środa, 17 października 2012

Konserwatyzm to ciemnogród?

czyli o pisarce o której tylko słyszałem.

Ale zanim o niej - króciutka, blogowa opowieść o wartościach konserwatywnych.
Stawiam wam przed twarzami lustro - przeglądnijcie się w nim. A dopiero później odpowiadajcie sobie na pytanie z tytułu.


Prawo. Konserwatysta twierdzi ze prawo nie może nigdy stać się pretekstem, usprawiedliwieniem do łamania prawa. Innymi słowy - że jest coś więcej - coś ponad, stanowionym prawem. Minister Gowin nazwał to coś ostatnio duchem prawa. Najszerzej, najogólniej opisuje to coś pojęcie prawa naturalnego. Filozofia chrześcijańska będzie widziała tu miejsce na realizację woli boga - i żeby pułapki tej uniknąć powiem tylko że prawo naturalne daje się, wyprowadzać także z innych źródeł. Daje się i było wyprowadzane -to koncepcja znacznie wcześniejsza niż chrześcijaństwo.

Własność. Tu przede wszystkim prywatna. Jest święta, nienaruszalna i powinna być chroniona przez prawo i państwo. Prawo do posiadania i dysponowania własnym majątkiem jest podstawowym warunkiem istnienia  wolnego rynku. Tez znów - jeżeli musi być w jakiś sposób regulowany to zawsze poprzez prawo nigdy zaś ręcznie sterowany przez urzędników.

Rodzina. Człowiek to istota wspólnotowa. Tak biologiczne, gatunkowe jak i społeczne np narodowe przetrwanie warunkowane jest tą wspólnotowością. Z oczywistych więc powodów konserwatysta w tej najbardziej naturalnej wspólnocie upatruje siły, dobrobytu oraz przede wszystkim przetrwania właśnie -  klanu, plemienia,  narodu.

Tutaj słówko o tak powszechnie dyskutowanej, rzekomej "dyskryminacji" osób homoseksualnych. Otóż o ile wiem, prawo w żaden sposób ich nie dyskryminuje.
Korzystając ze zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego społeczeństwo promuje natomiast rodziny. To kompletnie coś innego.
Na marginesie jeszcze dodam że patrząc na sytuację demograficzną w Europie, a już szczególnie w Polsce,   promuje stanowczo zbyt słabo.

Moralność. Oczywistym dążeniem czy też postulatem, wymaganiem wobec moralności jest, by jej zasady  były względnie powszechne. Przez co rozumiem żeby jednolicie obowiązywały w jak najszerzej rozumianej wspólnocie. Ideałem byłoby oczywiście gdyby obowiązywały ludzkość. Za bardzo dobrze można uznać, gdy obowiązują w danych kręgach kulturowych.
Najprościej - im powszechniej akceptowana norma tym lepiej.

Jak więc zapewnić tą względną powszechność?
Na jakie jej źródło wskazać żeby ludzie powszechnie uznali że tak właśnie a nie inaczej powinni postępować?
Konserwatysta powie najczęściej- powinniśmy postępować zgodnie z wolą boga, zgodnie z jego przykazaniami. W ostatecznym rozrachunku to bóg decyduje i osądza co jest dobre a co złe.
I uzyska  - z jednej strony - najsilniejsze z możliwych ulokowanie moralności -a w związku z tym pożądaną powszechną obowiązywalność  z drugiej zaś strony, zrozumiały bunt ludzi niereligijnych.

Z tym buntem, a właściwie z obowiązywalnością moralności, można sobie oczywiście radzić - zastępując wolę boską np kantowskim imperatywem moralnym - ale że zrozumienie Kanta przekracza zazwyczaj możliwości studentów studiów niefilozoficznych , mających nawet kilku semestrowy kurs filozofii - to trudno wymagać żeby tak budowana moralność była powszechnie akceptowana.
Innymi słowy - o ile moralność daje się prowadzić inaczej niż od boga - to nie ma sposobu żeby ją skutecznie implementować w ludzkie masy.


Ok, więc - gdzie w tym wszystkim Masłowska? Otóż dzisiaj przeczytałem iż została wściekle zaatakowana przez lewicowych publicystów, bo udzieliła całkiem przytomnego, w mojej opinii, nacechowanego konserwatyzmem, wywiadu. Co ciekawe - środowisko Krytyki Politycznej użyło sformułowania że zaprezentowała "debilne, konserwatywne poglądy".

Przyglądnijcie się liście powyżej, przeglądnijcie się w lustrze - kto wie, może także jesteście debilami? :)






46 komentarzy:

  1. Ja od zawsze, w związku z ostatnim zdaniem, uważałem się za debila - nawet za debila do n-tej :D
    Nie przekonuje sztampowe przyklejenie Boga do konserwatyzmu, chyba nieco świat się zmienia.
    Natomiast nie kryję zadowolenia, że czytając kolejne zdania miałem właściwie pewność, że pisał je... debil ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty pisz mniej pokrętnie:) Bo tak jak tutaj, to zrozumie cie tylko Młoda i ja.
      A i to dopiero po drugim przeczytaniu:D:D:D

      Usuń
  2. Krótko bo nie mam teraz dużo czasu.

    Pięknie napisane słowa z ekranu nadal są tylko słowami.

    Konserwatyzm tak jak go opisujesz ( poza słusznie wypunktowanym przez Miłosnika błędnym schematem łaczenia konserwatyzmu z bogiem a może nawet szerzej z moralnością ) ma w sobie 2 cechy.

    Pierwsza to lęk. Lęk przed zmianami. A to zmiany popychają świat do przodu od początku zarania ludzkości.

    Druga cecha to fałsz. Fałsz wynikający z próby oszukiwania ( hihi ) ludzkiej natury ;). Fałsz widoczy w każdym aspekcie. Własności, prawa czy a może najbardziej moralności.

    Mały przykład :

    http://kultura.onet.pl/literatura/artykuly/zycie-seksualne-marii-konopnickiej,1,5271434,artykul.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak:)
      Aaa, możemy się umówić że wrócisz i skomentujesz gdy będziesz miał wolniejszą chwilę? ;)

      Bo, widzisz - trzy sprawy i trzy strzały w płot, jak na razie. Najbardziej kuriozalny jest przykład - nie bardzo wiem czego miałby dowodzić?

      Tak czy owak - uznajmy że to potknięcie w biegu, ok:)

      Usuń
  3. Na razie "kuriozalny" przykład.

    Działający wg szablonowego schematu patriota=polak=katolik=konserwatysta=moralny mieniacy się konserwatystami zwolennicy RM stawiają dziś na swoich sztandarach lesbijkę, feministkę i niewierzącą Konopnicką jako wzór cnót patriotycznych i religijnych. Istną opokę narodu. Doprawdy żenująca próba zafałszowania historii. Próba zafałszowania oddająca cechy konserwatyzmu. Próba faszywa i podyktowana lękiem. Lekiem przed prawdą że świat realny jest odmienny od ich przekonań i jako taki warty wyparcia jako niebezpieczny.

