czwartek, 3 lipca 2014

Jestem

czyli dziadunio smażony, pieczony.

Któryś tysiąc kart książek przeczytałem. Któryś hektolitr płynów w siebie wlałem. Kilka starożytnych miast(i ruin) odwiedziłem. Kilkanaście dni  bez zaglądania w żadne, ani podsłuchowe ani szwedzkie(wadowickie) sprawy , wytrzymałem. Tysiące jednostek(w czymkolwiek się tego nie mierzy) melaniny wytworzyłem.

No i wracam do, jak to nazwał mój kolega, rzeczywistości.

A tak - miałem jeszcze sny. Polityczne w jakiś tam sposób. Jeden z nich opisałem - drugiego nie zdradzę nawet na torturach ;) :D


Hmm - dobrze jest wyjeżdżać - jeszcze lepiej mieć dokąd wracać.

Za Ewą także się stęskniłem - więc pewnie jeszcze dzisiaj napiszę do niej wniosek o informację publiczną - interesuje mnie czy i o ile wzrosło zatrudnienie w UM pomiędzy 2006 a 2014 rokiem.


P.S - A tak - zrobiłem jeszcze trochę zdjęć - ale ich za cholerę nie opublikuję - po co - żeby mnie lokalne fotografy na nice przerobiły? :D :D :D

57 komentarzy:

  1. Spieprzaj dziadu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skubaniec podróżnik :D

      Usuń
    2. Witajcie.
      "Dziadu" do Szwecji ?
      Miłego Dnia tyż Staszek.
      P.S.Już on aktor Cieślak pisał o "wakacjach" w Gródku n/Dunajcem z p.Gilem co dał ono zaświadczenie.Ciźby kocicho posiadał one teczki z IPN i z nich korzystał przy bodaj 5 życiorysie ?

      Usuń
  2. A w Szwecji nie byłeś. No to co ty wiesz o świecie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta tak - jest taka minietiuda - do ćwiczenia dykcji - "I cóż że ze Szwecji" - myślę że rzeczniku miejsku powinien, w ramach doskonalenia zawodowego, powtarzać ją kilkanaście razy dziennie, na głos, rzecz jasna ;) :D

      Usuń
  3. Mają Wadowice jakieś miasto partnerskie w Szwecji?:)
    Bo jeśli nie no to ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. City ​​of Cats - po naszemu Kociszkowo.

      Usuń
    2. Witajcie.
      No po co miasto wew Szwecji ?
      Dla onego Nowa Huta i później Wadowice to jak "Syrta i Libia dla Kadafiego".
      Miłego Dnia tyż Staszek.
      P.S.Alem się rozmarzył względem końca Kadafiego."Każdemu ... -marzyć- wolno .. " z tym,że nie łon ino łoni przez niego wyszkoleni będą "wisieć".Tadziu dzisiaj się kłaniawszy.

      Usuń
    3. On sobie poradzi świetnie, życiorysy ma pasujące do każdego ustroju, "Wisieć" nikt nie będzie dopóki "utracony" jest na stanowisku ;)

      Usuń
  4. Nie podoba mi się to pisofilskie grzebanie w życiorysach. Teczki, haki, wywlekanie życiorysów to ma być nasza przyszłość ? Tym teraz będziemy żyć ? Współczuję nam wszystkim. Polskie piekieło trwa w najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze rozumiem sytuację w tym przypadku to nie jest żadne "grzebanie w życiorysach" tylko weryfikacja legendy którą sam zainteresowany stworzył i przy każdej okazji się na nią powoływał. Jeżeli Kotarba ma mieć polityczne profity z tego że głosi na prawo i lewo i przedstawia się "człowiek Solidarności" - to nic dziwnego że komuś przyszło do głowy sprawdzić co tak naprawdę porabiał delikwent w okresie w którym Solidarność walczyła z systemem. A że wygląda na to że Staś walczył głównie bujając się po świecie - cóż, nie pierwsza to już legenda która okazała się być funta kłaków nie warta.

      Usuń
    2. To prawda jest to wstrętne, bo sprawa działa we wszystkie strony, już pogadują, że histeryk MC przygotowuje jakieś paszkwile na różne osoby, aby tylko kogoś oczernić i zdyskredytować

      Usuń
    3. Nie bronię Kotarby, bo zwykły pajac z niego. Widzę, że jednak nie tędy droga. Wstydził bym się stosować takie metody. Dziś walczący z Kotarbą takimi mteodami pokazują że w niczym nie są od niego lepsi. Dają upust frustracji i zniżaja się do jego poziomu. Nie mam zamiaru brać w tym udziału.

      Usuń
    4. Twoje i Majki wypowiedzi są trudno czytelne z moralnego punktu widzenia. Oto twierdzicie że "Ok, może i facet łgał co do swojej przeszłości, ale mówienie o tym świadczy o frustracji mówiącego". Dziwna konstrukcja, doprawdy.

