wtorek, 10 czerwca 2014

Marny los Kotarby

czyli "zrobię Jończykowi referendum"

Wczoraj, prócz wydarzenia o wielkiej dla lokalnych spraw wadze - deklaracji Jacka Jończyka - wydarzyło się coś z pozoru błahego - dotyczącego bezpośrednio kilku zaledwie osób. Otóż z nazwiska mi rzecz jasna nieznana osoba, zamieściła w komentarzach groźbę kolejnego sądowego ataku na pana Leona Grzyba - tego samego, którego sprawę opisywał radny Klinowski tutaj a ja komentowałem ją tutaj

Komentarze w całości znajdziecie pod moim tekstem do którego link powyżej - w skrócie powiem że osoba ta twierdzi iż Ewa Filipiak i Stanisław Kotarba wniosą pozew cywilny przeciwko staruszkowi, żądając od niego gigantycznego odszkodowania - po 50 tysięcy złotych.

Moją reakcją na takie dictum było stwierdzenie ze osobiście poprowadzę kwestę na rzecz ofiary tej rozkosznej parki, w sytuacji gdyby groźby komentatora zostały spełnione, a sąd jakiekolwiek odszkodowanie Filipiak i Kotarbie przyznał.

Dlaczego w ogóle o tym piszę? Ano z prostej przyczyny - zmarginalizowany, bezsilny Staszek, który właśnie wczoraj utracił jedyne, co czyniło go pożytecznym w oczach Filipiak i całego układu - czyli zdolność kręcenia i mędzenia po kątach tak, by urobić, zastraszyć, bądź w sobie tylko znany sposób, przekabacić ewentualnych krytyków i konkurentów - ma ostatnią szansę żeby ktoś się jego osobą w ogóle jeszcze zajmował. Otóż ja się nim zajmę. Deklaruję i obiecuję - jeżeli nieznany z nazwiska komentator mówił prawdę i włos z sędziwej głowy pana Grzyba spadnie - będę chodził od drzwi do drzwi, od kościoła do kościoła, od remizy do remizy - od szkoły do szkoły, od placu targowego do placu, od instytucji do instytucji - i kwestował, prosił ludzi o pomoc dla ofiary władzy. Podobnie jak to czynią poszkodowani przez Łukaszenkę na Białorusi.

A o pozycji, roli i rzeczywistej ocenie sytuacji przez magistrackich, niech zaświadcza fakt, że już od kilku dni łażą po forach i blogach i odgrażają się, że nawet jak Jończyk wybory wygra, to oni mu referendum za rok zrobią.

Znaczy już wiedzą że czas gasić światło. Mądrzy ludzie, przyznać muszę :):):)

27 komentarzy:

  1. Jaką dziadunio masz pewność że deklaracja Jończyka nie jest polityczną zagrywką? Pytam jako jego potencjalny wyborca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jego słowo honoru. Mam też wiedzę o tym że gdyby JJ wycofał się dzisiaj, straciłby twarz na zawsze. Oraz o tym że gdyby dzisiaj Kotarba złamał mu kręgosłup, to już na zawsze, do politycznej śmieci, Jończyk byłby popychadłem a ludzie układu odnosiliby się do niego z najwyższą pogardą. Biorąc to wszystko pod uwagę, myślę że kosci zostały rzucone - już nie ma odwrotu dla kandydatury Jacka Jończyka

      Usuń
    2. Powiedz mi jedno co stało na przeszkodzie by z podniesioną przyłbicą oświadczyć publicznie na zakończeniu sesji będę startował na burmistrza?

      Usuń
    3. Oj majeczko majeczko. Pełno cie w internecie a gadasz jak dziecko. Ja jak bym miał ogłaszać to zrobiłbym to po cichu i patrzył co się dzieje.

      Usuń
    4. Czytałeś wcześniejszy post DZiadunia?

      Usuń
    5. Majka, mam dla Ciebie propozycje, myślę że także w imieniu starosty - wybierz się na Batorego, przedstaw, i zadaj pytania które cię gnębią czy w jakiś sposób niepokoją. Mówię poważnie - możesz się na mnie powołać.

