wtorek, 11 września 2012

Wiara czyni czuba

czyli jak nie zostać Cejrowskim

Trafiłem w sieci na taką rozmowę:
http://www.youtube.com/watch?v=fDFC-v53d_A
http://www.youtube.com/watch?v=zxMSALF6V8g

Hołownia był blisko - ale nie użył argumentu definitywnie obnażającego porażającą zgniliznę w głowie i w sercu Cejrowskiego.  Nie powiedział mu że jeżeli chrześcijaństwo, jeżeli katolicyzm w ogóle ma mieć jakikolwiek sens, to polega on na zasadzie miłości. Cały bez reszty w niej się mieści i zamyka.

W kim jak w kim, ale w Cejrowskim próżno szukać choćby śladu miłości. Do kogokolwiek, prócz siebie, oczywiście.

To w ogóle wydaje się być dobra wskazówka dla wszystkich wierzących - macie czasami mętlik w głowie, wasz kościół mówi co najmniej dwugłosem - przypomnijcie sobie bodaj najsłynniejszy passus z Ewangelii -
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący"
Tak sobie myślę ze wszyscy będziemy się mieli lepiej jeżeli będziecie szukali w słowach i czynach swoich kapłanów miłości. I słuchali tych u których ją znajdziecie.

Całkiem możliwe że wasz proboszcz powie coś innego - ale jak dla mnie całą resztę przykazań, kanonów, dogmatów, egzegez i  apologii możecie sobie spokojnie darować ;):)

I uprzedzając ewentualne pytania - nie, ja nie mam w sobie chrześcijańskiej miłości boga i bliźniego. No, w każdym razie nie w stopniu wystarczającym.

Ale też w żaden sposób nie korzystam z faktu przynależności do tej czy innej wspólnoty religijnej żeby wszystkim pozostałym mówić jak mają żyć.
Co próbuje robić kato-talib Cejrowski. 

35 komentarzy:

  1. Jam jest ateista z dziada, katolik z domu, a z przekonania... deista. I co mi zrobisz???

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem że masz dość naiwne przekonania:)

    Lepiej byś zrobił idąc w ślady dziada. No, ewentualnie posłuchał czego uczyli cię w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli co, szukamy dziś dowodów na istnienie czy nieistnienie Boga? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zmieniłem tytuł wątku:)Specjalnie dla ciebie;)

      Usuń
    2. No niby z takim tytułem lepiej, ale żeby była ścisłość to powinieneś sprecyzować, że chodzi o wiarę w Boga. Bo wiesz, wiara we własne możliwości to też wiara a czasem pomaga :D Nie byłbym sobą jakbym tego nie napisał :)

      Mogłeś też rzucić to z tym opium dla mas, trochę to nie po wadowicku bo u nas na haju nikt być nie może, ale też by pasowało :)

      No ale dobra, masz te dowody czy nie? Obojętne jakie. Ja się nie obrażę jak mi udowodnisz, że Bóg jest albo nie. Udowodnij jednak cokolwiek :)

      Usuń
    3. @Miłosnik

      Nie ma dowodów i nigdy nie było....

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    4. Ale na co nie było tych dowodów???

      Usuń
    5. Dajcie spokój chłopaki dowodom. Są, nie ma - jakie to ma dla wierzącego znaczenie? Istota wiary jest zaufanie, podążanie za, a nie dowody.

      Usuń
    6. Ja się Ciebie pytam, jakie to dla Ciebie ma znaczenie :)

      Usuń
    7. Nie mogłem się powstrzymać. Ostatni autoryzowany wywiad kardynała Martiniego.

      –Jak Jego Emi­nen­cja widzi sytu­ację Kościoła?