      Mnie osobiście ani to ziębi ani grzeje - tzn. był Kotarba działaczem czy nie był- dla mnie po prostu sam fakt bycia w Solidarności nie stanowi żadnych gwarancji, żadnej rękojmi uczciwości i kompetencji, niemniej jeżeli polityk, osoba publiczna, kłamie we własnym interesie- to już znaczenie ma ogromne. I tyle.

      Usuń
    5. O moralności w kontekście Kotarby nie ma co mówić, każdy wie co to za gagatek, bardziej mnie martwi, iż Gil wystawił mu bumażkę jako wielkiemu działaczowi Solidarności co jest kompletnie niezgodne z prawdą, im odleglejszy czas to i koci się więcej zasłużonych "SOLIDARNOŚCIOWCÓW" którzy będą z pewnością tak cyniczni, ze nawet dodatek kombatancki do emerytury wezmą, ale cóż jakie czasy tacy kombatanci;)

      Usuń
    6. Maju, chyba się nie zrozumieliśmy. Ja nie mówię o moralności Kotarby (podobnie jak nie mówię o ciepłocie lodu)- mówię że to Wasze - Twoje i anonimowo piszącego komentatora, wypowiedzi są moralnie wątpliwe. Raz jeszcze powtarzam - gdyby Staszek był po prostu muzykiem z Nowej Huty, i tak o sobie mówił, pewnie nikt nigdy nie miałby pomysłu żeby sprawdzić co nasz "bohater" porabiał w latach 80tych. Ale skoro chciał być opozycjonistą z zasługami... Cóż :)

      Usuń
    7. Teraz to musztarda po obiedzie, Staszek konfitury ''pożarł" w sadło obrósł, sprawdzający spóznieni o dwie dekady ;)

      Usuń
  5. Po legalizacji Solidarności w 1980 roku wszyscy Polacy uzyskali prawo wyjazdów do państw zachodnich. Z tej wolności paszportowej najwięcej korzystali studenci.
    Problemy z otrzymaniem paszportu mieli jedynie milicjanci, wojskowi i funkcjonariusze, którzy widząc zachodni dobrobyt mogliby zmądrzeć i sprzeciwić się władzy ludowej.
    Już pod koniec 1982 polskie biura turystyczne zaczęły sprzedawać wycieczki zagraniczne.
    Najlepiej było mieć rodzinę na zachodzie.
    Milicja chętnie dawała paszporty działaczom Solidarności licząc, że wyemigrują i nie będą zagrażać ustrojowi komunistycznemu. Jednak nie wszyscy dali się wypędzić z kraju. Wielu pracowało na zachodzie i wracało do kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa historyjka :) Pomijając fakty- no bezpieka musiała by być po prostu skretyniała produkując sobie potencjalnych sponsorów opozycji w czasach gdy marki, dolary, funty czy szwajcarskie franki były cenniejsze niż złoto.

      Usuń
    2. Znam działacza Solidarności zakładowej, który do rodziny w USA mógł wyjechać dopiero w roku 1990, wcześniej były same odmowy

      Usuń
    3. Witajcie.
      Wyjazd w jedną stronę dla działaczy Solidarności dotyczył TYLKO kilku głównych liderów,a reszta stała i dłuuuugo czekała na paszport najczęściej go nie otrzymując.
      To tak dla przypomnienie dla "młodzieży".
      Jadąc na wystawę rybek akwariowych do Hawirzowa czekałem na paszport do ostatniej chwili,a w szafie widziałem stertę nie ułożonych paszportów i nikomu się nie spieszyło do ich segregowania.
      Miłego Dnia tyż Staszek.

      Usuń
    4. Mój wujek był liderem i wyjechał wraz z rodziną niecały rok po internowaniu, oczywiście w 1 stronę. Za granicą również działał... i nawet go uwiecznili w encyklopedii solidaności. To tyż był Staszek :)

