Konserwatywny!
Mój znajomy przytomnie usunął ze swej strony link do opisu wyników badań angielskich lekarzy, którzy wykazywali że płód do któregoś tam tygodnia nie jest w stanie odczuwać bólu.
Przytomnie, ale dopiero po komentarzu całkiem możliwe że chorego na wrodzoną obojętność na ból, czytelnika.
Link pojawił się opatrzony komentem iż jest to przykład pomocy głosu nauki w rozstrzyganiu sporów ideologicznych.
Domyślam się ze kolega potraktował wyniki badań jako wsparcie własnego stanowiska.
Nie domyślam się natomiast, jaka byłaby jego reakcja, gdyby wyniki badań pokazały coś przeciwnego. Tych badań, bądź jakiegoś innego zespołu badawczego w przyszłości, dysponującego precyzyjniejszą metodologią, lepszym sprzętem, większą wiedzą.
Wniosek - jeżeli nauka w ogóle powinna być wprzęgana w ideologiczne spory, to z dużą ostrożnością i z pewnością nie jako instancja rozstrzygająca. Z banalnie prostego powodu - przykładanie dynamicznej miary do statycznego zjawiska rzadko kiedy jest działaniem sensownym.
Inny przykład z ostatnich dni - komentator Obywatel Wadowic przedstawił swoją opinię o wierze i wierzących przy pomocy cytatów wprost twierdzących ze są oni niespełna rozumu.
Nienormalni.
Nie wiem jak Obywatel - ale te same, bądź podobne cytaty można usłyszeć z ust osób, środowisk, którzy w drugim zdaniu twierdzą że homoseksualizm jest normalny i istnieje społeczna, moralna i bóg jeden wie jaka jeszcze konieczność wyrównania ich praw, przywilejów właściwie - z prawami i przywilejami rodzin. Łącznie z adopcją dzieci. Ba, przede wszystkim z nią.
Więc pytam sam siebie - gdzie my jesteśmy? Lub dokąd dążymy? Dokąd dojdziemy ideologicznie, dokąd intelektualnie, jeśli porównując ludzi religijnych, choćby ich wiara była marnej jakości, choćby tylko klepiących pacierze, z homoseksualnymi parami, mającymi kaprys oszukać naturę(własną) - i POSIADAĆ dzieci - będziemy skłonni popierać raczej tych drugich, tych drugich traktować jako normę, kontrastując ich z nienormalnymi wierzącymi?
Nie mam w sobie ani odrobiny religijnej wiary. Religijny ogląd świata jest mi całkowicie obcy.
Ale nie mam też grama wątpliwości - światu potrzeba odbudowy, restauracji myśli konserwatywnej.
Nie jakiegoś nerwowego wahnięcia w prawo - raczej powrotu do solidnego stania na dwóch nogach.
Światu potrzeba równowagi.
Zachęcony całkiem interesującą dyskusją, która wywiązała się w związku z poprzednim tematem - zostawiam ten tekst w takiej - oczywiście wymagającej wielu uzasadnień czy uzupełnień, formie.
Jakież to szczęście mnie spotkało, że nie załapałem się do opisywanej tu przypadłości tolerancji :)))))
OdpowiedzUsuńA czy światu potrzeba równowagi? Z pewnością potrzeba normalności, od której nie wiedzieć czemu coraz dalej odchodzimy.
Nie szczęście tylko zasady, Padawanie.
OdpowiedzUsuńMoje zasady :):):)
"Wniosek - jeżeli nauka w ogóle powinna być wprzęgana w ideologiczne spory, to z dużą ostrożnością i z pewnością nie jako instancja rozstrzygająca. Z banalnie prostego powodu - przykładanie dynamicznej miary do statycznego zjawiska rzadko kiedy jest działaniem sensownym"
OdpowiedzUsuńZ powyższym wnioskiem się zgadzam, ale mam inne uzasadnienie. Przykładanie jednowymiarowej miary do wielowymiarowych zjawisk rzadko kiedy jest działaniem sensownym.
Miłośnik napisał, że potrzebujemy normalności.
Toż trwa walka o granice normalności.
Dawniej:
Konserwatyzm (w tym religia) = normalność.
Reszta, czyli wszelkie mniejszości = nienormalność.
Obecnie:
Religia = nienormalność + zacofanie.
Konserwatyzm (obszar poza religijny) = kuriozum.
Reszta = normalność.
