majątek gminny pod kontrolą. Ma stumilionowy roczny budżet pod kontrolą. Ma prawie milion złotych zarezerwowany w tym budżecie do własnego rozporządzenia. Ma też pokaźny osobisty dochód, którego dowolnie dużą część może zaangażować w politykę - podobnie jak jej współpracownicy , opłacani z gminnej kasy, na najważniejszych, najbardziej intratnych w mieście stołkach. Ma wreszcie rzecz bezcenną - w okresie wyborów może nie robić nic innego, tylko zajmować się agitacją, zwalczaniem opozycji, mobilizowaniem zwolenników -ot - politycznym knuciem po prostu.
Magistrackie mają też stowarzyszenie - którego członkowie opodatkowują się od głowy - o ile mi wiadomo - co najmniej 100 złotych miesięcznie. Jedyną znaną mi formą spożytkowania tych pieniędzy jest wydawanie kociego kuriera.
To tylko część sił i środków które pracują na rzecz obecnej ekipy. Ta o której mogę mówić bez obawy że i do moich drzwi załomocą z pozwem w trybie wyborczym.
Do tego są media - już nie chcę enty raz wymieniać tych najbardziej umoczonych, lokalnych - ale proszę się zastanowić nad postawą indagującego Ewę Filipiak dziennikarza z Kroniki Beskidzkiej - Ewa stwierdza m.in że za lokalną opozycją stoją dawni agenci tajnych służb - a facet łyka to jak świeże bułeczki - nie unosi brwi ze zdziwieniem, nie zadaje ani jednego doprecyzowującego pytania ??? Przecież to elementarz dziennikarstwa - ale nie w mediach z którymi rozmawia Droga Ewa. Cała reszta tego "wywiadu" przebiega podobnie - wymienia na przykład Ewa inwestycje sprzed kilkunastu lat, jako argument na swoją obronę dzisiaj a facio nawet okiem nie mrugnie. Widać także traktuje urzędowanie Ewy nie jak kadencyjne sprawowanie władzy - które oceniają wyborcy wraz z upływem czterech lat, ale jak dożywotnie panowanie, które ocenia historia, pośmiertnie.
Dobrze żebyście pamiętali także i o tych didaskaliach lokalnej polityki. Zwłaszcza że autorka naszego lokalnego dramatu sama go także reżyseruje - więc sfera poboczności zupełnie swobodnie miesza się i przeplata z głównym nurtem akcji.
"To tylko część sił i środków które pracują na rzecz obecnej ekipy. Ta o której mogę mówić bez obawy że i do moich drzwi załomocą z pozwem w trybie wyborczym."
OdpowiedzUsuńCzyli umawiamy się na 28 października. Wówczas wejdę na blog i poczytam o reszcie. Trybu wyborczego już nie będzie.
:):) Pożyjemy, zobaczymy. A póki co - ta garść faktów i tak wystarczająco dobrze obrazuje jak potężną machiną dysponuje wadowicki układ.
Usuń"Ta o której mogę mówić bez obawy że i do moich drzwi załomocą z pozwem w trybie wyborczym."
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Tym bardziej jeśli w chwili pukania do drzwi będziesz kupował bułki w sklepie. Kiedy wrócisz do domu, będziesz już mógł przeczytać na w24, że się ukrywasz. :D
każda ryba psuje się od głowy. Tylko, że im niżej, tym bardziej wokół śmierdzi. Sadzę, że interpolacja wypowiedzi Petelickiego http://www.youtube.com/watch?v=-KPm15ZmaII na grunt lokalny jest tu ze wszech miar uprawniona. Cytat, że mamy dużo pieniędzy, które wyrzucamy w błoto, szczególnie pasuje do naszej, wadowickiej rzeczywistości. I w sumie na niewiele zdadzą się krzyki o potrzebie odwołania niszczącej to miasto od 20 lat władzy, bez wskazania na czym ta destrukcyjna działalność polega. A tylko wystarczy prześledzić "sztandarowe" inwestycje ewy, które wg niej są dowodem na jej profesjonalizm i przykład dobrego włodarzenia NASZYM dobrem. Gwarantuję, że niewiele znajdziecie w Wadowicach inwestycji zaprojektowanych tak, by dobrze spełniały swoje zadanie. W większości są to inwestycje nie na miarę tego miasta, niefunkcjonalne, a co najważniejsze: przepłacone - i to znacznie, gdyż praktycznie zawsze w działaniu magistratu pojawia się efekt utopionych kosztów, tym bardziej, że propagandowy "sukces" przepłacony naszymi podatkami pojawia się zwykle podczas kampanii wyborczej. Wydatkowanie miejskich środków w Wadowicach nie służy bowiem miastu. Służy władzy i utrzymaniu się ich na stołkach. Znamiennym jest zachowanie EF na spotkaniu w 2006r z J. Kaczyńskim w hotelu Pollera. Gdy Kaczyński, sięgający w tym czasie po władzę, powiedział, że nie zamierza wdrażać forsowanego wcześniej przez PiS projektu kadencyjności samorządowców, Ewa po prostu wyszła ze spotkania. Nic więcej już ją nie interesowało.
OdpowiedzUsuńJestem pomysłodawcą, a w każdym razie (gdyby ktoś mówił, pisał czy proponowal to równolegle), wielkim zwolennikiem zlecenia kompleksowego audytu w UM, zaraz po wyborach. Ale nie po to, jak chcą niektórzy, żeby znaleźć w Ewkowych szufladach haki- mnie polityczna zemsta w ogóle nie interesuje, ale po to by zlokalizować słabe punkty, źle badź nieefektywnie pracujacych urzędników znaleźć miejsca gdzie pieniądze są marnotrawione , itd. Ale powtarzam - powinna to robić zewnętrzna firma, a nie nowy burmistrz. I nie po to żeby się mścić tylko żeby lepiej zarządzać miastem. Szukanie trupów w szafach to strata czasu, energii i pieniędzy, mam nadzieję że nowy burmistrz nie poświęci temu nawet pięciu minut.
Usuń