      Usuń
  6. Mam pytania do majki:
    1. Najpierw jednak zgadzam się z wywodem dziadunia co do logicznej konstrukcji zaproponowanej przez majkę definicji prawdy.
    2. A teraz pytania:
    - to jak to jest opieranie się na materiałach archiwalnych dotyczących prywatnego i publicznego życia np. Piłsudskiego to normalna procedura badawcza, a korzystanie z takich materiałów w odniesieniu do osób żyjących w czasach Polski Ludowej to grzebanie w życiorysach, albo też uzyskiwanie informacji, że minister Sikorski wydaje na ośmiorniczki i wina publiczne pieniądze w kwotach niewyobrażalnych?
    - Odpowiem Ci sam tak majko: nie - to nie grzebanie w życiorysach, ale normalna praca badawcza. Każdy człowiek odpowiada za siebie i swoją przeszłość. I wcale nie jest to jakieś pisowskie, czy też niepisowskie poszukiwanie prawdy.
    - jeszcze jedno: skąd wiesz, że Michał Cielebon ma zamiar coś wydać - wg Twojej nomenklatury "paszkwil". A historykiem (badaczem) Michał, mimo, że bez formalnego statusu, jest bardzo dobrym. Warsztatowo wręcz bez zarzutu. Na zachodzie Europy nikt, by go o wykształcenie nie pytał, tylko sprawdzał jego umiejętności i kompetencje warsztatowe. A te ma wysokie.
    - jeśli już Michał rzeczywiście coś przygotowuje, to mogą się bać tylko ci, którzy mają coś za uszami
    - czy wg Ciebie majko donoszenie, kłamanie bez względu na czas (niekiedy okoliczności mogą być pewnym usprawiedliwieniem) jest moralnie dopuszczalne?
    jbrynkus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Józefie proszę przeczytać moje posty, nie ma tam nic o pisowskim czy nie pisowskim szukaniu prawdy ;) Tak Marcin jak i Pan możecie mieć inny pogląd.
      Publikowanie po 25 latach uważam za spóznione, służące doraznym celom politycznym, a wykonywane nie dla celów naukowych przez naukowca, a przez szperacza w aktach nie uzyskuje mojej aprobaty, takie jest moje zdanie. Jak taki wspaniały ten MC to może znajdzie teczkę "opozycjonisty z Huty", a właściwie dlaczego tego nie zrobił do tej pory?Lustracja powinna być przeprowadzona 25 lat temu, a nie wybiórczo obecnie, gdy akta są przetrzebione. Akta bezpieki nie mogą być pewnikiem. Ludzie mają dosyć polowania na czarownice. Pisze Pan o Sikorskim, proszę przeczytać w najnowszym Newsweeku o Kaczyńskim i kwotach ogromnych.

      Usuń
    2. Pusty smiech mnie ogarnia gdy czytam o "normalnej procedurze badawczej w sluzbie prawdy"" czego dowodem ma byc notka o wyjazdach Kotarby do Szwecji. Niszowe radio publikuje calkowicie wyrywkowe dane. Dokonuje przy tym jednostronnej i tendencyjnej oceny której celem jak latwo ocenic jest uderzenie w lokalnego polityka PO. To jest ten warsztat ? Ten profesjonalizm ? To tylko kipiaca polityczna nienawisc": jest autorem a nie "sluzba prawdzie". Jesli tak ma wygladac profesjonalizm historyka i jego sluzba w imie prawdy to ja prosze o anulowanie habilitacji "profesjonalisty" Byle pierwszy lepszy pisarzyna lepiej by sobie z ta "prawda"poradzil.

      Usuń
    3. Witajcie.
      "Kto Mieciem wojuje od Miecia ginie" było już,a u Nas może będzie ciut zmienione ?
      Miłego Dnia tyż Staszek.
      P.S.W czasach PRL nie wyjazd na saksy mnię dziwi,ale wielokrotnie wydawany paszport i "od ręki".

      Usuń
    4. Na Zachodzie Europy stopień naukowy jest częścią nazwiska. Co nie zmienia faktu, że Michał jest dobrym badaczem i regionalistą, aczkolwiek używanie sformułowania historyk jest niezgodne z prawem polskim (Ustawa o stopniach i tytułach). Jeśli składasz sporządzony przez siebie pozew z powództwa cywilnego o sądu - to nie znaczy, że jesteś adwokatem.

      Usuń
  7. Ale afera. To że Kotarba wyjechał na saksy do Szwecji jak był studentem, to ma być według was coś co o pogrąży. Wielu ludzi wyjeżdżało na handel i to raczej nie jest nic złego. Co innego jakby donosił na kolegów współpracował z bezpieką, albo robił karierę jako klawisz w służbach więziennych jak JJ czy EW. Widzę, że na Batorego pali się pod tyłkami skoro zaczęliście grzebać w życiorysach z lat 80-tych. Może Gładysz napiszesz co robił twój Guru starosta w stanie wojennym. Bardzo będziemy ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  8. W latach 1981-1987 z Polski wyjechało blisko dwa miliony ludzi, z czego połowa po wzbogaceniu się powróciła do kraju ojczystego. Najłatwiej wyjechać można było zapisując się na pielgrzymkę do Rzymu, albo na zaproszenie od znajomych lub wykupując wycieczkę turystyczna np. w Orbisie.

    W latach 80-tych sławne były obozy dla emigrantów w Latinie pod Rzymem i w Traiskirchen koło Wiednia. Prawo międzynarodowe i konwencje genewskie gwarantowały wszystkim Polakom prawo do zachowania obywatelstwa polskiego i powrotu do Ojczyzny. Nawet osoby które zrzekały się polskiego obywatelstwa mają prawo do przywrócenia go i posiadania podwójnego obywatelstwa.