    Ja nie boję się mówić o przeszłości Konopnickiej ani o jej twórczości literackiej. Nie nakładam konserwatynego filtra, cenzury na jej życie i dorobek. Dla mnie jedno wynika z drugiego. I ta całość jest dla mnie prawdziwa i wartościowa.

    Możesz unikać że zwolennicy RM to nie konserwatyści. Dla mnie oni też nimi są i oni sami za takich się uważają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę ze zdecydowałeś się brnąć:) Brnijmy więc.

      Czy z faktu że jakiś lekarz uciął komuś nie ta nogę, zdecydujesz się zanegować medycynę w ogóle? Bo dokładnie to zrobiłeś z Konopnicką. Okazała sie nie być cnót pełna - używasz jej jako argumentu przeciwko konserwatyzmowi w ogóle. Kuriozum? No ba! :)

      Mówisz - lęk. Ja powiem - ostrożność i już masz przytępione kły.

      Mówisz fałsz. Ja powiem - i cóż z tego? Odkąd to jednostkowe przypadki decydują o czymkolwiek? Która to postawa, ideologia, czy doktryna jest od nich wolna? Chcesz rozstrzygać o sensowności sposobu postrzegania świata na podstawie ludzkich ułomności? Powodzenia:)

      Próba oddająca cechy konserwatyzmu??? Nooo, to czymże w takim razie była próba tuszowania przez system sowiecki prawdy o Wielkim Głodzie? Ultrakonserwatyzmem? :D:D:D

      Uważają się, mówisz? Co ci mam powiedzieć? Kibole uważają się za patriotów.

      Właśnie na tym polega problem. Lewicy udało się "przyprawić gęby" konserwatystom. Moherów, ciemnogrodu, Pospieszalskiego czy Rydzyka.I tą kalką próbują traktować wszystkich i wszystko co się z konserwatyzmem wiąże. Jest to nie dość ze nieuczciwie, to intelektualnie po prostu żałosne.

      Zapomniałem o czymś? A tak - rozwój. Konserwatysta zapyta - w porządku, ale za jaką cenę?

      O tym że nie odniosłeś się do rozumienia prawa, moralności, rodziny czy własności nie zapomniałem:) Po prostu udaje że tak jest ok;)

      Usuń
  4. Idżmy więc a nie brnijmy przez tą łąkę konserwatyzmu bacząc by nie wdepnąć w gęsto usiane łajna fałszu i lęku.

    A na poważnie.

    To nie jest jeden przypadek ucięcia nogi. To cała rzesza szkodzących wszystkim lekarzy mających o sobie doskonałe zdanie i podające fakt jej ucięcia za wzór wart naśladowania ;). I ty chcesz to bagatelizować ? Chcesz nadać temu cech marginesu ?

    Usprawiedliwiasz lęk. Jestem w stanie to zrozumieć. Przeskoczmy nad tym jak łania. Usprawieliwiasz fałsz. Oj. Oj. Wdepnąłeś w łajno. Przykleiło się i śmierdzi ? Czyja to wina ? Łajna ? Czy twojej ułomności ? A może tego tabunu srajacych i szkodzących lekarzy buszujących wraz z tobą na konserwatywnej łące ? Kogo zatem skarcisz za intelektualną żałość ? Lewaka ?

    Do brakującej reszty odniosę się później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walcząc na odcięte nogi daleko nie dojdziemy:)

      Więc bez dziwacznych metafor - wskazujesz palcem na konkretne środowisko, konkretnych ludzi i mówisz - popatrz na nich, to są twoi konserwatyści. Tacy właśnie są oni wszyscy. To absurd. Dokładnie jak w moim kontrprzykładzie - w związku z faktem że kibole mówią o sobie że są patriotami, nie zechcesz zapewne mówić swoim dzieciakom żeby od patriotów trzymały się z daleka?

      Nie usprawiedliwiam też fałszu - mówię tylko że on przykleja się zawsze i do wszystkiego i dlatego nijak nie nadaje się do oceny zawartości.

      Podobnie jak z faktu że ksiądz grzeszy, nawet gdyby WSZYSCY księża grzeszyli, nie wynika że bóg nie istnieje - przerabialiśmy to już, pamiętasz?

      Później nie zapomnij także o Wielkim Głodzie:)

      Usuń
    2. Metafora dosadna ale dobrze oddaje to co chce przekazać.

      Tak. Wskazuje to liczne środowisko. Aspirujące tak jak ty do miana prawdziwego konserwatysty. Mieszacie się nawzajem tworząc razem to co wszyscy inni określają mianem konserwatyzmu. Chcesz czy nie jesteś w jednym worku z nimi. Twoje próby pokazania dobrego i złego konserwatysty spełzaja na niczym. Powiem więcej ich jest coraz więcej a ciebie coraz mniej. Ich wyraziśtość im sprzyja a tobie pozostaje w najlepszym razie się tłumaczyć o ile nie zasłaniac się Wielkim Głodem. Najgorszym zaś jest gdy w tej próbie obrony stajesz po ich stronie. Z Konopnicką na sztandarach i nogami w łajnie fałszu.

      Jasne że kibol może być patriotą i odwrotnie. Nie każdy jednak nim jest. Podobnie jak nie każdy gej jest patriotą a nie każda lesbijka Polką. Nie znaczy to że nie mogą oni i one być patriotami czy Polkami. Nie znaczy to też że gej jest chory psychicznie a związek partnerski zagraża rodzinie. No chyba że boisz się że nagle miliony mężów porzucą swoje żony i udadzą się ze swym męskim partnerem do notariusza. Ale to tylko konserwatywny lęk. Bezpodstawny. Czy to jest dyskryminacja małżeństwa ? Szykana rodziny ? Nie jest. To tylko obawa przed nieznanym. Znany już konserwatywny lęk. Czy zatem ten lęk konserwatystów ma blokować innych ? Nie. Bo to nie przymus. To prawo wyboru. Nie chcesz. Nie musisz. Więcej wolności bez krzywdy innych.

      Obawiasz się zmian społecznych. Bo już kiedyś był Wielki Głód. To co nic już ma się nie zmienić ? Zablokujmy wszystko ? A nie wystarczy że te nowe rozwiązania są już od dawne gdzie indziej praktykowane i świat się nie zawlił to nie rozwiewa twoich obaw ?

      Zabawna sprawa z konserwatystami. Oni sami nie wiedzą jak bardzo się zmieniają i to nieustannie. Dość by podać przykładów z historii jak przed laty protestowali przeciwko takim zagrożeniom jak kino, telewizja ba nawet internet. I co teraz ? Już je zaakceptowali i świata bez nich sobie niewyobrażają ale nadal mówią zmiany są zagrożeniem. Więc nic nie zmieniajmy.

      Ciekaw jestem jak wygladał by dziś świat gdyby żyli na nim tylko konserwatyści.