      Usuń
    6. ,,Mam jego słowo honoru'' Marcin na razie masz jedno słowo. Ja miałem dwa lub trzy i tak nie dotrzymał/., nic nie zrobił choć zarzekał sie i zaklinał. A słowem honoru to raczej bym się nie przejmował w ustach pułkownika służb to ma znaczenie marginalne. Rozumiem również że zaufaliście facetowi każdemu wolno .....jak zawiedzie to stawiam dobre whiski jak nie to ty . Może być taki układ .pozdr.

      Usuń
    7. W polityce honor nie istnieje, pytać nie będę bo i po co, ja liczyłam na was czterdziestolatków.

      Usuń
    8. Klinowski z hukiem już prawie 3 lata temu ogłosił się niemal burmistrzem i co ? Jego szanse od tamtej chwili systematycznie maleją, a Jonczyka rosną. Pozwól więc aktywnym ludziom pracować i oceń skutek.

      Nie krzycz że wyszedł zakalec skoro jeszcze ciasto nie trafiło do pieca.

      Usuń
  2. ja pomogę w tej kweście

    OdpowiedzUsuń
  3. przy zdarzeniu obecny nie byłem, ale nic nie usprawiedliwia agresywnego zachowania, obrażania i stosowania przemocy; nawet frustracja z powodu bezczelnego zachowania władzy; można żonglować szczegółami i słownikiem języka polskiego - fakt jednak pozostaje faktem; pan L. Grzyb zachował się w sposób, który nie znajdzie mojego zrozumienia (przy całej mojej niechęci do p. burmistrz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro więc nie byłeś to Twoja opinia oparta jest na twierdzeniach osób trzecich, prawda? Właśnie.

      Ale mniejsza o to - nikt nie twierdzi że dziadek nie powiedział słowa za dużo - twierdzę za to że klasę człowieka, zwłaszcza człowieka z władzą, mierzy się umiejętnością puszczenia płazem nawet ciężkiego słowa, człowiekowi staremu, choremu i najwidoczniej zdesperowanemu brakiem zrozumienia ze strony tej władzy. A już mowa o tym że po zrujnowaniu człowiekowi życia, opinii i domowego spokoju wyrokiem karnym, będzie się go nadal gnębić procesami cywilnymi, żądać gigantycznych odszkodowań- to jest czyste bestialstwo, samo wspomnienie o tym świadczy o wyjątkowej mściwości i małostkowości.

      Usuń
    2. Witajcie.
      Oj Dziadunio widać słabo się "otarłeś" o oną wadzę (cyt.:".. świadczy o wyjątkowej mściwości i małostkowości.").Styl on "zeszedł" niżej na kierowników i pomniejszych i stał się onym wadowickim standardem.
      Miłego Wieczoru tyż Staszek.

      Usuń
    3. "Skoro więc nie byłeś to Twoja opinia oparta jest na twierdzeniach osób trzecich, prawda? Właśnie"

      oczywiście, jak również Twoja. Za moją stoi jednak wyrok sądu.

      to, ze człowiek jest starszy i cierpi z powodu jakichś chorób (nie przeszkodziły mu one w zrobieniu tego, co zrobił) - nie jest usprawiedliwieniem dla jego, powtarzam, agresywnego zachowania. Jeśli ów człowiek (może i stary, ale bez przesady, że tak potwornie schorowany) nie zachował się z klasą, nie wymagam od nikogo, że i jego z klasą potraktuje (aczkolwiek przymykanie oka na agresję nie uważam za zachowanie z klasą; tu się różnimy znacząco).

      Gnębienie procesami cywilnymi to sformułowanie przedziwne i w naszej lokalnej rzeczywistości mocno nadużywane. Zwykle uznaje się, że możliwość dochodzenia roszczeń przed sądem cywilnym jest pewnym osiągnięciem naszej cywilizacji. Lepsze to niż robienie rabanu w urzędzie. I nie ważne, kto nam zawinił - człowiek starszy, ksiądz czy radny: jeśli czuję się poszkodowany, mam prawo dochodzić roszczeń i już. Okaże się dopiero, czy sąd uzna ew. roszczenia za uzasadnione i sprawa wejdzie na wokandę - jeśli tak, to być może rzeczywiście takie są, prawda? Jeśli nie - to po co martwić się na zapas?

      podsumowując, człowiek ów sam zapracował na swoją opinię, "zawiasy" życia nie rujnują (jeśli tak, to nie wiele trzeba, żeby doprowadzić je do ruiny), a z tego, że żąda się gigantycznych odszkodowań nic nie musi wynikać. Warto przy tym zauważyć, że to nie jest pierwszy lepszy starszy pan bojący się władzy i nie mający z nią nigdy nic do czynienia. Dziwi mnie nieracjonalnie emocjonalna reakcja grupy osób, które zwykle ceniłem za suche spojrzenie na sprawy związane z urzędem w Wadowicach.

      Usuń
    4. Nie powinno Cię to martwić, Twoje wypowiedzi zawierają całą masę "suchości".

      Bo wiesz, "kto nie był czlowiekiem ni razu...." :)

      Usuń
    5. dziękuję za wyczerpującą odpowiedź; ów Pan nie potrzebuje litości i specjalnego traktowania - w szczególności z uwagi na swój wiek (nadmiernie schorowany okazuje się wcale nie jest); nie jest też stanowczo ofiarą; poniósł, bardzo póki co niedotkliwe dla niego, konsekwencje swojego głupiego zachowania (tak jak ponoszą je ludzie znacznie młodsi od niego);

      porównywanie tej sytuacji do prześladowań na Białorusi (dopiero zauważyłem to w tekście) - co najmniej jest nie na miejscu.

      Usuń
    6. Owszem, moja wypowiedź wyczerpuje temat - potrzeba po prostu odrobiny wyobraźni oraz wrażliwości żeby to zrozumieć.

      Usuń
    7. ohoho, autor poczuł się kimś lepszym? :) jeśli autor czuje chęć niesienia pomocy osobom starszym i schorowanym - zapraszam od czasu do czasu na wolontariat do hospicjum, gdzie m.in. ja ćwiczę moją (fakt, wciąż niezbyt rozwiniętą) wyobraźnię i wrażliwość na tematy dot. onych osób starszych i schorowanych, również często sfrustrowanym z powodu działania (jego braku) władz na różnych polach (i nie tylko); tam pomóc można codziennie, ośrodków w województwie też nie brakuje

      (chociaż kapitału publicznego na tym się nie zbije)

      Usuń
    8. Autor poczuł że próbujesz go wciągać w rozmowę o abstraktach podczas gdy rzecz dotyczy konkretnego człowieka w konkretnej sytuacji.

      Chwała za pracę w hospicjum zostaje ci oddana ;):)

      Usuń
    9. pisałem cały czas o konkretnym człowieku i konkretnej sprawie; autor potraktował mnie natomiast z góry;

      wolontariat od czasu do czasu to nie praca

      Usuń
    10. Nie. Pisałeś o "cywilizacyjnym osiągnięciu" i generaliach.

      Nie wysiliłeś także wyobraźni, mimo moich sugestii, że nie znasz wszystkich okoliczności tej sprawy, a ja nie mogę o niej publicznie mówić. Mam wrażenie że traktujesz naszą wymianę zdań jako rodzaj ambicjonalnej potyczki- w czym zawsze chętnie będę ci służył, ale nie w tym temacie :)

      Usuń
  4. hehhehehe.
    Fajne hasło dziś usłyszałem.
    "Król Jacuś Pierwszy"

    OdpowiedzUsuń
  5. maoista
    Wadowice - zaczynacie " grać w pokera" , tylko ,że Staszek POZNACZYŁ KARTY !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staszek, sraszek. Staszek już nie istnieje :) Dzisiejszy tekst Marcina Płaszczycy zasługuje na upamiętnienie - zachowując wszelkie proporcje, był jak obwieszczenie Szczepkowskiej - drodzy Państwo, 9 czerwca 2014 roku, skończył się w Wadowicach kotarbizm! :):):)

      Usuń
    2. Witaj.
      Ino ona Szczepkowska cóś inny dżender miała.
      Miłego Wieczoru tyż Staszek.

      Usuń
    3. Stachu, żeby tu mi dawali możność, dałbym ci lajka, jak na fejsbukach :) Nie dają więc lubię Twój wpis opisowo :)

      Usuń
    4. Witajcie.
      Ten poker jeszcze się nie zaczął.Raz przejętej wadzy tak łatwo nie odda.W młodości wiele się naumiał.
      Mniej martwiłbym się o radnych bezradnych bez "kierowniczej roli" Wspólnego Domu(?) zostaną jakoby te sierotki,a przyzwyczajenie (rączki) pozostanie.
      Miłego Poranka tyż Staszek.

      Usuń