czwartek, 26 grudnia 2013

Dziadunio o aborcji, narkotykach i całym bagnie świata.

czyli proszę przeczytać ze skupieniem albo wcale.

Przyglądając się, a czasem także uczestnicząc w dyskusjach światopoglądowych z przeróżnymi ludźmi, spotkałem się niejednokrotnie - właściwie ciągle się spotykam, z rodzajem argumentacji, który mocno mnie niepokoi - i o tej argumentacji będzie dzisiejszy tekst.

Za bardzo istotny, ba - mający rozstrzygać właściwie o wszystkim, argument - np w sprawie legalizacji narkotyków - ale także wracającej z wielkim hukiem ostatnio aborcji - uważa część dyskutantów taką oto konstrukcję - "zakazy nic nie dają, ludzie tak czy inaczej zażywają narkotyki/ usuwają ciąże - jedynym sensownym rozwiązaniem jest więc zlikwidowanie zakazów"

Zatrzymajcie się tu na moment - i spróbujcie sobie poradzić, rozprawić się z takim dictum. Prawda że bardzo trudno znaleźć w tym dziurę? Świętą prawdą jest przecież, że istnieje podziemie aborcyjne - co więcej - istniało, i, o ile aborcja nadal będzie nielegalna - zawsze będzie istniało. Wyłącznie kwestią ceny będą warunki i fachowość zabiegu - biedaczki będą chodziły "do baby, spędzić płód" - bogatsze do lekarskiego gabinetu. Nie inaczej z narkotykami - narkobiznes kwitnie gdzieś pewnie od końca XIX wieku - rozrasta się i w niczym sobie nie przeszkadza - pomimo bilionów wydanych przez państwa na walkę z nim, oraz drakońskich kar w niektórych krajach. No i powszechnej nielegalności właściwie na całym świecie.

Ludzie robią pewne rzeczy a kary powodują wyłącznie koszty finansowe i niczego nie zmieniają - a często wręcz odwrotnie - pogarszają sprawę  - czy jesteśmy skazani na pogodzenie się z takim sposobem relacji z rzeczywistości? Czy musimy uznać rację tych, którzy tak właśnie argumentując - nawołują i żądają legalizacji czy to narkotyków czy aborcji?

Ano - nie. Można się przed tym bronić - na różnych planach - i tym najbliższym - i tym całkiem szerokim. Ale po kolei.

Pierwszą, najbardziej oczywistą linią obrony jest konstatacja - no dobrze - ale niektórzy także kradną. Nie inaczej niż w przypadku aborcji czy narkotyków - nie powstrzymuje ich od tego powszechna karalność, nie powstrzymuje nic. Kradną i basta. Czy to, zgodnie z przedstawionym powyżej tokiem rozumowania - ma oznaczać legalizację kradzieży? A może zniesienie własności prywatnej?  Dla tych którzy rozpaczliwie szukają możliwości obrony swoich konserwatywnych przekonań - spokojnie - jeszcze niczego nie udowodniliśmy - liberałowie będą tłumaczyć że volenti non fit iniuria, że argument jest nie trafiony, bo w przypadku narkotyków i aborcji(o narkotykach będą to mówili głośno, prawie krzycząc - o aborcji cichutko, bucząc pod nosem) - zainteresowany nie wyrządza krzywdy nikomu, poza samym sobą - więc guzik to kogoś(państwo) powinno obchodzić.

Wiecie właśnie się zorientowałem że coś, co właściwie miało być tylko wstępem do zasadniczej mojej myśli, objętościowo zajęło już tyle co przeciętnej długości post na tym blogu - zrobię więc w tym miejscu przerwę - i dopiszę drugą część niebawem.

 Inaczej za jasną cholerę nikt nie przebrnie przez dłużyznę :):)

A poza tym - o ile będzie się Wam chciało nad tym pomyśleć - to to jest właśnie idealny moment żeby się zatrzymać.


