wtorek, 8 maja 2012
Prawe do lewego
czyli przechylenie wahadła.
Dzisiaj chcę coś powiedzieć filozofowi - chcąc nie chcąc więc, odrobina filozofii na początek:)
Prawda jest wtedy, gdy mówimy ze rzeczy maja się tak lub tak i rzeczy mają się tak właśnie.
Także w taki, klasyczny sposób, dawało się definiować prawdę przez kilkanaście wieków pomiędzy Arystotelesem a Akwinatą.
Problemy z takim ujmowaniem prawdy pojawiały się właściwie od zawsze - wyłomu w niej dokonywali D. Hume i inni, zdemolował je kompletnie E.Kant. I tak poprzez szkolę Lwowsko-warszawską, Koło Wiedeńskie, znaczące odkrycia naszego rodaka A.Tarskiego, do czasów nam współczesnych - Kripke 'go i Quine'a definicja staje się coraz bardziej wysublimowana, przesuwana w meta-poziomy, trudna.
Gdzieś obok tych wielkich filozoficznych zmagań, chociaż uczestnicząc w nich i czerpiąc, powstała w Anglii koncepcja, nazwana przez jej twórce pragmatyzmem a która z wielu względów bardzo mi się podoba. W największym skrócie mówi ona tyle ze prawdziwa jest taka teoria która dobrze działa w praktyce, która jest praktycznie użyteczna.
I z taką właśnie koncepcją prawdy chcę zderzyć najsłynniejszego chyba dziś w Polsce neofitę interwencjonizmu - Janusza Palikota.
Polityk ten,najwyraźniej na fali entuzjazmu, spowodowanego wynikami wyborów prezydenckich we Francji, wygranymi przez socjalistę Francois Hollande'a, radośnie ogłosił ze nadeszła nowa era, Europa skręca w lewo a efektem tego będzie.... budowanie fabryk za państwowe pieniądze. W dobie ostrego kryzysu, którego efektem jest m.in przeszło dwukrotnie wyższe niż to zdrowo bezrobocie w wielu krajach naszego kontynentu - brzmi to jak miód na strwożone serca ogromnych rzesz ludzi. I właściwie, gdyby nie przyciągnięta tu prze mnie pragmatyczna definicja prawdy - wobec oczywistej zadyszki nauk ekonomicznych, trudno by było zadać kłam twierdzeniu iż nie ma niczego złego w państwowej własności środków produkcji.
Ale cóż trudniejszego niż skonfrontować teorię z rzeczywistością w myśl przytoczonej definicji prawdy?
Nawet zostawiając na boku całe naszego rejonu świata doświadczenie w tej materii, wynikające w kilkudziesięciu lat niemal wyłącznej państwowej własności - nie brak i dzisiejszych przykładów na to czym się kończy własność państwowa w gospodarce.
W miejsce kompetentnych zarządów - polityczna klientela. W miejsce rzutkich prezesów - Staszek, który chciał spróbować szczęścia w biznesie. W miejsce rachunku ekonomicznego - szemrane układziki ze związkowymi działaczami. Zamiast naturalnej poddatnosci na okresy dekoniunktury - państwowe dotacje wpompowywane w deficytowe przedsięwzięcia.
Biorąc pod uwagę ze podstawowym celem wszelkiej działalności gospodarczej jest rozwój i zysk, a własność państwowa w praktyce służy przede wszystkim jako wygodny kanał dystrybucji politycznych obrywów, nie potrzeba chyba dalszych uzasadnień żeby wykazać iż przynajmniej w tym wymiarze lewicowe wizje głoszone przez Janusza Palikota nie mogą być prawdziwe.
Czy jest możliwe żeby przedsiębiorca, praktyk życia gospodarczego oraz mający szeroką teoretyczną podbudowę filozof, mógł tego wszystkiego nie wiedzieć? Oczywiście - jeżeli w międzyczasie przedzierzgnął się w polityka czującego wznosząca falę.
Tylko ze w takiej sytuacji zupełnie niepotrzebnie poświęcałem czas na przydługi wstęp, wystarczy gdy na jego hasła o państwowych fabrykach odpowiem - nie pierdol Janusz. Nie pierdol.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Muszę przyznać, że gadasz z sensem.
OdpowiedzUsuńZgodzisz się więc chyba ze mną, że publiczne ma być tylko wojsko, policja - ogólnie służby - oraz częściowo służba zdrowia.
Na reszcie znają się lepiej "ludzie pracy" niż politykierzy.
Powoli i nieuchronnie stajesz się... korwinim synem :)
Miłośnik
Domy. Zapomniałeś o domach;)
OdpowiedzUsuńW głowie kołacze mi tekst o sprawach które tak cie trapia - cierpliwości, wkrótce się doczekasz:)
Ja nie korzystam z takich usług!
UsuńI jakie to sprawy mnie trapią?
Miłośnik
Oj, żart taki - nie komentuj w nocy bo się jakiś taki spięty robisz :D
UsuńA trapią cie kwestie ustrojów społeczno-gospodarczych i ekonomicznych, czyż nie? :)