      Później więcej o prawie, rodzinie, własności i moralności

      Usuń
  5. A gdzie to dziaduniu zapodziałeś dziś neutralny szary filtr, że Ci się tak ta propagowana regularnie przez Ciebie skala szarości zagubiła? :)

    Ciągle nie kumam co dziś kombinujesz. Próbujesz zdefiniować konserwatyzm? Czy może próbujesz pokazać, że czegoś takiego nie ma?

    Bo ja obstawiam, że dziś stare podziały już nie obowiązują. Nie ma lewicy, nie ma prawicy, nie ma liberałów i nie ma konserwatystów. Każdy z nas jakoś czerpie z każdej ideologii po trochu. To dla medialnej łatwości ludzie się wyzywają - jeden szczeka na drugiego, że jest "konserwa", ten mu odpowiada, że jest "lewak". A prawda jest szara. Cholernie szara. To tak jak mówić o platformie, że to "liberałowie". Z nich tacy liberałowie jak z SLD komuniści a z PiSuaru prawica. Taka prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie o tym teraz pomyślałem. Nie ma już podziału na prawicę i lewicę. Jest tygiel. I bardzej odpowiednie są pojecia jak umiarkowany, radykał itp....w konkretnych sprawach....ale to może być zbyt nowatorskie dla konserwatysty Dziadunia ;)

      Usuń
    2. Poczekaj chwilę. Zaraz uzna, że kreujemy go na "debila" ;) i przyjdzie z jakimś świeżym pomysłem :D

      No tak jest Obywatelu jak piszesz. W zasadzie można używać "starej nomenklatury" w przypadku, gdy czyjeś poglądy są mocno nacechowane jakąś konkretną ideą, ale jest to z góry mocno błędne. Ja na przykład zawsze wypowiadając się na jakiś temat mogę jedynie stwierdzić, że moja opinia pochodzi z mojej części konserwatywnej; tak jest w przypadku na przykład postrzegania rodziny, wychowania itp. W pewnych innych aspektach mógłbym się nawet nazwać ultraliberałem, zresztą nawet mnie dziadunio wiele razy ot takich wyzywał :D
      No a na niektóre sprawy jak spojrzę, to boję się, że wychodzi ze mnie taki mały Hitler :DDDDDD
      I co? Kim ja jestem? Debilem do n-tej. Tak jak napisałem na początku :D

      Usuń
    3. Yhm, nie ma podziału, mówicie. Świat się zmienia i tak dalej? Jasne:D:D:D

      Nihil novi sub sole. W rzeczywistości nic się nie zmienia. Przepoczwarza się tylko, przybiera coraz to nowe postaci i formy - ale rdzeń pozostaje niezmienny. Jak ludzka natura.
      Na poziomie podstawowym od zarania dziejów mierzymy się z dokładnie tymi samymi problemami.

      To dlatego z taką konsekwencją wymagam od Obywatela(tobie, Miłośniku też by nie zaszkodziło powiedzieć to wprost) - ustosunkowania się do wartości z głównego wpisu.

      To dlatego postawiłem, zbyte, przepraszam, ale prostacką odpowiedzią, pytanie o cenę postępu.

      Bronie konserwatyzmu nie dlatego żeby wykazać jego wyższość nad liberalnym, postępowym światopoglądem. Bronie go po to żeby pokazać że jest on pełnoprawnym, dobrze uzasadnionym partnerem do dyskusji o świecie. Bronie go przed, znowu - prostackim przyprawianiem mu gęby agresywnego oszołoma i debila.
      Całkiem możliwe że robię to nieudolnie. Ale z całą pewnością nie aż tak żeby sprowadzać moje argumenty do płynących rynsztokiem.

      Usuń
  6. Nie mogłem się powstrzymać.

    Fragment wywiadu Masłowskiej z Najsztubem w Przekroju :

    Piękne pismo, też je kupowałem. I to zrozumiawszy, pochyliła się pani ze zrozumieniem nad radiosłuchaczami Radia Maryja, jak czytałem w pani ostatnich wywiadach, Polakami, którzy wierzą w to, co ich radio mówi, i nienawidzą tych, których radio nienawidzi.

    - Miłość do Radia Maryja i jego słuchaczy to nie jest to, co ja chcę przekazać w tych wywiadach. Raczej to, że przy tym poziomie nienawiści wszystko zaczyna się nawzajem kasować. A krzewiona u nas idea tolerancji jest po prostu jak billboard przyklejony na osraną kamienicę. Bo to, że Polacy nienawidzą Murzynów, gejów, jest gdzieś poboczne, bo nienawidzą też swoich matek, swoich dzieci. Agresja wobec drugiego człowieka powinna być wypleniona na poziomie sąsiada, że on nie jest twoim wrogiem i osoba stojąca obok ciebie w metrze też nie jest twoim wrogiem.

    Ale radiosłuchacze Radia Maryja mnie nienawidzą, w najlepszym razie mną pogardzają. Jak tu praktykować tolerancję?

    - Należy po prostu współczuć. Jeżeli ktoś słucha tego radia, ma taką jazdę w głowie, że te treści do niego trafiają, napędzają go w środku i myśli: „Rzeczywiście, musimy walczyć, musimy podstawić nogę Leszkowi Balcerowiczowi, kiedy będzie rano wychodził z psem...". Jeżeli ktoś się na to łapie, to znaczy, że jest głęboko nieszczęśliwy i należy mu współczuć.

    Ale jak niepełnosprawnemu?

    - Nie mogę tego powiedzieć.

    No właśnie. Ale opis zmierza ku temu.

    - Nie zgodzę się z tym... Jeszcze nie wiem dlaczego. Muszę się nad tym zastanowić... Uznawanie ich za niepełnosprawnych ustawia nas w pozycji osób siedzących wyżej i decydujących, kto jest pełnosprawny, a kto niepełnosprawny.

    Może więc uznajmy, że oni są pełnosprawni, ale że my jesteśmy silniejsi i dlatego nasze jest na wierzchu?

    - Może w pierwszej kolejności należy na nich spojrzeć? I zrozumieć, że przemiana ustrojowa zostawiła na marginesie ludzi starych.

    I nadal zostawia.

    - Ludzi, którzy niosą często doświadczenie wojenne, a ekonomicznie nie są radosnymi Niemcami w ufarbowanych na żółto włosach, którzy jadą z plecakiem na wycieczkę po Europie, tylko gniją gdzieś tam w swoich mieszkaniach. Ktoś to cynicznie wykorzystał, ktoś ich zaprzągł do tego swojego wózka. Przecież w Polsce dla nich nic nie ma.

    Co zrobić?

    - Nie wiem. Ale przechwycenie ich z powrotem przez taki normalny nurt jest niemożliwe, bo temu nurtowi się to nie opłaca, oni nie kupią nowego samochodu.

    Zaczekajmy, aż wymrą? Przecież oni mają dzieci, którym przekazują tę frustrację, tę wiarę w rzeczy nie do uwierzenia.