    Po upadku komunizmu i uwolnieniu rynku pracy w Unii Europejskiej Polacy najwięcej podejmowało legalną pracę w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Norwegi, Niemczech i Austrii.


    Czy pamiętacie dowcip o polskim milicjancie, który podczas wycieczki służbowej do Dachau udał się na posterunek policji w Monachium i chciał sprzedać za 200 marek rysunki "suki milicyjnej" . Niemieccy policjanci dostali ataku śmiechu na widok uciekiniera z komunistycznej Polski, który narysował milicyjną nyskę.
    Być może dlatego funkcjonariusze PRLu mieli praktycznie zakaz opuszczania kraju, żeby nie kompromitowali siebie i socjalizmu.
    Pamiętacie tabliczki na moście na Skawie "zakaz fotografowania". Śmieszne, ale prawdziwe.
    Szkoda, że władze komunistyczne utrudniały wyjazdy swoim aparatczykom i służbistom. Gdyby oni wyjechali Polska oczyściłaby się.
    Szkoda, że

    OdpowiedzUsuń
  9. @majka - przepraszam, to "pisowskie" nie było Twoje
    - @anonimowy:
    1. wskaż choć jedno miejsce w publikacji pressmixu, które jest oceną wyjazdów Kotarby
    2. To on ukrywał faktografię jego dotyczącą
    3. wskaż błędy metodologiczne w artykule w pressmixie
    4. Powiedz mi ile można było zarobić w ciągu dwudniowego wyjazdu do Szwecji
    5. Czas na takie publikacje zawsze est dobry i zawsze jest zły. Dobry dla tych, którzy chcą wiedzieć, znać prawdę. Zły dla tych, którzy to ukrywają i manipulują swoim życiorysem
    6. A tak właściwie, to czy mógłbyś występować pod własnym nazwiskiem, a nie nickiem anonimowy
    z poważaniem: Brynkus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troche to zaskakujące tłumaczyć niedoskonałości tej notki historykowi doktorowi habilitowanemu i do tego specjaliście od dydaktyki, ale cóż innego mi pozostaje. W skrócie.

      Czy nie jest błędem metodologicznym całkowicie pominąć pierwotne źródło jakim jest sam Kotarba ?

      Przedstawianie wycinka z życiorysu oparte na jednym źródle nie ma w sobie wiele z "naukowej metody badawczej" i "poszukiwania prawdy" Szczególnie, gdy ten wyrywek jest przedstawiany jako sensacja w mocno ideologicznie pozycjonowanym medium jakim jest Pressmix.

      Jaki sens miało zamieszczanie informacji o bracie Kotarby ? Czy nie była to nachalna próba powiązania samego Kotarby z socjalistycznymi organizacjami ? Czy nie ten sam zamiar miały czynione przez autora oceny komu i kiedy udzielano paszportów ? Albo ta uwaga o tym ze nie zawiódł zaufania ? Przecież to nieuprawniona interpretacja.

      No i wreszcie samo meritum. Udowodniliście że Kotarba miał paszport i stosował się do obowiazujacego prawa by go otrzymać i jezdził za granicę. Co to sa sensacja ? Czy to naprawde jest kluczowa sprawa w jego życiorysie by tak publicznie to rozstrząsać ?

      Ta notka więc jest jak pisałem wcześniej wyrywkowa, jednostronna, tendencyjna i pisana z tezą. Samemu Kotarbie raczej nie zaszkodzi, a ludziom pokaże że na siłę grzebiecie w życiorysach. Pokaże też jakie są wasze standardy działania.

      Proponuje też nie porównywać Pilsudskiego i Kotarby.

      Na sam koniec dodam że od habilitowanych historyków oczekuję więcej dystansu. Zgodzę sie tutaj z oceną dr hab Barbarą Wagner prof. UW jakiej dokonała w jednym akapicie oceniając dorobek naukowy dr Brynkusa

      "Niekiedy J. Brynkus w swoich naukowych tekstach nawiązywał do współczesności, a nawet  dawał  się  ponieść  emocjom,  co  można  próbować  zrozumieć,  choć  trudno wytłumaczyć. "

      Usuń
    2. Jaki historyk taki, obiekt badań (Kotarba)

      Usuń
  10. Co Brynkus ma do Wadowic?
    Meus,a Brynkus historyk historykowi nierówny, jeden bardzo pożyteczny, a drugi szkodnik owładnięty manią szukania spisków

