piątek, 18 maja 2012

Zabijemy cie dla twojego własnego dobra

czyli ideologie na kozetce.

Jest coś niepokojącego w ideologiach. Wszystkich bez wyjątku. Niezależnie od swoich zawartości bowiem i skierowania wektorów, łączy je jedna wspólna cecha - tak na poziomie argumentacji którymi się posługują, jak na poziomie stopnia przekonania zwolenników o jej słuszności  - aspirują do oczywistości i absolutnej obowiązywalności. Mało tego - na pewnym poziomie, jakimś magicznym wręcz sposobem, sublimują ze zbioru światopoglądowych twierdzeń w Dobro. A zaraz potem w Dobro Najwyższe.

 Tak jest z ideologiami mającymi podłoże czy konotacje religijne, identycznie z tymi które są ściśle materialistyczne. Tak było w Hiszpanii gen.Franco, tak w Rosji Stalina. Identycznie w Polsce Gomułki, nie inaczej w Afganistanie Talibów. I w państwie Czerwonych Khmerów i w kraju Ajatollahów.  Wszędzie tam można było przeczytać, usłyszeć, dowiedzieć się z różnego rodzaju komunikatorów ze jakiś związany z ideologią symbol jest najwyższym dobrem. Większość z nas ma w dość świeżej jeszcze pamięci plakaty głoszące że u nas takim dobrem były naród i partia na przykład.

Czemu tak mnie to przeraza? Dlaczego chcę wysyłać ideologie na kozetkę, sugerując ze coś jest z nimi mocno nie tak? Ano dlatego ze gdy ideologia staje się, a zawsze tego próbuje - dobrem, gdy próbuje być, jest, obowiązującym i nie budzącym wątpliwości drogowskazem, zazwyczaj giną ludzie. Bo ci - jak to ludzie - nijak nie potrafią śpiewać unisono. I zawsze znajdują się inni, którzy takiego fałszującego zechcą nawrócić.  A gdy przygłuchy czy uparty- zniknąć. Dla jego własnego dobra. Przecież i tak nie mógłby zostać zbawiony albo stanowić wartościowego społecznie elementu.

Świat co i rusz rozpościera jakieś sztandary, a to polityczne, a to ideologiczne a to religijne - wreszcie takie w których to wszystko się miesza - i zaczyna się wrzenie. Próba sublimacji.


To dlatego tak dobrze sie czuje w otoczeniu ludzi, którzy miewają wątpliwości. To również dlatego nigdy nie mam pretensji gdy czyjeś poglądy bywają nieostre. Bo samemu ciągle mi się zdarza, gdy inni wchodzą na wysokie C, buczeć polowe oktawy niższe F.
Jestem człowiekiem ideologicznych światłocieni. I dobrze mi z tym.

P.S Zarzuci mi ktoś ze straszę ideologiami, jako przykładów używając ich ekstremistycznych przejawów.
Tak, tylko ze to nie są żadne ekstremizmy. To konsekwentnie argumentowana i wcielana w życie idea.

P.P.S O innych, może mniej drastycznych ale równie niebezpiecznych następstwach konsekwentnego, bezkrytycznego wcielania idei w życie napisze już wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz