czyli życie po rewolucji.
Przeciwnie do wielkiej polityki, gdzie spory bywają pozorne a emocje sprzedawane w telewizorze - to co się dzieje w naszym mieście rodzi autentyczne podziały i rzeczywiste namiętności.
I dobrze - tak właśnie powinno być.
Musimy tylko wszyscy pamiętać że także po wyborach będziemy tutaj nadal. Będziemy chodzić po tych samych ulicach, robić zakupy w tych samych sklepach, bawić się na tych samych imprezach. Nadal będziemy tutaj wspólnie żyć.
Ktoś następne wybory wygra, ktoś je przegra - ale nadal będzie częścią tego miasta.
Nie próbuje relatywizować, bawić się w polityczne światłocienie. Jasno wskazuje gdzie są good guys a gdzie bad guys.
Nie namawiam do "polityki miłości".
Chce tylko powiedzieć że jest wiele sposobów żeby obedrzeć niedźwiedzia ze skóry.
A nasza rewolucja wcale nie musi zostawiać po sobie zgliszczy.
Dzień po wyborach zapomninasz o wielu rzeczach i żyjesz dalej. Kupujesz chleb, biegniesz do pracy a po drodze spotykasz sąsiadów.
OdpowiedzUsuńTo trochę jak z rodziną. Sam sobie jej nie wybierasz. Masz ją daną. Czasem kochasz, czasem nienawidzisz, ale zawsze masz świadomość że jesteśmy częścią tego samego.
Tak też jest z naszym miastem. Nie mamy ( na szczęście ) wpływu na to kto tu może mieszkać a kto nie. Sprzeczajmy się, krytykujmy, ale nie cieszy mnie gdy pisze się ta dziwka musi przemykać wieczorowa porą do Żabki albo zróbmy w parku zoo dla zwierzaków.
Ta niezdrowa podnieta i pewnien rodzaj uwłaczającej satysfakcji jest prostą drogą do zniszczenia. A na końcu tej drogi stajemy się tacy sami jak ci przemykający wieozorem do Żabki.
Patrząc wczoraj na video z obrad komisji "praworządności" w naszym mieście pomyślałem sobie jak dobrze będzie gdy za kilka lat znów spojrzymy na te sceny, niczym z filmu edukacyjnego "Jak nie robić samorządu". Poznamy byłych aktorów i z satysfakcją pomyślimy. To już było i nie jesteśmu tacy sami.
Ps.
z pozdrowieniami dla Inicjatora z IWW