    OdpowiedzUsuń
  11. @anonimowy 1, 2
    - widać, że macie problemy z myśleniem i warsztatem. Kwestionariusze paszportowe, to wytwór samego Kotarby, przecież to on je pisał. Źródło odczytuje się zgodnie z czasem, w którym ono powstało, a nie podchodzi się do niego ahistorycznie
    - nie odnoszę się do dra Meusa, ale do zestawienia. Historia dawna nie jest tak emocjonalna jak współczesna. Sam ton waszych wypowiedzi o tym świadczy, a to, że ukrywacie się za anonimowymi nickami pozwala wam na wiele
    - @do ostatniego anonima - jakie spiski, to ty tak traktujesz takie informacje
    jbrynkus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badanie historyczne powinno być pozbawione subiektywizmu a nastawione na obiektywne interpretowanie faktów źródłowych, zgodnie z ich rzeczywistą rolą w rozwoju społeczeństwa. Ta zasada dotyczy wszystkich obszarów badania historii. Bez znaczenia czy to historia dawna czy współczesna. Jeśli doktor habilitowany emocją usprawiedliwia ograniczanie źródeł to biada nam. Kiedyś historię próbowali opisywać historycy komuniści, Dziś wahadło poszło w drugą stronę.

      Usuń
  12. Kto zlustruje dziada mucharskiego i co dziad robił w zakonie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lustruj, waść, wstydu oszczędź :D:D:D

      Usuń
    2. Witajcie.
      Nie licz Dziadunio,że zrozumie.Te egzemplarze już tak mają wew sobie.
      Miłego Poranka tyż Staszek.

      Usuń
  13. @anonimowy
    - 1. co to znaczy pozbawione subiektywizmu, a obiektywne. Przeczytaj sobie Pan coś na temat metodologii historii, to zrozumiesz, że obiektywny historyk jest wobec faktu. Biada, że są ludzie, którzy tego nie widzą. Takim zawsze historykiem byłem jestem i będę.
    - 2. Fakty są takie, że Kotarba zawsze kręcił swoimi życiorysami (to pewne, że spośród wadowiczan nie on jeden), zawsze przedstawiał się jako wybitny nowohucki działacz antykomunistyczny i tym argumentem kasował swoich przeciwników politycznych, wyzywając ich od komunistów, fakty są też takie, ak przedstawione w artykule w pressmixie i jeśli ktoś je kwestionuje, tzn. kwestionuje to co sam o sobie pisał Kotarba.
    - 3. Proponuje, żebyś odpowiedział na moje poprzednie pytania, nawet dowolnie interpretując faktami, które są przedstawione w artykule w pressmixie
    - 4. i proszę choć raz wystąp z otwartą przyłbicą, a nie kryj się za anonimowością, może wtedy będzie nam łatwiej polemizować
    jbrynkus

    OdpowiedzUsuń
  14. Paszport jako student, wyjeżdżając na zorganizowany wyjazd, można było dostać do grudnia 1981r. Cezura stanu wojennego spowodowała, że praktycznie do 1985r. nikt ze studentów, a już na pewno - przed odbyciem "długotrwałego szkolenia wojskowego", tego dokumentu nie mógł uzyskać. Akurat w tym czasie próbowaliśmy kilkakrotnie uzyskać zgodę na wydanie paszportów na wyjazdy naukowe, organizowane przez uczelnię. Każdorazowo kończyło się to odmową, której powodem było brak zgody z WKU za "niedopełnienie obowiązku obrony ojczyzny". Zmienia się to diametralnie w 1985r., kiedy to każdy, na kogo s-becja miała jakikolwiek kwit, mógł dostać paszport, z nadzieją ówczesnych władz , że już więcej tutaj nie wróci.
    Taka analiza życiorysów owszem, ma sens. Ale też trzeba dokładnie znać kontekst spraw o których się mówi. Bo wiele on wyjaśnia. I wiele może powiedzieć. Tak samo jak o ludziach, którzy po stanie wojennym, podejmują współpracę z MSW - vide Jończyk. Dla mojego pokolenia, znającego jako - tako tamtejsze realia polityczne, są to wystarczające przesłanki, aby właściwie osądzić, z kim ma się do czynienia. I dowód na to, w jakim kierunku poszła Polska - dwóch nieciekawych robi karierę za publiczne pieniądze, a w zasadzie należał by im się publiczny ostracyzm, już za to, co o nich wiadomo z oficjalnych przekazów. A dalej w ich przeszłości nawet nie ma co grzebać. Dla mnie to jest wystarczające. Tak więc dziaduniu, w twoim przypadku, możesz tylko mówić: zamienił stryjek siekierkę na kijek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, widzisz, przyglądam się Waszej tu wymianie poglądów - ale nie biorę w niej udziału. Z zasadniczych powodów, o których już kilkakrotnie pisałem. Ostracyzm, mówisz? Widzisz - był i ostracyzm w mieście. Pamiętasz, kilka lat temu - na rynku były postery a na nich "Twarze wadowickiej bezpieki". Bawiło Cię to? Mnie tak sobie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę że część z tych osób nie żyje a ewentualny "ostracyzm" mógł spotkać bogu ducha winnych członków ich rodzin.

