niedziela, 10 lutego 2013

Wadowickim radnym

Inicjatywa Uchwałodawcza raz jeszcze

Jako że sesja RM, na której będzie głosowany projekt zmian Statutu Gminy w taki sposób, żeby dać jej mieszkańcom prawo do zgłaszania własnych projektów uchwał, zbliża się wielkimi krokami, postanowiłem raz jeszcze wrócić do tego tematu. Wrócić i ostatecznie rozprawić się z tymi wątpliwościami czy też "argumentami" które mają rzekomo przemawiać przeciw temu prawu.

Podzielę te wątpliwości na grupy, wg stopnia ich dorzeczności. 

Jedynym mającym pozory rzeczowości argumentem było twierdzenie o rzekomej niezgodności IU z prawem. Praktyka pokazuje jednak że tak Wojewodowie jak i Minister Administracji i Cyfryzacji oraz Premier polskiego Rządu nie podnoszą tego argumentu - co więcej - powszechnie akceptują to rozwiązanie, które jest implementowane w coraz większej ilości samorządów na terenie kraju. Koronnym przykładem jest tutaj Kraków - który wprowadził Inicjatywę Uchwałodawczą do swojego Statutu latem zeszłego roku.

Kolejnym, pseudo-prawniczym zarzutem jest, podniesiony przez M.Płaszczycę problem tzw "martwego prawa". Jego troska o to czy mieszkańcy gminy skorzystają kiedykolwiek z możliwości jakie dajemy im zmieniając Statut jest wzruszająca - niemniej - równie zasadnie można spytać o prawo Przewodniczącego do zgłaszania projektów uchwał czy prawo do tego komisji rady. Przewodniczący nigdy żadnego projektu nie zgłosił a co do komisji, to radni nawet nie wiedzą że takie prawo posiadają - w każdym razie nie wie tego Burmistrz Filipiak, która skwitowała uwagę Mateusza Klinowskiego o istnieniu takiego zapisu wielce zdziwionym "pierwsze słyszę". Idąc dalej - także sami radni nie zgłosili w tej kadencji ŻADNEGO projektu uchwały - ich prawo jest martwe jak gdzieś już to pisałem, jak karp w galarecie.
Reasumując - argument z "martwego prawa" jest żaden, ot publicystyczna zagrywka walczącego z piórem.

Całkiem niedorzeczne jest twierdzenie które przeczytałem dzisiaj u Henryka Odrozka, jakoby zapis w Statucie IU dla mieszkańców miał oznaczać anarchię. Przytaczam argument całkowicie oczywisty, niemniej jak widać potrzebny, wobec podnoszenia przez niektórych tak absurdalnego zarzutu -

"Mam wrażenie że wiele osób po prostu nie rozumie idei i sposobu funkcjonowania IU. Więc wyjaśniam po raz enty – prawo to daje grupie mieszkańców możliwość zgłoszenia PROJEKTU UCHWAŁY – natomiast dalsze jego losy w dalszym ciągu zależą od radnych. W ostateczności i tak to radni, a nie mieszkańcy, będą decydowali o zasadności zgłoszonego projektu i głosowali go w trybie identycznym jak wszystkie inne Uchwały.

Mówienie o anarchii w tej sytuacji dowodzi co najmniej kompletnego pomylenia pojęć i niezrozumienia, czym w istocie rzeczy jest wspólnota samorządowa"

Równie bzdurnym, w szczególności wobec  praktyki życia codziennego w naszej gminie, jest argument o tym, jakoby łatwiej było przekonać pięciu radnych do jakiegoś projektu czy pomysłu, niż zebrać podpisy 200 mieszkańców. Znów - wzrusza mnie troska Płaszczycy o ewentualny wysiłek inicjatorów IU - ale jako argumentu przeciw temu rozwiązaniu traktować tego nie sposób. Radni nie zgłaszają nawet własnych projektów uchwał, trudno więc oczekiwać że będą pracowali nad obywatelskimi. Poza tym w sytuacji w której radny Odrozek ponad rok domaga się i prosi radną Wodyńską o zwykłą informację gdzie i kiedy odbędzie się posiedzenie rady osiedla, trudno mówić o chęci współpracy. Radni nie pełnią też żadnych dyżurów, są po prostu nieosiągalni dla większości mieszkańców, co po prostu uniemożliwia jakąkolwiek z nimi współpracę.

A wszystkie te, praktyczne uwagi i tak są niczym w porównaniu z faktem iż w prawie do Inicjatywy Uchwałodawczej najpełniej realizuje się idea samorządu lokalnego. Reforma samorządowa nie była pomyślana wyłącznie jako ruch administracyjny, mający załatwić zarządzanie Polską lokalną. Naczelną ideą samorządu jest  najpełniejszy udział mieszkańców we wszystkich sprawach dotyczących ich małych ojczyzn. A elementem takiego rozumienia samorządu i to jednym z najistotniejszych, jest właśnie prawo mieszkańców do zgłaszania własnych projektów, własnych pomysłów na funkcjonowanie ich otoczenia.

 Podsumowując - nie istnienie ŻADEN dorzeczny, rozsądny, rzeczywisty argument przeciw zaproponowanym przez nas zmianom w Statucie Gminy. Niezależnie od tego co będą mówili radni na sesji, odrzucenie Inicjatywy będzie oznaczało użycie brutalnej siły koalicji przeciwko własnym wyborcom. 

5 komentarzy:

  1. Odrzucenie będzie osobistą porażką kilku polityków lewicy, którzy i tak przegrają za rok.
    Ale to ich prywatny problem i korzyść dla całej gminy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odrzucenie będzie osobistą porażką wszystkich mieszkańców gminy, którzy i tak wrócą do tego tematu za rok. Z wyborczą kartką w ręce.

      Usuń
  2. Lewica tu, lewica tam,
    Kocicho to pisał, mówię Wam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie! Dziaduniu tak niesprawiedliwie osądzać radnych nie można! Przecież radni-bezradni pod przewodnictwem Z.Szczura mieli ogromnie dużo roboty w związku z uchwalaniem dwóch rezolucji! Przecież praca w charakterze "semafora", to wysiłek fizyczny , a że kolejne "klątwy" powstały na zamówienie "organizatora pielgrzymek" i jego chlebodawczyni,to nie jest istotne! Oni na hasło "Kończmy dyskusję i przegłosujmy" ochoczo podnieśli rączki "za" i odetchnęli z ulgą! Robota odwalona i można spokojnie drzemać do następnego posiedzenia.

      A tu "lewica" stawia jakieś żądania , żeby pozwolić zabierać głos w sprawach ważnych dla mieszkańców i jeszcze zmian w Statucie pozwalających "warchołom" na zgłaszanie własnych projektów uchwał! Toż to nie do pomyślenia!
      Dziaduniu, pewnie za chwilę usłyszymy ze strony radnych-bezradnych pytanie zasadnicze :"jak tu żyć..?

      sierotka Marysia

      Usuń
    2. :):) No tak, jak żyć, pani Burmistrz, jak żyć:D:D

      Co do zmian w Statucie - idąc dalej tropem Płaszczycowego "argumentu" można by zapisać w Statucie że radni nie mają prawa głosu na sesjach - przecież to ich uprawnienie także jest martwe:)

      Usuń