Oraz jeden smaczek.
Poruszenie na dawno niespotykaną w mieście skalę wywołał tekst Marcina Płaszczycy, właściwie tylko informujący o tym, czym kilka osób zajmuje się od przeszło miesiąca - o wniosku mieszkańców do Rady Miejskiej ws budowy ścieżek rowerowych. Poruszenie zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę z jaką zjadliwością krytykował dotychczas każdy przejaw aktywności obywatelskiej - dość wspomnieć choćby powszechnie obśmiany tekst o zgniłej trawie czy wyeksponowanie haniebnego kłamstwa Ruły ws Inicjatywy Uchwałodawczej.
Zapytałem wiec samego Płaszczycę - co takiego się stało, że zdecydował się o tym napisać. Odpowiedział mniej więcej tak - "Czytałem twoje uzasadnienie do wniosku -nie ma tak nawet cienia polityki. Sam pomysł jest dobry, sam o tym myślałem już kilkanaście lat temu. Poszedłem za swoim dziennikarskim instynktem i opisałem waszą sprawę."
Nie, nie - ten tekst nie będzie o Marcinie Płaszczycy.Na poziomie politycznym nic się nie zmieniło -byliśmy, jesteśmy i prawdopodobnie na zawsze zostaniemy na przeciwnych biegunach. Nigdy się nie zgodzimy w ocenie tego co dla tego miasta jest dobre i kto je wyniszcza, oplótłszy je jak trujący bluszcz.
Pisze o tym dlatego żeby pokazać i kolejny raz podkreślić że ścieżki rowerowe są bezpartyjne, ideologicznie doskonale neutralne i wyłącznie tak należy do tego pomysłu podchodzić. Wniosek który zamierzam złożyć przewodniczącemu Szczurowi jest wnioskiem mieszkańców - nie zabiegałem o poparcie radnych opozycyjnych, to nie jest projekt uchwały z regulaminowymi podpisami przynajmniej pięciu z nich.
Powiem więcej - na komisji podczas której dyskutowano projekt Inicjatywy Uchwałodawczej siedziałem może dwa metry do Zdzisława Szczura - i słyszałem jego, półgębkiem rzucony komentarz. Powiedział pan wtedy panie przewodniczący - "A od czego są radni" No więc zrobiłem dokładnie jak pan chciał - przychodzę do pana i do całej Rady Miejskiej z pomysłem. I setkami ludzi którzy ten pomysł popierają.
Przecież tak to wg pana powinno wyglądać, prawda? Mieszkańcy przychodzą do radnych ze swoimi sprawami, wnioskami, pomysłami - a radni przekuwają to na projekty uchwał.
Gdy ostatnio odrzucaliście IU, radny Mariusz Ruła łgał w żywe oczy. Wówczas tych oczów było kilkadziesiąt par. Mam nadzieje że tym razem obejdzie się bez politycznego bełkotu i radni będą mogli śmielej popatrzeć w kilkaset par oczu.
Wyłącznie od was zależy czy zrobicie z tego pomysłu polityczne bagno, czy być może pierwszy raz w życiu podejdziecie do tego zwyczajnie, po ludzku - sami macie dzieci i wnuki i całkiem możliwe że będą was chciały namówić na rowerowy wypad nad Mucharskie Jezioro za dwa, trzy lata.
Ale nic nowego nie odkrywasz, bo ścieżki rowerowe są.
OdpowiedzUsuńZrobienie kolejnej po torwisku w stronę zapory jest starym pomysłem sprzed 7 lat, ale wówczas to sami rowerzyści zawnioskowali, żeby ścieżki były bliżej rzeki, a nie po paskudnym torowisku.
Nic nowego, ale dla ciebie być może zupełna nowość.
Tia, też słyszałem że ścieżki rowerowe są:)
UsuńRowerzyści zawnioskowali, mówisz? Rozumiem że do UM? A wy na to?
Wykorzystanie nasypu ma tą zaletę że to gotowy, wytyczony i utwardzony trakt. Wymaga tylko niewielkich przeróbek - to po prostu duża oszczędność. No i jest pewność że nawet przy wysokim poziomie, Skawa nie zabierze ścieżki do Wisły:)
Osiołku po nasypie kolejowym nie już śladu, mosty kolejowe też zostały rozebrane przez PKP.
OdpowiedzUsuńJedyny nasyp w tym miejscu, to wał przeciwpowodziowy własności ODGW w Krakowie i po wale nie wolno jeździć nawet rowerami.
Ale wam ignorantom to chyba obojętne, bo jesteście ponad prawem?
Idź i powiedz to autorce Planu Rozwoju Lokalnego Gminy Wadowice, Ewie Filipiak.
OdpowiedzUsuńMostki rozebrane, mówisz? Wow, a nie pozostałości pewnie zostały zaminowane i teraz nie można ich odbudować? :D