    - Myślę, że trzeba być naprawdę słabym, żeby być młodym i w to wierzyć, trzeba mieć coś złamane w środku, żeby się na to załapać. Martwię się. Już nam się należy, żeby się pokochać, zasłużyliśmy na to, już się samozbiczowaliśmy, naprawdę bym życzyła temu krajowi, żeby nie dążył do samospalenia z tej nienawiści, tylko żeby poklepał się sam po ramieniu. I mówię to całkiem szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie wróciliśmy z żoną od klientów, przepraszam ale ledwo na oczy patrze.

    Jutro, jutro dostaniecie na coście zasłużyli;):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty z kurami spać chodzisz? Czy tylko brakło argumentów i coś trza na jutro pokombinować, żeby z tego coś tu namotał, wybrnąć? A jutro od nowa mamałyga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem chodzę. I sypiam 6, 7 godzin na dobę. Interesują cię jeszcze jakieś szczegóły dotyczące mnie, czy pokombinujesz, bo skoro już tu jesteś to trza by się było jakoś dorzecznie odezwać?:/

      Usuń
  9. Ilość i skala nieporozumień, nieścisłości, a momentami zwyczajnych nadużyć , popełnionych przez Obywatela aż odbiera oddech. Nie jestem nawet pewien czy mam ochotę wszystko tu po kolei prostować:(

    Nieporozumieniem i nadużyciem jest stwierdzenie że ja aspiruje do miana "prawdziwego" konserwatysty.

    Nieporozumieniem jest twierdzenie że wg mnie istnieją "dobrzy" i źli" konserwatyści.
    Istnieją za to dobrzy i źli ludzie. A właściwie - mądrzy i głupi ludzie, kompletnie niezależnie od ideologii, religii, światopoglądu z którym sie w danym momencie identyfikują.

    Nieporozumieniem i nadużyciem jest twierdzenie że ja "zasłaniam się" Wielkim Głodem - podczas gdy jest zupełnie oczywiste że użyłem tego przykładu jako kontrargumentu na stwierdzenie że casus Konopnickiej to "próba zafałszowania oddająca cechy konserwatyzmu" Co samo w sobie jest nieporozumieniem, nieścisłością i nadużyciem - czego dowodzi casus Głodu. I setki innych.

    Skrajnym nadużyciem są sugestie używałem argumentów czy motywacji emocjonalnych(rzekomy lęk) w określeniu mojego stosunku do praw gejów.

    Za wyraz skrajnie złej woli i horrendalne nadużycie uważam wkładanie mi w usta czy sugerowanie przekonania iż osoby homoseksualne są chore psychicznie, stanowią zagrożenie czy temu podobne. To są obelżywe projekcje Obywatela, których w żaden sposób nie daje się wyprowadzić z tego co napisałem.

    Podsumowując - poczekam aż Obywatel ochłonie, skończy ten wściekły, a co gorsza, ślepy, ideologiczny na mnie atak, poczekam na kilkakrotnie obiecane odniesienie się do mojego ujęcia wartości o których mówię w tekście głównym a w między czasie, bo ja wiem? Może wezmę widły, skrzyknę sąsiadów i urządzimy sobie jakiś mały pogrom? Jak nie znajdziemy w okolicy geja to może chociaż jakiś innowierca?:/:/:/


    OdpowiedzUsuń
  10. Otworzyłeś tą konserwę Gowina i dziwisz się że wyszły z niej demony...

    Konserwatyzm w praktyce to jest to o czym pisałem. To prawdziwe realne skutki jego społecznego zastosowania. Dlatego pisałem o pięknych słowach z ekranu. Podajesz kilka swoich odniesień do tego co uwazasz za pozytywne konserwatywne wartości. To twoja projekcja dobrego konserwatyzmu. To troche tak jak gdy z wizytą przybywa dostojnik ( albo dawno nie widziana teściowa ) w gospodarstwie. O tak wspaniale wszystko wyglada. I nie mówimy nic złego. Ja ci pokazuje jego realną twarz. To jest nadużycie ? Z czyjej strony ?

    Miłośnik pisze że zatraciłeś skalę szarości, Ja mówię włączyłeś konserwatywny filtr.


    Wieczorem odfiltruję twoje pozytywne odniesienia do konserwatyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpiszę tu, żeby nie zaburzać już zaburzonych ciągów logicznych. Jeśli mam oceniać opisane wartości (podobno konserwatywne) to nie ma w nich absolutnie nic złego. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś próbuje powiedzieć, że ktoś wyznający takie zasady (niektóre) to debil. Tylko, że... dzisiaj nie ma ani konserwatystów, ani liberałów itd. O to mi chodzi od początku.

    A Ty przyczepiłeś się do tych opisywanych przez siebie i nic poza tym nie widzisz. A dobrze wiesz, że jest i to wiele więcej, i że świat nie jest czarno-biały. Znajdziesz liberała i lewicowca pragnącego spopielić gejostwo i znajdziesz konserwatystę będącego gejem, że już o [niektórych] księżach pedofilach nie wspomnę - już lepszego porównania Ci nie wymyślę.

    A jaka jest cena postępu? No może taka, że "konserwy" przestają wierzyć w Boga a liberałowie dokładają do budowy świątyń z budżetu państwa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja od początku o tym że nie oceniam konserwatystów tylko konserwatyzm:)

      Dyskusja o świecie ale także decyzje polityczne, w swoim ciągu uzasadnień, mają także te ideologiczne czy światopoglądowe, jeśli wolisz.
      I na tym poziomie nie jest istotne czy argumenty padają z ust człowieka ściśle przestrzegającego zasad czy odstępcy - mieszańca czy popaprańca - na wagę bierzemy siłę argumentów właśnie.

      To jak w sprawie szczególnego statusu rodzin - za mną stoją argumenty o których pisałem(biologiczna, społeczno-wychowawcza, socjologiczna jej rola) - a za orędownikami związków partnerskich co? Cokolwiek by nie stało - i ktokolwiek by tego nie wypowiadał - to argumenty są ważkie. Tzn - dają się oceniać, ważyć, hierarchizować.

      Juz łatwiej nie potrafię:)

      Usuń



  12. Zajmę się wiec twoim psotem o konserwatyźmie.

    Jak każdy chyba psotny chochlik wyrządza on bowiem więcej niezamierzonej krzywdy niż pożytku. I to każdemu. Z psotnikiem włącznie.

    W następnej notce ( co za ugięcie czasoprzestrzeni ) zobaczysz że człowiek nie rodzi się konserwatystą. A nawet jako dziecko jest jego przeciwnieństwem. Człowiek staje się czasem konserwatystą znacznie póżniej i z postępem ( hahaha ) czasu jest nim coraz bardziej i coraz liczniej. Wygląda więc na to że ta zachowawcza postawa mylona powszechnie z konserwatyzmem jest biologiczną niemal przypadłością ludzkiego gatunku. Jest wyrazem ograniczenia zdolności organizmu do adaptacji.