      Kościół jest zmę­czony, w Euro­pie dobro­bytu i w Ame­ryce. Nasza kul­tura posta­rzała się, nasze kościoły są wiel­kie, a nasze klasz­tory puste. Apa­rat biu­ro­kra­tyczny Kościoła rośnie jak na droż­dżach, a nasze ubiory są pom­pa­tyczne. Czy te rze­czy wyra­żają jed­nak to, czym dzi­siaj jeste­śmy? Dobro­byt ciąży… Jeste­śmy jak ten młody bogacz, który, smutny, odszedł kiedy Jezus nama­wiał go, by został jego uczniem. Wiem, że nie możemy porzu­cić wszyst­kiego z łatwo­ścią. Ale przy­naj­mniej możemy szu­kać ludzi, któ­rzy są wolni i bli­scy bliź­niemu. Jak byli nimi biskup Romero i męczen­nicy jezu­iccy z Sal­wa­doru. A u nas? Gdzie są boha­te­ro­wie któ­rzy mogliby nas inspi­ro­wać? W żad­nym wypadku nie możemy poszu­ki­wać ich wyłącz­nie w obrę­bie Instytucji…

      –Kto może pomóc dzi­siej­szemu Kościołowi

      Ojciec Karl Rah­ner[i] uży­wał wyobra­że­nia żaru, który tli pod popio­łem. Ja widzę w dzi­siej­szym Kościele tak wiele popiołu nad żarem, że czę­sto nacho­dzi mnie poczu­cie nie­mocy. Jak można uwol­nić żar od popiołu, aby na nowo roz­bły­snął pło­mień miło­ści? Przede wszyst­kim musimy odna­leźć ten żar. Gdzie są poje­dyn­cze jed­nostki pełne wspa­nia­ło­myśl­no­ści, jak dobry Sama­ry­ta­nin? Które mają wiarę jak rzym­ski cen­tu­rion? Które mają tyle entu­zja­zmu, co Jan Chrzci­ciel? Które mają odwage pró­bo­wać cze­goś nowego, jak Paweł? Które są wierne, jak Maria z Mag­dali? Ja radzę papie­żowi i bisku­pom by szu­kali 12 osób „poza normą” na sta­no­wi­ska kie­row­ni­cze. Ludzi, któ­rzy są u boku naj­uboż­szych, oto­czo­nych mło­dzieżą, pró­bu­ją­cych nowych rze­czy. Potrze­bu­jemy kon­fron­ta­cji z ludźmi peł­nymi pło­mie­nia, by ten pło­mień roz­nie­śli po świecie.

      cd....

      Usuń
    8. cd..

      –Co Emi­nen­cja radzi prze­ciw zmę­cze­niu Kościoła?

      Kościół musi uznać wła­sne błędy i przejść szlak rady­kal­nej prze­miany, poczy­na­jąc od papieża i od biskupów
      Trzy bar­dzo silne środki. Pierw­szy to nawró­ce­nie: Kościół musi uznać wła­sne błędy i przejść szlak rady­kal­nej prze­miany, poczy­na­jąc od papieża i od bisku­pów. Skan­dale pedo­fi­lii zmu­szają nas do wstą­pie­nia na szlak nawró­ce­nia. Pro­blemy sek­su­al­no­ści i wszyst­kich kwe­stii zwią­za­nych z cie­le­sno­ścią są tego przy­kła­dem. Te pro­blemy są ważne dla każ­dego i cza­sami są wręcz zbyt ważne. Musimy zadać sobie pyta­nie, czy ludzie w ogóle jesz­cze słu­chają rad Kościoła w kwe­stiach sek­su­al­nych. Czy Kościół jest w tej dzie­dzi­nie nadal auto­ry­te­tem, czy tylko kary­ka­turą medialną?

      Drugi to Słowo Boże. Sobór Waty­kań­ski II przy­wró­cił Biblie kato­li­kom. Tylko ten, który w sercu swoim odbiera Słowo Boże może zna­leźć się wśród tych, któ­rzy wspo­mogą Kościół w jego odno­wie i będą umieli odpo­wie­dzieć na te wyzwa­nia wła­ści­wym wybo­rem Słowo Boże jest pro­ste i szuka na towa­rzy­sza serca, które go wysłu­cha. Ani kler ani Prawo kościelne nie mogą zastą­pić ludz­kiego wnę­trza. Wszyst­kie zewnętrzne reguły, prawa, dogmaty dane nam są, by oświe­tlić wewnętrzny głos, by roz­po­znać ducha.

      Dla kogo są sakra­menty? One są trze­cim środ­kiem uzdro­wie­nia. Sakra­menty nie są narzę­dziem dys­cy­pliny, ale pomocą dla ludzi na ich dro­dze, zwłasz­cza w życio­wych sła­bo­ściach. Czy nie­siemy sakra­menty ludziom, potrze­buj cym nowe siły? Myślę o wszyst­kich roz­wie­dzio­nych, o parach w dru­gim mał­żeń­stwie, o „sze­ro­kich rodzi­nach”. Oni potrze­bują spe­cjal­nej opieki. Kościół wspiera nie­roz­wią­zy­wal­ność mał­żeń­stwa. Ale kiedy mał­żeń­stwo, kiedy rodzina są udane, to jest łaska. Nasz sto­su­nek do posze­rzo­nych rodzin okre­śli zbli­że­nie do Kościoła poko­le­nia dzieci. Kobieta została porzu­cona przez męża, znaj­duje nowego towa­rzy­sza, który opie­kuje się nią i jej trójką dzieci. Druga miłość się udaje. Jeśli ta rodzina jest dys­kry­mi­no­wana, poza Kościo­łem pozo­staje nie tylko matka, ale rów­nież i jej dzieci. Jeśli rodzice czują się poza Kościo­łem lub nie czują jego wspar­cia, Kościoł straci przy­szłe poko­le­nie. Przed Komu­nią modlimy się „Panie, nie jestem godzien”… My wiemy, że nie jeste­śmy godni. Miłość jest łąską. Miłość jest darem. Pyta­nie, czy roz­wie­dzieni mogą przy­stę­po­wać do komu­nii powinno być odwró­cone: „jak Kościół może pomóc siłą sakra­men­tów tym, któ­rzy mają zło­żona sytu­acje rodzinną”?

      –Jak Jego Emi­nen­cja stara się reali­zo­wać te postulaty?

      Kościół pozo­stał 200 lat z tyłu
      Kościół pozo­stał 200 lat z tyłu. Dla­czego się nie otrzą­śnie? Boimy się? Strach, zamiast odwagi? W każ­dym razie fun­da­men­tem Kościoła jest wiara. Wiara, zaufa­nie, odwaga. Ja jestem stary i chory, uza­leż­niony od pomocy innych. Osoby, które mnie ota­czają pozwa­lają mi czuć miłość. Ta miłość jest sil­niej­sza od rezy­gna­cji, którą co jakiś czas odczu­wam w sto­sunku do Kościoła w Euro­pie. Tylko miłość zwy­cięża zmę­cze­nie. Bóg jest Miło­ścią. I ja mam jesz­cze pyta­nie do cie­bie: a ty, co możesz zro­bić dla Kościoła?

      Roz­ma­wiali: Georg Spo­rschill SJ, Fede­rica Radice Fos­sati Confalonieri

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    9. I mała historia o wymienionym w wywiadzie biskupie Romero oraz potępionej przez Jana Pawła II telogi wyzwolenia.

      Jednym z najbardziej znanych krytyków warunków społeczno-ekonomicznych i najbardziej aktywnych obrońców praw człowieka był wówczas ojciec Rutilio Grande. To Grande powiedział, że psy właścicieli ziemskich jedzą lepiej niż dzieci pracujących na ich polach chłopów. Romero, który w 1977 r. został arcybiskupem Salwadoru, bronił ojca Grande przed krytykami ze strony rządzących. W marcu 1977 r. Grande i dwie towarzyszące mu osoby zostali zamordowani. Sposób, w jaki go zamordowano oraz fakt, iż nie prowadzono uczciwego śledztwa w tej sprawie, przekonał postrzeganego jako konserwatystę Romero, iż za śmierć zakonnika odpowiada rządząca junta.
      W proteście Romero zabronił odprawiania w całym kraju mszy w najbliższą niedzielę. Jedynym miejscem, w którym odprawiono mszę była katedra w stolicy. Mszę celebrował Romero.
      Tak wyraźny akt nieposłuszeństwa rozwścieczył rząd i zjednoczył zwykłych ludzi, których opinia o arcybiskupie zaczęła się zmieniać.
      Rządzony przez Romero Kościół coraz bardziej angażował się w obronę praw człowieka. Duchowni dokumentowali zbrodnie reżimu. Romero starał się bronić obywateli przed ich własnym rządem. Wygłaszał bardzo odważne kazania. Apelował do polityków i społeczności międzynarodowej. W liście do prezydenta Cartera pisał: Mówi Pan, że jest chrześcijaninem. Jeśli naprawdę nim Pan jest, proszę zaprzestać udzielania pomocy wojskowej tutejszej armii, ponieważ jest ona używana, by zabijać moich ludzi. Carter jednak obawiał się, że Salwador może stać się nową Nikaraguą. Apel Romero pozostał niewysłuchany.
      Romero zyskiwał na popularności, stał się symbolem walki o prawa człowieka w wielu krajach Ameryki Południowej. Jednocześnie odwrócili się od niego niemal wszyscy (poza jednym) biskupi w Salwadorze. W maju 1979 r. biskupi wysłali do Watykanu list, w którym oskarżyli Romero o podżeganie do rewolucji i sprzyjanie walce klas. Coraz bardziej jasne stawało się, że nad Romero zawisło niebezpieczeństwo. Gdy zaczął otrzymywać listy z pogróżkami, a pod ołtarzem w jego kościele znaleziono bombę, poprosił swoich przyjaciół, by nie zbliżali się do niego i nie narażali się na niebezpieczeństwo.
      W 1979 r. arcybiskup pojechał do Rzymu. Uzyskał audiencję u papieża Jana Pawła II i przedstawił mu dokumenty dotyczące łamania praw człowieka w Salwadorze. Uważano, że jego postawa spotkała się jednak z krytyką ze strony papieża. Niemniej historyk Roberto Morozzo della Rocca, który zrekonstruował tamte wydarzenia i m.in. spotkanie z papieżem w książce "Primero Dios. Vita di Oscar Romero", uważa, ze podczas drugiego spotkania Romero z papieżem (w 1980 r.), Jan Paweł II obdarzył go zaufaniem i nawiązał z nim osobistą więź. Romero był zdania, że trudno jest popierać rząd Salwadoru, który usankcjonował terror i zabójstwa przeciwników politycznych.
      W tym samym roku Romero został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Rok później 23 marca podczas mszy Romero zwrócił się do członków sił zbrojnych: Bracia, pochodzicie z naszego ludu. Zabijacie własnych braci. Każdy ludzki rozkaz dotyczący zabicia musi podlegać prawu bożemu, które mówi "Nie zabijaj". Żaden żołnierz nie jest zobowiązany wypełniać jakiegokolwiek rozkazu sprzecznego z prawem boskim.[...] Najwyższy czas, byście słuchali własnego sumienia, a nie grzesznych rozkazów. Kościół nie może milczeć wobec takiej niesprawiedliwości.[...] W imieniu Boga, w imieniu cierpiących ludzi, których płacz codziennie coraz wyżej wznosi się ku niebu, proszę was, błagam, rozkazuję wam: zaprzestańcie represji.

      cdn.

      Usuń
    10. cd.

      Następnego dnia arcybiskup Romero został zastrzelony podczas celebrowania mszy w szpitalnej kaplicy. Tego dnia w kazaniu mówił, że człowiek nie może kochać siebie samego tak bardzo, by nie angażować się w rzeczy niebezpieczne, gdy do tego wzywa go historia. Uważa się, że jego zabójcy byli członkami salwadorskich komand śmierci, z czego dwóch ukończyło Szkołę Ameryk – opłacany z amerykańskich pieniędzy trening militarny, który przeszedł m.in. Manuel Noriega. Tę opinie wyraża także ogłoszony w 1993 r. raport ONZ identyfikujący stojącego za zamachem człowieka jako majora Roberto D'Aubuissona, który później założył Narodowy Sojusz Republikański "ARENA", partię polityczną, która doszła do władzy w 1989 r.
      Na pogrzebie Romero, w którym uczestniczyło ponad milion osób z całego świata, siły bezpieczeństwa zabiły 40 cywilów.
      W 10. rocznicę jego zabójstwa jego następca wystąpił z wnioskiem o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego Romero. Po przeanalizowaniu jego życia, pracy i pism archidiecezja w 1997 r. przekazała wyniki watykańskiej Kongregacji ds. Beatyfikacji i Kanonizacji. Do dziś jednak sprawa nie posunęła się naprzód, prawdopodobnie z powodu niechęci Kościoła do teologii wyzwolenia, z którą kojarzy się Romero