Jak widać, w obszarze normalności następują podmiany. Fakt, że granica nie jest stabilna wynika z tego, że ci którzy są w obszarze normalności przeginają w tępieniu przejawów nienormalności. Penalizacja kontaktów homoseksualnych jest tego przykładem. Obecnie penalizacja grozi za krytykę homoseksualizmu.
Mówisz potrzeba równowagi. To co jest teraz to jest właśnie nerwowe wahnięcie w lewo (patrząc z perspektywy czasowej od średniowiecza). Ale jak będzie wyglądało po ustawieniu drugiej nogi zależeć będzie od tego czy zmądrzała.
Zmiennik
Tak publicznie sprowokowany, nie bawiąc się w zabawną semantykę odpowiadam.
OdpowiedzUsuńPrzytoczony w dyskusji wcześniejszej pogląd że religijność jest rodzajem urojenia, w dodatku zbiorowego, nie jest nowy. To można by już nieco złośliwie rzec jest "konserwatywna" opcja. Rozumiem to zbiorowe urojenie jako słabość cz też niedoskonałość ludzkiego umysłu bombardowanego nadmiarem informacji, nie potrafiącego z nimi sobie poradzić i przerażonego faktem własnej śmiertelności. Nigdy nie nazwałem ludzi religijnych nienormalnymi. Jest wręcz przeciwnie to ludzie mający odmienny pogląd uznawani są za nienormalnych. Tak rozumiana norma bowiem jest tylko pochodną większości nie zaś logiki. Bo jak pisałeś religia spelnia swe funkcje niezaleznie od słusznosci, prawdziwości jej twierdzeń.
Podobnie jest z powszechnym podejściem do osób o odmiennej preferencji seksualnej. To własnie ich zachowanie nazywa się nienormalnym z uwagi na ich mniejszościowy charakter. A tu już blisko jest do uznania że to co nie jest normalne nie jest tez naturalne. Zapewne nie ma dla sporej części tych "normalnych" znaczenia że zachowania homoseksualne są w naturze powszechne i obecne w kazdej cywilizacji ba w ogromnej większości gatunków. Jaka jest rola tych odmienności w procesie ewolucji i przetrwania gatunku to temat na osobną dyskusję. Nie uznaję by akceptacja zachowań homoseksualnych stanowiła zagrożenie dla społeczeństwa podobnie jak niepełnosprawność.
Tu pora na twój ukochany konserwatyzm. Rozumiany, jak się domyślam jako najbliższy prawdziwej, naturalnej naturze człowieka. Wydaje mi sie że nie dostrzegasz jak bardzo ten konserwatyzm, na przestrzeni czasu sie zmienia. Przypomina to powolny proces gotowania żaby nieświadomej aż do ściecia sie jej białka. Powstała w odruchu porewolucyjnego szoku idea konserwatywna przeciwstawia się nowoczesnej myśli oświecenia i racjonalizmu. Przyjmując że człowiek naznaczony jest grzechem pierworodnym nie jest w stanie sam o sobie decydować potrzebuje religi i władzy by stac się człowiekiem. Pisząc wiec nie religiny a konserwatywny w istocie zaprzeczasz idei konserwatyzmu.
Rozumiem więc twój konserwatyzm jako próbę obrony systemu wartości jaki przyjałeś za słuszny w młodosci, będący wynikiem zaakceptowania moralności religijnej. To ta moralność niczym żabę w kotle cie ugotowała i za każdym razem gdy jest dotykana wydaje odgłosy sprzeciwu ( powszechnie znane z ekranu monitora). Akceptuje to twoje prawo.
Na koniec mały wtret w sprawie " przykładanie dynamicznej miary do statycznego zjawiska". Jak myślisz czy poglądy Darwina rozważane były przez dawniejszych konserwatystów jako nauka czy tez jako domena ideoligi ?
Obywatel Wadowic
"Powstała w odruchu porewolucyjnego szoku idea konserwatywna przeciwstawia się nowoczesnej myśli oświecenia i racjonalizmu. Przyjmując że człowiek naznaczony jest grzechem pierworodnym nie jest w stanie sam o sobie decydować potrzebuje religi i władzy by stac się człowiekiem. Pisząc wiec nie religiny a konserwatywny w istocie zaprzeczasz idei konserwatyzmu."
