wtorek, 18 września 2012

Wysokie kwoty

czyli biznes bez jaj.


Gdy mężczyzna wypowiada się o pomysłach mających rzekomo uczynić system bardziej sprawiedliwym dla kobiet, zawsze jest to obciążone, obciążone kurczę - no płcią właśnie:)

Ale obserwując reakcje samych kobiet na kolejny "wiec kiec" - mogę ze spokojem zacytować wiele, wiele żeńskich właśnie głosów, mówiących o tym że im do życia ani do robienia kariery żadne kwoty potrzebne nie są.
Przepychają więc feministyczne aktywistki pod ramię z Unią pomysły mające mniej więcej tyle samo sensu co urzędowe ustalanie krzywizny ogórka, premier Tusk udaje ze je popiera , ministra Mucha siedzi cicho - a ja ciesze się że mimo wszystko dziewczyny w ogromnej większości nie dały się zwariować.

Po cichu zaś powiem że pewnie, prócz wrodzonego zdrowego rozsądku-  jakąś rolę w tej ich normalności odgrywa Kazimiera Szczuka.
Hasło " Być jak Kazimiera Szczuka" to arcyskuteczna szczepionka na feminizm:):):)

10 komentarzy:

  1. Co tu wiele gadać, obecne tzw. feministki mają tyle wspólnego z feminizmem co ja i Ty z szydełkowaniem na czas. Nie rozumieją podstawowych praw biologicznych, społecznych i nawet ekonomicznych. Ale nas będą nazywać zacofanymi męskimi szowinistami bo tak już jest i basta. Zawsze jak widzę jakieś tzw. feministki to mi przed oczami ukazuje się Krzysiek Globisz z głupkowatego filmu "Idealny facet dla mojej dziewczyny".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co mam powiedzieć - ja widzę w takich pomysłach jakiś najczarniejszy socjalizm. Próba narzucenia biznesowi kogokolwiek, nieistotne czy kobiety czy mężczyzny, do kadry zarządzającej jest tak absurdalny ze wygląda jakby się wyśnił Marksom czy Engelsom.

      Usuń
  2. Feministką nie jestem, w ogóle to mam jakieś uczulenie na ten ruch. Szczuka do mnie nie przemawia, kobieta ta jest jedną wielką kontrą do męskiego gatunku. Na cóż komu takie zgromadzenia, wartość swoją znam i miewa się ona dobrze. Za to nie przepadam za szowinizmem męskim, taki "męski feminizm". To nie średniowiecze by walczyć o przywileje płci. Wszelkie skrajności odbieram więc z niesmakiem. Tama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się że jednak jesteś, Tama:)
      Co do feminizmu - jedyny chyba rozsądny postulat czy tez żądanie, które słyszałem z tamtej strony, to równa płaca za taką samą pracę. Z podkreśleniem - pracę - a nie stanowisko czy posadę.

      Usuń
    2. Dziwne, bo nawet kobiety wykonujące taka samą pracę, niekoniecznie muszą otrzymywać takie samo wynagrodzenie. Wolałabym by wzięto przy ustalaniu wynagrodzenia takie elementy jak doświadczenie, zaangażowanie, odpowiedzialność za wykonywaną robotę i in. Mężczyzna, który jest silnym facetem bez kompleksów, może przejąć pewne role kobiece w życiu codziennym a i kobieta nie obarczona kompleksem feministycznym nie czyni problemów w codziennych zmaganiach.
      Czym jest to "równouprawnienie"? Przecież przysługuje nam już bierne i czynne prawo wyborcze, a o to była walka kiedyś. Dziewczynki noszą spódniczki, chłopcy spodnie i lepiej się nie zamieniać ;) Obie płcie cechuje inna struktura mózgu, więc i nasza doskonałość różni się, wolę mysleć że jest bardziej uzupełnieniem wzajemnym.
      Tama

      Usuń
    3. Z punktu widzenia tego kto rozdaje karty - czyli tego kto płaci za usługi, najistotniejszy jest finalny efekt pracy. Oczywiście ze ten z kolei jest sumaryczną składową wielu czynników, w tym także tych o których wspomniałaś - niemniej to są sprawy drugorzędne. Dlatego za rozsądne uważam domaganie się przez kobiety identycznego wynagrodzenia - z zastrzeżeniem że dadzą pracodawcy najprecyzyjniej mówiąc - identyczny zysk. A gdy ten jest niepoliczalny - gdy wykonają identyczną pracę.

      Usuń
    4. Dziadunio, nie ma czegoś takiego jak identyczne wynagrodzenie. Zazwyczaj o jego wysokości decyduje ten siedzący najwyżej w hierarchi organizacyjnej danego miejsca pracy i to według widełek inaczej mówiąc - uznania:)
      Kobiety chyba bardziej za złe w świecie zawodowym mają to, że to mężczyzna ma większą szansę na awans. Choć i od tego powoli się odchodzi, bo kobiety też już są zdolne do ograniczania swego życia rodzinnego na rzecz zawodowego. I przyznać też muszę, że możemy być lepsze np. jeśli chodzi o myślenie długodystansowe. To wynika z naszej cechy: przewidywalności a więc ostrożnym podejściu do wszelkich ryzykownych rozwiązań na gruncie zawodowym. Męski ród to więksi ryzykanci.
      Tama

      Usuń
    5. A nie mówiłem ze zdanie faceta na guzik się w waszych sprawach zdaje?:)

      Usuń
  3. "
    Gdy mężczyzna wypowiada się o pomysłach mających rzekomo uczynić system bardziej sprawiedliwym dla kobiet, zawsze jest to obciążone, obciążone kurczę - no płcią właśnie:) "

    No właśnie dziadunio.....płeć przez ciebie przemawia.....dlatego wolę słuchać co kobiety mają do powiedzenia o swoich problemach.....historycznie patrząc to kobiety raczkują ze swoimi prawami....więc wiele musi jeszcze facetów zadziwić...w tym też tych jak na obecne czasy zdrowo myślących.

    Obywatel Wadowic

    OdpowiedzUsuń
  4. W mojej, kobiecej dodam, opinii to nie tak. Dzielimy się na trzy grupy: kobiety wybierające tradycyjny podział ról i nowoczesny (feministyczny), oraz takie które chcą być feministkami,ale nie chcą rezygnować z przyjemności związanych z byciem wysługiwaną w wielu sprawach przez mężczyzn. Zdecydowane na I lub II grupę mają lepiej bo odnajdują się dobrze tu czy też tu, czyt. prowadząc dom lub realizując się zawodowo. Kobiety wykonujące jedno i drugie, poza chyba wyjątkami, nie moga być extra, super, niezawodne, naj,naj. To niemożliwe, choć oczywiście nie wiele kobiet się do tego przyzna. Stąd wiele depresji, przemęczenia, agresji w kobietach. Gdzie w tym wszystkim jest dziecko.... jego dobro, wychowanie, zdrowe odżywianie, pokazywanie mu świata. Z drugiej strony praca, wymagania, zmiany kwalifikacji, dokształcanie, ba wyjazd za pracą za granicę i porzucenia dzieci na wiele miesięcy, a nawet lat? Przez "matki". Poprzestawiało się to wszystko, na własne nasze życzenie niestety. Ja nie wyobrażam sobie, żebym była na utrzymaniu męża, bo tak byłam wychowana, z drugiej strony zajmuję się domem, dziećmi, ich rozrywką itd. ... Za dużo bierzemy sobie na głowę, ale to trzeba było powiedzieć jakieś 100 lat temu;)K.

    OdpowiedzUsuń