    Dlaczego jednak tak powszechnie wielu uznaje tą postawę za konserwatyzm ? To jedynie pierwsza z serii psotnych niezrozumień ciążących na dziaduniu jako twórcy. Twórcy który mija się z powszechną świadomością bo chyba nie z własną.

    Czy naczelną zasadą konserwatyzmu jest brak zdolności, chęci do absorbowania zmian ? Pewnie coś w tym jest ale dotyczy tylko i wyłacznie prób obrony a raczej powrotu do stanu stosunków społecznych z przed rewolucji francuskiej. Konserwatyzm bowiem jako ideologia i ruch polityczny powstał w odpowiedzi na nią i był próbą przeciwstawienia się racjonalistycznej myśli oświecenia. W powszechnej zaś świadomości ten bunt przeciw gwałtownym ale konkretnym zmianom społecznym multiplikuje się jako bunt przeciw zmianom społecznym w ogólności.

    Czy nadal jest to konserwatyzm czy raczej jakaś jego hybryda ? ( patrz Miłosnik Czy istnieje jeszcze klasyczny podział ? ) Tu właśnie jest żródło kolejnego niezrozumienia. To właśnie dlatego wkładamy do jednego worka zwolenników Radia Maryja, Salachnę i Dziadunia. Każda bowiem osoba sprzeciwiająca się jakiejkolwiek zmianie stosunków społecznych nazywana być może konserwatystą. To nic że jedna wyraża ostrożność a inna radykalnie odrzuca wszystko. W powszechnym odczuciu pachnie to konserwą ( jak dla mnie rybną ). To nic że jedni chcą powrotu socjalistycznej opieki a inni wolnościowych przywilejów. Ważne że chcą powrotu dawnego albo nie zmieniania niczego. I winą ( bynajmniej nie czerwonego ) Dziadunia jest brak podkreślenia tego faktu a nawet fatalna próba obrony ich wszystkich.

    Nie koniec to jednak psotnych nieporozumień. Konserwatyzm to jeszcze rodzaj ideologi, sposobu myślenia o sprawach społecznych, o człowieku. Nierozumianej przez wielu z tych którzy konserwatystami się mienia. W skrócie można ją podsumować w trzech dogmatach. Indywidualizm to zło. Racjonalizm to detal. A człowiek jest niczym bez wladzy. To właśnie tutaj wielu z tych mieniących się konserwatystami połamało by swe zęby i odpadło z bólem. Jednak chroni ich stan błogosławionej niewiedzy. Ciekaw jestem czy Dziadunia też, ale pewnie się jeszcze o tym przekonam ( tak coś czuję ).

    Mnie jednak najbardziej w konserwatyźmie odrzuca jego podejście do człowieka jako istoty. To ideologia konserwatywna nazywa człowieka skażonym grzechem pierwotnym. Słabą istotą której trzeba narzucać władzę. Bowiem sama kieruje się jedynie emocjami i tylko działanie narzuconych autorytetów może nią kierować.ku rozwojowi. W stosunkach zaś społecznych podkreśla przewagę wspólnoty nad prawami jednostki.

    Na zakończenie zaś wypada dodać że wpis ten powinien nosić nazwę

    Lewaka konserwatyzmu tłumaczenie ;)

    Ps. Jutro ( kurcze znowu ) w szczególach odniosę się do niedokończonej reszty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczysz się, rozwijasz(sic!) i to cieszy:) Coraz mniej emocji, coraz mniej stanowczych twierdzeń, przynajmniej co do mnie i to cieszy także. Udało ci się także nie włożyć mi niczego w usta - za co szczególnie dzięki - rozumiesz chyba jaki to dla mnie dyskomfort;)?

      O fatalnej próbie obrony całej konserwy już pisałem - sprowadzając światopogląd konserwatywny do beretów od Rydzyka prowokujesz żebym ja sprowadził twój, lewicowy - do, bo ja wiem? Bojówkarzy z antify? Pazurami i zębami próbujesz sie trzymać tu i teraz podczas gdy ja mówię o sprawach ogólniejszych, istotniejszych mam wrażenie.

      No więc - czekam, oczywiście że tak - dokąd doprowadzi cię dzisiaj twój indywidualizm;)

      Usuń
  13. Cieszy mnie że widzisz w moim wpisie obcą konserwatyzmowi chęć do zrozumienia, do nauki, do rozwoju. Poźniej opowiem nie tak miło o tym właśnie tu i teraz, bo mam tylko jedno życie a i pewnie konserwatyzm w życiu pozagrobowym nie jest potrzebny. Ale tu się mogę mylić bo szatan przeze mnie przemawia. ( to było do księdza Trojana ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, to wreszcie cokolwiek cię rozumiem. Masz jedno życie i w związku z tym jesteś szczelnie impregnowany na świadomość że świat ma jakieś wczoraj i będzie miał także jakieś jutro. Zupełnie niezależnie od tego jak wielką dlań stratą okaże się być brak twojego dzisiaj.

      Robimy postępy. Powolne być może ale czyż nie o to powinien walczyć i nie z tego być zadowolony "prawdziwy konserwatysta" ;)

      Usuń
    2. Kto to napisał ?

      "Nieporozumieniem i nadużyciem jest stwierdzenie że ja aspiruje do miana "prawdziwego" konserwatysty."

      To ci Obywatel nadużywał i w klawiaturę niesłusznie wtłaczał ?

      Usuń
    3. I całkowiecie odwrotnie.

      Mam jedno życie więc muszę patrząc w przeszłość działać teraz tak by przyszłość była lepsza. A to wymusza zmiany, postęp i zdolność do nauki, adaptacji. A przeszkodą jest konserwatyzm.

      Usuń
    4. Do brzegu, Obywatelu, do brzegu. Bo zaczynam się bać że grzęźniemy.

      Usuń
    5. Mam jedno życie więc muszę patrząc w przeszłość działać teraz tak by przyszłość była lepsza. A to wymusza zmiany, postęp i zdolność do nauki, adaptacji. A przeszkodą jest konserwatyzm.

      Obywatelu, konserwatyzm nie jest przeszkodą, ale może być regulatorem / moderatorem owych, pozytywnych przemian.
      Mówiliśmy tu już kiedyś o konserwatyzmie genetycznym. Pisałem wówczas:
      "Można też na jednostki konserwatywne i liberalne spojrzeć jak na pojedyncze cegiełki - geny w aparacie przemian społecznych. W organizmie żywym występuje wysoki "konserwatyzm" genetyczny (ochrona przed zmianami). Mechanizm konserwatywny ogranicza wpłynięcie do populacji zbyt wielu zmian na raz".

      W organizmie żywym, już ukształtowanym (czyli poza okresem płodowym) - istnieje wciąż bardzo ważny obszar wymagający adaptacji i ustawicznego uczenia się (na poziomie komórkowym) - układ immunologiczny. Nie posiadamy listy struktur obcych, mogących nam zagrozić, a bez znajomości struktury obcej nie można jej unieszkodliwić. Limfocyty w trakcie infekcji "uczą się" tych struktur metodą heurystyczną, dokonując celowych mutacji, zwanych hipermutacjami. Organizm pozwala na ten "postęp", ale dysponuje mechanizmami konserwatywnymi, które sprawdzają czy wyprodukowane struktury aby nie zaszkodzą organizmowi. Jeśli ów mechanizm konserwatywny nie zadziała mogą powstać komórki nowotworowe.