10 komentarzy:

  1. magistracki troll ;)26 grudnia 2013 10:05

    Dziadunio nażarł się nieświeżego kawioru na wigilii i znowu bredzi. Od tej nienawiści już mu sie całkiem w głowie poprzewracało, zaczyna bronić narkotyków i mordowania nienarodzonych dzieci. Takimi hasłami Gładysz chce dojść do władzy, ale wadowiczanie na to nie pozwolą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mi wyszło naśladowanie kocichów i innych urzędowych gupoli? ;)

      Usuń
  2. Dodam trochę więcej rozterek do Twojej próby obrony konserwatyzmu.

    Alkohol jest legalny. Legalny jest też alkoholizm choć ma mocno negatywny wpływ na innych ludzi i całe społeczeństwo. Dlaczego jako państwo i społeczeństwo tolerujemy tą patologię ? Nie inaczej jest z nałogiem palenia tytoniu. To są konserwatywne nałogi. Tradycja nakazuje je tolerować bo stały się częścią naszej cywilizacji. W innych kulturach akceptowane są inne nałogi i patologie. Różniące je negatywne skutki działania to drugorzędna sprawa. Podstawa to przekonanie że "nasze" patologię są lepsze bo są nasze. Znane i tolerowane. Można więc je łatwo dostać i praktykować bez szczególnego społecznego piętna. Jednym słowem pełnia konserwatywnej postawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te uwagi są przedwczesne:) Biorąc pod uwagę konstrukcję tekstu jaką założyłem - one dopiero mogą się stać sensowne - ale wcale nie muszą :):):) Wszystko zależy od tego w którym momencie znudzę się tematem - albo raczej na jak szeroki plan dojdę. A "nasze" używki to wcale nie taka znowu bezpodstawna rzecz - gdybyś to ty nazarł się takiego zielska jak robili to np. szamani w różnych kulturach, raz dwa przekonałbyś się że nie :D:D:D

      Usuń
    2. Dziś faszeruję się środkami na przeziębienie i nie potrzebuję żadnych innych, żeby mieć wizje. Domowa szamanka na razie mi wystarczy.

      Usuń
    3. Nie odwracaj kocicha ogonem :D "Nasze" używki są obiektywnie lepsze niż nie nasze - "nasze patologie" lepsze niż nie nasze - na identycznej zasadzie jak np klimat. Spróbuj zamieszkać w La Rinconada , jeżeli juznie chcesz kosztować szamańskich specjałów ;) :D

      Usuń

  3. Zbałamucą młodzi starą babę przez te święta. Bo mówią mi, żebym się nie gorszyła, że mojemu wnukowi kobieta wazektomię zafundowała na Gwiazdkę. Po prostu ona już nie chce się skrobać! Boże zachowaj! Sama nie wiem co myśleć. Bo gdyby tak wszystkie chłopy na wazektomię się zdecydowały, to i Madzia mamie z rąk by nie wypadła. A i co jeszcze! Z wnuczką z Urugwaju przez skypea rozmawiałam. Tam ten ich prezydent, co to jak menel się ubiera i sam na traktorze po swoim poletku jeździ, króliki doświadczalne z Urugwajczyków robi - trawę hodować i palić pozwala i jeszcze światu mówi – patrzcie poświęcamy się dla nauki! Boże, żeby tylko ta zaraza z Urugwaju do Polski nie przylazła. Bo tam jeszcze chłopy z chłopami i baby z babami śluby biorą. Naród bezbożny.
    Pytam wnuczkę, czy pali zioło, a ona mi mówi, że woli oszczędzać na cygara Montecristo. No to przynajmniej odetchnęłam z ulgą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziaduniu, skomentuj lepiej list 8-latka, ciekaw jestem, co jako czołowy wadowicki bloger o tym sądzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentuję więc - złotem jest milczenie. Szczególnie w tym przypadku jest złotem.

      Usuń