czwartek, 8 stycznia 2015

Znienawidzony filozof

czyli o prawdach niechcianych.

Gdybym Was dzisiaj zapytał o pierwsze skojarzenie - "kto jest wg Ciebie najbardziej znienawidzonym filozofem w dziejach", podejrzewam że odpowiedzi, o ile w ogóle by padły, dotyczyłyby tych myślicieli którym "gębę dorobiła" historia - powiedzielibyście że Karol Maks, może Friderich Nietzsche. No, niektórzy z wadowickich czytelników pewnie wrzuciliby jeszcze Mateusza Klinowskiego ;) :D

Otóż nie - chcę Wam przedstawić człowieka, którego obdarzycie niemal natychmiast szczerą nienawiścią, podobnie jak znakomita większość ludzi, którzy mieli okazję zapoznać się z jego myślą - oto jest - Thomas Malthus - przez podręczniki przedstawiany co prawda głównie jako ekonomista - ja osobiście, biorąc pod uwagę specyficzny, multidyscyplinarny charakter jego zainteresowań, traktuję go jako filozofa właśnie.

Człowiek którego do tego stopnia chciał zohydzić współczesnym przesławny angielski pisarz, Charles Dickens, że aż go przebrał w postać Ebenezer'a Scrooge'a - tak tak, tego paskudnego skąpca z Opowieści Wigilijnej.

Czym więc tak sobie zaszkodził ów anglikański duchowny? Ano wymyślił że w dużej mierze tym, co może ludzkość ustrzec przed całkowitą zagładą są..... wojny, epidemie oraz naturalne kataklizmy. No nie, nie żartuję, on tak mówił :)

Popatrzcie przez sekundę na to:



Prawidłowość którą odkrył czy też rozczytał Malthus zasadza się na tym, że o ile ludzi przybywa w postępie geometrycznym(czyli kolejna wartość ciągu powstaje poprzez mnożenie) to środków przetrwania(żywności) przybywa w sposób arytmetyczny(czyli kolejna wartość powstaje poprzez dodawanie).

Innymi słowy - najprościej - jeżeli nie wydarzy się nic co powstrzyma przyrost ludności świata, to nastąpi gwałtowne tąpnięcie, katastrofa, która tą ludność ograniczy w sposób drastyczny(sam autor jako alternatywę proponował powściągliwość seksualną)


Nie chcę Was zanudzać falą polemiki, w którą na przestrzeni przeszło już wieku, wdawali się ze znienawidzonym anglikiem, filozofowie, ekonomiści czy socjologowie - powiem tylko że  jedną z prób konkurencji do katastrofy maltuzjańskiej, było stworzenie modelu boserupiańskiego - otóż wg duńskiej ekonomistki rzecz ma się dokładnie odwrotnie - postęp technologiczny spowoduje nadwyżkę żywieniową.

 No - i to jest właśnie moment do którego tak naprawdę zmierzałem - życie zweryfikowało twierdzenia pani Ester Boserup -i to w sposób niezwykle dramatyczny - polecam artykuł z National Geographic 





3 komentarze:


  1. W tym leży główna różnica między zwierzęciem a człowiekiem. Zarówno jastrząb jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi tym więcej kurczaków


    — Henry George, Progress and Poverty (1879)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że chociaż próbowałeś(aś), brawo :) No, niestety - ludzki intelekt(bo to on miał być odpowiedzią na katastrofę maltuzańską i on stoi za tym zgrabnym ujęciem które cytujesz), okazał się niewystarczająca przeciwwagą - czego dowodzi chociażby przywołany przeze mnie artykuł w NG. Kliknij w podświetlony czerwono link w zakończeniu tekstu :)

      Usuń
  2. Wysokie ceny żywności są utrzymywane sztucznie - vide kwoty dla produkcji rolniczej w UE i np. ostatnie kary dla Polski za "nadprodukcję" mleka. Problemem nie jest niewydajna produkcja żywności, tylko jej nieproporcjonalna dystrybucja.

    OdpowiedzUsuń