      Zmiennik
      (poszturchany przez dziadunia i poinformowany, że na blogu są wątki spoza lokalnej polityki Wadowic)

      Usuń
    6. Jeżeli już zdradzamy kulisy, to coś wam o Zmienniku opowiem.

      Jego pragnieniem było, jest i pewnie pozostanie, bycie tancerzem. Coś jednak nie wypaliło(nie zdradził, ja obstawiam dwie lewe nogi) i został naukowcem.

      :P:P:P

      Usuń
    7. Rozumiem tą zasadę. Cały czas jednak konserwatyzm działa conajmniej hamująco czyli jest przeszkodą ( na drodze postępu ) o której pisałem. Bo jeśli uznać postęp za konieczny ( pisałem o tym w następnej notce ;) to konserwatyzm przeciwstawia się tej konieczności dążąc do jego całkowitego zablokowania. To jest cel konserwatyzmu. I nie jest nim regulowanie postępu. On dąży do jego całkowietj anihilacji. Czyli jest przeszkodą z którą musi sobie radzić konieczny i pozytywny postęp.

      Dopiero kombinacja oddziaływania konserwatyzmu na postęp buduje tu układ regulowany. O którym piszesz. Dlatego bardziej rozumiem konserwatyzm jako przeszkodę niż jako regulator. Nadmiar bowiem konserwatyzmu anihiluje postęp a nie reguluje go.


      Można też spojrzeć na postęp jako regulator destrukcji konserwatyzmu, ale z uwagi na konieczność rozwoju bardziej odpowiada mi wcześniejszy opis.

      Nie martw się Zmienniku też mam dwie lewe nogi. A nawet serce mam po lewej stronie ale to chyba dobrze ?

      Usuń
    8. A propo niespełnionych marzeń. Zawsze chciałem być....reżyserem.

      I nie do końca z tego marzenia zrezygnowalem ;)

      Teraz twoja kolej Dziaduniu. A ty kim chciałes być ? Jezusem ?

      Usuń
    9. Pytanie o Jezusa jest boskie :)

      Jeśli w kranie mamy dwie rury - z wodą gorącą i zimną, regulujemy tak, aby do mycia leciała nam ciepła. Rzecz w tym, że z przemianami społecznymi jest tak, że skutki dzisiejszych zmian będą odczuwane dopiero po jakimś czasie. To jakbyś odkręcił kurek z gorącą wodą, woda przez jakiś czas leciałaby w sam raz, więc dalej byś polewał się beztrosko jak kobieta w słynnej scenie pod prysznicem u Hitchcocka, z miną zadowolenia, odprężenia - a tu nagle dramatyczny podkład muzyczny - wrzątek parzy Ci skórę twarzy i reszty ciała - wrzask!!!

      Czytam kolejną książkę Sołżenicyna, w jednej z nich opisana jest scena przy starej zamkniętej cerkwi (lata 40. ubiegłego wieku), ktos pomyślał - że kilkadziesiąt lat temu wydawało się, że Rosja i Cerkiew nosiły znamiona tego co byśmy powiedzieli "ciemniactwa", ograniczała naród. Może ten ktoś sobie przypomniał swoje własne myśli. Myśli postępowe. Zbuntowane. A potem zobaczył dość wyraźnie (terror Stalina) gdzie ów "postęp" zabrnął.

      Ponieważ skutki mogą być odległe, to ów regulator "w kranie" nie jest w liberalnych czy konserwatywnych rękach. On funkcjonuje w długotrwałym procesie ścierania. Czym mądrzejsi ludzie po obu stronach - tym większa szansa, na taką wodę, jaka społeczeństwu jest naprawdę potrzebna. A nie taką - o jakiej jedni czy drudzy myślą, że dobra.

      Zmiennik

      Usuń
    10. Jezusem? No coś ty- Jezus był reakcyjny:)
      A poza tym - juz jednego w W-cach mamy :D

      Usuń
  14. @Obywatel

    No ale ty nam, serdeńko, o wartościach opowiadaj, o indywidualizmie opowiadaj,a swoje serce zostaw tam gdzie ono jest - centralnie pośrodku, o ile nie jesteś jakąś anomalią anatomiczną:)

    OdpowiedzUsuń
  15. 1 2 3

    Przyszło mi dziś odfiltrować dziaduniowe opowieści o konserwatywnych wartościach. Tych konkretnych wymienionych w psocie o ciemnogrodzie. Zapowiadałem że będzie niemiło.

    Prawo

    Pisze Dziadunio o prawie : "Innymi słowy - że jest coś więcej - coś ponad, stanowionym prawem." i dalej "Filozofia chrześcijańska będzie widziała tu miejsce na realizację woli boga"

    Sam dostrzega pułapkę o której pisze. Mimo to jednak w nią brnie powołując się dalej na moralność pochodzącą od boga jako coś nieuniknionego i koniecznego do wprowadzenia takimi czy innymi metodami. Jest dla mnie oczywiste że chodzi mu o moralność katolicką.

    To już nie kpina z prawa stanowionego jako żródła porządku społecznego to prosta droga do teokracji a conajmniej do stosunków społecznych rodem z epoki feudalizmu obalonego jakże słusznie przez implikacje Rewolucji Francuskiej. Nie dziwi mnie to w poglądach konserwatywnych bowiem marzeniem nowo narodzonego konserwatysty było właśnie takich stosunków przywrócenie. Dla jasności dodam że w feudalistycznej Francji 99 procent społeczeństwa nie posiadało praktycznie zadnego majatku ale i praw było za to wykorzystywane przez duchowieństwo, szlachtę i króla. Nadrzędną bowiem zasadą ponad stanowionym prawem były niespisane tak zwane prawa fundamentalne opierające się w szczegónosci na prawach boskich ( oczywiście wydawanych przez króla i duchowieństwo. Podziękuje więc dziaduniowi za taką propozycje rozumienia prawa. I Gowinowi również. Wolę prawo stanowione przez demokratycznie wybrany parlament. Nawet to ułomne będzie lepsze od prawa boskiego wyznaczanego przez kościelnych hierarchów.

    Własność.

    Tu zaś dziadunio pisze "Jest święta, nienaruszalna i powinna być chroniona przez prawo i państwo" Zadaje zatem pytanie. Jeśli np prawo boskie wydawane przez duchowieństwo odbiera prawo do własności grzesznikowi jako koszty moralne i zadośćuczynienia a własnościowe prawo stanowione tego zabrania. To czym ma się kierować sędzia ?

    Ciekaw też jestem jak rozumiesz prawo państwa do nacjonalizacji, wywłaszczenia oraz prawo nabycia własności w drodze przemilczenia lub zasiedzenia ? I gdzie tu ta świętość własności ;).

    Dalej pisze dziadunio o wolnym rynku “ jeżeli musi być w jakiś sposób regulowany to zawsze poprzez prawo nigdy zaś ręcznie sterowany przez urzędników.” Rozumiem że przez boskie prawo wydawane przez conajmniej kardynała. Bo to że nie przez urzędników to jasno napisałeś. Nie rozumiem tez kto ma to prawo zastosować względem rynku jak nie urzednicy. I czy to nie jest nadal sztuczne sterowanie czymś co nazywasz wolnym.

    cd poniżej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie zdążył poznać cie i polubić przez tych kilka miesięcy, bylibyśmy obaj w wielkim kłopocie - ja bo musiałbym się zmagać sam z sobą i na ekran monitora przykleić ogromnych rozmiarów kartkę z napisem - pamiętaj on jest tutaj gościem - ty, bo byłbyś o krok od rozjechania przez mentalny walec:)

      Jak powiedziałeś - nie będzie miło, ale przynajmniej niektórzy z nas wiedzą przecież ze zawsze będzie jakieś jutro:)

      Ponownie w punktach więc.

      Prawo. Uznajesz za słuszne prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa? Przypomnę że jest to taka, nadzwyczajna sytuacja w której ktoś świadomie łamie stanowione prawo, broniąc wartości jaką jest sprawiedliwość. A jeżeli tak - to na jakiej podstawie, bardzo proszę?

      Literatura jest bardzo obfita - nie podejmuje się tutaj jest streszczania czy przytaczania - ty mi odpowiedz tylko, jak się w demokratycznych procedurach uchwala sprawiedliwość?;)

      Rozumiesz już? Pieprzysz że dla ciebie nie ma wątpliwości że jestem apologetą chrześcijaństwa - poczytaj co w temacie sprawiedliwości pisał Arystoteles czy Platon - setki lat przed Chrystusem.

      A gdy już wrócisz doczytany - mnie wystarczy gdy odpowiesz na jedno, maleńkie pytanie - jak z prawami stanowionymi prócz których nie ma już nic, radzi sobie indywidualista? :)

      Urzędnicy NIE STANOWIĄ prawa, tylko je realizują. Implementują w system literę prawa oraz jego ducha:)

      Usuń
  16. cd.

    Rodzina

    Tu zaskoczył mnie dziadunio wyznaniem piszac o rodzinie ”konserwatysta w tej najbardziej naturalnej wspólnocie upatruje siły, dobrobytu oraz przede wszystkim przetrwania właśnie -  klanu, plemienia,  narodu.” I znów wszystko na opak. Uważam że każdy ojciec jest napierw ojcem a poźniej konserwatystą czy liberałem. Dlatego jego najbardziej egoistycznym priorytetem jest przetrwanie jego rodziny. Wspólnota, klan czy państwo ma to mu ułatwić. To nie klan ma przetrwać tylko jego rodzina. Jeśli wspólnota, klan rodzina tego nie zapewnia to po co mu w niej brać udział ? Czekam na odpowiedz.

    Co do prześladowania rodzin przez mozliwości zawarcia związku partnerskiego osób homoseksualnych już pisałem. Bzdura i nieuzasadniony niczym konserwatywny lęk.

    Unikanie dostrzegania problemu dyskryminacji osób homoseksualnych szczególnie w małych miasteczkach jest zamykaniem oczy na fakty spoleczne. Kalką dziecinnych zachowań. Jak zamknę oczy to nie ma problemu.. Ile widziałeś homoseksualnych par chodzących publicznie po papalandzkim placu zwanym rynkiem ? I czy twoim zdaniem dowodzi to że w naszym papieskim mieście nie ma par gejowskich i lesbijskich ?

    Moralność

    Tu dziadunio niemal poucza “ powinniśmy postępować zgodnie z wolą boga, zgodnie z jego przykazaniami. “ I zastanawia się jak tą moralność ( oczywiście katolicką ) wprowadzić w “pożądaną powszechną obowiązywalność “ Popada więc w kolejna konserwatywną pułapkę zakładając że religie tą moralność tworzą i bez nich nie ma mozliwości ją zrozumieć ani stosować. Innymi słowami ateista musi być amoralny no chyba że skończył filozofię. Kolejna bzdura. To społeczeństwa tworzą moralność a religie dostosowywują się do niej i na niej pasożytują. Przeanalizuj stosunek wczesnego chrześcijanstwa do niewolnictwa.

    Na tym tyle o wartościach, bo o poglądach Masłowskiej już pisałem.

    Napisałeś więc Dziaduniu manifest konserwatysty. Napisałeś go karabinem maszynowym. Długimi seriami waląc w jakimś kierunku z nadzieją że któraś z masy kul dosięgnie celu. Niestety chybiłeś. Wszystkimi. Rozejrzyj się teraz po tym pobojowisku i w nadchodzącym zmroku posłuchaj rady Miłośnika. O szarości.

    1 2 3

    Na koniec mała prowokacja tytułem wstępu do następnej notki o wartościach w tym o indywidualiźmie i wolności. Będzie milsza.

    Z dedykacją dla Zmiennika ;)

    http://www.youtube.com/watch?v=w8353_h_PIU&feature=relmfu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;):):) Kiedyś ci się uda wzbić myślami ponad perspektywę własnego M4, wiem ze tak.
      Ale, póki co - postawmy bezpiecznie na powrót na nogi to czemu kazałeś stać na głowie.

      Bo, widzisz, Obywatelu - gdyby nie wspólnota to nie miałbyś tego swojego przytulnego M4. Z pewnego punktu widzenia, może wyszłoby ci to na korzyść - przynajmniej nic nie ograniczałoby ci pola widzenia, ale żony twojej i córeczki byłoby szkoda:)

      A teraz poważnie i bez złośliwości - na przystosowanie o którym tak często wspominasz ludzki gatunek miał kilka milionów lat. I podczas gdy inne gatunki dopracowały się w toku ewolucji pazurów, zębów, szybkości i siły, a także ultra specjalistycznych zdolności - my mamy pionową postawę ciała, przeciwstawny kciuk i większy od innych gatunków mózg. Obarczeni tez jesteśmy wymagającym, niespotykaną u innych gatunków potrzebą, b.długotrwałej opieki potomstwem.

      Póki co wszystko ci się zgadza?
      To wyrywam cię, indywidualisto z blokowiska, mocą nadanej mi władzy zabieram na wycieczkę do jaskini sprzed 500 tysięcy lat. Pewnie jakaś była koło twojego osiedla:)
      Odmłodzę ci jeszcze dziecię - przyjmijmy że cieszycie się nim z zoną(żoną też nie jest - nie istnieją jeszcze prawa) - od kilku tygodni.

      Żeby ci uprościć - jeżeli nie użyjesz mózgu we właściwy sposób - koniec będzie błyskawiczny. Zostaniesz pokarmem.