      Mam też arcyciekawe dokumenty w domu, wiesz? Raport z kontroli wojewódzkiej KMO, z 1946 roku - o stanie, liczebności, etc - lokalnych, na naszym terenie - od Kalwarii aż po Zawoję - posterunków MO. I nazwiska pierwszych jej funkcjonariuszy. Nazwiska znane lokalnie - znaczy - potomkowie tych ludzi wciąż tutaj mieszkają. Wiesz dlaczego leży toto u mnie, na dnie szuflady? Bo gdybym to opublikował, komuś Twojego pokroju mogłoby przyjść do głowy że to dobry powód żeby nie wiem, rozliczać, poddać ostracyzmowi, piętnować.

      Podsumowując - raz jeszcze chcę zadeklarować że mnie w gruncie rzeczy, rozliczanie przeszłości nie interesuje. A przynajmniej nie interesuję tak długo, jak długo ktoś korzystając z pozycji jaką dawał mu poprzedni ustrój, nie robił czegoś absolutnie nagannego. O, właśnie - powiem ci czym byłbym zainteresowany - rozliczeniem i wyczyszczeniem do cna z resztek prokuratorów i sędziów, którzy "szyli" wyroki w PRL.

      A Twojej wersji właściwie każdy kto żył i pracował w PRL, oraz nie trafił do "Encyklopedii Solidarności" powinien zostać dożywotnio pozbawiony praw publicznych. No, przynajmniej ja tak Ciebie odczytuję. Odczytuję i się z tym nie zgadzam. Zresztą - Twoje pokolenie miało taką szansę - mogliście przeprowadzić skuteczną i szeroko zakrojoną lustrację w latach 90-tych. Spieprzyliście to. A dzisiaj? Dzisiaj jest rok 2014 i tu zgadzam się z Majką - dzisiaj znakomita większość społeczeństwa ma po dziurki w nosie kwitów, ipeenów i innych tewu. I powiem Ci coś jeszcze - nie tylko dlatego ludzie mają to w dupie - mają także i dlatego że doskonale wiedzą że w znakomitej większości przypadków grzebiącym w archiwach ludziom nie chodzi wcale o żadną "prawdę" - oni chcą po prostu odkryć polityczną maczugę.

      Tak że - co do Kotarby - skoro podawał wątpliwej wiarygodności życiorys, robił z siebie bohatera i działacza - to nie dziwię się że komuś się chciało pogrzebać głębiej - ale co do zasady nie ekscytują mnie te wykopaliska.

      Usuń
    2. twarze wadowickiej bezpieki - powieszono zdjęcia kilku matołków, z których jedynie można było się pośmiać i coś stosownego o nich pomyśleć - i to ma być ostracyzm? Tych najważniejszych i tak tam nie było.
      Kiedyś, do kogoś, kto przechwalał się co to on ma w domu - mówiono: w domu, to ja mam słonia w trampkach. Tak więc tyle samo interesuje mnie twoja szuflada i ludzie z niej - zresztą już chyba w większości nieżyjący. Ja wśród nich nie żyłem i nie stykałem się z nimi na co dzień. Mnie interesuje mój świat i moje życie. A w mojej wersji nie chodzi o pozbawianie praw publicznych, a o zwykłą ludzką uczciwość i prawo do wiedzy, co reprezentuje sobą ktoś, kto pcha się na stołki opłacane z moich pieniędzy. Bo osobiście wolę na tym miejscu widzieć uczciwego człowieka, a nie pospolitego ciula, który za osobiste "korzyściątka" potrafił się zeszmacić. Trudno mówić tu o korzyściach, bo w sumie byli wtedy to młodzi ludzie, traktowani zresztą przez aparat tak, jak na to zasługiwali - pożytecznych idiotów, dzięki którym oni sami jeszcze przez jakiś czas mogli utrzymać się na stołkach. W PRL-u można było żyć i nie trzeba było być szmatą, która teraz zresztą pcha się na publiczne, opłacane z publicznych pieniędzy stanowiska. Tak więc odczytuj mnie tak, jak dokładnie piszę - ja chcę mieć wiedzę z kim mam do czynienia. By właściwie ocenić tego człowieka. Jest to tylko moja ocena i moje moralne prawo. Jeżeli inni, też mając taką wiedzę, decydują się na wybór takiego człowieka na stanowiska publiczne - to ich wolna wola i prawo - skoro ktoś taki im odpowiada, to mają to, na co zasłużyli: rządy PO-wskich kolesi, niszczących kraj ministrów, "dwudziestoletnią" burmistrz gardzącą mieszkańcami, gigantyczny nepotyzm w starostwie, przy którym wyczyny miasta w tym zakresie prawie bledną (trudno mówić o nepotyzmie w zorganizowanych strukturach - w starostwie trwa to dopiero 3 lata - a co by było za 20?) i ludzi bez pojęcia dla których kariera to nie talent, a znajomości. I kolejnego pożytecznego idiotę - dziadunia.
      A ze mieliśmy szansę? Jaką? Kto to miał przeprowadzić? Lewacki KOR i znów - pożyteczne idioty pokroju Wałęsy? Praktycznie nikt inny nie siedział przy okrągłym stole - a ci co byli zostali zneutralizowani jako oszołomy. Nie - oni tego nie spieprzyli. Oni to zrobili po mistrzowsku. Za co będą płacić następne pokolenia.
      Tak więc pozwól, bym miał prawo do własnej oceny.Nigdy nie należałem do żadnej organizacji - nie licząc harcerstwa. W latach stanu wojennego wolałem walić bimber i panienki, ale też pod moim łóżkiem do końca stanu wojennego leżał zapasowy powielacz, za który bez trudu mógłbym być teraz styropianowym kombatantem. Ale też nikt nie odbierze mi łapanek, po których lądowaliśmy w Białym Domku, a potem z sądu wykupywał nas przedstawiciel kurii (zresztą grzywny do kurii oddawaliśmy - choć nikt od nas tego nie wymagał). I nikt też nie odbierze mi prawa do oceniania ludzi z tego okresu - z propozycjami jaką dostał Jończyk, czy może Kotarba - ja i moi znajomi spotkaliśmy się nie raz. I jakoś sumienie nie pozwoliło nam zdecydować się na współpracę z pomiatającymi ludźmi kanaliami. A mogliśmy przeżyć dzięki temu ten czas wręcz komfortowo, a tak, to trochę dostaliśmy za swoje. Tak więc pozwól, był miał prawo swojej oceny. Bo akurat życie w tym czasie na pewno nauczyło jednego - właściwej oceny innych.

      Usuń
    3. Niczego ci nie odbieram. Po prostu nie zgadzam się z Twoim obrazem świata - i tyle. Żeby tak dogłębnie wytłumaczyć ci podłoże tej mojej niezgody - potrzebowałbym godzin, może nawet dni. Ale jeżeli jesteś facetem "łapiącym w lot" - całkiem możliwe że wystarczy ci fakt iż aż dwa z moich postów zatytułowałem 'człowiek - to nie brzmi dumnie".

      Co zaś się tyczy polityki - trzymanie się z boku i spluwanie z pogardą na samo brzmienie słowa "polityk" jest jedną z możliwości - przyznaję że cholernie kuszącą i w pewien sposób bardzo mi bliską. Drugą możliwością jest przynajmniej próba w swoim małym zakresie, na swoją maleńką skalę - wywarcie własnego wpływu, własnego piętna, na sprawy. Na tym etapie jestem od trzech lat - i będę przez czas jakiś jeszcze. Co z tego wyniknie - czy w ogóle coś - cóż - przekonamy się - i Ty - i ja sam, za czas jakiś, prawda? Jestem umiarkowanie dobrej myśli - ale nie wykluczam też możliwości że skończę jako cholernie rozczarowany facet. W każdym razie - postanowiłem spróbować.

      Usuń
    4. i to jest właśnie różnica między nami - ja rozczarowany nigdy nie będę, gdyż wiem, że wiara i nadzieja w rzeczy które wierzę, nigdy nie będą przedmiotem negatywnej emocji . A jedyną możliwością wpływania na otaczającą rzeczywistość, jest działanie zgodne z tzw. sumieniem, będącym wytworem systemu wartości czy to religijnych, czy to społecznych, czy to w końcu też politycznych, gdyż bez tego, kulturotwórczego czynnika do dzisiaj siedzieli byśmy na drzewie zajadając banany. Stąd dla mnie postępowanie wbrew powszechnie przyjętym wartościom ( a takim chyba można nazwać współpracę z reżimem stanu wojennego) jest naganne i nie do przyjęcia. Jak już napisałem - skoro innym to nie przeszkadza - to ich sprawa, ale potem niech nie narzekają. Albo na wstępie porzucą nadzieję.

      Usuń
    5. :) Jednakowoż pozwól sobie zwrócić uwagę że postępowanie w zgodzie z sumieniem może również oznaczać dokładnie to co pokazałem jako pierwszy rodzaj postawy. Więc nie jest żadnym sposobem, nie tylko nie jedynym ale właśnie - żadnym, wywierania wpływu na sprawy publiczne.

      Usuń
  15. Myślę że mamy tu do czynienia z zaplanowaną próbą dyskredytowania zasłużonego solidarnościowca, zasłużonego działacza opozycji antykomunistycznej.

    Ta "komusza" nienawiść do pana Stanisława jest najlepszym poświadczeniem jego zasług dla wolnej Polski.

    Nie atakowalibyście go tak wściekle, gdyby było inaczej. Boli was że jest nieskazitelny.

    I właściwie jest to jedyny sensowny komentarz do tego bełkotu.