      Teologia wyzwolenia opiera się na związku między teologią chrześcijańską (głównie katolicką) i aktywizmem politycznym, szczególnie w kwestiach sprawiedliwości społecznej i praw człowieka. Ze względu na kontrowersyjną naturę tych zagadnień, ich miejsce w nauce Kościoła, oraz to, w jakim stopniu hierarchowie kościelni powinni się w nie angażować, zawsze była przedmiotem dyskusji.
      Teologia wyzwolenia koncentruje się na osobie Jezusa postrzeganego jako wyzwoliciela. Nacisk kładzie się na te fragmenty Biblii, gdzie misja Jezusa jest opisana właśnie w rozumieniu wyzwolenia, i gdzie on sam przedstawiony jest jako ten, który przywraca sprawiedliwość.
      Część z wyznawców tej teologii dodawała do niej elementy marksizmu, wspierała sandinistów. Główną kontrowersją jest doktryna o odwiecznej walce klas. Watykańska Kongregacja Doktryny Wiary nakazała tym teologom zaprzestania takich publikacji.

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    11. Zanim zdecyduje czy dać ci się wciągnąć w dyskusje o teologii wyzwolenia - rozumiem ze częściej zaglądasz na mój blog niż na własną skrzynkę mailową?

      Dość to nieelegancko, oj nie.

      Usuń
    12. Toś mnie złapał....ale już zdałem ;)

      Obywatel Wadowic

      Usuń
  4. Zaskoczyłeś mnie dziadunio. Wyważona i głębi trzewi notka. W zasadzie mogłbym się pod nią podpisać. I nie chodzi mi o tantiemy ;)

    Ps.

    Ale ci ostatnio klikalność skoczyła......

    Obywatel Wadowic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to takiego "klikalność"? Bo nie mam pewności czy nie powinienem pójść z tym do lekarza?;)

      Usuń
  5. Idz....a jeszcze cię o autograf poprosi...;)

    Obywatel Wadowic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pechowo dla niego nikt nie wie kim jest i jak wygląda w realu :D

      Usuń
    2. Założe się że to blondyna z double D w klacie...;)

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    3. Muszę Cię rozczarować niestety :DDDD

      Usuń
    4. Jeszcze chwila i jak jestem tolerancyjny, pousuwam wam te komentarze:)

      Usuń

  6. @Miłośnik

    Krótkie wprowadzenie do filozofii. Może niedydaktycznie, bo z górnej półki, ale niech tam - czy wg ciebie istnieje Onufry Zagłoba? Nie? To jakim sposobem i ty i ja wiemy o kim mówimy?:)

    To całkiem nowy sposób istnienia odkryty, czy tez opisany przez fenomenologie.

    Wracając do tematu - nie sposób dowieść istnienia boga - ale też nie ma takiej potrzeby.
    A wspomniany przez ciebie deizm nie broni się w tym świetle nawet na centymetr:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Cię tak ten deista drażni?
      Zagłoba istniał, owszem, na Zatorskiej :D

      Usuń
    2. Drażni? Skądże, Po prostu koncepcja jest dziurawa. Dziecinna wręcz.

      Usuń
    3. kurcze...temu Zagłobie to bliżej do Dionizosa niż do jakiegoś bezdusznego boga deistów jest...

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    4. a co do koncepcji to słusznie dziurawa jak durszlak...z każdej strony...

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    5. Dziadunio to agnostyk, maniakalny wręcz. :D

      Usuń
    6. agnostyk, maniak... wolę pozostac przy blondynie...;)

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    7. Do ciężkiej cholery - możecie przestać o mnie? Ten blog nie jest o mnie. Ten wątek tym bardziej - więc co w was wstąpiło?

      Usuń
    8. Idę stąd, doświadczyć boskiej przestrzeni miejskiej ;)

      Usuń
    9. zimny lech...

      Obywatel Wadowic

      Usuń
    10. Obywatel, jeżeli się potwierdzi, że on jest blondyną, to przyjadę do Wadowic. Pierwszy raz :)

      Zmiennik

      Usuń
    11. Nie ściemniaj nie ściemniaj. O niebo bardziej niż wzmianka o kolorze włosów zainteresowała cię ta o podwójnym D ;)

      Usuń
    12. W tej sprawie, bardziej niż rozmiar cenię sobie żywiołowość. Ale gdybyś leżał(a) w śpiączce, to pewnie tylko to by mi zostało - twoje statyczne kształty i ich rozmiary :)

      Zmiennik

      Usuń