      A jedyny właściwy i dostępny dla ciebie sposób to poszukać pobratymców, poprosić ich kobiety o opiekę nad twoja rodzina, a samemu iść polować z ich samcami. I to jest krok pierwszy - przetrwałeś bo jesteś w grupie, we wspólnocie.

      Idźmy jednak krok dalej - jesteś świetnym łowcą - na twoim tle inni są tylko przeciętni - grupa właśnie tobie zawdzięcza połowę całego urobku przywleczonego do jaskini. A i tak jest go bardzo niewiele, w wiele za mało żeby wszyscy najedli się do syta choćby dzisiaj. Wiedząc coś upolował próbujesz zabrać swoja część i wtrząchnąć z żoną. Wrrrr! Kilkanaście par oczu patrzy na ciebie z wściekłością, kilkanaście rąk wyszarpuje kawałki dla siebie. Robi się groźnie, ustępujesz. Ale przed następnym polowaniem zbierasz samców i mówisz - ja przewodzę, dzięki mnie w ogóle mamy co żreć - chce tyle i tyle dla siebie. Pomrukują, ale każdy w końcu się zgadza.
      To krok drugi - reguły funkcjonowania wspólnoty. Żyjesz dzięki nim w równym stopniu co dzięki wspólnocie w ogóle. Kolejna zasada powstanie gdy ktoś z twojej gromady coś ukradnie, jeszcze inna gdy napadną was sąsiedzi, itd, itp.

      To jest prawdziwe źródło szeroko rozumianej kultury. W tym także prawnej. I to jest źródło władzy. Obrazek który ci namalowałem ma uświadomić indywidualiście z blokowiska że bez wspólnoty w ogóle by nie istniał. Więc jasne - dba o własną rodzinę jak się tylko da - ale w ramach zasad ustalonych dla wspólnoty. W ramach tego konsensusu który u samych źródeł jest zwyczajną biologiczną koniecznością. Jest naszymi ewolucyjnymi zębami i pazurami.


      Usuń
    2. cd.

      Geje - już mówiłem - nie ma w polskim systemie prawnym ani jednego przepisu który by ich dyskryminował. Jeżeli natomiast chodzi ci o społeczny problem - to nie bardzo wiem jak chciałbyś zadekretować miłość bliźniego, w kodeksie karnym?:)

      Moralność - i znowu -powiedziałem coś zgoła innego niż imputujesz.

      Nie kradnij - powiesz komuś. Eche, a to niby dlaczego, przecież to dla mnie dobre? Wzbogacę się. Ale robisz tym komuś innemu krzywdę. A co mnie inni obchodzą - ja dbam o siebie. Ale jeżeli cię złapią, poniesiesz karę. E, tam, kradnę od dawna i jakoś nie złapali.

      Masz jeszcze jakieś pomysły, jakieś argumenty które mogłyby przekonać tak stawiającego sprawę złodzieja? :) Właśnie.

      O tym i tylko o tym mówiłem - koncepcja w której to ktoś wyższy, większy od ludzi, ktoś wszechmogący i dysponujący narzędziami by karać, wymaga od ludzi żeby zachowywali się raczej tak niż inaczej jest po prostu łatwiej przyswajalna, bardziej przekonująca dla przeciętnych ludzi niż ubrana w abstrakty, intelektualnie wyrafinowana, jakakolwiek inna. Tyle aż tyle ale także tylko tyle. powiedziałem.

      Podsumowując to co daje się dotychczas podsumować - jesteś interesującym rozmówcą, polubiłem te nasze pogawędki - ale z całą pewnością masz jedną słabość - brak ci higieny myślowej. Pakujesz do wora wszystko, co kiedykolwiek ktoś kto kojarzy ci się z tym o czym ja mówię powiedział, wrzucasz mi to na plecy i każesz dźwigać:)

      A ja, mimo iż nadal nie ułomek, nie jestem już aż tak mocny jak dawniej. - No i z całą pewnością bardziej leniwy.

      Ja, Obywatelu, jeśli już mam coś na plecy brać, to wyłącznie swoje własne klamoty. Cudze jak mi ktoś ładuje, to się narowie i zrzucam wszystko w cholerę:):):)

      Usuń
  17. A tak, pominąłem wątek Prawa Naturalnego, które w twoim ujęciu miałoby być czymś stanowionym przez kapłanów, czy tam hierarchów.
    Litościwie pominąłem:)
    Proponuje zapoznanie się bodaj tylko z definicją:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Prawdopodobnie przez resztę dnia będę mocno zajęty czym innym, więc już teraz to, co miałem zamiar zostawić na potem:)

    Twój indywidualizm ślicznie skojarzył mi się z młodym wilkiem. Który to polując z kilkunastoma pobratymcami, zmachał się przez cały dzień niemożliwie a gdy wreszcie wataha dopadła jelenia i próbował coś uszczknąć, dostał po łbie od wadery, od samca alfa, od wujów, stryjów i kuzynów. Na koniec coś jednak zjadł i on, ale kładąc się spać, mruczał sam do siebie - a pieprze takie stado, od jutra się wyprowadzam i będę żarł marchewkę:D:D:D

    No i twoje rzewne opisy złych, przedrewolucyjnych czasów, co to wtedy królewięta pospołu z purpuratami, robili kuku całej reszcie. No się wzruszyłem normalnie;);)

    Tylko jakoś jedna myśli mi się z tyłu głowy zalęgła i siedzi - skoro tak, skoro najgorsze co ich mogło spotkać to życie tam i wtedy, we wspólnocie rządzonej tak okrutnie, to jak się to stało że dysponujemy historycznymi dowodami od czasów greckich począwszy, pewnie gdzieś na rewolucji przemysłowej kończąc - ze banicja była jedną z najcięższych kar, jakie w ogóle ludzkość wymyśliła? Ze wykluczenie ze wspólnoty było tylko ciut mniej dolegliwe niż kara śmierci? Całkiem tego nie rozumiem - przecież idąc tokiem rozumowanie blokowego indywidualisty, powinna być to dla ukaranych manna-hosanna, wyzwolenie jakieś?;):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz dłuższe serie, coraz więcej emocji, coraz mniej argumentów. Efekt ciągle ten sam. Histeri ciąg dalszy. Coraz bliżej do genialnej kreacji Pieczki...

      http://www.youtube.com/watch?v=ACUjQ6nD0-c

      Usuń
    2. A tak z ciekawości - możesz zacytować fragmenty które uznajesz za emocjonalne?

      Albo wiesz co? Lepiej nie. Lepiej po prostu użyj wreszcie jakichś
      argumentów. Wrzuty z tuby to cokolwiek za mało żeby traktować cię poważnie.

      Usuń
  19. Bo wiesz, z pewnym niepokojem czekałem aż przyjdziesz, wskażesz mi miejsca w których eis mylę, rozłożysz przede mną kobierzec z indywidualizmu a ja zęby sobie na nim połamie.

    No i sam już nie wiem - to już? Rzuciłeś we mnie Pieczką i czekasz aż zacznę tymi zębami pluć, czy jak? :D:D:D

    OdpowiedzUsuń