sobota, 28 lutego 2015

Dziadunio po raz ostatni

oraz, no właśnie - dlaczego właściwie dziadunio?

Wiecie, za kilka miesięcy kończę 40 lat. Nick dziadunio przyjąłem kilka lat temu, już wówczas fizycznie i psychicznie czując się jakbym miał skończyć 60. Jak dziadunio właśnie.

Polityka wyssała ze mnie resztki energii - zbyt wiele czasu, myśli, generalnie - zbyt wiele energii jej poświęciłem. W towarzystwie wagonów używek, wedle klasycznego schematu.

Potrzebuję odnowy. Resetu. Całkowitej odbudowy. Na obydwóch płaszczyznach.
Właśnie dlatego od dzisiaj nie będę ani czynnie zajmował się, ani publikował, ani, być może poza wyjątkowymi sytuacjami(bądź z nałogu), w ogóle interesował lokalną polityką. Myślę sobie że z wzajemnością, u niektórych nawet entuzjastyczną :D


Co zrobię z czasem który dotąd poświęcałem lokalnemu grajdołkowi? Ano wracam do mojego matecznika. Wracam do sportu. Wracam w góry. Pierwszy poważniejszy cel - Rysy. Wejść i nie dostać zawału. Już się umówiłem z przyjacielem - gdzieś w okolicach urodzin zamierzamy się tam wywlec. Żony psioczą - ale przecież one zawsze psioczą, prawda? ;)


Bywajcie więc - nie robię żadnych podsumowań, rozliczeń, nie składam podziękowań. Większość z Was doskonale wie, że blog nie przetrwałby nawet pół roku, gdyby nie Wasza obecność.

13 komentarzy:

  1. Nie licz, że Klinowski da Ci dotacje na sport...

    OdpowiedzUsuń
  2. Burmistrz pewne do komunii jutro pójdzie, za łatwo się poddajesz

    OdpowiedzUsuń
  3. Szerokiej drogi, Dziadunio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem ze dajesz sobie czas ...na restart systemu do "jesieni" kiedy to sytuacja na naszej scenie politycznej dojrzeje do ...no własnie ..do referendum ? a moze zycie napisze inne scenariusze ....bedzie brakowac twoich recenzji naszej grajdołkowej sceny politycznej ...powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcin i bardzo dobrze życie jest tak krótkie można go przeżyc dużo ciekawiej niż w tym bagnie jakim jest polityka,chylę czoła trzeba wiedzieć kiedy zejśc ze sceny Ty wiedziałeś powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj.
    Wielka szkoda.I co teraz se będę czytał,a czasami pisał dla onej przeciwwagi ?
    Powodzenia tyż Staszek.
    P.S.Jeśli istnieje jeszcze szlak proponuję Wrota Chałubińskiego po naszej stronie (to tak z pamięci).

    OdpowiedzUsuń
  7. Te używki to kawior? Może przedawkowałeś?

    OdpowiedzUsuń
  8. Marcinie czyżbyś sobie wziął do serca, że Klinowski nie chce opozycji ?

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jakie miasto - tacy blogerzy"
    Dużo zaangażowania, zachodu i krzyku...
    Wiele słów o lokalnym patriotyzmie i społecznictwie...
    Potem start w wyborach, pierwsze niepowodzenie i ...
    Pakujemy zabawki, odnowa, reset, kwiat lotosu i kiełki...

    Niestety ale wygląda to na standard.
    Byle do władzy, byle co stołka, byle do kasy,
    A skoro nie wyszło i nie ma widoków na miejsce przy "korytku" - do widzenia.

    Szkoda.
    Ale takie są fakty. Zauważ, że nikt kto kandydował w ostatnich wyborach
    łącznie z Tobą - niczego nie oferuje teraz mieszkańcom.
    Żadnych działań, spotkań akcji, pomysłów.
    Dopiero przed kolejnymi wyborami pojawią się
    plakaty z wypudrowanymi twarzyczkami i śmieciowe ulotki
    zapewniające o wielkich chęciach i ogromnych gruszkach na wierzbach.

    A to własnie teraz jest czas żeby coś pokazać. Przez najbliższe 2-3 lata.
    W przeciwnym razie kolejne wybory i kolejny raz dżuma lub cholera.

    Startując w wyborach - powiedziałeś A - gdzie B ?

    Wyborcy są coraz bardziej świadomi i chcą kogoś, kiedyś wybrać.
    Ale niech ta osoba pokaże, że warto iść dla niej na wybory.
    Że warto poświęcić dla niej 20 minut, bo ta osoba przez ostatnie lata poświęciła
    trochę czasu dla wszystkich.

    Nie sztuka zostać wybranym, usiąść na fotelu i nie mieć szacunku ani autorytetu.
    Sztuką jest dokonać tego w odwrotny sposób.

    Dzięki za bloga. Za chęci i czas.
    Może jeszcze zmienisz zdanie lub zaczniesz coś nowego. Kto wie?..
    Życzę pogody na Rysach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobną do Twojej opinię. Dlatego też moje kandydowanie poprzedzone było trzyletnim okresem zaangażowania w lokalne sprawy. Codzienną pracą i każdego dnia poświęcanym czasem samorządowym rzeczom. Najbardziej spektakularną, bo medialnie głośną sprawą była akcja "ścieżkowa" - ale nie była przecież jedyna. Albo inaczej - była jedyna zakończona powodzeniem(połowicznym) - bo ścieżka, jej zaczątek, na naszych oczach w końcu powstał. Cała reszta spraw (jak choćby inicjatywa uchwałodawcza dla mieszkańców) rozbijała się mury Wspólnego Domu.

      Co z moją publiczną przyszłością? Masz rację - kto wie :)

      Usuń
  10. Niech Pan pisze! Bo zaczyna się coraz więcej dziać! I kto to skomentuje?

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę wracać, tyle się dzieje, a wiarygodnych blogerów brak, przecież nie można tak ot sobie zrejterować, jesteś to winny czytelnikom bo za chwilę powstanie nowa sitwa

    OdpowiedzUsuń
  12. "była jedyna zakończona powodzeniem (połowicznym) - bo ścieżka, jej zaczątek, na naszych oczach w końcu powstał. "
    No własnie to jest prosty wzór na sukces - ZAKOŃCZYĆ
    Lepiej mało a skutecznie niż dużo a wcale.
    Ścieżka powiodła się ponieważ:
    dobry pomysł
    dotyczy wielu ludzi
    nie ma nic wspólnego z polityką
    realnie jest do przeprowadzenia

    Gdyby udało się przeprowadzić go od A do Z sukces byłby na 100%.
    A tak wyszło, że tylko wypowiedziałeś na głos czyjś pomysł
    a miasto zrobiło ścieżkę.
    Jak myślisz kto będzie przecinał wstęgę?

    Ale mam nadzieję, że broni nie składasz.

    OdpowiedzUsuń