    Kto bierze udział w tak nędznych manipulacjach, nagonkach, ten sam siebie kompromituje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale numer. Jedni będą udowadniać drugim kto był, jest większym komunistom. Jedni warci drugich. Te same metody. Dziekuję nie chcę zamiany Kotarby na Brynkusa i ludzi IWW. Niech się gotują w kotle polskiego piekiełka...

      Usuń
    2. Taak, Staszek jesteś nieskazitelny. Orleańska dziewica z Ciebie, w dodatku ze 100% poparciem w partii :D :D :D Jesteś moim idolem, bez dwóch zdań, Kocicho :D :D :D

      Usuń
    3. Witajcie.
      A czy Bóg da coby skończył jako ta nieskazitelna Dziewica ?
      Miłego Dnia tyż Staszek.

      Usuń
    4. Witajcie.
      Odszukałem wywiad z Bronisławem Cieślakiem:

      "...z Mieczysławem Gilem, który jakiś czas był przewodniczącym Zarządu Regionu Małopolska, a potem posłem i przewodniczącym Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Razem jeździliśmy na obozy do ośrodka Związku Młodzieży Socjalistycznej w Kobyle-Gródku, dzisiaj Gródku nad Dunajcem, i obaj codziennie rano staliśmy pod masztem, na który była wciągana flaga, i śpiewaliśmy: „Jesteśmy młodą gwardią proletariackich mas, pracować nam kazali na egzystencję swą, jesteśmy już dojrzali, gdy inni dziećmi są”. Była tylko jedna mała różnica między nami. Ja miałem na sobie koszulkę z napisem „Ratownik WOPR”, bo jeździłem tam, aby zarobić na wakacje, a Gil był instruktorem i stał pod tym masztem w białej koszuli i w czerwonym krawacie."
      Miłego etc.etc.
      P.S.A może ktoś posiada zdjęcie delegacji aktywistów młodzieży składającej kwiaty pod pomnikiem Lenina w Nowej Hucie ?

      Usuń
    5. @anonimowy
      Brynkus nie jest z IWW, on jest z Cielebonem, tym samym na którego kamienicy" muzeum" wisi "Precz z lewicą i IWW"

      Usuń
  16. Komedia i jeszcze raz komedia - Pan StanisŁaw i zasługi dla wolnej Polski, nieskazitelny :D :D :D
    Człowieku czy ty się blekotu najadłeś?

    OdpowiedzUsuń
  17. @anonimowy
    - mam propozycję, jak tak dobrze znasz Twój obiekt westchnień, czyli Kotarbę, to napisz co robił 13 grudnia 1981 roku
    - ustosunkuj się do treści artykułu w pressmixie
    - a tak poza tym to ma rację majka z tym blekotem
    - brak odniesienia się do konkretów traktuję jako koniec dyskusji z Tobą
    -@kolejny odważny anonimowy
    - nikt nikomu nie udowadnia kto był większym albo mniejszym komunistą. Cieszy mnie jednak to, że zdecydowana większość tu się wypowiadających traktuje słowo komunista jako epitet
    - @dziadunio
    - źle jest, że zdecydowana większość społeczeństwa, może i tak jest, ma dość tewu itd. Ma dotąd dopóki się nie dowiaduje, kim oni byli, jak ludziom szkodzili i kim są teraz, albo też jaka jest ich legenda. Przykładem jesteś tego choćby Ty. tak rzuciłeś się na glossę do życiorysu Kotarby, jak pies na kość. Pamiętaj, że może być to nie ostatnia glossa. Ponadto te Twoje papiery są powszechnie dostępne w Archiwum w Katowicach, oddział w Oświęcimiu.
    - Co zaś do IPN-u to z mocy ustawy przechowuje on dokumenty nie tylko poubeckie i poesbeckie, także innych instytucji z czasów PRL-u i wcześniej
    jbrynkus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Józef, Józef. Uprzejmie proszę, nie wkładaj mi niczego w usta. Jasno, klarownie i uczciwie opisałem mój stosunek do przeszłości Staszka. Z jednej strony akceptując weryfikację a właściwie wstęp do weryfikacji jego legendy, z drugiej zaś uznając że jest mi to obojętne czy był w S czy też zupełnie gdzie indziej, za fakt istotny podałem tylko ewentualne kłamstwa w tej sprawie. Nazywać to "rzucaniem się na kość" to zwyczajne nadużycie.

      Usuń
    2. Góralu czy ci nie żal... lustruj na swoim Podhalu, dosyć zamieszania narobiłeś w Wieprzu, nawet z PIS takiego lustratora wypieprzyli, przestań mieszać w Wadowicach, bo co tobie do Wadowic.

      Usuń
    3. Za chwilę przyleci nieskazitelny Pan Stanisław i zapyta, skąd Pan jest? z Podhala to proszę wracać na Podhale ;)

      Usuń
  18. Co ci do Wieprza, anonimowy odważniaku?

    BW

    OdpowiedzUsuń