UsuńPostawa konserwatywna jest ponadczasowa. I na pewno sięga czasów przed chrześcijańskich. Nie wiem czy ktoś to badał, ale możliwe, że mamy geny wpływające na postawę zachowawczą bądź rewolucyjną. Można też na jednostki konserwatywne i liberalne spojrzeć jak na pojedyncze cegiełki - geny w aparacie przemian społecznych. W organizmie żywym występuje wysoki "konserwatyzm" genetyczny (ochrona przed zmianami). Mechanizm konserwatywny ogranicza wpłynięcie do populacji zbyt wielu zmian na raz.
Zmiennik
:):):) Publicznie sprowokowałem cię w poprzedniej odsłonie, w postach "dziadunio w kolebce" oraz "nauka kontratakuje". Tutaj posłużyłeś tylko jako przykład pewnej postawy.
UsuńDo twojej wypowiedzi oczywiście też się odniosę - ale jako człowiek konserwatywny, gdybyś nie miał nic przeciwko - wolałbym rozmawiać z tobą w sposób uporządkowany.
Więc jeśli zechcesz odnieś się do tamtych moich "prowokacji" całkiem możliwe ze ta rozmowa poskłada się nam z zgrabną całość:)
Przyjmujesz, że konserwatyzm to historyczny,ba nawet pierwotny lęk przed zmianami. Uznajesz takie zachowanie za genetycznie uwarunkowane związane z instynktem przetrwania.
OdpowiedzUsuńJa rozumiem idee konserwatywną jako ruch społeczny powstały w zasadzie po rewolucji francuskiej. To ideologia dobrze opisana i spójna.
To o czym piszesz to tylko lęk przed zmianą słusznie uznany jako forma obrony. Nie kazdy jednak taki lęk mozna uznac za zgodny z idami konserwatyzmu. Jednak jak intuicyjnie rozumiesz u podłoza idei konserwatywnej jest lęk.
Oddzieliłem ideologie powstałą po rewolucji francuskiej od postawy konserwatywnej w konkretnym celu. Ruchy rewolucyjne mobilizują jednostki posiadające konserwatywną postawę do tworzenia/kształtowania ideologii konserwatywnej.
UsuńPolecam artykuł:
http://www.rzeczywspolne.pl/2012/04/konserwatyzm-a-religia-chrzescijanska/
Zwłaszcza punkt 3 o paradoksach konserwatyzmu. Z jednego dziadunio jako niereligijny konserwatysta musiałby się wyspowiadać na pewno - pytanie o kręgosłup etyczny dla jego konserwatyzmu.
Gdy się wyjdzie z perspektywy szerszej, jak w tym artykule, wtedy dyskusja może być ciekawsza.
Zmiennik
P.S.
Widzę, że wy na tym blogu, razem z gospodarzem (przykład idzie z góry) klikacie w pierwsze lepsze okienko służące do wpisu zamiast najpierw kliknąć "odpowiedz" pod tekstem, na jaki się odpowiada. Kiedyś się może przyzwyczaję :)
No i co ja mam z tobą zrobić? W ucho czy jak? :):):)
UsuńPrzywlokłeś tutaj tekst Stawrowskiego, który praktycznie wyczerpuje, no, przynajmniej w ogromnej większości wypełnia te(świadomie,co zaznaczyłem) pozostawione luki w pierwotnym tekście.
Dobra, jak znajdę chwile, może zacznę się spowiadać;)
Tak, ze mną jest pewien problem. Szukam odniesienia w szerszym planie. Dostawałem po uchu nie raz za to. Niektóre razy do dziś pamiętam :)
UsuńOddzielenie postawy od ideologii daje więcej elastyczności. Pozwala np. badać takie zjawiska jak konserwatyzm i liberalizm na łonie kościoła.
Myślę, że Stawrowski nie zamyka nam dyskusji.
Zmiennik
Pewnie ładowałeś ten swój szeroki plan w momencie gdy operator kadrował szczegóły :):)
UsuńNie wnikając jak tam było, powiem tak - albo staruszkowie mnie pokłamali a brata bliźniaka oddali do adopcji - albo wyjątkowo wnikliwy z ciebie czytelnik, bo odkąd się pojawiłeś czuje sie jakby ktoś czytał w moich myślach:)
Podręcznikowe traktowanie konserwatyzmu, zaprezentowane przez Obywatela nijak ma się do szerokiego planu o którym chcę rozmawiać.
Na najszerszym planie wszyscy jesteśmy bliźniakami.
Usuńhttp://www.geography4kids.com/extras/dtop_space/moonearth_580.jpg
Dobrze jest o tym pamiętać, zanim się przejdzie do szczegółów :)
Zmiennik