiem więcej - jest wręcz bardzo dobra, jeżeli traktować rzecz porównawczo. Tyle tylko że nie jest to wynik sprawności w zarządzaniu - przeciwnie - to jest wynik zaniechań i marazmu inwestycyjnego ostatnich lat.
O ile mnie pamięć nie myli, nigdy i nigdzie nie twierdziłem także że zewnętrzne pieniądze powinniśmy pozyskiwać na "cokolwiek się da"
- tylko właśnie - "skądkolwiek się da" - co oznacza ni mniej ni więcej tylko realizację wynikających z diagnozy, tych potrzeb infrastrukturalnych oraz ludzkich, które są sensowne z punktu widzenia długotrwałego funkcjonowania. Co w szczególności oznacza że nie jestem zwolennikiem budowania, nie wiem - aquaparku, tylko dlatego że można skubnąć jakieś na to dofinansowanie. Ale już jestem gorącym zwolennikiem wyduszania każdej złotówki z PROWu - tak by gminne wioski wiedziały ze istnieją na mapie gminy.
No i na koniec - ja tutaj nie zajmuję się uleczaniem świata - i cena chińskich autostrad nie spędza mi snu z powiek - piszę o tym co, według mojej najlepszej wiedzy, można z tak a nie inaczej funkcjonującej rzeczywistości, wyciągnąć z pożytkiem dla mojego miasta.
Wesołych świąt, Dziadunio.
OdpowiedzUsuńZamieść na blogu coś związanego ze bożonarodzeniowym świętowaniem i choć na chwilę skończ z polityką. Bardzo Cię o to proszę.
Pobieranie wszelkiego rodzaju nauk, nawet tych od gratów i innych anonimów, ma wielki plus. Twój umiłowany doktor Meus Ci to potwierdzi.
Niektórzy czytelnicy tego bloga nie potrzebują powielania tekstów z dnia na dzień, ale dobrze, że zwróciłeś uwagę na ten komentarz i jeszcze lepiej, że odpowiedziałeś na niego w dziaduniowym stylu.
A teraz święta czas zacząć:)
pozdrawiam Cię serdecznie z niedalekiej okolicy
wierna czytelniczka
:) :) Ależ świętuję, świętuję - całkiem hmm, no właściwie nietradycyjnie nawet w okolicach Świąt upiekłem siedmiokilogramowego skurczybyka-indyka - mimo iż jestem doświadczonym kucharzem, to było nie lada wyzwanie :)
UsuńTak sobie pomyślałem - wiesz - wpisy na tym blogu pojawiają się nie wówczas gdy czytelnicy tego oczekują - pojawiają się wyłącznie wówczas gdy ja sam mam do powiedzenia coś, co w danym momencie wydaje mi się ważne. A że przelanie jakoś tam ukształtowanej wcześniej myśli nie zajmuje mi więcej czasu niż wklepywanie znaków w klawiaturę - i niemal wszystkie powstają gdzieś pomiędzy piątą a siódmą rano - więc blogowanie nie absorbuje mnie aż tak bardzo,ani na co dzień ani tym bardziej - od święta :)
Do dziadunia
OdpowiedzUsuńSam tytuł pokazuje już Twoja wielką butę i egocentryzm.
Moim zdaniem podstawowym narzędziem pracy urzędnika zajmującym się środkami pozabudżetowymi powinien być każdy uchwalony budżet na następny rok oraz WPF. Jeżeli jest możliwość sięgnięcia po pieniądze na inwestycje zapisane w tych dokumentach, to należy je brać skąd popadnie.
OdpowiedzUsuńJeżeli zaś chodzić o PROW(został już zaakceptowany przez KE) to jest on korzystny dla samorządów m.in. z uwagi na możliwość budowania dróg.
aQQ
Dokładnie tak - pod warunkiem jednakże że burmistrz Klinowski wypracuje wreszcie swoją własną wizję rozwoju miasta i WPF oraz kolejne budżety będą proponowane radnym jako właśnie takie dokumenty - spójnie konsumujące cele i dedykujące środki na ich realizację.
Usuń